Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2010, 18:48   #206
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Zostało postanowione by udać się na widzenie do świątyni. Jak i by wcześniej odwiedzić karczmę.

Tym razem wybór padł na osławionego "Bakałarza". Jak się okazało miejsce zasługiwało na sławę choćby wystrojem i przepychem. Jak mógł się on uważający się za erudytę nie przyjrzeć się niezwykłym przedmiotom widzianym tylko na rycinach w księgach. Każdy kolejny przedmiot, który potrafił nazwać jak i te których nie potrafił przyciągały jego zainteresowanie i uświadamiały jak wielka jest jego niewiedza na temat świata i co dokładnie można w nim znaleźć.
Właściciel z pewnością nie musi się bać o swój los, choćby za część tych przedmiotów można by kupić majątek ziemski, równy moim rodzinnym włościom.

Jedzenie było smakowite jak na lokal o takiej renomie przystało. O ile wielu mogło tego nie docenić to on znając jedzenie od tego z szlacheckiego stołu do tego, które je się podróżując przez dzicz Drakwaldu doceniał to w pełni. Mimo kosztów po posiłku. Funduszami się nie przejmował dysponował całkiem pokaźnym majątkiem za dostarczenie malunku i możliwe, że arcykapłan nie pozwoli im z głodu umrzeć.
Po posiłku bez problemu znalazł drogę. Budynek był ogromny a i on już kilka razy tutaj był.
Wina odmówił by jak stwierdził zachować trzeźwość umysłu podczas gdy będzie słuchać. Było czego i wszystko niepokojące. Powrót do lasu nie podobał mu się ale skoro los tak chce to będzie musiał.
-Oczywiście świątynia nie będzie miała nic przeciwko temu, że skonsultuje się z moimi przełożonymi z gildii?-Zapytał retorycznie.-Jak jest moim obowiązkiem. Czy wielebny Odo mógłby wraz z mną się udać? Magowie mogliby pomóc w wymyśleniu sposobu ochrony przed mocami chaosu, a im więcej fakty, które tylko ojciec zna, jest dostępnych tym większa szansa na znalezienie rozwiązania.
-Jak Gotrfryf słusznie zauważył nie damy rady pokonać ewentualnego oddziału. Zbrojna pomoc przydałaby się, problemem z nią zdają się braki w ludziach. Czemu nie zatrudnić najemników? Rozumiem, że to może być kwestia zaufania do nas lub prestiżu świątyni. Niektórzy mogliby uznać korzystanie z nie swoich sił za oznakę słabości, jednak my mając fundusze i odrobinę szczęścia możemy nająć ludzi. Jeżeli dostaniemy zgodę i wskazówkę gdzie szukać najemników.
Po minie kapłana Odo widać było, że nie pochwalał udania się do siedziby magów.
- Niestety chcemy, żeby jak najmniejsza liczba osób wiedziała o tej misji. Nie wszyscy z naszych braci są wyrozumiali dla wszelkiego rodzaju magii - powiedział szybko Ranulf, chcąc wyprzedzić reakcję towarzysza. - Dlatego bylibyśmy wdzięczni, gdyby zostało to pomiędzy nami. Co do najemników nie mamy żadnych dokładniejszych danych gdzie by ich szukać, ale jeżeli będziecie się czuć pewniej w większej gromadzie to nie będe oponował, o ile nie będą wiedzieć zbyt wiele.

- Hm, ja nie widzę kłopotu w rozmiarze drużyny.
- wtrącił się nagle Mablung. - Znam Drakwald bardzo dobrze i potrafiłbym przeprowadzić nas bez większych przeszkód, oczywiście tam gdzie kazał by kapłan Odo.
Uniósł w jego stronę kielich z winem, z drwiącym uśmieszkiem. Od razu dało się u kapłana wyczuć niechęć do nieludzi, ale zachowanie elfa było nie zbyt przemyślane. Najwyraźniej i jemu wino zaczynało już szumieć w głowie.
-Znalezienie miejsca jeżeli to sugerujesz nie wydaje się głównym problemem, dotarcie w jednym kawałku nim jest. Jeżeli będzie trzeba to w tak szczupłym składzie wyruszymy, jednak wolałbym tego uniknąć. Dlatego prosiłem o dofinansowanie, cóż obiektywnie patrząc nie mam zbytnio funduszy na kompanię najemną. Obiecuję, że o sprawie będą wiedzieć tylko te osoby które muszą i nikt więcej. Macie na to moje słowo jako...
-Zastanowił się wiedząc o niechęci Oda do magów-... sługę imperium jak też jako członka rodu von Altmarkt. Teraz za przeproszeniem jeżeli ma jakimś cudem starczyć czasu na choćby próbę wypełnienia obowiązków to muszę zacząć działać.
Wstał i ukłonił się obu kapłanom.
-Jeżeli coś jeszcze ustalicie to ufam, że poinformujecie mnie. O ile też nie idziecie?
Ostatecznie wyszedł i dobrze sobie znaną drogą ruszył wtajemniczyć przewodniczącego gildii w sprawie, prosić o radę jak i o wsparcie czy to zbrojne czy ewentualnie finansowe. Choć tliła się myśl o prośbę pieniężną przewyższającą możliwe koszty i zatrzymania tych środków to szybko ją odrzucił. Przecież nie będzie on szlachcic i czarodziej prosić o pieniądze dla siebie, za to darowizna w podzięce już byłaby akceptowalna, tylko o fundusze wymagane do wykonania zadania a których to on nie posiadał. Gdyby posiadał długą brodę to stanowczo by sobie w nią pluł za to, że nie zabrał z domu stosownych środków.
 

Ostatnio edytowane przez Matyjasz : 19-12-2010 o 13:01.
Matyjasz jest offline