Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2010, 22:12   #4
zodiaq
 
Reputacja: 1 zodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodzezodiaq jest na bardzo dobrej drodze
Deska w końcu ustąpiła, pierwsza z dziury wyłoniła się kusza...nauczony, że wieśniacy nie przepadają za dzikimi lokatorami ich stodół, w ten sposób mógł zapewnić sobie przynajmniej jakiekolwiek zabezpieczenie. Chwilę później, stojąc już w błotnistej brei żałował, że w ogóle opuszczał swoje dotychczasowe "lokum".
Mroźny wiatr zawzięcie ciął w oczy...las kołysał się w rytm jego wycia.
Mimo wysokich butów, czuł jak jego stopy tonął w błocie, które już zdążyło tam się zagnieździć...
Wioska się nie zmieniła...od trzech dni ciągle jest taka sama - tamto koryto ciągle okupowane przez szczury, lina przy starej studni wciąż urwana, a przeklęty szyld karczmy ciągle służy za okiennice w jednej z tych przerażających chat...tak, czuł się jak w domu.
Drzwi tawerny otwarły się...
- Oto i nasz kochany P - mruknął spod kaptura patrząc jak mężczyzna, który wytoczył się ze środka opróżnia swój żołądek - chyba ktoś przeholował...
-Cholera - syknął mężczyzna wpatrując się w okapturzonego osobnika z długim na łokieć sztyletem w ręce [...]

Drzwi uchyliły się nieznacznie, a do środka wpełzła ubrana w skórznie i masywną pelerynę postać. Z ciągle zarzuconym na głowę kapturem podszedł do kontuaru. Karczma była podobna do większości tych, które dotychczas miał "przyjemność" odwiedzić - w kącie stolik hazardzistów, po drugiej stronie jeden klient okłada drugiego nogą od stołu, kilka ohydnych gęb, kilka urwanych palców, kilku przygłupów...ot. kolejny przystanek na drodze.
Karczmarz kiwnął jedynie głową na stolik, przy którym rozkładał się jasnowłosy mężczyzna.
"Szczegóły...szczegóły...cięższy pancerz...rapier, kusza, lutnia i kot..."
Niemrawy uśmiech zagościł na bladej twarzy półelfa ściskającego w dłoni, podcięty jednemu z gości oberży, mieszek.
Bez zbędnego pośpiechu ruszył w kierunku stolika, starając się nie ściągać na siebie niepotrzebnej uwagi.
Chudzielec - najodpowiedniejsze słowo, którego można użyć opisując kapturnika. Efekt ten potęgował masywny, skórzany pas z sakwami, które najwyraźniej stanowiły jego cały bagaż. Pas zdobił także przymocowany doń, wykonany ręcznie, metalowy futerał na dokumenty.

Przechodząc obok blondyna z kotem na ramieniu, lekko kiwną głową, chwytając przy tym za rąbek, zdobionego wyhaftowaną, bordową różą, kaptura. Po zajęciu miejsca przy stole wyjął z sakwy pióro, po czym zaczął coś wypisywać coś pełnym zawijasów pismem, na skrawku papieru wygrzebanego z tuby.
Gdy do stolika podszedł karczmarz, Ian podniósł wzrok, odrywając się od notatki:
- Chcę zobaczyć jej chatę - powiedział wyraźnym głosem, zsuwając kaptur z głowy. Kruczoczarne włosy, wydłużone uszy, wyraźnie zarysowane kości policzkowe i nos, oczy w kolorze intensywnej zieleni i blada, prawie biała skóra. Jednak naprawdę godnym uwagi szczegółem był pokrywający prawie pół twarzy tatuaż.
 

Ostatnio edytowane przez zodiaq : 16-12-2010 o 22:16.
zodiaq jest offline