Wątek: [D&D +18] Limbo
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2010, 19:28   #37
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Greffen

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=agFKs0MbXoY[/MEDIA]

Wraz z Muńkiem i Spehirem kroczyłeś przez zimne piaszczyste pustkowie w stronę bramy miejskiej. Mimo że nie oddalałeś się od niej za bardzo, zauważałeś że jest ona zdecydowanie dalej niż być powinna. Zupełnie jak gdyby sama się od Ciebie oddalała i to szybkim tempem. Pocieszające jednak było to, że rosła ona w twych oczach, więc każdy krok przybliżał Cię do tego przejścia pośrodku niczego. Zerkając do tyłu na wieżę by upewnić się, że lalki nie wysłały za tobą swych porcelanowych zwiadowców doznałeś wrażenia jak gdybyś w ogóle się od wieży nie oddalił. Wciąż była w tej samej odległości od twojej osoby mimo, że nie przerywałeś marszu. Było to dziwne, ciekawe jak i przerażające zarazem. Droga nie należała do łatwych bowiem co rusza zapadałeś się w piasek, a delikatny wietrzyk sypał ziarnkami w twoje oczy. Droga która winna zająć Ci nie cały kwadrans wydłużyła się do dwugodzinnego, męczącego marszu. Jednak w końcu stanąłeś przed bramą, wyglądała tak jak wcześniej. Wycięta z murów miejskich i postawiona samotnie pośród piasków pustyni.
- Może spróbujmy ją otworzyć? – rzucił do Ciebie młody mag z którym podróżowałeś.
Był to pomysł lepszy niż ślęczenie na piaszczystym polu nicości, a więc wraz z magiem naparliście na ciężkie odrzwia. Lekko drgnęły jednak nie mieliście tyle siły w ramionach by im sprostać. Tutaj jednak przydał się Muniek, bestia stanęła na tylnych łapach i uderzając przednimi o bramą naparła całą swoją masa i destruktywną siłą na przejście. Nawet tak potężne drzwi nie mogły równać się z niszczycielską siłą niedźwiedzia. Skrzypiąc głośno otworzyły się ukazując twym oczom kamienny bruk, a do uszu dotarł gwar miasta. W momencie gdy wrota się uchyliły piaszczyste pustkowie znikło, zastąpione na powrót pięknymi polami. Ciemne niebo znowu stało się jasne, a słońce ogrzało twe zmarznięte policzki. Czy była to iluzja? Tego nie wiedziałeś jednak jedno było jasne, ktoś lub coś sprytnie to zaprojektowało, bowiem opuszczając miasto nie można było zobaczyć piaskowego pustkowia. Jednak stojąc w bramie i rozmyślając nad tym nic byś nie zdziała toteż wkroczyłeś na powrót do ciepłego i względnie bezpiecznego miasta. Wrota trzasnęły za tobą, a ty zwróciłeś uwagę na kolejny szczegół. Opuszczałeś miasto późnym porankiem, licząc twój pobyt w wieży i drogę powrotną teraz powinna być godzina popołudniowa. Natomiast słońce dopiero leniwie wychylało się zza chmur, a ludzie otwierali okna swych domów budząc się ze snu. Czyżby minął cały dzień!? Nie miałeś czasu jednak się nad tym zastanowić gdyż usłyszałeś huk a potem głośny ryk. Powieliło się to kilka razy, za każdym razem ryk był inny i dochodził z innej części miasta. Pierwsze co przeszło Ci przez głowę to potrzeba odnalezienie Profesora. Te ryki bowiem wcale nie brzmiały przyjaźnie...

Profesor

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=MFXqUWTFCJw&feature=player_embedded[/MEDIA]

Czar lotu umożliwił Ci wzniesienie się ponad dachy drewnianych budynków. Leciałeś w górę by obejrzeć sytuację która wywołała tak wielkie poruszenie w mieście, oraz by zaspokoić własną ciekawość. Gdy zawisnąłeś w powietrzu i rozejrzałeś się twój wzrok od razu przykuła dziwna istota, która znajdowała się kilka ulic od twej karczmy. To zapewne ona przestraszyła strażników i nie było się można dziwić czemu. Była wysoka na trzy i pół metra długa zaś na ponad dziesięć metrów, jej ciało zbudowane było z nie to z dymu, a ni to z jakiejś mazi. Kształtem przypominała ślimaka bez skorupy, a jedynie pysk odróżniał ją od tego powolnego stworzenia. Z łba sterczały temu stworzenia liczny rurki które wydzielały obłoczki fioletowawego dymu. Czerwona ślepia łypały groźnie na okolice szukając kolejnego miejsca do zniszczenia. Dwie długie macki wyrastały z boków łba potwora, a ich końce świeciły słabym fioletowym blaskiem.



Stwór nie widział Cię i zajmował się niszczeniem jakiegoś domu mieszkalnego. Wsunął macki przez okno wyrywając z domku łóżko, wraz z kawałkiem ściany, którym po chwili cisnął na ziemię.
Od oglądania dziwacznego monstrum odciągnęło ci jednak inne równie, a może nawet bardziej, dziwne stworzenie. Spośród budynków niedaleko Ciebie uniosła się w powietrza niezwykle pokraczna istota. Wyglądała niczym pomarańczowa część ludzkiej czaszki z długim jęzorem którym stworzenie poruszało, oraz wybitnie długimi kłami. Z całej powierzchni czaszki wyrastały ni to macki, ni to cienkie żyłki do których końców przyczepione były gałki oczne. Na myśl przywodziło to jakąś dziwną odmianę Beholdera, bowiem to on słynął ze swych oczu. Czaszka miała około metra średnicy, a po szybkim przeliczeniu ustaliłeś, że wije się wokoło niej dziesiątka oczu.



Czaszka zawisła na tej samej wysokości co ty i obróciła się w twoją stronę. Macki z gałkami ocznymi obracały się w różnych kierunkach jak gdyby stworzenie cały czas obserwowało okolicę. Jedno z oczu zwróciło się w twoją stronę obserwując Cię. Po chwili zaświeciło na czerwono i wystrzeliło szeroki stożek rubinowego światła którym przejechała od twoich nóg aż po samą twarz. Wyglądało to jak gdyby stworzenie dokładnie Cię skanowało...

Gabriel

Nie należałeś do osób które szukają zwady dla zabawy. Gdy Profesor wzniósł się w powietrze by dokonać obserwacji ty zostałeś na ziemi nie myśląc nawet by ruszać w stronę ryków. Bacznie obserwując okolice, czekałeś na powrót maga. Jednak kilka chwil po tym jak twój towarzyszy wzbił się w powietrze coś mlasnęło na końcu uliczki w której stałeś. Obróciłeś głowę w tamtą stronę by sprawdzić czy to aby nie jakieś zagrożenie. Twym oczom ukazał się bardzo dziwny widok. Z kamiennego bruku wyłaniała się powoli zielona łysa głowa. Twój cień poruszał się w podobny sposób często wyłaniając się z niektórych przedmiotów, jednak ta istota nie była do niego w żadnym stopniu podobna. Powoli wynurzając się odsłaniała się przed twym wzrokiem. Spiczaste uszy, duże żółte oczy bez źrenic oraz tors porośnięty zielonym futrem. Łapy stwora zakończone były pazurami a w niektórych miejscach biegły na nich grube żyły. Łuskowaty ogon trzepnął o ziemię gdy stworzenie całkowicie wysunęło się z posadzki i stanęło na swych dwu-palczastych odnóżach. Przechylając lekko głowę spojrzało na Ciebie i obserwowało w milczeniu. Coś w oczach tego stwora niezwykle cię przerażało.


 
Ajas jest offline