- Benedykt Ressiere, chyba tak się nazywa...- mruknął najstarszy z inkwizytorów- Nie zrozum nas źle, panie, ale to on przychodzi do nas i bardzo możliwe, iż od nas nie wyjdzie... Przynajmniej dopóki nie powie nam tego, co bardzo chcielibyśmy wiedzieć
No tak, widać inkwizycja zaczęła już się panoszyć i rządzić. Ale cokolwiek by się nie powiedziało, smutni panowie z krzyżami na szyji napewno nie udostępnią swojego więźnia. Więc co robić? Walczyć z nimi ciężko, bo to raczej oni zyskają poparcie władz, a nawet papież przez jeden dzien niewiele pomoze... A jeżeli owy Benedykt wie coś więcej, niż inkwizycja chce mówić, to może być naprawdę bezcennym świadkiem... - Bracie Gabrielu, proszę powiadomić tlum o tym, że ciało Leonarda w przeciągu minut 10 znajdzie się przed ołtarzem... Goście moga już powoli wchodzić!- wykrzyczał wręcz podekscytowany dowódca inkwizycji...
Puste przestrzenie, którymi ku salce, gdzie leżały zwłoki Leonarda kierowała się "delegacja" nie były napewno miejscem przyjemnym. Ciemność, owa wcześniej wspomniana pustka i cisza, każdy krok odbijał się setki razy wśród kolumn, stanowiąc chyba jedyny dźwięk w tej monumentalnej katedrze. Piękno, surowość i potęga- obraz władzy Pana w jego skromnej katedrze. - A pany i panieny tu nipotrzebne, bo zaczynamy za chwil kilka uroczystość. Zaraz to ogłoszem, prosze zajonć już miejzca na salicy!- nagle zawył jeden z braci inkwizytorów, wyglądający na typowego wioskowego głupka. No to chyba po problemie... - Popatrz, jakiś inkwizytor...- mruknął Jakub, stając za Angelique. Cały tłum patrzył się na tą szeptaną rozmowę- w końcu każdy chyba miał już dość oczekiwania, aż inkwizycja skończy pastwić się nad ciałem zmarłego Leonarda. - Sekcja została zakończona!- krzyknął z niewyobrażalną wręcz ulgą w głosie- Zapraszamy jaśnie państwa do środka! |