Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2010, 23:10   #7
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Post napisany wspólnie z Gettorem

Kaldor, co widać było już po pierwszych słowach, był głupcem, co bez przemyślenia pakuje się w groźne sytuacje. Był na dodatek głupcem źle wychowanym, a to znaczyło, że bez problemów mógł ściągnąć kłopoty na tych, co mu towarzyszyli.
Fatalna kombinacja, jedna z najgorszych, jeśli chodzi o towarzystwo na szlaku.

- Bzdury gadasz, Kaldorze, w dodatku podwójne - powiedział spokojnie Xander.
- Och, poważnie? - syknął tropiciel. - A jakież to? Że marnujemy tutaj czas, czy że nasze zadanie wcale nie polega na dojściu z punktu A do punktu B?
- Teraz chcesz biec
- spytał Xander, nie zważając na zacietrzewienie tropiciela - czy dopiero gdy dzień zacznie wstawać? A do świtu czasu trochę zostało, prawda? A zatem porozmawiać można. I jaka szkoda się stanie, skoro zdobędziemy informacje o bandytach czy miejscu ich pobytu?
- Do świtu i owszem, trochę czasu zostało
- przyznał Kaldor. - Co nie znaczy, że powinniśmy ten czas trwonić na zbędne gadanie. Raczej należałoby się wyspać, żebyśmy to my jutro zapolowali na bandytów, a nie na odwrót.
- Jak chcesz iść spać, zanim słońce zajdzie, to droga wolna. Ale głupcem jest ten, co o wrogu nie chce pozbierać informacji. Aż dziw, że nie rozumiesz takiej oczywistej rzeczy.
- Informacje to sam jutro zbiorę, kiedy już wyruszymy do ruin. Zdziwiłbyś się ile można się dowiedzieć po prostu nasłuchując przez zamknięte drzwi.

A ile można się dowiedzieć, nie ruszając zadka ze stołka. Zdziwiłbyś się. Wystarczy umieć słuchać i myśleć. Kaldor zdaje się postawił głownie na to pierwsze.
- Uważam, że im więcej wiemy przed wyruszeniem w drogę, tym lepiej. Ale oczywiście ja nie jestem takim znawcą tematu, jak ty, Kaldorze - w głosie Xandera nie zabrzmiał nawet cień ironii. - Dlatego dobrze by było, gdybyś mi wyjaśnił, czemu nie mam racji. I dlaczego łażenie gdzieś na ślepo jest więcej warte.
- Nauczyłem się już dawno polegać wyłącznie na sobie
- syknął wciąż czerwony na twarzy. - Pytanie kogoś o informacje, które mogę sam uzyskać jest dla mnie bezcelowe, bo mogę równie dobrze zostać wprowadzony w błąd. Dzięki temu zawsze zachowuję czujność, a dzięki wyostrzonym zmysłom i sprytowi uzyskuję informacje.
- Jak rozumiem, ktoś cię kiedyś nabrał, stąd brak zaufania do ludzi. Jak zatem się zapatrujesz na sprawę współpracy?
- spytał Xander. - Trunków tez nie lubisz. Może dlatego z ciebie taki ponury człowiek?
Po chwili milczenia Kaldor roześmiał się.
- Myślisz, że coś o mnie wiesz? Po pięciu minutach rozmowy? Jesteś aż tak arogancki, czy aż takim idiotą?
- Oceniam tylko to, co sam mówisz
- odparł Xander. - Zachowujesz się jak przemądrzały gbur, więc jak mogę mieć o tobie pozytywne zdanie? Nie chcesz słuchać tego, co mówią inni, to nie słuchaj. Uważasz siebie za takiego, który wszystko wie najlepiej, to sobie uważaj. Każdy będzie oceniać cię po tym, co mówisz i robisz, a ani jednym, ani drugim się nie popisałeś. Poza tym nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Uznajesz w ogóle coś takiego, jak współpraca, czy też uważasz, że liczy się tylko twoje zdanie?
- Jestem człowiekiem czynu..
. - wymamrował Kaldor pocierając dłonią czoło i uspokoiwszy się nieco. Ale tylko nieco. Westchnął. - Póki co uważam, że sam nie dam rady tym, którzy porwali zielarkę. Może jutro, kiedy zobaczę was w akcji, stwierdzę że godni z was towarzysze? Póki co słyszałem jedynie stek niepotrzebnych pytań od których nie wiadomo czy śmiać się czy płakać.
- Co zaś do trunków... jak mogłeś zauważyć, mamy jutro zadanie do wykonania. W ciągu swojego życia powinieneś też dostrzec, że najgorsze skutki alkoholu ujawniają się zawsze na - dzień następny.
- W ciągu swego życia widziałem również takich, co nie słuchali nikogo
- odparł Xander - i wierzyli tylko w to, co zobaczą na własne oczy. Paru takich spoczywa do tej pory na dnie oceanu, bo nie chcieli uwierzyć, że sztorm idzie. A byli też i tacy, co w bandytów nie wierzyli. ‘A tam, ludzie plotą...’ Sądzisz że to przyjemne, kopać grób dla jakiegoś przemądrzałego durnia? Zapewniam cię, że nie. Parszywa robota. Co zaś się tyczy picia, to umiar trzeba mieć, i tyle. Co innego spić się w trupa, co innego gardło przepłukać. Jak kto tego nie odróżnia, to kiep i szkoda, by takiego ziemia nosiła.
- Raz się żyje, jak to mówią...
- tropiciel spojrzał na Xandera spode łba, po czym zastanowił się chwilę. W końcu rozłożył bezradnie ręce. - No ale jak wolisz. Zwiad jutro zrobię tak czy siak. Jeśli jednak potrzebujesz wiedzieć, do klasztoru jakiego bóstwa idziemy, to przecież ci nie wzbronię.
- Kończąc temat tego cholernego piwa...
- Kaldor westchnął. - Nie lubię go. Zawsze i wszędzie smakuje gorzej niż szczochy wymieszane z błotem i psim gównem. Nigdy nie rozumiałem i pewnie nie zrozumiem co wszyscy takiego w nim widzą...
- Nie wszyscy, zapewniam cię
- stwierdził Xander. - W tym jednym z pewnością się zgadzamy. No i zdziwiłbym się, gdybyś na zwiad nie poszedł, bo to też normalne, że sprawdza się, co się da. A teraz, skoro do porozumienia doszliśmy, to dajmy dojść do głosu naszemu zleceniodawcy. Może zdoła odpowiedzieć na nasze pytania. I może jeszcze się dowiemy, od jak dawna są owi bandyci w okolicy.
Kaldor zaklął pod nosem - to ostatnie pytanie faktycznie miało sens. Jeśli grasowali już od dłuższego czasu to znali okolicę i mogli, powiedzmy, zastawić pułapkę na nieproszonych wybawicieli.
- Trafna uwaga - przyznał z bólem Xanderowi. - Jak tak, to i ja mam pytanie - zwrócił się do gospodarza. - Czy ci bandyci to jedyne zmartwienie tej okolicy? Nie ma... orków? Goblinów? Czegoś, za co jest dodatkowa nagroda?
Xander skinął głową, gratulując Kaldorowi trafnego pytania.
 
Kerm jest offline