Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2010, 02:03   #7
Rudzielec
 
Rudzielec's Avatar
 
Reputacja: 1 Rudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodze
Lubiła to miasto, zawsze coś się działo, nie ważne o której godzinie wszędzie widać było ludzi, momentami miała wrażenie, że ciągle żyje. Brakowało jej słońca i tych zwykłych dni kiedy można było iść na lody z przyjaciółkami. Kiedy miała zupełnie inne cele i marzenia… „Wojna zmieniła wszystko, gdyby nie wojna pewnie wszystko byłoby inaczej” pomyślała. Jej spojrzenie obojętnie przesuwało się po ludziach idących chodnikiem, było coś perwersyjnego w obserwowaniu jak wiedli swe żywoty nieświadomi jakie istoty przemykały pośród nich. Niczym w książce Wellsa jak ona się zwała, a „Wehikuł czasu” przy czym tam Eloi byli świadomi polujących na nich Morlocków. „Najwyraźniej jesteśmy lepsi od nich.” Przemknęło jej przez myśl „Choć Eloi nie myśleli nawet o sprzeciwie, podejrzewam, że te owieczki zafundowały by nam ostateczną śmierć gdyby się dowiedziały o naszym istnieniu. W końcu ludzie tak naprawdę najlepiej potrafią tylko niszczyć, tak, zdarza się im stworzyć coś pięknego ale każdy człowiek potrafi wspiąć się niemal na poziom artyzmu gdy trzeba coś rozwalić lub zabić.”

-Dojeżdżamy.-powiedział Viktor, z fotela kierowcy, po chwili zaparkował Rolls-Royce`a przed budynkiem Max wealth. Jak na dobrze wychowanego gentlemana przystało otworzył drzwi i pomógł wysiąść pasażerce. Śliczna blondynka która wyszła z auta wyglądała na 26-27 lat ale z powodzeniem mogłaby udawać nastolatkę. Pod warunkiem, że zmieniłaby gustowny grafitowy komplet i czarny płaszcz szyty na miarę na coś bardziej młodzieżowego. Jedynie niebieskie oczy patrzące przenikliwie zadawały kłam młodej powierzchowności, był w nich chłód, te oczy widziały wiele, a ich właścicielka wiele przeżyła. Młody wysoki dobrze zbudowany mężczyzna obok niej sprawiał wrażenie ochroniarza, odprowadził ją do samej windy pozostał jednak na zewnątrz zatrzymany gestem smukłej dłoni. Zanim tu przyjechała zastanawiała się jaką sprawę ma do niej Książę, nie wychylała się więc raczej chodziło o zadanie dla niej i Viktora. Pewnie znowu ktoś poszalał i trzeba posprzątać, nie lubiła tej roboty ale dzięki temu miała spokój i miejsce dla siebie w tym mieście.


***

Nowy York, „Miasto które nigdy nie zasypia”, pełne ruchu i energii. Ludzi pędzących przez życie w porażającym zmysły tempie. Nigdy nie mogła się nadziwić jak pięknie wyglądało nocą z wysokościTeraz podziwiała je z jednego z okien budynku Max Wealth, nie przepadała za jego właścicielem ale kiedy Książę wzywa na dywanik to wypada się zgłosić, albo szybko zniknąć z danego miasta. Przyjechała nieco za wcześnie i teraz patrzyła na miasto czekając aż stary francuz zechce ją przyjąć.
Po chwili pojawiło się jeszcze kilkoro spokrewnionych po czym kamerdyner Księcia gestem zaprosił ich do środka…

***

Usłyszawszy zadanie zmarszczyła lekko brwi po czym skarciła się w duchu i zaczęła zastanawiać. Zwykle do zadań tego typu wystarczała ona i Viktor, jeśli teraz trzeba aż szóstki wampirów to co do diabła się dzieje? Cała sprawa śmierdziała na kilometry, kim była zaginiona, co to za dziwne nazwisko, co się stało w szpitalu i jaki związek miała z całą sytuacją Natasha Badenov? To były pytania w których wyczuwała zagrożenie, a może dokładniej, zagrożeniem były odpowiedzi na te pytania. Jej instynkt albo paranoja podpowiadały jej żeby zabierała się daleko od tego smrodu, ale logika nie pozostawiała wątpliwości. Nie ma ucieczki, nie teraz w każdym razie, trzeba stąpać ostrożnie i uważać co się dzieje…

Wyciągnęła z torebki swój telefon, cudeńko jakich jeszcze nie było w Stanach na rynku, i zaczęła szybko notować wiadomość do swego ”męża”.
-Viktor, znajdź co tylko się da na temat Emilii Beatrice Zorg, to Francuzka, ponoć bogata, załatwię zdjęcie. Skup się na jej rodowodzie, mam paskudne przeczucia, coś tu bardzo nie gra. Jeśli możesz puść wici, że chcemy ją znaleźć, włos ma jej z głowy nie spaść. Druga to Natalie Freeman dziewczyna tej całej Zorg, namierz ją. Chcę wiedzieć wszystko co się da o obydwu. To zlecenie od Księcia. A ode mnie masz do wyszperania co się da na temat Szpitala św. Heleny, chcę wiedzieć co wie Policja-najlepiej załatw dostęp do kartoteki albo skopiuj co się da. Pogadaj też ze swoimi znajomymi, nie wymażemy tego ale niech sprawa wygląda na atak psychola, żadnych podejrzeń rodem ze „strefy Mroku”. Uważaj na siebie mam złe przeczucia.

Uniosła na chwilę wzrok znad wyświetlacza. Na stole pojawiła się walizka a w środku broń, bardzo spora broń. „Po co nam takie armaty? To już stare dobre 9mm parabellum poszło w odstawkę?” zastanawiała się, czyżby ktoś jeszcze zainteresował się tą dziewuszką? „Ktoś na kogo trzeba szóstki wampirów z przesadnie wielkimi pistoletami?” pomyślała sprawdzając oba rewolwery. Sześć strzałów, kaliber oznaczony jako .45 colt „Mein Gott, zapomnieli zamontować do tego kolbę, czy jak?” zastanawiała się przypominając sobie niedawną wizytę na strzelnicy. Ten kaliber używany był do polowań na niedźwiedzie i jelonki jeśli dobrze pamiętała. „Trzeba zapytać Viktora czy da się coś poprawić w tym maleństwie bo mi nadgarstki popękają przy strzelaniu.”

-Książe mój, -zaczęła nieco formalnie, w jej delikatnym głosie słychać było ślad obcego akcentu.-Czy to wszystkie informacje jakie o niej mamy? Czy wiadomo jaki miała związek z zajściem w szpitalu? Czy ktoś zajął się kontrolą informacji czy tym też będziemy musieli się zająć? Najpewniej też będą nam potrzebne odbitki zdjęcia.
 
Rudzielec jest offline