Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2010, 11:35   #92
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Mimo, że Helfdan się nudził jego ciało odpoczywało. Wymoczone w gorących źródłach, czerwone jak rak i pomarszczone jak skóra noworodka parowało zmęczeniem. Kondycja kondycją, siła siłą, ale jednak czasami człowiek musiał wrzucić na luz, rozprostować kości i rozluźnić mięśnie. Blizna na klacie trochę się rozlazła, ale z boków zakrywały ją gęste włosy, koniec końców nie wyglądała więc tak źle. Nie żeby Helfdana specjalnie to obchodziło, zawsze lepiej jest jednak mieć lepiej niż gorzej.

Wracając z łaźni i zakupów zajrzał do biblioteki - Velie’l siedział na ziemi pomiędzy stosami ksiąg, a obok stała taca z zimnym już posiłkiem. Zaczytany nie odpowiedział nawet na powitanie. Nieopodal dwóch młodszych elfów kopiowało coś w skupieniu. Sądząc po ilości tomiszczy Velie’l prawdopodobnie coś znajdzie... za rok lub dwa... a tropiciel dostanie swoje informacje, o ile elf w ferworze pogoni za wiedzą nie zapomni mu ich wysłać.

Tyle dobrze, że zawczasu dorwał innych pracowników tutejszego zbiorowiska kurzu i moli, a to, czego się dowiedział było dość uspokajające. W Lesie Północnym żyło bardzo niewiele agresywnych potworów, a i te głównie u podnóża gór. Większość leśnych stworzeń pilnowała tu swoich spraw i atakowała tylko sprowokowana lub głodna. Wyjątkiem były złowieszcze zwierzęta, ale te spotykało się wszędzie. Rozmówca Helfdana zaznaczył, żeby ten uważał jak obchodzi się z drzewami, zarówno ze względu na driady jak i inne spokrewnione z nimi stworzenia. Należało również uważać na gorące źródła, zwłaszcza te w dalszych częściach lasu. Biły one z Podmroku i nierzadko spotykano w ich pobliżu podziemne stworzenia, a z rzadka nawet drowy (choć raczej nie w zimie). Na koniec dodał, że w promieniu kilku kilometrów od Levelionu można się natknąć na nieumarłych i liczne wynaturzenia. Tamta okolica przyciąga również na wskroś złe istoty, jednak - tu rozmówca roześmiał się szczerze - przecież nikt o zdrowych zmysłach tam przecież nie pojedzie!

Co do dalszych osad informacje nie były zbyt wartościowe. Istniały jeszcze dwie. Trzeba było jechać najpierw jakieś 20 dni drogi traktem, potem zaś odbić w prawo lub w lewo (przesieki były naprzeciw siebie) i jechać kolejny dekadzień lub więcej. Tu elf nie potrafił dokładnie określić, bo ich myśliwi zwykle jeździli na przełaj. Mieszkały tam głównie dzikie elfy, niezbyt chętne do przyjmowania gości.

W gospodzie Helfdan zastał większość najemników oraz Kalela i Sorg, również różowiutkich po parowej kąpieli. Bardka zaraz też poinformowała tropiciela o planowanej na wieczór zabawie. Gospodarz, Cefid, nie miał nic przeciwko - jedna ze ścian okazała się przepierzeniem, za którym znajdowała się scena oraz spory parkiet. Było gdzie balować. Niestety szybko wspólne przekomarzania i przepijania przerwało przybycie reszty gromady, która z nieco kwaśnymi minami wróciła na obiad.


***

Wiadomości od Velie’la tropiciel dostał dopiero wieczorem... a raczej ich zapowiedź. Posłaniec przyniósł naręcze pergaminów, na które skrupulatnie przekopiowano drzewo genealogiczne rodu z ostatnich pięciu setek lat. Osoby, które zginęły w wojnie były przekreślone; imiona odesłanych na Evermeet miały u góry małe E, zaginione - Z. Z prawdopodobnych ojców bibliotekarz wytypował trzy osoby, z czego dwie zginęły z rąk tajemniczego zamachowca; o trzeciej słuch zaginął. Żyjących obecnie dorosłych można było policzyć na palcach jednej ręki. Elf zaznaczył również, że są to dane sprzed kilkudziesięciu lat.

Rozrysowano również koligacje z innymi rodami - zarówno genetyczne jak i handlowe oraz polityczne, a plątanina symboli i imion przyprawiała o ból głowy. Wynikało z nich, iż rodzina tropiciela żyła w kruchej równowadze ze wszystkimi rodami, najgorsze stosunki miała jednak z rodem Vel’te’nel, z którym - paradoksalnie - była najbliżej spokrewniona. Konkurowali ze sobą zarówno na płaszczyźnie politycznej jak i gospodarczej; zanotowano nawet kilka sporów o ziemie i śmiertelnych pojedynków. Najlepsze układy mieli z Lapeli, z którymi współpracowali przy tworzeniu co bardziej skomplikowanych przedmiotów. Bibliotekarz na koniec stwierdził, że znalazł coś interesującego z czasów bezpośrednio poprzedzających wojnę, jednak to tylko wzmianki i potrzebuje więcej czasu, by złożyć je w całość.
 
Sayane jest offline