Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2010, 14:14   #110
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Szajel spojrzał w górę na walczących a jego oczy błysnęły ciekawością. Chyba jako jedyny tu obecny niezbyt przejmował się przemianą kapłana w upadłego, wszak nie znał go prawie wcale. Delikatnie poruszył rannym skrzydłem i z westchnięciem bólu wbił się w powietrze podlatując do innych. Leciał wolniej niż zwykle bowiem ból i zmęczenie dawały mu się we znaki.
- Rozi schowaj się głęboko... To nie będzie już taka nudna potyczka... - powiedział do swego pupila podekscytowanym głosem.
Gdy zawisnął już w powietrzu niedaleko walczących wystawił przed siebie ręce po raz kolejny formując wicher Guriona. Spojrzał na kapłana o czarnych skrzydłach i krzyknął głośno.
- Pokaż mi ją! Pokaż mi swoją broń! CHCE ZOBACZYĆ JĄ BEZ PIECZĘCI!!!- każde słowo wypowiada coraz głośniej, a jego oczy błysnęły szaleńczo gdy posłał z góry słup tnącego wiatru wycelowany prosto w pierś upadłego.
Sunblaze przeniósł otępiałe spojrzenie na tancerza i po chwili powietrzne cięcie dotarło do jego ciała. Trysnęła krew i Upadły został odepchnięty do tyłu. Zatrzymał się jednak w powietrzu, a rana widoczna spod rozciętego materiału jego szaty zaczęła się goić na oczach. Nim Szalej wykonał jakiś ruch, Upadły pędził na niego, z obłędem płonącym w jego oczach koloru krwi.
Urizjel spadając wydał z siebie bolesny jęk. Rozpostarł skrzydła i z całych sił skierował się ku rzece, czując jak ogień pali jego ciało. Nieskończony z pluskiem wpadł w mętną wodę, a płomienie trawiące jego ciało zgasły. Chłodna woda była błogosławieństwem dla poparzonej skóry. Rzeka ocuciła Pokutnika nieznacznie.
Szajel spojrzał na pędzącego nań kapłana i uśmiechnął się niczym psychopata widzący kolejną ofiarę. Rozkręcił łańcuch po czym cisnął jednym sztyletem w nadlatującego Nieskończonego. Chciał by metalowe połączenie ostrzy jego broni owinęło się dookoła ramienia przeciwnika. W tym samym momencie zaczął obracać się w powietrzu jak gdyby kręcił się na pięcie by w momencie trafienia użyć płaszcza wiatru i przyciągnąć Upadłego wprost w kopułę wirującego powietrza.
- Nie każ mi czekać! Pokaż mi swoją broń! - zakrzyknął podczas ataku i zaśmiał się wesoło, a włosy zafalowały mu na wietrze.
Sztylet obwiązał rękę kapłana i część planu tancerza została wcielona w życie. Upadły przymrużył oczy, a z jego dłoni, spętanej łańcuchem tancerza wystrzelił strumień płomieni, pędzący w powietrzu jak na niewidocznym szlaku.
Yue pierwsze co zrobił to rzucił się w stronę Shatki. Złapał ją na ręcę, rozłożył skrzydła i wzleciał. Przeniósł się z nią kilkanaście metrów od pola bitwy i ułożył ją.
- Wytrzymaj jeszcze trochę. - powiedział do nieprzytomnej.

Łańcuch był napięty bowiem Szajela i Upadłego dzieliła odległość około 3 metrów. Ogien pędził w stronę tancerza jak gdyby ten był beczką prochu, do której podłączono lont. Różowo-włosy z wymalowanym na twarzy uśmiechem szaleńca, wystrzelił do przodu by po chwili przy pomocy szeptu wiatru przenieś się jak najdalej za Upadłego. Szept wiatru był techniką przyspieszając tancerza do niezwykłej prędkości, wyglądało to niemal jak teleportacja. Szajel z premedytacją wykorzystał ta technikę do uniku. Nagłe przyspieszenie i naprężony łańcuch nie powinny być obojętne dla obwiązanej ręki kapłana. Ponadto Szajel kierował się za Upadłego, a więc może uda mu się nawet wyłamać rękę z barku kapłana. Upadły zaryczał z wściekłością, kiedy Szajel wygiął do tyłu jego dłoń. Wściekłość jednak dodawała Elwynowi sił, o czym przekonał się Szajel, kiedy Upadły Kapłan szarpnął ręką, ciągnąc na łańcuchu Szajela. Upadły wyszarpał swoją dłoń i rzucił sztylet w Szajela.

Szajel pierwsze co zrobił to ściągnął łańcuch by wyeliminować zagrożenie ze strony lecącego sztyletu. A potem rozkładając skrzydła i zaciskając zęby z bólu próbował się zatrzymać Jednocześnie wystawił sztylet przed siebie by kapłan nie mógł na niego zaszarżować bez żadnych konsekwencji. Nim to jednak zrobił, nadleciał Ao, który zasypał Upadłego potężną serią szybkich ciosów zarówno pięściami jak i nogami. Ataki Ao zakończone silnym kopnięciem w brzuch odrzuciły kapłana w tył, ale ten jednak utrzymał się w powietrzu i zapierając się nogami o drzewo, odbił się z wyraźną żądzą mordu wypisaną na twarzy. Nim dosięgnął celu, z dołu nadleciał generał, tnąc swoim wielkim ostrzem tułów kapłana. Ao wystrzelił w górę tak by zniknąć na chwilę z oczu walczacym. Po chwili zniknął, wymijając konary gigantycznych drzew. Normalnie taki cios przepołowiłby Nieskończonego na pół, ale Sunblaze'a wypełniała plugawa energia, wzmacniająca jego ciało. Atak generała wyrzucił Upadłego w górę. Kapłan lecąc w górę posłał w dół wielką kulę ciemnych płomieni, która wybuchła pomiędzy Nieskończonymi, rozlewając dookoła płomienne podmuchy. Generał owinął się szczelnie swoim zielonym płaszczem, któremu podmuchy najwyraźniej nie były w stanie zagrozić.
Szajel widząc kule szybko zaczął oddalać się od grupy. Pot kapał mu z czoła a tancerz dyszał ciężko z bólu, skrzydło dawało mu się we znaki. Arlekin podleciał do najbliższego drzewa i przykucnął na jednej z gałęzi składając skrzydła. Jedną dłoń opierał o pień potężnej rośliny i przyglądał się dalszej potyczce zażywając odpoczynku. Krew ponownie zaczęła sączyć się z rany w skrzydle, najwidoczniej za dużo nim ruszał. Zaciskając zęby uniósł wzrok ku górze gdzie toczyła się walka.
 
Ajas jest offline