Tessa de La Vallete | Pałac rodowy w Eilendorf, łaźnia "Pozwól jej umrzeć bez bólu.... Pozwól jej umrzeć bez bólu...." - Przedrzeźniał się z uroczą baronową Gaap, tym razem manifestując swą obecność w smudze bordowego dymu, powoli podnoszącego się ze zbitego lustra. - "Nie, moja droga. To ty pozwolisz jej umrzeć w bólu. I to bólu niewyobrażalnym, gdyż masz przecież świadomość, co czeka kogokolwiek podnoszącego rękę na mistrza Inkwizytorium. Albo i nie pozwolisz... "
W tym momencie, smuga dymu, dotychczas raczej leniwie snująca się nad potłuczonym zwierciadłem, popełzła nieco szybciej, niczym macka głębinowego potwora, w kierunku balii, by po chwili zawiesić w powietrzu przed odzianą jedynie w kąpielowe prześcieradło Tessą jej ulubiony, niezwykle użyteczny pierścionek oraz niewielkich rozmiarów sztylet, po którego klindze pełzał teraz bordowy nalot. Po chwili oba przedmioty trafiły do rąk właścicielki. "Powiedz tylko słowo..." - wyszeptał dym, jednocześnie materializując przed Tessą coś na kształt szkarłatnej szczeliny w eterze. Ten kolor... był taki sam jak w obu wizjach szlachcianki. - "Bądź postąp tylko o krok... "
Tessa nie widziała teraz twarzy demona, ale zapewne bawił się on wybornie.
Dym przemówił ponownie. "Lecz nie zwlekaj zanadto z decyzją. Bo oto co raz zabrałem, w tejże chwili zwracam. Świat zasługuje na prawdę. A czy nie mówi Pismo, że ona... wyzwala?"
Szkarłatna szczelina zapulsowała żywiej.
--- Nicolas von Grote oraz Dymitr Wasilijewicz | Plac Bednarski, Lochy akwizgrańskiej siedziby Świętego Oficjum
Gdy być może jeszcze lekko oszołomieni wpatrujecie się w leżącą przed wami na podłodze postać, momentalnie zdajecie sobie sprawę, że najpierw jedna, a później obie powieki przesłuchiwanej zaczynają drgać. Po chwili kobieta otwiera oczy. Nie ma w nich już namiętności czy szaleństwa. Ich miejsce zajął bezmiar strachu! |