Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2010, 16:15   #10
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Dwóch magów rozmowy

Gdy tropiciel kłócił się z blond mężczyzną, a krasnolud mówił coś o piwie mag westchnął i rozejrzał się szukając jakiegoś rozmówcy. Gerard spojrzał na Niziołka, który na myśl maga mu przywodził. Mimo lekkiego grymasu na twarzy zwrócił się do małego towarzysza.
- Wyglądasz mi na kogoś kto przekłada rozum nad mięśnie, nie mylę się towarzyszu?- głos Gerard dawkował i starał się zachować obojętny ton, by do siebie rozmówcy od samego początku nie zrazić.
-A jakże. Pewnie! W końcu raczej nie wyglądam na siłacza, a nawet jeśli to byłoby to jedynie w niziołczych standardach. A to jak zapewne się domyślasz niewiele jest. A no magus jestem. A ty to mi zdecydowanie też na magusa wyglądasz. Wspaniale rzekłbym! Zawsze to można się czegoś nowego nauczyć obserwując innych czarodziejów. Poznałem kiedyś lepiej kilku. Jeden to mi nawet skórę od drowów wyratował i sporo nauczył. Już się nie mogę doczekać tych magicznych dysput naszych. Ha! Będzie gratka!
"Cóż za rozgadany typ" pomyślał Gerard patrząc w uśmiechniętą twarz niziołka.
- Tak na pewno będziemy mieli o czym porozmawiać...- powiedział czarnowłosy ale jakoś bez wielkiego entuzjazmu.- A mogę spytać Cię drogi... - tu na chwile Gerard zawahał się przypominając sobie imię niziołka. - Timie?... Tak ty byłeś Tim. A więc powiedz mi drogi Timie jaką to szkołę magii umiłowałeś sobie najbardziej?
- Aj nie, nie. Ja się tutaj cały czas rozgaduję, ale w zamian to nikt nic gadać nie chce. Tym razem dziób na kłódkę trzymać będę a ty gadać masz. Jasna rzecz, że sam też powiem, bo aż mnie mierzwi, żeby o magii dyskutować.
Gerard uniósł swoje cienkie brwi i przejechał dłonią po zarośniętym policzku.
- Cóż ja specjalizuje się w wywołaniach... Tak... – Czarodziej zacmokał ustami i kontynuował. – Zajmuje się dość rzadkim i specyficznym typem magii można by rzec. Czerpie dużo z pewnych splotów, inne zaś odstawiłem w niepamięć. – dodał enigmatycznie. – Moja magia bez wątpienie różni się od innych specjalistów ze szkoły wywołań, których mogłeś poznać w swym życiu. – kończąc wypowiedz ręką z policzka powędrowała na kostur i tam też została.
- Wywołania tak? Ja akurat pominąłem tą dziedzinę magii w czasie nauki, ale może uświadomisz mi jaki to błąd ciekawe, ciekawe. Ja sprowadzaczem jestem. Na czym polega ta inność? - niziołek stał się poważny, często działo się tak gdy stykał się z czymś, nowym nieznanym mu dotąd. Pod tą powagą dało się jednak wyczuć zainteresowanie, które niemal promieniowało z Tima

Gerard prychnął pod nosem cicho nim odpowiedział niziołkowi.
- Odrzucenie magii wywołań to wielki błąd, jest to jedyna słuszna ścieżka magii. – powiedział z powagą. – Chociaż sprowadzanie lepsze jest od takiej powiedzmy iluzji, iluzja to bowiem zwykła kpina a nie magia. – Słowo „iluzja” Gerard wymawiał z niezwykłą wręcz pogardą.- Jednak nie mogę tępić Cię za wybór szkoły sprowadzania, nie każdy ma tyle talentu i odwagi by sprostać oczekiwaniom jakie stawia przed swymi adeptami, szkoła wywołań. – Gerard pokiwał głową przytakując sam sobie.- Co do tej inności... Nie warto w dzisiejszych czasach mówić o tym głośno. Przekonasz się zapewne na własne oczy, a ja wole uniknąć pomówień w tym miejscu. – powiedział to na tyle cicho by jedynie niziołek mógł usłyszeć jego słowa.
-Konspiracja tak? A ty! Że jak? Że niby co? Wywołania jedyną słuszną szkołą magii? Ahh w życiu się nie zgodzę. Znałem kiedyś maga, co to twierdził, że wywołania robią jedynie wielkie buuum i są tym w świecie magii czym wielki, ciężki młot w świecie rębajłów. Czuję tutaj w powietrzu wyzwanie... coś mi mój rozum podpowiada, że jestem podejrzewany o tchórzostwo i niewielki talent... ojj nie podoba mi się to, nie, nie...
- Wiesz... ten mag, o którym mówię, a mag był to niemałego kalibru, to byłby dla ciebie przeciwnik w dyskusji. On to wywołań nie lubił strasznie. Nie wiem w sumie czemu, ale nie lubił i już. On z kolei, Jarem się nazywał nawiasem mówiąc, twierdził że wywołania praktykują ci którzy nie potrafią dłuższych magicznych efektów utrzymywać. Ojj to coś czuję, że byśta sobie podyskutowali...

Gerard zacisnął palce na kosturze z lekką irytacją słuchając słów niziołka. Nienawidził gdy ktoś nie okazywał szacunku jego szkole magii.
- Widać, że nigdy nie zagłębiał się dokładnie w magii wywołań! Jest to magia potężna która nie tylko niszczy ale i tworzy. Ludzie którzy zazdroszczą wywoływaczom mocy, którą Ci dzierżą w swych rękach, wymyślają najróżniejsze bujdy by tylko popsuć opinię magom wywołań. –Gerard wyraźnie się oburzył, lecz zaczynają brać głębokie oddechy uspokoiły się lekko.- Nie umniejszam twego talentu mały towarzyszu jednak uważa, że wywołania to szkoła wymagająca wiele odwagi. Jedno źle wypowiedziane słowo i sam możesz obrócić się w perzynę, a twemu przeciwnikowi nic się nie stanie.- Czarodziej poluzował chwyt na kosturze bowiem aż kostki pobielały mu od nadmiernego ściskania swej laski.

-A no to dobra, bo już myślałem, żeś tutaj ferment zasiać chciał. Ale jak tak to fajowo. Ja tam do wywołań nie mam nic. Nawet dobrze, że je znasz, bo ja nie mam o nich za wielkiego pojęcia. Poszedłem za radą przyjaciela i skupiłem się raczej na nauce sprowadzeń. A zobaczysz, że to fajna szkoła. Myślę, że nam się przyda. Ja przywalę sprowadzeniem, a ty rachu ciachu załatwisz wroga wywołaniem i będzie dobry duet! A chętnie się nauczę trochę o wywołaniach to może kiedyś też będę się na nich trochę znać. Jak to mój dziadunio kiedyś powtarzał. Od przybytku głowa nie boli...
- Duet może i dobry ale z tą nauką to bym się tak nie spieszył. Wywołania w których się specjalizuje wymagają niezwykłego wkładu czasu, oraz kilku rytuałów. Oczywiście gdy opanuje się już podstawy, a wszystkie obrzędy zostaną wypełnione to poznawanie coraz to potężniejszych czarów przychodzi o wiele szybciej. Jednak ja sam niedawno skończyłem dopiero ostatni rytuał, nauka wszystkiego zajęła mi całe dziewięć lat... – powiedział wzdychając i podciągnął prawy rękaw swej szaty. Ujawnił tym samym bandaż na przedramieniu który właśnie poprawiał. Gdy skończył zajmować się opatrunkiem ponownie zasłonił go swym strojem.
- Rytuał? Nigdy nie słyszałem o żadnych rytuałach. - teraz to skonfundowanie Tima szczytowała. On zwyczajnie nie miał pojęcia o czym ten drugi czarodziej mówi. Widać było trzeba się jeszcze duuuużo nauczyć, ale niziołek był spokojny - czas był, nauczyciel też pod ręką - Ja to po prostu książki czytałem, zwoje przeglądałem i sam próbowałem rzucić czary o których czytałem. Czasem wychodziło, czasem nie ale w końcu to się do wprawy dochodzi zawsze. Rytuały... hmmm brzmi cholernie tajemniczo. To dlatego ta konspiracja?

Gerard uśmiechnął się mimowolnie. Lubił gdy ktoś wyrażał zainteresowanie tym co mówił młodzian.
- Po części tak, chociaż zapewne ich nazwy nie powiedziałby obecnym tu niczego specjalnego. Mimo to są tradycjami zakonu w którym się szkoliłem... – powiedział mag nim zdążył ugryźć się w język. Nie potrzebnie wspominał o zakonie.- Ekhym... ale to nie jest ważne. Długo parasz się już magią?- zmienił szybko tor rozmowy Gerard.
-Z zakonu? Toś ty w końcu jest czarodziej czy kleryk? Bo to chyba kleryki w zakonach się szkolą nie? A no i paladyny jeszcze, ale na takiego to w ogóle nie wyglądasz, a jak jesteś to bardzo nietypowym chyba. Choć nie spotkałem nigdy osobiście żadnego więc ciężko rzec... słyszałem jedynie. No ale... w zakonie się uczyłeś na prawdę? Ja to samemu się uczyłem z pomocą jedynie tego maga co to ci powiedziałem. Parę rad mi dał i podstaw nauczył, a reszta to samouk. A magią to będzie może rok jak się zajmuję. Szybko łapię po prostu. Tak mi zawsze ten Jaren mówił, że w takim tempie to za parę lat go prześcignę i arcymagiem będę. Żartował sobie pewnie, ale to że mi szybko wchodzi do głowy magia to akurat fakt.
- Zakon, gildia zwał jak zwał - odparł Gerard.- Ja jak już wspomniałem dziewięć lat, w sumie to już prawie dziesięć, gdyż moja podróż trwa już ponad pół roku.- Gerard ponownie podrapał się po policzku. – A co właściwie Cię tu sprowadziło Timie?
-A z dupą w domu mi się siedzieć nie chce i piwa warzyć. Wspominałem ci, że moja rodzina browar prowadzi i gospodę. Najlepsza niziołcza gospoda w Dolinach ponoć. Może to dlatego, że jedyna, ale i tak wszyscy przychodzą, ludzie, nieludzie, nawet półorka mieliśmy jako klienta. Także chyba dobra musi być. A piwo to robimy zgodnie z recepturą pochodzącą z samego Lurien z dalekiego południa. A ja to nie mogłem tak ciągle na tyłku siedzieć. Świat trza zobaczyć, a jak już zobaczę to mogę browar poprowadzić. Rodzinie to się oczywiście nie podoba, ale co oni do gadania mieli.
Gerard przytaknął lecz sam jakoś nie opowiedział co go sprowadziło w to miejsce.
- No cóż miła to była pogawędka zapewne jeszcze przyjdzie nam po debatować, ale teraz może dajmy naszemu pracodawcy dojść do głosu by odpowiedział na postawione przez nas pytania. – powiedziawszy to Gerard spojrzał na kulawego karczmarza.
-Jasne, jasne, niechże gada chłop, co to za niego zrobić mamy- tym samym krotka rozmowa dwóch magów dobiegła końca.
 
Ajas jest offline