Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2010, 17:25   #20
QuartZ
 
QuartZ's Avatar
 
Reputacja: 1 QuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemu
Vladyk Tenser

Przelot przez gęstą atmosferę przypominał mu jego ostatnią wieloletnią wyprawę. Co prawda w przypadku kapłana maszyny oznaczało to podobne dane dotyczące najróżniejszych statystyk siły wiatru i właściwości turbulentnych atmosfery, jednak gdy jego główna jaźń całkiem już się przebudzi z całą pewnością poczuje w mniej logicznej części umysłu jakiś sentyment. Na razie jednak kapłan powoli kończący proces medytacji był na etapie rozerwania kontroli między maszynowymi mózgami i biologiczną częścią jego osobowości. Kiedy padły pierwsze strzały i zdali sobie sprawę z obecności na powierzchni uzbrojonych ludzi nie żywiących do nich zbyt ciepłych uczuć kapłan rzucił zupełnie bezduszne stwierdzenie wciąż jeszcze syntezowanym sztucznie głosem.
- Zdaje się iż wypada was poinformować, że jeden z walczących na stacji rodów wysłał na powierzchnię oddział do zabezpieczenia czegoś, jak to określono, o szczególnej wartości.
Po chwili milczenia, powoli budząca się jaźń z biologicznej części mózgu dodała też swój komentarz głosem o wiele bardziej ludzkim i nie wspomaganym przez syntezatory w czaszkach.
- Jakbyście jeszcze tego nie zauważyli, oczywiście.

Można jednak powiedzieć, iż wszyscy na pokładzie promu mieli odrobinę szczęścia, kiedy po wysadzeniu serwitorów i pierwszych wystrzałach rozkazy zaczęła wydawać najbardziej analityczna z części umysłu Vladyka, a nie ledwo budząca się reszta. Szybkie rozkazy przegrupowania i natychmiastowe uruchomienie modułu taktycznego serwitora „Zero” pozwoliły na sprawne działanie zautomatyzowanego oddziału, nawet mimo ograniczonej, do krótkich momentów zniżonego lotu, łączności.

Wiązki energetyczne były z resztą jedyną w pełni widoczną z pokładu promu częścią potyczki, gdyż tak same serwitory, jak i napastnicy zasłonięci byli mgłą, pyłem i dymem otaczającymi księżyc niczym szczelny kokon. Oczywiście jeśli nie liczyć nadprzyrodzonych zdolności obserwacji pozazmysłowej, które posiadani niektórzy z obecnych i danych odbieranych przez czujniki technologiczne Tensera.

Kiedy wylądowali zastali jedynie wielkie pobojowisko zasłane trupami. Gdzieniegdzie leżało też kilka kopalnianych serwitorów najwyraźniej trafionych przypadkiem w ferworze walki. Kapłan po kolei podchodził do ciężko uszkodzonych i zniszczonych konstruktów wyłączając je z błogosławieństwem boga maszyny i krótką litanią żegnającą ich mechanicznego ducha i niedoskonałe pozostałości biologicznej bydności. Później będzie musiał przysłać tutaj małą ekspedycję, by odzyskać części. Na szczęście teraz nie miał czasu zastanawiać się nad logistycznymi operacjami i demontażem pozostałości. Nie wiedzieli co może zaraz na nich spaść tutaj, co samo w sobie było wystarczającym powodem by jak najszybciej wejść w głąb kopalnianych struktur.

Zmierzając coraz dalej w głąb rozległych korytarzy Vladyk napotykał kolejne serwitory pracujące przy utrzymaniu tutejszych systemów i urządzeń. Niektóre były jedynie automatami skonstruowanymi do przekładania konkretnych zespołów dźwigni i przycisków, inne natomiast bardziej zaawansowane, zajmowały się utrzymaniem całego systemu w sprawności za pomocą bardziej wyspecjalizowanych modułów. W tej chwili interesowały go szczególnie owe serwitory przygotowane do wszelkich prac konserwacyjnych i konstrukcyjnych. Co więcej, sługi pracujące w kopalni przygotowywały się właśnie do wydrążenia nowego tunelu, a to dało Vladykowi okazję by przeprogramować dość podniszczonego, acz świetnie wyposażonego serwitora technicznego, który przez najwyraźniej znającego się na rzeczy kapłana wzbogacony był w sprzęt do montażu całej infrastruktury kontrolnej w postaci kilku prostych konsol w każdym nowo powstającym szybie. Ostatecznie po kilkudziesięciu przebytych korytarzach i kilkunastu mijanych akurat komorach kapłan zebrał wokół siebie pięć przyzwoicie wyposażonych technicznie egzemplarzy, chociaż niektóre niedługo wymagać będą gruntownego remontu. Trochę żałował, że nie ma czasu na obejście większego terenu, w końcu gdzieś na pewno musi być tych serwitorów więcej i lepiej wyposażonych, ale na to też nie miał czasu. Na nic nie miał teraz czasu jeśli się nad tym porządnie zastanowić i tylko jakiś cud pozwolił mu przejąć te kilka sztuk nim znalazł się poza zasięgiem umysłu Yandry, a i zatrzymując się na chwilę za każdym razem czuł iż jego biologiczna część znów zaczyna mieć przerażające zapędy tłumione jedynie przez medytację i zewnętrze interwencje astropatki. A przecież nie było to nawet odłączenie się od grupy …

Z resztą odłączenie się od grupy nie wchodziło tutaj w grę. Kontrolując serwitory bezpośrednio dzielił je na małe grupki zwiadowcze i wysyłał na szybki zwiad do każdego podejrzanie ciemnego, czy nieoznakowanego tunelu. Było ich tutaj pełno, a ze względu na mentalną osłonę jaka trzymała ich przy względnie zdrowych zmysłach nikt inny tak czy siak nie mógł wykonać zwiadu. Czasem szczątkowe informacje musiały tutaj wystarczyć, gdyż serwitory przejęte na miejscu miały jedynie minimum czujników pozwalające im odróżnić żyłę rudy od skalnej ściany i przepaść od górniczego chodnika. Gdyby coś ich zaatakowało zorientowałby się jedynie po zakończeniu transmisji, a nie konkretnych danych. Kiedy psychiczne ciśnienie zaczęło wywierać coraz większy nacisk na jego umysł uznał iż powinien wszystkich poinformować o sytuacji.
- Poruszamy się praktycznie w ciemno. Serwitory są posłuszne, jednak tylko dlatego iż ich jaźń jest przytłoczona wyższością sterownika, który nad ciałem ma pełną władzę. Ich biologiczne umysły cierpią równie bardzo jak nasze i przez to też dostaję coraz mniej danych. Lepiej wzmóżcie własną czujność. – Wybrzęczały syntezatory. – Przypominam iż z wysokim prawdopodobieństwem alternatywą jest śmierć.

Chwilę po tych słowach dotarli do obcych korytarzy. Vladyk nie znajdując zbyt wielu bocznych tuneli i chodników wydrążonych przez automaty skupił się na analizie. Wszystkie serwitory w stu procentach nastawione na rejestrowanie otoczenia sunęły tuż przy nim zostawiając jedynie tyły osłonięte przez wciąż aktywny bojowo egzemplarz „Zero”. I wtedy dotarli do tej groty, gdzie chwilę później wszystkie czujniki oszalały. Niestety oszalały też czujniki taktyczne serwitorów bojowych, które wykazały miażdżącą przewagę wroga. Szybka aktywacja modułu bojowego i rozkaz unieruchamiania bez konieczności zabicia prawdopodobnie spowolniły wroga wystarczająco, by towarzysze mogli ruszyć z przyniesionym do kopalni artefaktem mimo, iż nikt nie wiedział czy połączenie go z wyrwą w większej strukturze, skąd pewnie pochodził, cokolwiek przyniesie. Zostało jedynie czekać na koniec. W jakimkolwiek znaczeniu.

Zadziwiającą obserwacją okazał się także fakt, że moduł taktyczny samoistnie nawiązywał połączenia z włóczącymi serwitorami nieuzbrojonymi i teoretycznie niezaprogramowanymi do walki. Całe szczęście, że tak się działo gdyż dzięki temu jednostki przystępowały do wzajemnej naprawy zaraz po otrzymaniu trafień, a co za tym idzie zmniejszając potencjalne straty do minimum. Niestety oznaczało to też, że Vladyk będzie musiał sprawdzić wszystkie obwody swoich serwitorów po powrocie. Cholera wie co też więcej wykombinowali jego akolici gdy pozwalał im na pomniejsze prace przy biomechanicznych sługusach. Cholera wie też do czego mogłoby to doprowadzić i jakich szkód mogliby narobić ci idioci, którym zdawało się iż potrafią już „tak dużo”. Tę myśl jednak elektroniczne umysły odsunęły jednak do pamięci, by przekazać ją ludzkiemu umysłowi po przebudzeniu. Na razie jedynie przywołał konstrukty do porządku wydając im rozkaz szybkiego otoczenia jego i astro patki szczelnym kordonem ochronnym. Nic nie mogło się przedostać ani do niego, ani do jedynej osłony jego cennego umysłu. Niezależnie od tego jakim kosztem zostanie to osiągnięte, chociaż gdyby jego biologiczny umysł był w pełni przebudzony pewnie zacząłby też odmawiać cicho jakąś modlitwę.
 
QuartZ jest offline