Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2010, 18:08   #111
BoYos
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Urizjel wyleciał z rzeki, eksplozja go nie sięgała. Miał kamienne oczy. To Barock błogosławił Nieskończonego, który był teraz w niezbyt przyjemnym stanie. Włosów ani brwi nie miał, był prawie nagi, skrawki ubrań jakie pozostały nadawały się tylko do wyrzucenia. Był poważnie poparzony i zły. Choć nie aż tak jak przed chwilą. Był panem! On władał swoim ciałem. Gniew wydawał się jakby słabszy, nie, nie jakby odpuścił. Czuł nacisk, ale on miał władzę.
Zmienił sposób walki. Wbił miecz w ziemię. Wyglądało to tak jakby momentalnie ostrze połączyło się z podłożem, magmowe żyłki rozeszły się pod nim, choć szybko znikały. Urizjel wzniósł ręce jak lalkarz podnoszący kukłę, tylko, że on wyciągnął krople magmy, wiele kropel. Wiedział, że teraz nie poleci. Wypchnął obie ręce wprzód celując ognistymi pociskami w upadłego, jednak nie przestawał kontrolować kropli, wiedział, że z każdą chwilą były chłodniejsze, ale jednak wciąż bardzo, bardzo gorące. Starał się otoczyć nimi Elwyna i uderzyć. Co chwila wyrywał z miecza kolejne krople odrzucając te które stały się już bezużyteczne. Przez chwilę rozmyślał czy nie posłać większych, ale to by się skończyło znacznie wolniejszymi i trudniejszymi do opanowania pociskami. Co jak co on nie był elementalistą... Tylko kimś kto korzystał z mocy maga ziemi. Płomienie w górze wygasły i wiszący w powietrzu kapłan był łatwym celem. Pierwsze krople dotknęły jego ciała, kolejne chybiły, bowiem Elwyn zapikował w dół. Wylądował na równych nogach, płomienny wzrok wbijając w Urizjela. Teraz była jego szansa. Yue kończył kreślić pierwszy krąg. Potrzebował dużo many. Dużo many na to, co planował zrobić. Ruch pierwszy.
- Phoca Caeruleus - Algor Anima! (Błękitna pieczęć - duchowy chłód) - krzyknął.
Elwyn znieruchomiał, jakby sparaliżowany. Jednak poruszył się po kilku sekundach, dłonią wskazując martwe ciało palladyna. Usta Upadłego wykrzywił szaleńczy grymas. Ciało Rodericka zalśniło czerwonym światłem i powoli zaczęło wstawać. Palladyn ożył i dobywszy swego młota ruszył wprost na Yue. W jego martwych oczach nie było świadomości, jedynie słaby blask wypełniającego jego ciało magicznego zaklęcia.
Yue tego nie przewidział. Pierwszy raz widział, coś, co wskrzesza. Słyszał o takich rzeczach jak kapłańskie modły i ofiary w zamian za zmartwychwstanie. Ale było to porównywalne do legendy. Nie ma czegoś takiego jak ożycie. A jednak...
- Niemożliwe... - powiedział po cichu. Po chwili jednak otrząsnął głową. Nie miał czasu do stracenia. Ruszył na przeciwko paladyna. Gdy ten zamachiwał się, Yue podskoczył i przekręcił się bokiem, tak, że leciał prostopadle do głowy Rodericka. Gdy przeleciał nad jego ciosem, uderzył go mocno otwartą dłonią w kark. Rozbłysło światło.
- Interdictionis Magica. - wypowiedział. Nikt nie widział, kręgów pieczęci. Yue narysował je samymi palcami dłoni, bez machania ręką. W tym samym momencie wycelował drugą ręką w Upadłego Kapłana.
- Phoca Caeruleus - Arca Frigus! (Błękitna Pieczęć : Zimna Cela)
Pieczęć zalśniła błękitem na plecach palladyna, który obracając się uderzył młotem w niechroniony tył Springwatera. Yue pod wpływem siły uderzenia odleciał w bok, kątem oka zauważając otaczającą kapłana kopułę lodu. Chwilę później pojawił się niewyobrażalny ból w miejscu uderzenia.
W tym momencie z pomiędzy konarów nad martwym paladynem wystrzelił Ao. Pikował głową w dół, prosto na niego, by zdążyć z ciosem póki ten jest odsłonięty. Przed samym uderzeniem obrócił się i tył pięty zmierzał teraz w stronę głowy nieumarłego.
Coś błysnęła i ożywiony Roderick odleciał daleko w tył, w powietrzu wykonując kilka obrotów i turlając się po wilgotnej ziemi, kiedy na nią opadł. Palladyn jednak wstał, jakby ignorując to, co przed chwilą go spotkało. Jedynie czerwone światło w jego oczach straciło na intensywności i zmatowiało trochę. Na powierzchni lśniącej kopuły lodu pojawiła się siateczka stworzona przez setki pęknięć na jej powierzchni. Po chwili została rozbita na dziesiątki odłamków, które wyparowały w powietrzu. Kapłan stał w miejscu, oddychając ciężko przez usta.
-Ja zajmę się Trupem. Wy spróbujcie przerobić tamtego na trupa.
Wojownik skoczył w stronę umarłego. Był od niego szybszy i zwinniejszy. Przy odrobinie szczęścia, mógł dosyć długo prowadzić walkę defensywną dopóki nie znalazł by jakiegoś słabego punktu marionetki lub do czasu aż towarzysze nie pokonają upadłego.
Yue złapał się za plecy i zacisnął zęby. Nie mógł się jednak złamać. Druga pieczęć. Kreślił kolejne kręgi.
- Podwójne wiązanie. Impum Actuarium due Impus Fortitudo.
Obie pieczęci znalazły się na barku Upadłego. Miał na sobie już dwie. Yue nie przestawał kreślić kręgów.
- Interdictionis Magica. (zapieczętowanie magii) - trzecia trafiła na jego bark. To było ponad linie astralną. Zaraz powinny być skutki uboczne, jednak chłopak wyciągnął rękę przed siebie. Kończył ostatni z ruchów. Prawą ręką wyjął sakwę. Nagle pojawiła się duża pieczęć, która była w powietrzu. Yue wycelował ręką w Upadłego. Fioletowa linia połączyła rękę i ciało kapłana.
- Phoca Sephirae: Symbolum Primum - Furtum. (Szafirowa Pieczęć, Symbol I: Grabież).
Stworzył w ręku lód, który zaczął napełniać się energią. Gdy z błękitnego koloru, nabrał prawie czarnego, wrzucał go do sakwy.Wtedy pojawiał się następny kawałek lodu. Zaczął wysysać energię z Upadłego i pieczętować ją w lodzie.
 
BoYos jest offline