Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2010, 18:35   #112
Charlotte
 
Reputacja: 1 Charlotte nie jest za bardzo znany
Karczma Krwawa Kiszka

Helga zauważyła, że Faethora coś gryzło. Nie wiedziała dokładnie co, ale była pewna, że może mieć on pytania, a przynajmniej powinien mieć. Tymczasem ku jej zdumieniu usłyszała z jego ust swobodne Dziękuję . Upiwszy nieco wina Fethor kontynuował. Zauważyła ruch jego dłoni sięgających ku jej dłoniom i mimowolne cofnięcie … jego słowa wydawały się jej rzeczowe i spokojne.

Stwierdził, że nie jest zbyt wielkim i doświadczonym adeptem magii, by uważać się za nie wiadomo kogo. Obiecał jej trzymać nerwy na wodzy – przyszli tu bowiem po informacje, a nie kłótnie. W międzyczasie Helga nieco zwilżyła gardło i zjadła nieco chleba i serów. Później elf dodał, że czas na opowieści jeszcze będzie, ale póki co woli spotkać się z wyrocznią. Nim zdumiona Helga zdołała się zastanowić, Faethor wezwał kelnerkę i zapłacił za rachunek. Ta początkowo niepewna czy przyjąć zapłatę od Gestorki, po chwili przyjęła ją bez wahania.

- Przyjacielu … zaczęła Helga i bez zbędnych ceregieli wzięła jego dłonie w swoje Miriam Złota najwidoczniej czeka na kogoś. Wnioskuję to z faktu, że wciąż jej wygląd jest iluzoryczny. Nie utrzymywałaby go w takim stanie bez powodu… mimo wszystko musimy jeszcze chwilę poczekać. Helga westchnęła … nie za bardzo wiedziała, jak ma zacząć rozmowę. W sumie to była jej pierwsza rozmowa tego typu w życiu. Nikomu przedtem, poza Martinem, nie mówiła o swojej przeszłości o jej blaskach i cieniach. Cała jej niepewność malowała się na jej twarzy. Na policzki, nie wiedzieć czemu, wypełzł rumieniec. Faethor poczuł jak ręce Helgi robią się zimne, niczym śnieg czy lód w zimie.

Tymczasem tempus fugit i świat wcale nie czekał na wyznania Helgi. Do karczmy wszedł człowiek, ktoś w ubraniu całkiem niepasującym do Klatki. Jednocześnie w zachowaniu przybysza dało się wyczuć, że wie, gdzie się znajduje i co może go tu spotkać.




Do karczmy wszedł wysoki, na oko 40-paro letni mężczyzna, ubrany w elegancką brązowawą szatę – zdobioną licznymi kwadracikami. Jego tors ozdabiał medalion z wizerunkiem rycerza. Ot niby zwykły medalion Ulryka Walczącego. Niby nic specjalnego i dziwnego … a jednak mężczyzna przyciągał uwagę. Człowiek wysokiego rodu, szlachcic przemknęło przez myśl Faethorowi i Heldze.

Jego wejście nie umknęło także uwadze Helgi i Faethora. Początkowo, podobnie jak i inni bywalcy knajpy, ciekawie otaksowali przybysza. I podobnie jak oni po tym zajęli się swoimi sprawami. Przybysz tym czasem bez pudła odnalazł Miriam Złotą i kiwnąwszy głową (niby dyskretnie) podążył w jej kierunku.

– Widzisz? rzuciła półgębkiem Helga ciekawe skąd się on tu wziął i kim on jest i czego chce od Miriam? Może się dowiemy? Helga poprawiła się nieco na ławie by móc nieco lepiej słyszeć.
– Może nim ten gość porozmawia z Miriam wyjaśnię Ci to i owo?

Tymczasem mężczyzna podszedł do Miriam i siadł naprzeciwko. Wypowiedział półszeptem swoje miano. Mimo gwaru i szumu karczmy Faethor oraz Helga usłyszeli je dość dokładnie.

Bellonius Hex następnie Miriam nie czekając na to by wyjawił cel wizyty sama podjęła temat Witam Cię. Wiem, że Bellonius Hex to Twe fałszywe miano, lecz niech to tak zostanie, wiem też, iż twa sprawa dotyczy niejakiej Melantiry znanej też jako Gwendolina de Gracé. początkowo słowa Miriam wywołały na twarzy przybysza lekkie zdziwienie i szok, ale później uśmiech i zadowolenie. - Mówią prawdę o Twej mocy Miriam .

W tym czasie Helga przysiadła się bliżej Faethora i ponownie wzięła go za ręce.
– Opowiem Ci co nieco z mej przeszłości. Jeżeli chcesz …? westchnęła na koniec. Jej westchnienie wydawało się ciężkie, bowiem i to co miała powiedzieć nie było zbyt „lekkie”.
 
__________________
Dla każdego żywego bytu istnieje broń, przed którą nie może się on uchronić. Czas. Choroba. Żelazo. Wina...
Charlotte jest offline