Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-12-2010, 10:28   #111
 
Puzzelini's Avatar
 
Reputacja: 1 Puzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwu
Szła licząc na swój instynkt, z głową pełną nie konkretnych myśli, jednak gdy wreszcie podniosła i ową głowę i oczy na otaczający ją zgiełk, nie mogła wyjść ze zdumienia.
Przystanęła niepewna i powróciła do wspomnienia drogi jaką przebyli na plac ćwiczebny, jednak skupienie umknęło gdzieś w zapomnienie, gdy do Jej nosa dotarł zapach sosnowej żywicy a spojrzenie zatrzymało na kramie, na którym mieniące się rzeczy dosłownie wołały Ushi by podeszła i przyjrzała się bliżej...
Elfka niewielu rzeczom potrafi tak ulec jak delikatnym materiałom, czy gustownej biżuterii, więc nawet nie zdała sobie tak na prawdę sprawy że już po chwili stała i z lubością muskała drobnym, smukłym paluszkiem jedwabny materiał.
Jej oczy przeskakiwały z jednego "cudu" na drugi, a po chwili i na kolejny, by znów uczepić się... krasnoluda?!
Ushi uśmiechnęła się pięknie by zamaskować zmieszanie. Kiwnęła głową na powitanie, po czym wlepiła swe oczy w rzeczy jakie prezentował z zapałem właściciel kramu.
Gdy wyciągnął czarne perły... Ushi przygryzła leciutko wargę, wpatrując się w naszyjnik błyszczących kuleczek. Było w nich coś co sprawiało że chciała by mieć już je na sobie. Z przymknięciem oka przyjęła to iż owe świecidełko może być "zaczarowane", za to była pewna że jest wyjątkowe. Zmarszczyła lekko brwi na myśl o cenie...
- Za ile sztuk złota pozbył byś się naszyjnika, panie Gimerg? - zagadnęła swobodnie przenosząc swe spojrzenie z powrotem na jasny muślin, z którego miło by było zrobić delikatną apaszkę na szyję, lub szal ozdobny na ramiona...
 
Puzzelini jest offline  
Stary 18-12-2010, 18:35   #112
 
Charlotte's Avatar
 
Reputacja: 1 Charlotte nie jest za bardzo znany
Karczma Krwawa Kiszka

Helga zauważyła, że Faethora coś gryzło. Nie wiedziała dokładnie co, ale była pewna, że może mieć on pytania, a przynajmniej powinien mieć. Tymczasem ku jej zdumieniu usłyszała z jego ust swobodne Dziękuję . Upiwszy nieco wina Fethor kontynuował. Zauważyła ruch jego dłoni sięgających ku jej dłoniom i mimowolne cofnięcie … jego słowa wydawały się jej rzeczowe i spokojne.

Stwierdził, że nie jest zbyt wielkim i doświadczonym adeptem magii, by uważać się za nie wiadomo kogo. Obiecał jej trzymać nerwy na wodzy – przyszli tu bowiem po informacje, a nie kłótnie. W międzyczasie Helga nieco zwilżyła gardło i zjadła nieco chleba i serów. Później elf dodał, że czas na opowieści jeszcze będzie, ale póki co woli spotkać się z wyrocznią. Nim zdumiona Helga zdołała się zastanowić, Faethor wezwał kelnerkę i zapłacił za rachunek. Ta początkowo niepewna czy przyjąć zapłatę od Gestorki, po chwili przyjęła ją bez wahania.

- Przyjacielu … zaczęła Helga i bez zbędnych ceregieli wzięła jego dłonie w swoje Miriam Złota najwidoczniej czeka na kogoś. Wnioskuję to z faktu, że wciąż jej wygląd jest iluzoryczny. Nie utrzymywałaby go w takim stanie bez powodu… mimo wszystko musimy jeszcze chwilę poczekać. Helga westchnęła … nie za bardzo wiedziała, jak ma zacząć rozmowę. W sumie to była jej pierwsza rozmowa tego typu w życiu. Nikomu przedtem, poza Martinem, nie mówiła o swojej przeszłości o jej blaskach i cieniach. Cała jej niepewność malowała się na jej twarzy. Na policzki, nie wiedzieć czemu, wypełzł rumieniec. Faethor poczuł jak ręce Helgi robią się zimne, niczym śnieg czy lód w zimie.

Tymczasem tempus fugit i świat wcale nie czekał na wyznania Helgi. Do karczmy wszedł człowiek, ktoś w ubraniu całkiem niepasującym do Klatki. Jednocześnie w zachowaniu przybysza dało się wyczuć, że wie, gdzie się znajduje i co może go tu spotkać.




Do karczmy wszedł wysoki, na oko 40-paro letni mężczyzna, ubrany w elegancką brązowawą szatę – zdobioną licznymi kwadracikami. Jego tors ozdabiał medalion z wizerunkiem rycerza. Ot niby zwykły medalion Ulryka Walczącego. Niby nic specjalnego i dziwnego … a jednak mężczyzna przyciągał uwagę. Człowiek wysokiego rodu, szlachcic przemknęło przez myśl Faethorowi i Heldze.

Jego wejście nie umknęło także uwadze Helgi i Faethora. Początkowo, podobnie jak i inni bywalcy knajpy, ciekawie otaksowali przybysza. I podobnie jak oni po tym zajęli się swoimi sprawami. Przybysz tym czasem bez pudła odnalazł Miriam Złotą i kiwnąwszy głową (niby dyskretnie) podążył w jej kierunku.

– Widzisz? rzuciła półgębkiem Helga ciekawe skąd się on tu wziął i kim on jest i czego chce od Miriam? Może się dowiemy? Helga poprawiła się nieco na ławie by móc nieco lepiej słyszeć.
– Może nim ten gość porozmawia z Miriam wyjaśnię Ci to i owo?

Tymczasem mężczyzna podszedł do Miriam i siadł naprzeciwko. Wypowiedział półszeptem swoje miano. Mimo gwaru i szumu karczmy Faethor oraz Helga usłyszeli je dość dokładnie.

Bellonius Hex następnie Miriam nie czekając na to by wyjawił cel wizyty sama podjęła temat Witam Cię. Wiem, że Bellonius Hex to Twe fałszywe miano, lecz niech to tak zostanie, wiem też, iż twa sprawa dotyczy niejakiej Melantiry znanej też jako Gwendolina de Gracé. początkowo słowa Miriam wywołały na twarzy przybysza lekkie zdziwienie i szok, ale później uśmiech i zadowolenie. - Mówią prawdę o Twej mocy Miriam .

W tym czasie Helga przysiadła się bliżej Faethora i ponownie wzięła go za ręce.
– Opowiem Ci co nieco z mej przeszłości. Jeżeli chcesz …? westchnęła na koniec. Jej westchnienie wydawało się ciężkie, bowiem i to co miała powiedzieć nie było zbyt „lekkie”.
 
__________________
Dla każdego żywego bytu istnieje broń, przed którą nie może się on uchronić. Czas. Choroba. Żelazo. Wina...
Charlotte jest offline  
Stary 19-12-2010, 17:22   #113
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Miał dziwne wrażenie że jego słowa i czyny nie przypadły Heldze do gustu. Czy raczej że z nimi nie trafił, że spodziewała się czegoś innego. Tym większym zaskoczeniem było gdy ujęła jego dłonie. Na "swoją kolej" rozmowy ze Złotą Miriam mógł poczekać, nie miał nic przeciwko temu. Dziwniejsze było to co działo się z panną van Förster...

Oczywiście, przy zmysłach wyczulonych na niebezpieczeństwo i instynkcie nastawionym na wyczuwanie kłopotów dojrzał szlachcica. I tu zaskoczenie - bowiem znani Faethorowi Middenlandczycy, Nordlandczycy czy Ostlandczycy, mieszkańcy prowincji graniczących z Fuin Loren i jednocześnie wyznawcy Ulryka, nosili się odmiennie od dumnego rycerza pyszniącego się znakiem Pana Wilków i Zimy. I to gdzie! W Altdorfie, głównej siedzibie wiary w Sigmara, patrona Imperium! Toż to proszenie się o kłopoty. Faethor pierwszy by przyznał że wewnętrzna polityka Cesarstwa jest dla niego niewiadomą, ale choć tyle wiedział. Zamiast jednak zaprzątać sobie tym i samym możnym głowę przeniósł spojrzenie na dłonie Helgi - a potem na jej twarz. Coś się z nią działo i nie był pewien czy mu się to podoba. Ale nie cofnął dłoni.

Dziewczyna przysunęła się do niego. Bardzo to było miłe, nawet jeśli chodziło tylko o podsłuchanie konwersacji. Ciekaw był jak pogodzą przysłuchiwanie się Miriam i jednoczesną rozmowę, rychło jednak takie teoretyczne rozważania wyleciały mu z głowy. Najciekawszy nawet dialog szlachcica z jasnowidzącą był dużo mniej ważny od tego co Helga dusiła w sobie a co teraz chciała powiedzieć. Na usta cisnęły mu się pytania. "Dlaczego teraz? Dlaczego ja?" Ale nie zadał ich. Będzie na to czas. Zresztą, teoretycznie, Helga mogła mieć ochotę na, powiedzmy, wspominki o zakupionej rok wcześniej parze skórzanych trzewików. Wątpił w to, bowiem w te dwa dni za dużo ujrzał i usłyszał, ale wykluczyć nie mógł że o czymś takim dziewczyna chce napomknąć. I jak by się nie spieszył i nie denerwował, zepchnął ten pośpiech i niepokój w odległy kąt umysłu, zatrzasnął za nimi drzwi i poświęcił całą uwagę wojowniczce. Łagodnie uchwycił jej twarde dłonie ignorując spojrzenie jakiegoś klienta karczmy i niziołczej posługaczki.
- Opowiedz, proszę, chętnie Cię wysłucham. Jeśli to sekret, pozostanie bezpieczny w moim sercu - powiedział serdecznie.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
Stary 26-01-2011, 07:17   #114
 
Charlotte's Avatar
 
Reputacja: 1 Charlotte nie jest za bardzo znany
Karczma Krwawa Kiszka

Helga popatrzyła badawczo na Faethora, jakby zastanawiając się, jak ma ująć w słowa to co chciałaby mu powiedzieć. Elf rozumiejąc, że niełatwym zadaniem jest otworzyć się przed kimś całkiem niedawno poznanym, nie poganiał przyjaciółki. Helga pociągnęła nieco zamówinoego piwa i przez chwilę kontemplowała jego klarowną barwę.

Przepraszam, zamyśliłam się Helga z uśmiechem odezwała się do Faethora.

Widzisz, urodziłam się tu w Altdorfie, na terenie zwanym Klatką. Nie wiem kim byli moi rodzice, ale to w sumie nie aż tak istotne. Od dzieciństwa słyszałam powiedzenie, że Kto w Klatce się urodził, ten w niej zostanie na zawsze Helga popatrzyła na elfa szukając zrozumienia w jego oczach.

Nie wiem dlaczego, ale od kiedy tylko o tym usłyszałam, postanowiłam, że mnie to przysłowie nie będzie dotyczyć. Robiłam w swoim życiu co tylko mogłam, by się wyrwać z Klatki i pozostać niezależną. Początkowo szło mi niecałkiem ... Helga nieświadomie uroniła łzę na wspomnienie tamtych niełatwych czasów.

Jednakże w pewnym momencie miałam nieco szczęścia - poznałam Miriam Złotą. Ona, nie wiem jakim sposobem, stwierdziła, że jestem kolejną Aasimarą, Gestor Opiekunką. Helga popatrzyła na Faethora i zastanawiała się ... czy zrozumie?
Gestor Opiekunów, jest zawsze trzech. To jedna z wielu reguł trójek w Klatce. Każdy z Gestorów ma nieco inne miano. Nie wiem, czy każde nadała mu Miriam, czy też są to miana zwyczajowe. Ale w sumie to mniej ważne, Gestorzy noszą miana: Aasimar (lub Aasimara), Recturnus oraz Gamin. Zadaniem Gestorów jest załatwianie sporów pomiędzy frakcjami z Klatki. Można powiedzieć, że są kimś w rodzaju rozjemców i sędziów i straży miejskiej w jednej osobie na terenie Klatki. Każdy z Gestorów cieszy się szacunkiem i poważaniem. Gestorką byłam jeszcze całkiem niedawno ... Helga uśmiechnęła się nieco smutno i pociągnęła solidny łyk piwa. Nie tylko po to by zwilżyć gardło wyschłe od gadania, ale by także owe niemiłe uczucie ścisku zniknęło z jej żołądka.

Szkolenie Gestora obejmuje wiele ciekawych spraw i zagadnień. Nauczyłam się dokładnie slangu Klatki, praw i obowiązków Gestorów, niepisanych praw Klatki. Właśnie także przez to, że miałam stać się Aasimarą trafiłam też na lekcje fechtyunku do Gormana.
Odkąd udało mi się wyprowadzić poza Klatkę nie mogłam już pełnić funkcji Aasimary. Poprosiłam Miriam by zrobiła co w swej mocy by znaleźć nową Gestor Opiekunkę, ale nie wiem czy się jej udało. Jak widziałeś niektórzy nadal pamiętają moje miano ... Helga uśmiechnęła się na wspomnienie min zbirów, gdy powiedziała, że jest Gestor Opiekunką.

Wiesz ... zakochałam się ... uśmiechnęła się. Uśmiechem beznadziejnie zakochanego podlotka. Zakochałam się w pewnym czaromiotaczu i mieszkałam z nim przez pewien czas... Helga westchnęła z uczuciem jakiegoś bólu i żalu dość szybko okazało się, że moje zakochanie było jedynie zauroczeniem. Ale polubiłam tego drania. Niestety obecnie musiał wyjechać z Altdorfu. Helga znów na chwilę przerwała swoją opowieść.

W czasie, gdy Helga opowiadała co niektóre z faktów swego życia, Miriam rozmawiała z przybyszem. Rozmawiali dość cicho, jednak nie na tyle cicho, by to oraz owo nie dotarło do ucha Faethora i Helgi. Okazało się, że przybysz jest beznadziejnie zakochany w dziedziczce możnego i znanego rodu, a on sam niestety aż z tak bogatego i znanego rodu nie pochodzi. Ot kolejna historia o dwojgu zakochanych, którym rodzice nie pozwalają przebywać razem. Jego prośba, sprawa do Miriam była prosta - czy mogłaby sprawić iż jej rodzice zaakceptują jego oświadczyny miast zaserwować mu czarną polewkę.

Widzę, że gość naszej Miriam już wychodzi rzeczywiście petent Miriam z uśmiechem na ustach dziękował jej. Wręczył dość dyskretnie niewielką, ale solidnie obciążoną sakiewkę, i zbierał się do wyjścia.
Poczekamy aż wyjdzie ... rzuciła cicho Helga.
 
__________________
Dla każdego żywego bytu istnieje broń, przed którą nie może się on uchronić. Czas. Choroba. Żelazo. Wina...
Charlotte jest offline  
Stary 26-01-2011, 07:41   #115
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Ushi Ysabel Shivarr

Kram imć Gimerga

Gimerg dokładniej otaksował Ushi oceniając jej możliwości finansowe. Po chwili uśmiechnął się zawodowym uśmiechem wieloletniego kupca i odparł swobodnie.
Dla Ciebie jedyne 100 złotych karli odpowiedział i popatrzył badawczo.

Zrobiwszy szybki przegląd stanu swoich finansów Ushi doszła do niezbyt zadowalającego wyniku 70 złotych monet kilkudziesięciu srebrnych i miedzianych różnych maści. Żyjąc dostatecznie długo i poznawszy nieco obyczaje kupców, Ushi wiedziała, że może próbować targować się z kupcem.
Mój drogi Panie Gimerg, toż to rozbój w biały dzień. Toż to wydzieranie ostatniego miedziaka z mego mieszka Uhsi będąc doskonałym bardem, była również doskonałą aktorką, więc jej oburzenie było jak najbardziej prawdziwe. Proponuję Ci uczciwą cenę 60 złotych monet dodała po chwili.
60 monet? To gwałt i chańba dla mej osoby. Nie mogę się zgodzić na tak skandalicznie niską cenę. Czy panienka wie co to podatki, opłaty? Co to myto, pogłówne i podymne? krasnolud wręcz zawodowo utyskiwał na liczne obciążenia podatkowe i inne opłaty Nie mogę przyjąć Twej propozycji, mam dziesięcioro dzieciaków Hertę, Gustavsona, ... mniejsza o ich miana. Nie wykarmię ich, gdy oddam towar darmo! krasnolud posłużył się starym jak świat przykładem z dzieciakami co tylko utwierdziło Ushi w przekonaniu, że jest na dobrej drodze.

Gotów jestem oddać Ci przysługę, i jedynie dziś, teraz, tylko dla Ciebie, specjalna cena to 80 złotych karli i błagam ... ani karla mniej dodał po chwili kupiec.
Ojojoj, ojoj, kochany Panie Gimerg. Niecnie mi w targach swe dzieci głodem morzyć głodem ... Ushi poraz kolejny sięgnęła po swój talent aktorki, domyślając się, że owe dzieci są jedynie wytworem na użytek targów i wcale to a wcale głodem nie padną Chcesz mnie Pan oskubać jako gęś na święty Ulryk? Skubantem nie będę! Ushi tupnęła nóżką podkreślająć swoją niechęć do bycia oskubaną Oferuję uczciwie Panu 70 złotych karli i pieśń uśmiechnęła się na koniec, gdyż pomysł z pieśnią był ostatnią deską ratunku i jedyną nadzieją na zdobycie naszyjnika.

70 złotych karli i pieśń? kupiec wyglądał na mocno zaskoczonego cóż mi po pieśni? Do gara jej nie włożę, dziatwy nie nakarmię, a i podatku nią nie opłacę ... Gimerg brzmiał całkiem jakby się miał złamać i zgodzić na propozycję Ushi, więc ta skwapliwie milczała i czekała na to co powie krasnolud.
A jaka to będzie pieśń? Warta swej różnicy w cenie? kupiec popatrzył badawczo na Ushi. Ta zaczęła szukać gorączkowo w swym repertuarze dobrej pieśni, którą mogłaby zaspokoić gust Gimerga i zdobyć naszyjnik.

To jak? Umowa jest taka, jeśli Twa pieśń będzie rzeczywiście przednia, wówczas 70 złotych karli i naszyjnik jest Twój! To co umowa? Gimerg splunął w dłoń zwyczajem kupców i podał ją Ushi ... ta zajęta myśleniem o pieśni bez słowa i odruchowo uścinęła ją mocno. Umowa została zawarta. Teraz należało coś zaśpiewać ....
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 18-02-2011, 09:58   #116
 
Puzzelini's Avatar
 
Reputacja: 1 Puzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwuPuzzelini jest godny podziwu
Ushi dopiero po chwili spojrzała na swą lekko mokrą dłoń po czym szybko maskując niesmak na twarzy przyjrzała się krasnoludowi. Zastanawiała się właśnie na ile sobie może pozwolić w tej pieśni... po czym uśmiechnęła się do siebie wpadając na jedną zasłyszaną... i wydawało by się - na tę okazję - dobrą.
- Mam jednak nadzieję że nie wyobrażasz sobie że będę śpiewała o obcinaniu elfickich uszu, czy przez większość czasu powtarzała "złoto, złoto, złoto...", ale myślę - tu nachyliła się do krasnala i konspiracyjnym, przyciszonym głosem kontynuowała - że mogłabym... - rozejrzała się tajniacko, sprawdzając czy ktoś nie podsłuchuje, jak by miała mu przekazać bardzo tajną wiadomość (włożyła w to małe przedstawienie tyle aktorskiego fachu ile tylko zdołała). Wróciła wzrokiem na twarz kupca i zaczęła cicho....
- Przynoszę przypowieść potworną prawdziwie, zaczęta od plotki, urosła straszliwie. Człek, rumak i krąg są zaś jej tematem, ruszajmy więc dalej z naszym poematem.

Coś się zdarzyło w kręgu przy farmie,
Że przez to bardzo przędziemy marnie.
Skąd w miejscu i pełnym uroku?
Wzięła się bestia zrodzona z mroku.
Śmierć i zniszczenie się za nim przemieszcza,
Gdy po cię przyjdzie to w kilt się zeszczasz.
Jest wielki i silny, więc chyba już jasne,
O Nuckelavee pieśń to jest właśnie.

Nuckelavee, O Nuckelavee,
Tyś wielki, zły i parszywy.
Cóż to za człowiek uwolnił cię,
To pewnie kretyn straszliwy.

O Nuckelavee, to jasne jest przeca,
Że groza twa siedzi mi właśnie na plecach.
Po wiosce zgliszcza, zaś karczma zburzona,
Jak piwa zabrakło, starszyzna wkurzona.
Więc kiedy znajdziemy gagatka tego,
Spętamy go za jajca jego,
Kręciem nim będziem, aż się porzyga.
UGH! AGH!
I już się nam nie wymiga. Hej!
 
Puzzelini jest offline  
Stary 12-03-2011, 12:22   #117
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
- Również lubię sobie od czasu do czasu pomyśleć - zażartował Faethor w odpowiedzi na słowa Helgi, bowiem cieszyło go jej towarzystwo, nawet milczącej. - Choć podobno to niebezpieczne zajęcie.

Pokiwał głową raz czy drugi, słuchając wojowniczki. Nie wszystko zrozumiał, zresztą nie spodziewała się chyba tego - ich światy różniły się ... diametralnie. Choć i tu i tam parę rzeczy było wspólnych. Niebezpieczeństwa, na przykład. To co było ważne, zrozumiał. Przynajmniej taką miał nadzieję.
- Jeśli będę mógł pomóc, pomogę Ci, Helgo - powiedział łagodnie. - Ale ... powiedz mi, dlaczego właśnie mi opowiedziałaś o swym życiu? Nie odpowiadaj jeśli nie chcesz - gestem dłoni o długich palcach powstrzymał ją na chwilę potrzebną na wyjaśnienie - Już to że mi zaufałaś jest dla mnie zaszczytem. Opowiesz mi jeszcze - nie dzisiaj - westchnął pamiętając o ograniczonym dziś czasie - o zwyczajach i prawach panujących w tej ... Klatce? - Faethor był przekonany że taka wiedza nigdy mu się nie przyzna, ale z drugiej strony ... demony nie śpią. A i powie mu to więcej o Heldze.

- Jeszcze jedno - wczoraj powiedziałaś coś takiego ... - elf zamyślił się na chwilę przywołując odpowiednie wspomnienia po czym jął recytować słowo w słowo:
"Co mi dolega? To wymagałoby dość długiego wyjaśniania – skoncentrowałam się w Kancelarii by móc przewidzieć, zobaczyć nadejście Sebastiana nim ten faktycznie wejdzie przez drzwi. Wymagało to ode mnie wiele sił"...
Tak, to jedna z najbardziej zdumiewających różnic pomiędzy elfami a ludźmi. Potrafić przechować w pamięci jakąś scenę, wypowiedź czy widok, w najdrobniejszych szczegółach - taka umiejętność byłaby cenna dla niejednego scholara czy maga. Miało to swoją cenę i ograniczenia, bowiem nawet elfia pamięć nie jest nieograniczona, ale przydatność tej cechy była bezsporna. Oczywiście Faethor nie zastanawiał się w tym momencie nad różnicami pomiędzy ludźmi a elfami, zamiast tego ciekaw wczorajszej słabości Helgi ... ale i jej niezwykłych zdolności zademonstrowanych u Gormana Trzy Paluchy.

Wzrokiem odprowadził krótko do drzwi szlachcica, całą uwagę znowu poświęcił Heldze. Poczekał cierpliwie na odpowiedź, po reakcjach dziewczyny zgadując że faktycznie nie przywykła do tego typu wyznań.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
Stary 22-03-2011, 07:38   #118
 
Charlotte's Avatar
 
Reputacja: 1 Charlotte nie jest za bardzo znany
Helga uśmiechnęła się do Faethora . Jego pytanie niby proste i łatwe.
-Jeśli będę mógł pomóc, pomogę Ci, Helgo - powiedział łagodnie. - Ale ... powiedz mi, dlaczego właśnie mi opowiedziałaś o swym życiu? Nie odpowiadaj jeśli nie chcesz ... gest w ostatnim momencie powstrzymał ją przed odpowiedzią na to pytanie. Zrozumiała, że w czasie wspólnej podróży do Hirschenstein będą mieli jeszcze nieco czasu i wtedy być może wyjaśni się to i owo.

Helga już miała wstać i powiedzieć Faethorowi by ten ruszył za nią do stolika przy którym siedziała Miriam. Ale ten przypomniał jej o sytuacji w Kancelarii, gdy całą swoją wolą i mocą skupiła się na wyczuciu zbliżających się osób.

Helga westchnęła ... odpowiedź była jednocześnie prosta, ale i trudna. Nie znała jeszcze Faethora na tyle by mu powiedzieć całkiem otwarcie o jej zdolnościach, niemniej jednak postanowiła chociaż w części odpowiedzieć na jego pytanie.

- Czy każdy elf umie tak jak Ty, przypomnieć sobie dowolne wspomnienie w dowolnym momencie? wyrwało się jej odruchowo A wracając do tej sytuacji w Kancelarii. Nie wiem jak to jest, ale posiadam pewne zdolności. Z tego co mi tłumaczyła Miriam i czaromiotacze zdolności te nie są aż takie niezwykłe. Ot lekka aura mocy i potencjału. Zwykle zanika w trakcie dorastania i często ani sam zainteresowany ani jego rodzina nie ma o niej żadnego pojęcia. Niektórzy nazywają to szóstym zmysłem. Większość osób u których on działa korzysta z niego biernie - bez wpływu na jego obecność. Część osób potrafi korzystać z niego aktywnie.

U mnie, co dziwne, owa aura nie zanikła, a ja od wielu lat miewałam dziwne .... ja wiem? Przeczucia ... odczucia ... wizje ... Trudno mi to określić. Odkąd pamiętam miewałam przeczucia że ktoś nadchodzi - i rzeczywiście po chwili nadchodził zza winkla - czasem to było wrażenie kroków, czasem obecności. Kiedy poznałam Miriam ta odkryła mój aktywny potencjał. Uświadomiła mi czym on jest i zapoznała z podstawami jego kontroli i wykorzystania. Później różni czaromiotacze pomogli mi w dalszym jego rozwoju.
Helga uśmiechnęła się do Faethora mając nadzieję, że ten zrozumiał jej słowa. Sama rozumiała z tego tyle co potrzeba, reszta była wiadomościami od Miram i jej ukochanego czarodzieja. Nie zawsze do końca rozumiała ich słowa, ale wiedziała o co im chodzi.

- Podejdźmy do Miriam zanim się ulotni ... powiedziała szeptem nachylając się do Faethora. Przyjemnie było poczuć jego bliskość, jego zapach, jego kolor ... W oku Helgi zakręciła się łza. Wytarła ją ukradkiem, mając nadzieję, że umknęła ona uwadze elfa.
 
__________________
Dla każdego żywego bytu istnieje broń, przed którą nie może się on uchronić. Czas. Choroba. Żelazo. Wina...
Charlotte jest offline  
Stary 22-03-2011, 14:41   #119
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Ushi Ysabel Shivarr

Kram imć Gimerga

Gimerg będący nieodrodnym synem gór nie zauważył lekkiego wyrazu zniesmaczenia, który przemknął chyłkiem po twarzy Ushi. Zgodnie z oczekiwaniem bardki nachylił się ku niej, gdy ta ściszyła głos i zaczęła mówić nieco konspiracyjnie.

Kątem oka Ushi dojrzała, że także reszta krasnoludów z kompanii Gimerga starała się znaleźć nieco bliżej niż by na to wskazywały ich aktualne obowiązki. Gimerg tylko zmarszczył brew i popatrzył z ukosa na swoich kompanów. Ci, widocznie znając go nie od dzisiaj, niechętnie, z nosami spuszczonymi na kwintę (o ile to dało się wywnioskować spod gęstych bród) wróciła do dawnych zajęć.

- Przynoszę przypowieść potworną prawdziwie ... popłynęły nieco leniwie pierwsze takty pieśni. Pieśń opowiadała o pewnym mało rozgarniętym osobniku, który to nie wiedząc czemu w pewnym magicznym kręgu przelał krew i tym samym sprowadził na ziemię demona Nuckelavee

Mimo, że same słowa pieśni na to nie wskazywały (nie brakowało w niej bowiem ani szczypty ironii ani dowcipu) to atmosfera przy kramie krasnoluda nieco zgęstniała. Wydawało się, że opisywane pieśnią wydarzenia nie są jedynie krotochwilną opowieścią - a zdarzyły się naprawdę.

Na koniec pieśni Gimerg mocno chlasnął się otwartą dłonią w kolano.
- Zaiste! Dobre! Wręcz wspaniałe ... kolejne dowody uznania płynęły z jego ust dość szybko.
- Ej Ty! Przynieś tu no kapeńkę czegoś dla naszej uroczej klientki. zawołał Gimerg w stronę kompanów. Ushi ciekawa była skąd kompani wiedzieli którego tyczy się owe "ej Ty" - ale bez marudzenia podniósł jeden z niższych krasnoludów i żwawym krokiem poszedł do namiotu by po chwili wrócić z niewielką glinianym gąsiorkiem i dwoma drewnianymi kubkami.


Kubki o dziwo, nie były jakimiś topornymi kuflami na piwo, pełnymi szpar i drzazg. Owe kufle wykonano z pięknego drewna o czerwonawym odcieniu i delikatnym kształcie słojów. Jakby tego było mało każdy z kubków miał ładne inkrustacje.

Gimerg sprawnie, zębami odszpuntował gąsiorek i wlał solidne porcje do kubków.
- Za dobry interes! powiedział stukając kubkiem w kubek podany Ushi. Elfka poznawszy nieco zwyczaje handlowe ludzi i krasnoludów wiedziała, że przepijanie do dobrze zrobionego interesu, a czasem i przed nim, to tradycja i nie wypada odmówić poczęstunku.
- Za dobry interes! odpowiedziała machinalnie i stuknęła kubkiem w kubek Gimerga. Kasnolud pociągnął z kubka solidnie i popatrzył na Ushi. Ta przybliżyła kubek do ust - odruchowo powąchała zawartość. Zawartość pachniała nijako i równie nijako się prezentowała. Łyknęła nieco mniej solidnie niż uczynił to Gimerg.....

Ogień, żywy ogień!

Na wszelkich bogów ... spirytus .... czysty krasnoludzki spirytus. Przez umysł elfki przemknęła ulga, że wypiła niewiele. W tym samym momencie jej oczy załzawiły, a z gardła wyrwał się gwałtowny kaszel.
- Ech, jeno kapka spirytusu, a większość ludzi i elfów zachowuje się jakby piła płynną lawę i poszukiwała najbliższego jeziora mruknął pod nosem Gimerg.
- Ale przynajmniej nie zwymiotowała jak większość zauważył któryś z kompanów Gimerga.
- Racja odparł Gimerg W porządku? poszedł do Ushi i stuknął ją delikatnie po plecach. Ushi poczuła jakby kopnął ją muł, ale o dziwo pomogło.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 26-03-2011, 16:00   #120
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Faethor skinął głową rozważając słowa Helgi.
- Nie wiem czy każdy elf - przyznał - moi pobratymcy z Lasu są niezwykle ... konserwatywni w pewnych sprawach, być może inni odeszli od ... dawnych Dróg. Jeśli będziesz chciała posłuchać wyjaśnię Ci jak to jest z naszą pamięcią - powiedział serdecznie, by okazać że docenia jej wyznanie - nie każdy by się na nie zdobył.
Pokiwał głową słysząc jej wytłumaczenie, zastanowił się przez chwilę. Chętnie by ją podpytał ... ale czas na to znajdą później. Uśmiechnął się w odpowiedzi i ledwo powstrzymał się przed podaniem jej dłoni gdy zaproponowała by podejść do Miriam. Gdy ujrzał łzę pokusa była jeszcze silniejsza, w porę jednak się opamiętał, pamiętając gdzie się znajdują ... i jak zareagowała gdy zażartował o całusie.
- Chodźmy
- powiedział miękko.Gdy wojowniczka uznała że jest gotowa porozmawiać z Miriam Złotą wstali i podeszli do jasnowidzącej. Ta nie opuściła iluzji skrywającej jej sylwetkę. Co zresztą nie dziwiło Faethora - po co chronić twarz przed klientami pod iluzją jeśli ci chwilę później bez trudu mogą się o niej dowiedzieć wypytując o nią innych bywalców? Może jednak zamysł był inny? Elf nie wiedział i niespecjalnie go to interesowało.
- Witaj pani. Można? - zagadnął uprzejmie, z uśmiechem, ignorując niepiękny wygląd Widzącej. Jeśli Miriam faktycznie jest dobrą znajomą panny van Förster, ostatnie czego potrzebował to ... nieuprzejmości. Niewiasta skinęła głową przypatrując się uważnie nowym gościom, nagle uśmiechnęła się do Helgi. Ale nie odezwała się.
- Faethor Laure - elf ukłonił się i zasiadł przy stole. Przez chwilę wpatrywali się w siebie. Nie żeby toczyli jakiś pojedynek woli czy wzajemnie próbowali się zastraszyć - raczej z ciekawością. Przynajmniej Faethor.
Miriam znieruchomiała na chwilę a jej oczy zbyt długo były wbite w jeden punkt by nie zauważyć że myślami jest daleko.
- Co was do mnie sprowadza? Helgo, dobrze cię widzieć. Cóż to się stało że znajduję cię w towarzystwie elfa? I maga na dokładkę?
- nuta rozdrażnienia zabrzmiała w jej głosie, rychło zresztą ukryta.

Młody czarodziej zrazu nie zareagował poza przysunięciem kubka do ust. Zastanawiał się jak to rozegrać. Czy znajoma Helgi była jej przyjaciółką czy nie, nie chciał powiedzieć zbyt wiele - wszak zostali zobowiązani do milczenia. Z drugiej strony pewnych rzeczy nie da się przemilczeć jeśli mają uzyskać jej pomoc. Przypomniał sobie treść przysięgi którą złożył w Kancelarii, bo do swoich zobowiązań podchodził poważnie, zdecydował co mógł powiedzieć a czego nie. Widząc że jego przyjaciółka nie kwapi się z odpowiedzią przejął ciężar rozmowy. Swoją drogą, ciekawe może być obserwować jak Miriam Złota zareaguje na niektóre nazwiska i słowa...
- Szukamy pewnej osoby, pani - powiedział nie zwlekając już dłużej. - Zostaliśmy najęci przez Podkanclerza Karola van Eickmar z Kancelarii Cesarskiej. Wraz z nami była pani Anna Laheks z Altdorfu, która nie przyjęła zlecenia. Chcemy z nią porozmawiać.
- Porozmawiać?
- cień szyderstwa zabrzmiał w głosie Miriam.
- Porozmawiać - potwierdził spokojnie Faethor. - Oczywiście, zapłacimy za pomoc.

Niewiasta wpiła się wzrokiem w jego twarz. Elf potarł kciukiem pierścień i z obojętną miną sięgnął po kubek. Splótł na nim palce obu dłoni.


- Zbyt pewny siebie, jak każdy czarodziej - mruknęła Miriam. - Jesteście nadęci i pyszni, jakby wasze zdolności czyniły was półbogami.
- Trudno mi z tym polemizować, pani
- spojrzenie Faethora nie odrywało się od oczu Wyroczni, ale głos był uprzejmy. - Ojciec mego ojca, szlachetny Imrik, miał zaszczyt spotkać Najwyższego Maga Białej Wieży, Teclisa, w czasie Wielkiej Wojny z Mrokiem. Twierdzi że - elf przymknął powieki, choć po prawdzie tego nie potrzebował - "demony są mniej pyszne niż ten właśnie Asur".
Otworzył oczy w sam czas by ujrzeć szok na twarzy Miriam. Ta rychło odzyskała panowanie nad sobą, jednak Faethor uśmiechnął się w duchu. Zimno.

Miriam odchrząknęła i zapytała wreszcie, nieco ostrzej:
- Co wiecie o tej Annie Laheks? Jakie mieliście odczucia gdy ją spotkaliście?
Elf zerknął na wojowniczkę, odchylił się w krześle wprowadzając się w płytki trans, by łatwiej przypomnieć sobie szczegóły, dotknął pierścienia:
- Byłem trochę dłużej w jej towarzystwie niż Helga, dlatego zacznę. Osoba to niemłoda, o twarzy pooranej zmarszczkami ale jeszcze pełna życia. Czysta. Ubrana była w podróżny strój, na sobie miała nieco biżuterii, przy boku krótki sztylet. Strój był nowy, miałem wrażenie że podobny jest do strojów zauszników waszych szlachetnie urodzonych. Twarz nosiła ślady tortur i przypalania. Wzrok jej chyba trochę niedomagał, ale tego nie mogę być pewien. Głos miała nadzwyczaj czysty. W rozmowie ze mną była nerwowa, zdawała się być śmiała, ale i zagubiona jednocześnie. Nie miała ochoty na rozmowę, jakby nie mogła się doczekać zlecenia. Zdenerwowała się jeszcze zanim Podkanclerz się pojawił, jakby przedłużające się oczekiwanie i rozmowa z nami szarpały jej cierpliwość. Do tego stopnia że obróciła ostrze swego gniewu ku nam. Podobnie było gdy usłyszała już z ust Podkanclerza co jest przedmiotem zlecenia. Z tym że oberwało się i zleceniodawcy.

Głos mu stwardniał, stał się bardziej zimny.
- Mimo ubioru i świecidełek, znać było że niewiasta ta długo żyła w niedostatku. Jej twarz, szyja i dłonie wskazywały że przymierała głodem, nie miała też okazji do ćwiczenia fizycznej sprawności, choć na pewno była wystawiona na działanie złej pogody. Miałem wrażenie że zlecenie jest dla niej tylko pretekstem by się pojawić w tym pomieszczeniu, albo wcale nie miała zamiaru go przyjąć, tak jakby od początku była nastawiona że powie Podkanclerzowi co powiedziała. Wspomniała zresztą że otrzymała lepszą propozycję. Ale jej decyzja o odrzuceniu zlecenia nie była tym podyktowana, tak mi się przynajmniej zdaje.

- A Ty, zmienna? - zapytała Miriam Helgę. - Co o niej powiesz? Jesteś spostrzegawcza, obie o tym wiemy. Czy Twój dar się rozwija, skoro już o tym mowa?
Słysząc pytanie Wyroczni elf "wrócił" do siebie, a widząc zmieszanie wojowniczki przestał dbać o to co ktokolwiek na ten temat w karczmie pomyśli. Nakrył jej dłoń swoją, uspokajająco i by dodać jej otuchy.
- Później, pani, pozostawię Helgę by mogła z Tobą porozmawiać o prywatnych sprawach, na razie chciałbym wysłuchać Twojej opinii - powiedział spoglądając w oczy Miriam, która długim spojrzeniem zmierzyła jego gest.
- Posiadacie jakiś przedmiot który by do niej należał? - ta zapytała ale już gdy mówiła czarodziej kręcił przecząco głową.
- Tylko rozmawialiśmy.
- Nie widzę więc innej możliwości by cokolwiek odkryć o tej osobie niż poprzez magiczny trans z moim i waszym udziałem
- stwierdziła Wyrocznia. - To czego byliście świadkiem, to co myślicie na temat tej kobiety oraz mój dar - być może odsłonią jakiś ułamek wiedzy na jej temat. Ale nie liczcie na cuda w tej materii - zbyt mało daliście mi informacji. Decydujecie się na to?

Faethor pochylił głowę i wpatrzył się w stół. Tracić czas ... Nie wiadomo w końcu czy pani Annie coś grozi... Może tak, może nie. Wnet jednak przypomniał sobie o tym co naprawdę ważne.
"Meneloth, Slaanesh" - te słowa odcisnęły mu się w myślach. Podniósł głowę, spojrzał przepraszająco na Helgę i z powrotem na Miriam.
- Nie, dziękujemy, pani - powiedział stanowczo - Jakiej bym nie miał ochoty by spotkać się z panią Laheks, konieczność pośpiechu nas goni. Wybacz że zajęliśmy Ci czas - ukłonił się. - Jeśli chcesz porozmawiać z Helgą prywatnie, zostawię panie same - uśmiechnął się do przyjaciółki.

- Jeszcze jedno - przypomniał sobie słowa które "usłyszał" gdy dotykał piramidki ukrytej w biurku - czy słyszałaś kiedyś pani o siatce Ath'ma?
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172