Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2010, 23:47   #109
ObywatelGranit
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Niestety nie udało się po myśli David'a wyłowić osamotnionego wojskowego, a szkoda. Widząc iż fortuna najwyraźniej postanowiła się na niego wypiąć, nie pozostało nic innego jak wrócić do gospody. Najął pokój niedaleko Amaretty, zdawkowo życzył jej dobrej nocy, po czym zamknął się w tymczasowo swoich czterech kątach. Plecy piekły jak cholera. Robił sobie już wcześniej tatuaż i to na dodatek na łopatkach, więc teoretycznie powinien być przygotowany na ból. Jak to zwykle bywa praktyka odbiegła bardzo daleko od teorii. Mężczyzna czuł się tak, jakby ktoś mocno przypiekł go z tyłu, jednocześnie z przodu zostawiając surowym. Cyric... Tanar'ri... Zdecydowanie za dużo tych planarnych odpadków w jego życiu.

David upchnął plecak w kąt pomieszczenia i pochwycił swój clairseach. Kiedy grał łatwiej było mu się skupić. Przymknął delikatnie powieki i trącił pierwszą strunę. Cichy trel rozniósł się po wnętrzu. "Pieśni Kanarka" nauczył się już ładnych parę lat temu, zanim poznał się na jakiejkolwiek innej magii niż muzyka. Palce wędrowały po strunach, wydając kolejne "biiiipy" i "kwiiipy", miodna nuta instrumentu doskonale imitowała ptasi śpiew. Szlachcic wykończył utwór energetycznym akordem, po czym odłożył clairseach. W jego umyśle bezkształtna masa wirujących danych, zaczęła przybierać w miarę określony kształt. Zdawało mu się był raczej bliżej ostatecznego oświecenia.

O kulcie - zarówno Cyrica jak i Torma, nie wiedział zbyt wiele. Dewoci w pancerzach z pewnością przybyli tutaj ze Scornubel, jednak na obecną chwilę ta informacja nie dawała mu żadnego punktu zaczepienie. Co do cyrican, logicznym zdawał się brak danych na ich temat. Całe szczęście (a może i nie) o Tanar'ri wiedział znacznie więcej. Z resztą zakapturzeni nie byli pierwszymi ze swojego rodzaju, których spotyka na swojej drodze...

Tanar'ri na służbie Cyrica przedstawiały sobą całą gamę demonów, bowiem Cyric jest bóstwem bardzo potężnym. Demonów, nie diabłów, bowiem Cyric tak jak one jest bóstwem chaotycznym - jego sługami są zatem nawet potężne Marilithy i Balory. Jednak jego ulubieńcami były mamiące ludzkie umysły Sukkuby i Glabrezu, ponieważ najczęściej pasują do jego planów i zamiarów.

David leżąc na brzuchu sporo myślał. Głównie o wydarzeniach dnia dzisiejszego, trochę o cyckach piegowatej kelnerki, całkiem sporo o jej kształtnym tyłku. Miał nadzieje, że wkrótce rzuci nieco więcej światła na tą popieprzoną historię ze Znamieniem, zwłaszcza, że niebawem czeka go spotkanie z resztą "wybranych"
 
ObywatelGranit jest offline