Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2010, 00:01   #93
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Z mętlikiem w głowach wróciliście do “Smoczego Kwiatu”. Dzięki osobliwej burzy mózgów udało wam się scalić większość posiadanych informacji, a z niektórych wyciągnąć jakie-takie wnioski, od tych najbardziej abstrakcyjnych począwszy.

Obie interpretacje wróżby Meyai dawały jakieś korzyści. Co prawda nikt nie rzekł tego głośno, jednak w głowach wszyscy przewijali sobie symbole bóstw... własnych bóstw. Nie każdy z Was obnosił się ze świętym symbolem, jednak każdy w skrytości ducha od czasu do czasu modlił się - do Corellona, Lathandera, Mystry, Tyra i Torma... Wróżba była jedynie potwierdzeniem “prawidłowego przydziału” do grupy. Druga interpretacja zaś - pogoń za sprawiedliwością, Sorg i ród Helfdana - również wskazywała właściwą, pasująca do innych informacji i wydarzeń, drogę.

Niektóre fragmenty wróżby były bardziej mistyczne i te sprawiały problem. Czy pięć stron świata oznaczało pięć miast Królestwa, czy może pięć rodów Levelionu? Czy najbardziej niejasne fragmenty nawiązywały - tak jak sugerowała Amakia - do magicznych praktyk, potrzebnych by ożywić Urgula? Czy coś groziło Sorg? Czy to wyznawcy Shar potrzebowali “śpiewających dusz” by wyzwolić wystarczająco dużo magii dla swoich potrzeb? Czy moc, która was zaatakuje będzie pochodzić z Cienistego Splotu? Tego nie byliście w stanie przewidzieć.

Zaprezentowane przez Laure listy również budziły niepokój, były jednak bardziej namacalne w swej treści. Co prawda nikt - również i Ymiel - nie kwapił się by jednoznacznie określić Tulipa “Panem na Wzgórzach”, jako że żadne wzgórza nie wchodziły w skład jego posiadłości, nie przeszkadzało to jednak bardowi mieć swoich podejrzeń. Starszyznę o wiele bardziej niepokoił fakt swobodnego przemieszczania się po Królestwie jednego (czy tylko jednego?) z kamieni dusz. To, że z rąk Kalela trafił on prosto do Elethieny można było przypisywać tylko łutowi szczęścia - lub woli bogów.
Niezależnie od sposobu interpretacji list do “Pana na Wzgórzach” wskazywał jedno: uwaga obydwóch paladyńskich zakonów została skierowana na inne tory, zbyt ważne by je ignorować na rzecz nieokreślonego zagrożenia z Pyłów. Czy to zmamione magią, czy podstępem - teraz nie miało to wielkiego znaczenia, jako że i tak nic na to nie mogliście poradzić; podobnie jak na drowy - mogące być zarówno narzędziem, jak i prowodyrami nadchodzącej katastrofy.

Osobną sprawą były zrabowane artefakty i ich przynależność do dawnych rządzących rodów Levelionu. Księżycowe drzwi - realne czy nie - mogły stanowić przejście do ich ważnych tajemnic; tyle że potencjalny klucz został stracony. Niestety wedle Ymiela samo gromadzenie broni rodowych mogło być niebezpieczne. On też zwrócił uwagę na “złodzieja”, którego nadawca zamierzał posłać do Wilczego Lasu - ostatniej ostoi złotych elfów w Królestwie. Alehandra zapewne nie była owym mistycznym zabójcą, który dybał na życie słonecznych potomków - chodziło jej tylko o artefakty. Nie wiedzieliście nic o skarbach pozostałych dwóch rodów, potomek trzeciego jednak powiózł już swój klejnot do Pyłów...


***

Do gospody dotarli wszyscy prócz Maeve i Laure - mężczyzna odbił w stronę centrum miasta, ciekaw sklepów, składów, a przede wszystkim - świątyni i biblioteki. Zwłaszcza w tej ostatniej zabawił nadzwyczaj długo, spędzając w niej całą noc, omijajac zarówno obiad jak i wieczorną potańcówkę.

Z braku Asdila zmuszeni byliście wynająć tutejszego artystę - a raczej artystkę, młodą bardkę, która za niewygórowaną opłatą zgodziła się przygrywać do rana bardziej “ludzkie” utwory, co spotkało się z ogólnym entuzjazmem mężczyzn. Elfka przyprowadziła ze sobą innych grajków, a popis jaki dali przewyższył oczekiwania słuchaczy. Nogi same rwały się do tańca.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=qmfGf1DMz8Y[/MEDIA]

Kolejny ranek przywitał wszystkich słońcem wysoko stojącym na firmamencie, a w wielu przypadkach również solidnym kacem. Przy śniadaniu zastał was list od Starszyzny, w którym znajdowało się zaproszenie na spotkanie późnym popołudniem. Mieliście więc dzień dla siebie. Helfdan nie otrzymał od Velie’la żadnych nowych wieści - nestor tutejszych bibliotekarzy albo sobie o nim zapomniał w ferworze lektury, albo zwyczajnie w końcu zasnął.
 
Sayane jest offline