Wątek: C E L A
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2010, 22:40   #74
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Rebeka jęknęła. Szarpnięcie wytrąciło ją z równowagi, niemal upadła, ale silne ramiona napastnika podtrzymały ją, jednocześnie unieruchamiając. Kobieta była przerażona, serce waliło jej jak szalone. To już nie były omamy. Nie można go było przegonić, pokonać samą siłą umysłu. Był realny. I był prawdziwym zagrożeniem. Dyszała ciężko, gorączkowo zastanawiając się jak wyrwać się temu potworowi.

Jakże się zdziwiła, kiedy usłyszała przyjemny, męski głos. Zesztywniała nagle. Czyżby to nie był potwór, o którym mówiła Ewa? Okłamała ich?

Powoli kiwnęła głową na znak, że nie będzie krzyczeć. Mężczyzna uwolnił ją z żelaznego uścisku. Rebeka odwróciła się z wyrazem ogromnego zdumienia na twarzy. Przyjrzała mu się dokładnie, jakby z niedowierzaniem.



- Nie jesteś omamem. Ani potworem. Co tu się przed chwilą stało? Kim ty jesteś?

- Staraj się nie podnosić głosu. - obcy zganił ją uśmiechając się jednocześnie. - Ja może nie jestem potworem, ale to co zostało na korytarzu już tak. Na razie jest zajęty gonitwą za twoimi towarzyszami, ale liczę na to, że wróci do strażników. Co do mnie to jestem jednym z więźniów tak jak ty. Simon. - podał dłoń Rebece.

- Nazywam się Rebeka. - Kobieta z wyraźną ulgą podała Simonowi swoją szczupłą dłoń. Mówiła już dużo ciszej i spokojniej, obserwując mężczyznę. - Nie było cię w naszej grupie, zapamiętałabym cię. Skąd się tu wziąłeś?

- Można powiedzieć, że jestem stałym rezydentem tej jakże uroczej placówki. A przynajmniej byłem do dzisiejszego popołudnia. Doktorek stwierdził, że jestem na tyle ciekawym okazem, iż warto zatrzymać mnie na dłużej. - zrobił kwaśną minę. - Spotkałem ludzi z drugiej drużyny. Nieźle sobie radzili jak na bandę psychopatów. Lepiej dla ciebie żebyś ich nie spotkała.

Rebece ciarki przeszły po plecach, gdy Simon wspomniał o drugiej grupie. Czy Ewa nie dążyła przypadkiem do tego, żeby się z nimi złączyć? A może ten mężczyzna chciał ją tylko przestraszyć? Nie wyglądał na wysłannika doktorka, przecież wtedy zamiast uratować jej życie mógł zostawić ją na pożarcie tego stwora. Więcej miała powodów by nie ufać Ewie, wiedziała już do czego jest zdolna. Ale w tych warunkach trudno się zorientować komu ufać, a komu nie.

- Rozdzielili nas na samym początku, więc nie mam pojęcia kim oni są. Nie spieszy mi się do żadnego spotkania... Wiesz jak się stąd wydostać? - zapytała z nadzieją w głosie.

- Teoretycznie tak. Na pierwszym piętrze znajduję się kanciapa strażników, w której powinny być trzymane wszystkie kluczę niezbędne do ucieczki. Trzeba jedynie tam się dostać, a w zasadzie zwabić tam tego stwora żeby on się nimi zajął.

No tak, nic prostszego. Zwabić potwora do stróżówki. Musiał chyba zobaczyć rozczarowanie w jej oczach. Czego ona się spodziewała? Wybawiciela? Oparła się plecami o ścianę i objęła czoło dłońmi. Może on jednak jest jednym z elementów gierki doktorka? Zaczęła rozglądać się dyskretnie po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby się przydać.

- Świetnie. Masz pomysł jak to zrobić? Mam iść jako przynęta? - Nagle wpadł jej do głowy pomysł. Jeśli to pułapka doktorka, tylko jedna osoba będzie o tym wiedzieć. - Chyba powinniśmy dołączyć do reszty grupy, tak mamy więcej szans na przetrwanie. Chyba też chcesz się stąd wydostać, prawda?

- Jako przynęta? Chyba oszalałaś. - z trudem powstrzymał się przed podniesieniem głosu. - Nie po to cię tu wciągnąłem żebyś teraz miała siebie poświęcać. Niestety gorzej u mnie z pomysłami. Widzisz mam taki fajny przedmiot... - Simon wyjął z kieszeni niewielki psi gwizdek. - Który jest w stanie przywołać tego skubańca. Problem w tym, że nie da się go kontrolować w żaden sposób. Pozostaje nam dołączenie do reszty o ile jeszcze żyją. W grupie mamy większe wymyślić coś sensownego.

A może za bardzo kombinuje? Rebeka była prostą dziewczyną, wychowywaną twardą ręką. Nie w głowie jej były intrygi, knowania i spiski. Niewiele w życiu było jej potrzebne do szczęścia, a i tego los jej poskąpił. To, że związała się ze swoim bratem, a potem go zamordowała, nie czyniło z niej mistrzyni intryg. Nie miała tego instynktu, który podpowiedziałby jej, kogo miała się strzec, co mówić, co zachować w tajemnicy i jak kombinować, żeby wyjść na swoje. Jeszcze do niedawna żyła w miękkiej otoczce leków psychotropowych, wszystko było jej obojętne i nie musiała podejmować żadnych decyzji.

Miała mętlik w głowie.

Wydawał się szczery. Ewa wiedziała o nich wszystko. On mógł być tylko podstępem. Ewa wiedziała, miała dostęp do akt, znała każdy szczegół. Dobrze patrzyło mu z oczu. Dlaczego Ewa nie powiedziała im o kluczach w stróżówce? Jak się uwolnił, skoro był więźniem? Prowadziła ich prosto w paszczę lwa. Uratował jej życie. Wiedziała o jej poronionych płodach, zaprowadziła do pomieszczenia z Sumieniem specjalnie, chciała sprowadzić na nią te cierpienia!

- Dość... - powiedziała nagle ściskając mocniej swoją głowę i zamykając z całej siły powieki, jakby chciała rozgonić wszystkie myśli. Zaraz szybko oderwała się od ściany i stając tuż przy Simonie spojrzała mu głęboko w oczy. Może miała nadzieję, że tam wyczyta wszystkie jego intencje. - Jest z nami Ewa, asystentka doktorka. Podobno oszalał i postanowił dołączyć ją do eksperymentu. Nie wierzę jej do końca. Prowadzi nas prosto do niego. Ona wie o nas wszystko... ale pomaga nam omijać pułapki. Przynajmniej niektóre.

- Ewa... Ewa... a ta nowa. - złapał Rebekę delikatnie za ramię chcąc ją najwyraźniej w jakiś sposób uspokoić jednocześnie nie strasząc. Odwzajemnił spojrzenie. Wydawał się bardzo opanowany. - Słyszałem o niej. Doktorek musiał stwierdzić, że będzie ciekawiej jak ją wrzuci do gry. Cóż... kobieta prawdopodobnie mówi prawdę, choć ciężko mi powiedzieć czy wszystko to co wie jest przydatne. Równie dobrze mogła być karmiona kłamstwami i mimo szczerych chęci może wpędzić was w kłopoty.

Jego dotyk ją uspokajał. Dużo wiedział. Albo po prostu dobrze dedukował.

- Ewa mówiła, że tylko jeden więzień przeżył tutaj dłużej, ale specyfik, którym faszerował go doktor, odebrał mu rozum. Nie wyglądasz na niego. Nie wspominała o nikim innym.

- I nim nie jestem na całe szczęście. - uśmiechnął się ponownie. - Wasza informatorka mówiła o przyjemniaczku, który panoszy się na korytarzu. Ciężki przypadek. A o mnie, no cóż, nie mogła wiedzieć. Tak jak mówiłem wcześniej jestem wyjątkowy, a takich ludzi doktorek woli trzymać dla siebie. Uprzedzając twoje pytanie... nie działa na mnie Sumienie.

To ostatnie wyznanie zrobiło na Rebece dość duże wrażenie. Przez chwilę oswajała się z tą myślą i patrzyła na Simona z lekką nutką zazdrości.

- Nawet nie wiesz co cię ominęło... Po tym, co przeszłam w sali wypełnionej Sumieniem, wiele bym dała, żeby być na nie uodporniona. No dobrze. Poszukajmy ich i sprawdźmy czy jeszcze są cali.
 
Milly jest offline