Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2010, 12:56   #95
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Michael znowu poczuł na swoich nadgarstkach ucisk metalowych obręczy. Najwyraźniej miejscowi strażnicy lubili przestrzegać regulaminu, lub obawiali się nieprzewidzianych działań więźnia. A może Mike zalazł im za skórę już podczas drogi na przesłuchanie? Kajdanki nie poprawiały samopoczucia historyka, choć ten już się nie bał. Strach panował nad nim w jaskini, po jej opuszczeniu i w szpitalu, ale odkąd został sam odczuwał dziwny spokój. Czyżby wreszcie nad nim zapanował? Groziło mu przecież ciężkie pobicie, co spotkało Mike'a, a nie wykluczone, że również śmierć. A może po prostu przestało mu zależeć? Może pogodził się ze swoim losem i teraz po prostu brnął w to co szykowała mu przyszłość?

Jeden ze strażników pchnął Jareckiego tak, że ten o mało nie upadł na zimną posadzkę. Z trudem zachował równowagę, wyprostował się i ruszył wzdłuż korytarza. Po przejściu przez jakieś drzwi nadal znajdował się w korytarzu. Dojrzał kolejne pary drzwi, dwie były po lewej stronie, jedne na wprost i dwie po prawej. Wprowadzono go w jedne z tych ostatnich.

Pomieszczenie nie było zbyt wielkie, rozmiarami przypominało średni pokój. Na środku stało krzesło, którego nogi stały w kałuży wody. Przed nim znajdował się stolik do którego przystawiono jeszcze dwa fotele, na oko dość wygodne. Michael został posadzony na drewnianym krześle, o którym nie można było powiedzieć tego samego. Siedzenie zaskrzypiało złowieszczo, gdy historyk padł na nie pchnięty przez strażnika.

- No to witamy pana w naszych skromnych progach – drugi strażnik rozłożył ręce i rozejrzał się po pomieszczeniu. - Wygody pierwsza klasa. Są gorsze, uwierz. - W tym miejscu zrobił pauzę na kilka sekund jakby czekał na odpowiedź. Chyba Mike lubiał wtrącać swoje trzy grosze w wypowiedzi przesłuchujących, tak to do niego pasowało. - Widzisz, nie byle jakie masz pan tutaj towarzystwo. To jest Stiv – strażnik wskazał na swojego kolegę.

- A to Stan – kolega odwdzięczył mu się tym samym.

- My troszczymy się o was to i wy się troszczcie o nas. A my, jesteśmy rozliczani za jakość roboty. Dlatego też powiedz, czy rozpoznajesz te twarze?

No i zaczęło się. Jarecki mógł tylko podejrzewać do kogo trafi raport zawierający jego odpowiedzi, ale musiał przypuszczać, że do osoby, która wie już sporo. Idąc tym tropem na wiele z zadanych mu pytań strażnicy będą znali odpowiedzi by sprawdzić czy historyk mówi prawdę. Problemem było zorientowanie się o które z nich chodzi i nie zdradzenie przy tym zbyt wielu informacji. Pierwsze z zadanych pytań było w oczywisty sposób sprawdzającym.

- To jest Colin Harlow - Michael wskazał pierwsze zdjęcie. Starał się mówić pewnie i spokojnie. - To Rodger Benz, dalej Nikołaj Radović i Mike Turzyński - kajdanki nie ułatwiały mu sięgania po kolejne fotografie.

- Oooo. A pan Turzyński pana nie rozpoznał. To dziwne, nie uważasz Stiv? - historyk nie przejął się tym. Był pewny swego i tą uwagę potraktował jak zwykłą gadaninę przesłuchującego. - Widać, że da się z panem rozmawiać spokojnie. Nie to co z pana kolegą. Skąd pan ich zna? - kolejne sprawdzające pytanie?

- Z wyprawy. Tylko Benza znam dłużej, nie pamiętam gdzie się poznaliśmy - Jarecki patrzył prosto na oficera zadającego pytanie. Starał się wyglądać na człowieka, który nie ma nic do ukrycia.

- A reszty pan nie zna dobrze? Bo my chcieliśmy się dowiedzieć co robiliście razem w metrze po Londynem i w jaskini, którą odkryto? - głos Stana przestał być miły i delikatnie kpiący. Wyglądało na to, że przeszli do właściwej części przesłuchania.

- Znam ich na tyle na ile można poznać ludzi przez jeden dzień.

- Czyli nie znaliście się wcześniej? Zatem co robiliście w, że tak to nazwę, podziemiach Londynu? - spojrzał wymownie na swojego kolegę, który opierał się o ścianę.

- Rozglądaliśmy się. Nie mieliśmy ustalonego odgórnego celu, po prostu badaliśmy jaskinię, która została odkryta w metrze - Michael podejrzewał, że strażnicy nie dostają odpowiedzi na jakie liczyli. Trochę go to zmartwiło, ale postanowił brnąć dalej w swoją grę.

- I co się bada w takiej jaskini? - Stan usiadł wygodnie w swoim fotelu patrząc badawczo na swojego więźnia.

- Nie jestem geologiem, nie znam się na jaskiniach. Zostałem zabrany na wypadek odkryć historycznych.

- I jakieś były? Te odkrycia, jakieś były? - ton głosu strażnika nie zmieniał się, ale Jarecki w jakiś sposób odczuwał, że jego cierpliwość powoli się kończy. A może chciał zagonić historyka w kozi róg tak by ten zaprzeczył zeznaniom własnym lub Turzyńskiego?

- Znaleźliśmy ślady obecności człowieka, ale ciężko powiedzieć o nich coś więcej bez dokładniejszych badań - coraz ciężej było odpowiadać na zadawane pytania. Michael nie wiedział jak wiele o jaskini wiedzą przesłuchujący bądź ich przełożeni do których trafi raport. Musiał powiedzieć o torach kolejowych czy skrzyniach z częściami, bo przecież wyciągnięto ich z tej części jaskini, a zatem inni też ją znają. Nie musiał jednak mówić o znalezionych zdjęciach czy trupach w niemieckich mundurach.

- Znaleźliście ślady obecności człowiek. Jakież to ślady? Coś, mało rozmowny się stałeś. Odpowiedz wyczerpująco, byśmy ze Stivem nie musieli dociekać. - Jarecki odczytał to jako ostrzeżenie. Rzeczywiście mówił mało jak gdyby nie był w jaskini, a tylko słyszał o skutkach wyprawy. To musiało nasuwać myśl, że coś ukrywa.

- Nie przyglądaliśmy się, nie starczyło na to czasu. Znaleźliśmy sporo korytarzy, w których położono szyny, trochę skrzynek z jakimiś częściami, to wszystko, nic konkretnego i jak już wspomniałem bez szczegółowych badań ciężko powiedzieć coś więcej. Nie chciałbym panów wprowadzać w błąd.

- A czemu nie pan uczestniczy w tych szczegółowych badaniach? Może swoje pan już ujrzał i zbadał? Stiv, jak myślisz ile taki kolekcjoner zapłacił by za jakąś szynkę spod Londynu? Z nie wiadomo jakiej epoki, może Wiktoriańskiej? - Czyżby wysłano drugą ekipę? Może tym razem bardziej oddaną Willsowi? Michael został jednak zmuszony do odłożenia tych rozważań i skupienia się na chwili obecnej, na stoliku wylądowało kolejne zdjęcie - Rozpoznajesz? - Fotografia przedstawiała jakieś urządzenie z mnóstwem kabli.

- Nie znam się na elektronice.

- Nie? To ja podpowiem. To znaleziono w mieszkaniu doktora Rodgera Benza. A to... - Stan rzucił kolejną fotografię. - To jest zdjęcie elektroniki zamontowanej ekstra w jednym z autobusów i w wagonie metra, które wybuchły pamiętnego lipcowego dnia. - Urządzenia rzeczywiście były do siebie podobne, ale Jareckiego to nie wzruszało. Nie wierzył w słowa strażników, że jedno z nich pochodzi z mieszkania jego przyjaciela, a nawet jeśli to pewnie ktoś je tam podrzucił. Bardziej martwił go ton Stana, który zmienił się na nerwowy i ostry. - Co było celem zamachu, Polaczku?!

- Słucham? Nie miałem nic wspólnego z tymi zamachami - "Polaczek" szczerze odpowiedział.

- Nic wspólnego? Ja już Ci mówię co miałeś wspólnego. Po pierwsze znasz dobrze Benza, sam to przyznałeś, znasz też resztę podejrzanych, w tym naszego niesfornego Polaka z celi obok. Po drugie byłeś wraz z nimi na wyprawie. A wyprawa odbyła się do odkrytej przez wasze bomby jaskini. To dwa. Trzy. Zginął, w dziwnych warunkach, wysłany przez wojskowych na wyprawę członek wyprawy. Inny nie został nigdy odnaleziony - mężczyzna przestawał nad sobą panować. Albo świetnie grał chcąc wydobyć z Jareckiego jakieś ciekawe zeznania, albo na prawdę wierzył w jego winę i udział w zamachach. Jeżeli gra to dlaczego brnie w stronę zamachów?

- Wszystkich prócz Benza poznałem na tej wyprawie, nigdy wcześniej ich nie widziałem. Wyprawę organizował niejaki Wills, Rodger miał ją tylko poprowadzić i wówczas zaproponował mnie na jej członka. Stało się to już po atakach terrorystycznych. Jaskinie odkryli ludzie Willsa. A nawet jeżeli Benz miał coś wspólnego z zamachami, w co wątpię, to nie sądzę by znajomość z nim była podstawą do oskarżania kogokolwiek.

- Och, o podstawach oskarżeń to ty mnie nie ucz. Nie próbuj też zmyślać i wymyślać dziwnych historyjek. Zatrzymano Cię w szpitalu, w którym zginął kapral LeBlanc. Twierdziłeś, że przyszedłeś do niejakiego Nikołaja Radovicia. Od kiedy nowo poznani koledzy się odwiedzają? Powtarzam jeszcze raz. Jaki był prawdziwy cel wyprawy do jaskiń?!

- Radović ocalił mi życie w jaskini. Nie widzę niczego dziwnego w tym, że chciałem go odwiedzić - Michaelowi przemknęło przez myśl wspomnienie o tamtym wydarzenie, gdy LeBlanc wziął go na zakładnika, a Serb go uratował. Przez długi czas historyk miał pretensję o sposób w jaki to zrobił, ale musiał przyznać, że gdyby nie Nikołaj prawdopodobnie skończyłby jak Brown.

- A to, że mamy podstawy przypuszczać, że Radović postrzelił kaprala, a w szpitalu dokończył dzieła? Jaki był prawdziwy cel wyprawy?! - I znów wracamy do kwestii wyprawy. To utwierdziło historyka w przekonaniu, że jednak nie zamachy są tu główną kwestią.

- Nawet jeśli Radović zabił, ja tego nie widziałem. O celu wyprawy już mówiłem.

- Badanie żelastwa, tak mówiłeś - Stan zaśmiał się w dziwny sposób. - Takie głupoty to możesz opowiadać swoim dzieciom. Ja to widzę tak, rozwaliliście kilka autobusów, kolejkę metra i czekaliście na efekt. Albo efekt był nieplanowany i z niego skorzystaliście. Benz został zatrzymany gdy chciał się dostać do Royal Society i jest tak samo uparty jak ty, Polaczku. Wiesz ile możesz posiedzieć przez ten zamach? - Więc Rodger żyje. Wreszcie jakaś dobra wiadomość.

- Powtarzam jeszcze raz, ja niczego nie zrobiłem - Michael wciąż odpowiadał spokojnym i pewnym siebie tonem. Wolał nie dawać strażnikom pretekstu do użycia pięści.

- Kim jest Mietek i jaką odegrał rolę w zamachu przez was przygotowanym? Zlecił wam go? Mów! - Jaki znowu Mietek? Jarecki nie zrozumiał.

- Nie znam żadnego Mietka i nie miałem nic wspólnego z zamachami - Michael uparcie powtarzał to samo.

- Mike też podobno nie wie kim jest Mietek, ale przecież szepnął do Ciebie to imię. Nie jesteśmy tacy naiwni, na jakich wyglądamy. Te mury są szerokie, a kraty twarde. Na zewnątrz jest co prawda ładny widok, wzgórza i takie tam. Nie chce nam się użerać z takimi pieprzonymi terrorystami jak wy. Współpracuj to może nasi pozwolą Ci zobaczyć się z twoją żoną. Kochasz ją w ogóle? Czy to tylko przykrywka? Co?! - wspomnienie Jean nie pomogło Jareckiemu. Czuł jednak, że jest ona bezpieczna, a może chciał mieć taką pewność. Jednocześnie historyk zrozumiał o jakiego Mietka chodzi.

- Przykrywka do czego? Chcecie mi wmówić, że planowałem to już na studiach? Nie mam nic wspólnego z tymi zamachami, a jeśli chodzi o naiwność to nie podejrzewam pana o tę wadę, chociaż wziął pan żart Mike'a za prawdziwy fakt.

Nagle Michael poczuł silne uderzenie w lewy policzek. Ułamek sekundy przed atakiem zorientował się co się święci, ale nie mógł zareagować, nawet gdyby miał więcej czasu. Cios był silny, w ustach Jarecki poczuł smak krwi.

- Nie pieprz takich głupot - prawie krzyknął Stan. - Jedynym żartem jest w ogóle trzymanie Ciebie tutaj. W celach powinni gnić tacy zafajdańcy jak Ty! - Jarecki splunął na ziemię, byle tylko pozbyć się krwi napływającej mu do ust. - Kto was sponsorował? Kto dostarczył materiały? Benz? Ilu was jeszcze jest? - strażnik nie ustępował.

- Nie mam z tym nic wspólnego.

Kolejny cios miał spaść na twarz historyka, ale chrząknięcie, opierającego się o ścianę strażnika, zatrzymało go. Stan spojrzał na swojego kolegę, po czym powiedział:

- Sam mu daj żreć, ja idę do stróżówki! - po czym wyszedł. Michael poczuł lekką sympatię do Stiva, choć nie mógł zapomnieć, że i on nie jest po jego stronie. Gdy wstał z krzesła odezwał się jeszcze:

- Nie zrobiłem tego - sam nie wiedział dlaczego to zrobił. Gdyby ten facet miał mu uwierzyć zrobiłby to podczas przesłuchania, jednak jego gest powstrzymania Stana od zrobienia z Michaela worka treningowego, musiała podziałać na podświadomość historyka. Może uwierzył, że ten mężczyzna jest jego jedyną szansą? Może oni rzeczywiście są tylko zwykłymi policjantami badającymi sprawę zamachów, którym ktoś podrzucił fałszywy trop?

- Każdy tak mówi - skwitował sucho Stiv.

- Ja mówię prawdę.

- Tak też każdy mówi - strażnik wskazał Jareckiemu celę, gdy do nie dotarli. Michael zdobył się na jeszcze jedno ciche "Nie zrobiłem tego" i wszedł do środka.
 
Col Frost jest offline