Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2010, 13:34   #60
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Zanim wyruszył ustalił z resztą godzinę zero, i to, że jeśli mu się uda, przekaże im informacje, a jeśli będzie to zbyt ryzykowne przygotuje działa dywersyjne i zaczeka na ich przybycie. Zabrał też ładunek, który Evros ocalił z batyskafu i ruszył w drogę.

Samo dostanie się na wyspę i jej zwiedzenie nie należało do najtrudniejszych, choć raz o mało co nie wyszedł na ścieżkę tuz przed jednym z patroli.
W pierwszej kolejności zamierzał wyłączyć do końca Karawelę, poprzez zrobienie kolejnej dziury w jej kadłubie, ale po namyśle, stwierdził, że może jednak to zostawić na koniec, wszak obecność nurków, tylko utrudniała to zadania, a wykonanie go w trakcie ucieczki, nie powinno być, aż tak problematyczne.

Po zapoznaniu się z rozkładem stanowisk ogniowych wyspy, i dwóch baz, do których dotarł, jego układ taktyczny podał mu najlepszy z możliwych planów działania. Po raz kolejny przypomniał sobie jak proste by to było, gdyby miał do dyspozycji potęgę Heliosa, i ze dwa odziały szturmowe. Helios jako ciężki krążownik, nie posiadał tak licznej załogi, jak na przykład Atena, statek badawczo eksploracyjny, jednak mimo to na jego pokładzie stacjonowało około 1500 członków załogi, oraz około 3000 żołnierzy. No cóż musiał sobie radzić sam, zresztą do tego został stworzony, aby w pojedynkę wesprzeć działania kapitana. Jako Helios mógł sam sterować każdym systemem statku, a jako Kano mógł dokonać potrzebnych napraw, lub odeprzeć wroga, który przedarłby się na pokład.

Największym zagrożeniem wydawała mu się łódź podwodna, w końcu na jej pokładzie mógł uciec ich cel. Poruszając się jak najbliżej dna, Kano podpłynął pod śruby łodzi, i przymocował ładunek, do miejsca gdzie śruby wchodziły w kadłub. Wybuch w tym miejscu powinien zatrzymać i prawdopodobnie zatopić łódź, ale nie zniszczy jej doszczętnie, więc być może jeszcze się coś da z niej odzyskać.
Kano musiał przyznać, że ładunek, który otrzymał od Evrosa, był wysokiej jakości, wodoodporny i z dokładnym zegarem. Owy zegar golem ustawił, na 3minuty po ustalonym przylocie Rybki. Niech ich wrogowie, pomyślą, że mają na wyspie co najmniej kilkunastu komandosów. W końcu, jeśli wybuchy, będą następowały w rożnych odstępach czasowych i w oddalonych miejscach, większość ich danych wskaże na grupę, a nie na pojedynczy cel.

Teraz pozostała sprawa drugiej łodzi, mniejszej, ale nadal pozwalającej na ucieczkę. Tu Kano postanowił zaryzykować chwilowe wyjście z wody, w doku, i upewniwszy się, że nikogo nie ma, oraz, że nie patrzy na niego żadna kamera, wyszedł na pomost pomiędzy łodziami, i zabrał jedną z lin, służących do cumowania. Kiedy był już pod wodą, owinął najdokładniej jak potrafił śruby mniejszej łodzi. Być może to jej nie zatopi, ale powinno zatrzymać, na dłuższy czas. O ile ta jednostka nie posiada bardzo mocnego silnika, to albo go zatrą, albo zatrzymają i sprowadzą nurków, a na to potrzeba czasu.

Jako iż czas do godziny zero się zbliżał, postanowił odrobinkę przyspieszyć, i ruszył do stanowiska, działa przeciwlotniczego, jako jedynego obecnie, które wedle jego oceny zagrażało Rybce. Tu powstawał problem, bo najlepiej było by także podłożyć ładunek, po czym udać się do stanowiska, na zachodniej części wyspy. Ale materiałów wybuchowych już nie posiadał. Z drugiej strony, gdyby udało mu się załadować, do działa dwa pociski, pierwszy umieszczony odwrotnie, powinno to dać dostatecznie silny wybuch, aby wysadzić lufę i wyłączyć działo z użytku, na czas najbliższej bitwy.
Problemem był strażnik, i Kano wiedział, że ma teraz dwa wyjścia. Pierwsze to poczekać, jak najbliżej przylotowi jego towarzyszy, a wtedy zlikwidować strażnika, i wykonać plan z dwoma pociskami.
Drugi lepszy, ale bardziej ryzykowny byłby taki, żeby ogłuszyć strażnika, przygotować działo do detonacji, i poczekać, aż strażnik zacznie strzelać do Rybki. Tu jednak istniało, duże prawdopodobieństwo, że przed strzałem ktoś sprawdzi lufę, a wtedy plan byłby spalony. No i strażnik, mógł się ocknąć wcześniej niż było by to planowane. Chyba, że zdjąłby strażnika na tyle cicho, aby nikt tego nie zauważył. I zaklinował jeden z pocisków w połowie lufy, tak, aby w przy wkładaniu nowego, strzelec nie zauważył nic podejrzanego. Oczywiście pozostawała sprawa skutecznego zablokowania pocisku. Tu jednak z pomocą może przyjść skórzany pasek, obecnego strażnika.
Kano przygotował lancę i czekał, postanowił zrealizować drugą wersję planu, ale i tak chciał wyczekać, do około 15 min przed przylotem Rybki. To da mu dość czasu na działanie i dostanie się następnie do portu.
Jak okazało się po kilkunastu minutach, miał rację z czekaniem, bo strażnik sięgnął do skrzekotki na pasie, i zameldował spokój. To był idealny moment, bo do przylotu jego przyjaciół pozostały 23min, a strażnik melduje się rzadziej niż 30min, bo tyle był obserwowany przez golema.
Kano ostrożnie przeszedł za plecy strażnika, i mierząc dokładnie, wystrzelił w jego szyję, następnie wybiegł i łapiąc ciało zanim do końca upadło, przeniósł je na bok. Błyskawicznie zdjął z martwego człowieka pasek, który owinął dookoła pocisku, co jak co, ale mieli potężna działo przeciwlotnicze, dla którego penetracja pancerza Rybki nie byłaby wyzwaniem, ciekawe zresztą skąd oni brali pociski do działa o kalibrze 90mm, ale równie dobrze mógł pytać, skąd oni wzięli wojskową łódź podwodną.
Tak przygotowany pocisk, ostrożnie wsunął głowicą w dół, wchodził z oporem, ale to dobrze, przynajmniej nie będzie się zsuwał. Golem wepchnął go za pomocą lancy, do mniej więcej połowy długości lufy. Nawet jak go wykryją, nie będą mogli go usunąć. A tym samym działo będzie bezużyteczne. Dla pewności jednak, sprawdził czy w komorze pocisku coś jest, na jego nieszczęście nie byli totalnymi amatorami i nie trzymali załadowanego pocisku. Musiał liczyć na to iż w szaleństwie ataku, nie będą sprawdzać lufy, tylko zdejmą maskowanie i jak najszybciej spróbują rozpocząć ostrzał.
Kano zabrał trupa i przeniósł go jakieś trzydzieści metrów poza wydeptany szlak. Tu zamaskował go pomiędzy wyższymi skałami, i przykrył choć trochę ściółką, której wiele tu nie było. Jak ktoś będzie tędy przechodził, to znajdzie go bez problemu, ale z ścieżki powinien być niewidoczny.
Pozostało mi 5min, ruszył więc żwawo w stronę przystani, aby znaleźć się, w wcześniej obranym dobrym punkcie strzeleckim.

Zamierzał rozpocząć działania minutę przed Rybką. Położyć się w osłoniętym miejscy, i wystawić spomiędzy zasłaniających go skał, tylko koniec rozłożonej lancy. Co prawda nie mógł mieć pewności, ale kiedy wybierał to miejsce, był prawie pewno, że będzie niewidoczny, od strony przystani zasłaniały go trzy wystające skały, tworząc szczelinę, na wręcz idealny punkt strzelecki, z góry natomiast przed wzrokiem obsługi działa przeciwlotniczego, zasłaniały go drzewa. Jedyne czego się obawiał, to to, że jego wrogowie znali to miejsce. On by znał, gdyby urządzał bazę na takiej wyspie, dlatego przygotował plan ucieczki, zakładając, że i tak po kilku może kilkunastu strzałach, sprowadzą jakąś ciężką broń, aby go zdjąć.

Tak czy tak, zamierzał w pierwszej kolejności zdjąć mężczyznę z miotaczem, a najlepiej to trafić w butle na jego plecach, i tym samym unieszkodliwić kilku na raz.
 
deMaus jest offline