Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2010, 18:09   #22
MadWolf
 
MadWolf's Avatar
 
Reputacja: 1 MadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znany
Zarówno ze względu na kunsztowne wykonanie jak i śmiercionośne właściwości była to doprawdy imponująca broń. Ważąc ją w dłoniach doskonale zdawał sobie sprawę że żył tylko dzięki nieudolności strzelca i błogosławieństwu Imperatora. Fakt że ładunek wystarczał na oddanie tylko jednego strzału zwiększał jej wartość w oczach wojownika. To była broń dla perfekcjonistów którym wystarczał jeden strzał, a on uważał się za więcej niż kompetentnego strzelca. Z namaszczeniem odłożył pistolet na pobliski blat i przeniósł spojrzenie na krzątających się wokół technomantów. Wkrótce ukończą oni naprawę jego pancerza i dodatkową kaburę na nową broń. Z ulgą przyjął reakcję kapitana na widok artefaktu - byłoby prawdziwym marnotrawstwem gdyby postanowił on zachować broń dla siebie. Pewnie przez stulecia zbierała by kurz, zapomniana w jakimś skarbcu. pomyślał z prawdziwym smutkiem. Postawa ich dowódcy zdecydowanie nie napawała go radością. No cóż, nie sztuką jest służyć wiernie dobremu władcy zacytował z pamięci i aby zająć umysł czymś innym, sięgnął po jeden z odnalezionych dzienników.

Cóż za fascynujące miejsce opisywał autor, nieżyjący od kilkudziesięciu lat oficer Gwiazdy... albo przynajmniej od kilku godzin – poprawił się w myślach i wzruszył ramionami, nie miało to już znaczenia. Znaczenie za to miał fakt iż najwyraźniej nie uznawano tam szlacheckich przywilejów, w przeciwieństwie do większości Imperialnych światów, a na szacunek i uznanie trzeba było sobie zapracować. Ventidius jasno zdawał sobie sprawę że może to spowodować pewne trudności, jeżeli Krard ze swoim dworem postanowi wybrać się tam osobiście.
Koniecznie muszę porozmawiać z Seneszalem - zadecydował – może on będzie w stanie przekonać tego pompatycznego głupca aby nie mieszał się z motłochem stacji... Jeżeli w ogóle wróci on z tego przeklętego księżyca.
Wstał i zaczął przemierzać salę w tę i z powrotem, czuł się jak zwierze w klatce, uwięziony na pokładzie, gdy tam na dole ważyły się losy ekspedycji.
Pozostawała jeszcze sprawa dwóch szlachcianek, które z jakiegoś powodu nie mogły powstrzymać się przed nękaniem go przy każdej okazji. Uwolnił się od nich dopiero w kaplicy gdzie, zgodnie z oczekiwaniami zresztą, nie wytrzymały nawet kwadransa i kapłani musieli grzecznie, acz stanowczo wyprosić gadatliwe panienki. Jeśli to nie poskutkuje to, na Imperatora, rozkażę Guarre wcielić je do straży i do diabła z ich szlachectwem! pomyślał z irytacją Trochę sędziowskiej musztry dobrze by im zrobiło
- Panie? - metaliczny głos technika przywołał go do rzeczywistości – skończyliśmy – oznajmił wskazując na odnowiony napierśnik. Marine z prawdziwą ulgą zaczął nakładać kolejne elementy pancerza. Tak bardzo już się do niego przyzwyczaił że trudno mu było sobie wyobrazić życie bez tych warstw stali, odgradzających go od świata.
– Czy na pewno nie powinien obejrzeć tego najpierw lekarz? - spytał niepewnie akolita Omnisjasza wskazując na paskudne poparzenie – pamiątkę po niedawnym postrzale.
- Z pewnością ma ważniejsze rzeczy na głowie - wojownik pokręcił tylko głową – zresztą zagoi się pewnie zanim bym do niego dotarł.
Mechanik skłonił się i mamrocząc modlitwy podał mu kolejny fragment rynsztunku.

Ventidius prosto z warsztatu udał się na mostek, z pewnym wstydem przyznając że ma szczerą nadzieję nie zastać tam kapitana. Tak czy inaczej to właśnie tam mógł najszybciej dowiedzieć się o losach wyprawy zwiadowczej i koordynować ewentualną akcję ratunkową... lub orbitalne bombardowanie.
 
MadWolf jest offline