Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2010, 21:22   #23
Uzuu
 
Uzuu's Avatar
 
Reputacja: 1 Uzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skał

Powtarzał hymn cicho w czasie całego lotu na planetę, nawet gdy rozpoczął się ostrzał nie przerwał modlitwy do Boga Imperatora, jedynej istocie w całym wszechświecie której był ślepo posłuszny i wierny. Gdy jego usta drgały w ciągłej modlitwie oczy nie mogły oderwać się od niewidomej Yandry, jeśli tylko to szaleństwo ma się udać to ona musi pozostać przy życiu. Nie znał wielu astropatów którzy odważyli by się sami przybyć na pomoc a jeszcze nie poznał żadnego który zdecydował by się na coś takiego... tak bardzo jak ich nienawidził tak bardzo rósł jego szacunek do tej jednej kobiety. Nie oszukiwał się jednak, jeśli tylko wyczuje że ona coś kombinuje jeśli nie oko to broń która spokojnie drzemała w kaburze sobie z nią poradzi tak jak zrobiła to z jednym z jej podobnych na stacji. Rozejrzał się spokojnie po promie, kapłani maszyn zdawało się że doskonale kontrolowali sytuację. Nawet Maxwell zdawał się traktować to bardziej jak ćwiczenia czy rozrywkę niż prawdziwą walkę. To lubił, profesjonaliści w każdym calu, zaczynał czuć odrobinę satysfakcji z ich obecności na pokładzie Gwiazdy. Nawet jeśli ich cele różniły się znacznie to współpraca wydawała się być czystą przyjemnością, żadnych zbędnych pytań, żadnych niepotrzebnych działań, każdy robił to co do niego należy bez przypominania lub ponaglania. Ponownie spojrzał na astropatkę, dosłownie każdy.

Podróż przez pobojowisko odbyli szybko zatrzymując się tylko czasem by Vladyk sprawdził użyteczność niektórych serwitorów. Veltarius skupił się na swoim zadaniu. Pusta wibrowała tutaj niespokojnie ciągnąc go niemal w środek tuneli, nie czuł czegoś takiego już od bardzo bardzo dawna, coś jak pieśń która wołała go do siebie... natychmiast zamknął oko. To co na nich czekało było niezwykle potężne, czyżby faktycznie tylko dzięki Yandrze nie odczuli jeszcze skutków działania tej obcej siły? Na wszelki wypadek uaktywnił broń, jeśli nie będzie mógł korzystać z mocy oka przynajmniej nie zawiedzie go błogosławiona stal. Mimo to od czasu do czasu spoglądał w Pustkę, lawirował między pasmami niebezpiecznej energii starając się unikać jakiego kolwiek kontaktu tylko obserwując.
Yandra zapewne by upadła gdyby jej nie przytrzymał, nawet na nią nie spojrzał, wycharczał tylko
- Ruszajmy dalej - wsparł ją swoim ramieniem i mógł poczuć jak słaba była fizycznie. Nawigator sam nie czuł się najlepiej szczególnie zmuszony do wielokrotnego spoglądania w pustkę by nawigować całą grupę w marszu do źródła zakłóceń. Veltarius czuł rosnący napór na swoją wolę, czuł rosnące uczucie gniewu, czuł rosnącą rządzę zabijania i widoku cudzej krwi u jego stóp. Uśmiechnął się tylko, te uczucia znał tak dobrze, zasmakował ich przecież już nie raz, nie tak dawno jeszcze dał im upust na stacji.... Jego towarzysze nie mogli wiedzieć jaki dramat spotkał jednego z biedaków bo choć astropaci byli odporni na jego wzrok to nie mogli sprostać jego mocy ingerowania w samą naturę Pustki, gdy pozbawił go mocy i oszołomionego bezbronnego... Dziki skowyt rozległ się z wszystkich otaczających ich tuneli. Skłonił głowę do osłabionej kobiety wyraźnie polegającej już na nim by się poruszać i wyszeptał wprost do jej ucha.
- Nie bój się nie pozwolę ci tu zginąć, jeśli ktoś ma cię zabić będę to tylko ja... - Nawigator uśmiechnął się i wyprostował w pełni, o głowę przewyższając otaczające jego, Yandrę i Vladyka serwitory. Powolnym ruchem zdjął z czoła opaskę zakrywającą jego oko i zakrzyknął.
- Nie patrzcie w mą stronę bracia bo oto słabi doznają zaszczytu po raz pierwszy i ostatni spojrzenia w Otchłań. - Jedną reką objął Yandrę w każdej chwili gotów zasłonić ją własnym ciałem a w drugą ujął broń swego pradziada podarowaną mu gdy dostąpił zaszczytu po raz pierwszy wprowadzić okręt w Spacznię. Oko rozbłysło krwistą czerwienią i każdy z napastników na którym choć na chwilę spoczął wzrok Veltariusa padał na ziemię wijąc się w męczarniach. Veltarius poczuł nagle ukłucie bólu pod żebrem gdy jeden z komandosów cudem przedarł się przez otaczający ich kordon celując mieczem w astropatkę. Nawigator nie namyślał się ani chwili stając na drodze opadającego miecza. Zagryzł zęby z wściekłości, naciskając spust tylko raz, wiązka energii przegryzła się przez pancerz komandosa wydzierając dziurę po drugiej stronie, nacisnął spust ponownie a następny pocisk zakończył męki konającego. Krew powoli kapała z rany ale to nie miało znaczenia dla nawigatora, jeśli ono padnie nikt z nich nie ma szans. Veltarius głośno rozpoczął litanię której nauczył go dawno temu jeden z żołnierzy Imperatora. Głośno wymawiał każde słowo jak by ono samo w sobie było bronią wymierzoną w jego wrogów.
- A spiritu dominatus, Domine, libra nos, From the lighting and the tempest, Our Emperor, deliver us. - słowa pełne natchnienia dla wiernych sług Imperatora walczących o jego chwałę.
- From plague, temptation and war, Our Emperor, deliver us, From the scourge of the Kraken, Our Emperor, deliver us. - wersy świętej modlitwy z którą na ustach ruszali jego żołnierze niosąć śmierć niewiernym.
- From the blasphemy of the Fallen, Our Emperor, deliver us, From the begetting of daemons, Our Emperor, deliver us, From the curse of the mutant, Our Emperor, deliver us, A morte perpetua, Domine, libra nos. - słowa nadające kierunek kulom i dające pokrzepienie w chwili zwątpienia w obliczu nieuchronnego.
- That thou wouldst bring them only death, That thou shouldst spare none, That thou shouldst pardon none, We beseech the, destroy them. - Litania opanowała jego umysł i skierowała jego nieopanowany gniew przeciwko tym którzy zagrażali Światłu Boskiego Imperatora. Czerwień oblała nawigatora jak i wszystkich tych którzy próbowali stanąć na jego drodze.
 
__________________
He who runs away
lives to fight another day

Ostatnio edytowane przez Uzuu : 23-12-2010 o 00:02.
Uzuu jest offline