Idzie o podstawowe założenie twojej mechaniki, które zamiast ułatwiać test rozwiniętej postaci - utrudnia go. I tego nie da się naprawić obniżeniem poziomu trudności. Dalej - najprościej będzie zdać test jedną kością. Zakładasz, że test jest zdany, kiedy seria testów jest zdana; a to powoduje, ze prawdopodobieństwo zdania spada wraz z długością serii - ups. matematyka wyszła. Przykład z życia: zjadamy czekoladkę, kiedy z okna zauważymy X białych samochodów pod rząd. Kiedy jest najprościej? Kiedy X=1, bo wystarcza nam jedno auto aby zjeść czekoladkę. Powodzenia, jeżeli X=5, bo pięć białych samochodów pod rząd to wydarzenie... I nie pomoże "obniżenie progu" i założenie, że żółte samochody też się liczą jako białe.
Jeżeli na siłę wymyślać nową mechanikę (to kulawy logicznie, ale dający się strawić matematycznie) jest pomysł uzależnienia puli wyniku od ilości kości:
rzut jedną kością wymagane 0
rzut dwoma kośćmi wymagane 0,9
rzut trzema kośćmi wymagane 0,9,8
etc. |