Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2010, 13:25   #14
Hermit
 
Hermit's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodze
W końcu postanowił usiąść, bo jego nogi odmawiał mu już posłuszeństwa. Droga do tej wsioły bądź co bądź nie należała do najkrótszych. Kolana zgięły się momentalnie z charakterystycznym szczękiem rzemieni w okolicy łydki. Dla niego była to odpowiedź ulgi. Do głosu doszedł w końcu gospodarz karczmy. Spory, zatargi, rozmowy ucichły, by wysłuchać co ma do powiedzenia.
Przysuną plecak bliżej krzesła, i poprawił pas z mieczem który od chwili go uwierał w bok. Poprawił medalion, i spokojnie spojrzał na staruszka, który sposobił się do wyjaśnień.
Począł od wymachiwania ręką w pewną stronę, gdzie ponoć miał się znajdować stary klasztor. Niezmiernie interesowało go, czyj on był, i co tam można było znaleźć.
W końcu doszły konkrety. Znalazła się mapa, która mogła rozjaśnić pewne wątpliwości co do lokalizacji.
Podparł głową rękę, przysłuchując się dalszej wypowiedzi karczmarza. Co prawda nie były to odpowiedzi które mogły go interesować, lecz wiedzy nigdy za wiele. Mogło by się okazać, że zdała by się w niedalekiej przyszłości.
Było w nim coś dziwnego, ale sam nie wiedział co. Jego oczy zmieniły się na chwile, a on sam zdawał się odpłynąć, lecz powrócił. Powrócił, i przyniósł na stół kufle z piwem.
Swój przesunął w stronę krasnoluda dodając:

-Jak dla mnie wystarczy jedne kufel, ten nie będzie smakował tak samo.

Uśmiechnął się życzliwie, po czym wzniósł dłoń na znak, że chcę zabrać głos.

-Przyjaciele, proponował bym rozłożyć mapę na tym stole, i razem ją przestudiować. Jutro z rana wyruszamy, a przez noc mamy czas na przemyślenia.


Poprosił o arkusz, po czym rozwinął go na stole. To co winna zawierać, na szczęście było czytelne.
Podrapał się po głowie, po czym dodał

-Proponował bym ruszyć na zachód, aż dojdziemy do rzeki. Tam potem ruszyć ku jej źródłu. Klasztor, zgodnie z mapą winien znajdować się niedaleko tego zakrętu, o tego. Powinniśmy go zobaczyć z tego właśnie punktu. Oby przeprawa przez rzekę nie była konieczna, bo to może sprawić nam problemy.

Wyprostował się znad stołu z charakterystycznym szczękiem

- Jutro, skoro świt chciał bym odprawić modlitwę za powodzenie i słuszność naszej wyprawy. Me serce uradowany by było, gdybyście zjawili się, oto w tej komnacie. Teraz, jeśli pozwolicie pójdę na spoczynek.

Skinął głową, i chwycił swój plecak zarzucając go na ramię. Idąc, na odchodnym rzucił przez ramię

-Dobrej nocy


***

Pokój był surowy, okna były nie szczelne, ale dach na szczęście nie przeciekał. Bynajmniej na razie. Siennik, zakurzony jak diabli zdawał się być solidny.
Plecak wylądował tuż obok niego, wraz z częściami zbroi, z których właśnie się wyswobadzał. Słowem, cały ekwipunek. Pozostał tylko w lnianej koszuli, i skórzanych spodniach na środku izby. Wyciągnął z sykiem miecz, za młynkował nim w powietrzu po czym przyklęk opierając się na rękojeści. Spuścił głowę pogrążając się w ciszy

Błogosławiony Pan - Opoka moja,
On moje ręce zaprawia do walki,
moje palce do wojny.
On mocą dla mnie i warownią moją,
osłoną moją i moim wybawcą,
moją tarczą i Tym, któremu ufam,
Ten, który mi poddaje ludy.
Człowiek jest podobny do tchnienia wiatru,
dni jego jak cień mijają...


Wstał, chowając miecz do pochwy. Odłożył go na swoje miejsce, a sam położył się zamykając oczy.
 
__________________
"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan
Hermit jest offline