Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2010, 16:31   #19
Piter1939
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
- Amico! Nie czas to ni powód, by się gniewać! - przemówił z charakterystycznym akcentem Włoch - Cieszę się, że mamy tę chwilę na rozmowę w dwie pary oczu... Nie, żebym miał jakieś tajemnice przed moją nadobną siostrą, niemniej nie chciałbym sprawiać jej przykrości. Bo, widzisz, mogło mi się obić o uszy co nieco o tym, jak to pewnemu młodzianowi jeden rajski ogród nie wystarcza...

Di Scuzzi odczekał chwilę, pozwalając słowom odpowiednio się wchłonąć.

- Nie myśl jednak, że jestem tu, by wyciągać jakiekolwiek brudy, czy sprawiać komukolwiek nieprzyjemność. Nawiasem mówiąc, rad byłbym niesłychanie, gdyby to, dlaczego i z czyjego poruczenia krzątam się po okolicy, interesowało Cię w stopniu możliwie najmniejszym... - przez zaledwie króciusieńką chwilę z uśmiechniętej twarzy Leonardo tchnęło chłodem, ale za to był to rodzaj chłodu przeszywającego, sięgającego i zamrażającego szpik kostny.

- Piotrze, skoro spotykamy się w tym miejscu, to zapewne szykujesz się na jakieś znaczne przyjęcie? - zapytał di Scuzzi, zapewne nie po to, by się dowiedzieć, ale by zbadać, na ile prawdomówny jest z nim kochanek jego siostry.

Piotr odczekał chwile z odpowiedzią.

-Wiesz, że darze twą siostrę szczerym uczuciem... nie zawierzaj pochopnie pogłoskom- odpowiedział Piotr z nieco wymuszonym uśmiechem. Następnie przybrał rzeczowy, spokojny ton, starając się ukryć fakt, że wzmianka o jego drugiej kochance nieco go zirytowała.

-Co do niewiast, utrzymuje pewne znajomości, by być wiedzieć co w trawie piszczy, że tak powiem.Jak mniemam nie jesteśmy tu jednak po to, by rozmawiać o mej skromnej osobie. Zapewne wiesz też gdzie się wybieram,na przejęcie do biskupa oczywiście. Doszły mnie słuchy, iż ty też tam będziesz, czyż nie?- zapytał Piotr

Leonardo pokiwał głową z zadowoleniem. Po chwili podjął śpiewnie:
- O tak, tak, Piotrze. Będę tam nie tylko ja czy ty, ale i kilka ważniejszych person. Doskonała okazja, by, jak to ująłeś, dowiedzieć się, co w trawie piszczy - Włoch pozwolił sobie tutaj na złośliwy pół-uśmieszek - Czy też w ogóle osobiście poznać niektóre z ważniejszych osobistości. Z biskupem, zakładam, będziemy w stanie wymienić zwyczajowe grzeczności, ale może udałoby się pomówić z osobami z jego otoczenia. Nie ciekawi Cię, Piotrze, co to za intryga snuta jest obecnie wokół naszego metropolity? - takt nie pozwolił di Scuzziemu dokończyć, jaki rodzaj zainteresowania miał na myśli - O tym się głośno nie mówi, ale krążą pogłoski, że ten jego bratanek, na którego cześć wszelakoż ma być wydane owo przyjęcie, jest w istocie kimś znacznie naszemu drogiemu Hugubertowi bliższym... Oczywiście, trzeba poznać sprawę od dwóch stron. Gdyby tak zamienić słowo, dla przykładu, z owym tajemniczym mistrzem Raginmundem, który w ostatnim czasie awansował w oczach wielu do roli prawej ręki przełożonego naszego lokalnego oddziału Świętego Oficjum, starzejącego się Eichendorffa? Lub szlachetnych Ksawerym de la Valette, bodajże drugim pod względem stażu mistrzem Inkwizytorium, który może mieć swoje przemyślenia związane z widmem pozostania na stanowisku szeregowego oprawcy przez kolejne kilka lat, mimo słusznego już wieku? Czy wręcz z którymś z wezwanych do stolicy ponurych mistrzów z odległych zakątków Cesarstwa, których obecność na przyjęciu staje się coraz, słyszałem, pewniejsza? Co o tym sądzisz, dziedzicu?

-Intryguje mnie doprawdy Twoje zainteresowanie tą kwestią, a zwłaszcza ciekawość wobec tych z Inkwizycji. Naprawdę myślisz, że jeżeli się w to włączymy możemy coś zyskać? Dla mnie nie dziwne, że nasz drogi pasterz ma bachora, słyszało się o tym to i owo. Mam wrażenie, że to dość powszechne wśród kleru w dzisiejszych czasach, niektórzy nawet nie zadają sobie trudu by tak skrzętnie to ukrywać-odpowiedział Piotr w lekkim zamyśleniu, po chwili dodał:
-Nie wiem czy wyciągniemy cokolwiek z tych ludzi, będzie to trudne. Niebezpiecznie jest z nimi igrać. Zdecydowałbym się jednak jakbym wiedział, jakie będą z tego korzyści...-dokończył swą wypowiedź.

- Zdziwiłbyś się, gdybyś wiedział, ile różnych rzeczy żywotnie mnie interesuje, Piotrze. Jak zajmujące potrafią być drobne szczegóły, składające się czasem w ciekawe mozaiki, gdy przyjrzeć się rzeczom z odpowiedniej perspektywy. Przyjrzyjmy się temu, co powszechnie wiadomo: w okrutnych męczarniach umiera znany i szanowany obywatel stolicy, kupiec korzenny Manfred Flau. Roznosi się pogłoska, że niesamowite katusze przytrafiają się również jego pierworodnemu, który jednak... no właśnie, przeżywa czy nie? Słuch o nim zaginął. Matka chłopca zostaje aresztowana. Ot, kolejny przeklęty heretyk - tu Włoch pozwolił sobie na znaczący uśmiech - wytropiony i zaszczuty. No ale dlaczego w tym samym czasie do miasta przybywają znaczący wysłannicy Czarnych Płaszczy? Dlaczego rozpoczyna się dochodzenie, a Czarne Płaszcze w osobie, czego być może nie wiedziałeś, samego von Herzengoffa składają osobistą wizytę naszemu duszpasterzowi? Czy może mieć to związek ze wspomnianym niechcianym potomkiem? Wpaść zdarzyć się może każdemu, ale co jeśli rzeczony bachor nie jest po prostu kolejnym bękartem? Jeśli był on kulą u nogi Huguberta, dlaczego ten nie uśmiercił go cudzymi rękoma krótko po narodzinach? Pomyśl, Piotrze!

- Korzyści... A czy prawda sama w sobie nie jest wystarczająco ciekawa? A jeśli dla ciebie nie jest, to spójrz na to inaczej - może to szaleńcza myśl, ale czy nie życzyłbyś sobie żyć w świecie, w którym to, czemu się po kryjomu oddajesz było całkowicie, nie było prześladowane? Czy znajomość prawdy właśnie nie pozwoliłaby ci robić to, co robisz, z błogą świadomością, że sam trzymany w szachu biskup metropolita akwizgrański dba o to, by nikt nie dowiedział się o twoich upodobaniach?

-Muszę pochwalić Twój przenikliwy umysł Leonardo. Rzeczywiście to, co mi powiedziałeś wydaje mi się arcyciekawe. Myślę, że pożytecznym byłoby dowiedzieć się czegoś o tej sprawie, być może na jaw wyjdą, jakieś nowe wątki, jeszcze ciekawsze, ale...wiedz też, że w imię zdobycia nawet takiej protekcji nie zamierzam wiele ryzykować. Ja jestem młody, nasz biskup stary...rozumiesz, co mam na myśli? Jest jeszcze druga kwestia, nie planuje całego życia spędzić w cesarskiej stolicy, po uzyskaniu magisterium zamierzam udać się do Krakowa, mam nadzieje, że brat pomoże mi ubiegać się o jakąś zaszczytną funkcje na dworze króla, najlepiej w dyplomacji. Tego oczekuje ponadto mój Ojciec, w końcu on płaci za me nauki. Ale nie wybiegajmy za daleko w przyszłość, jak Bóg da, uda się czegoś dowiedzieć. Roztoczyłeś przede mną cudowną wizje świata, lecz ja nie jestem naiwny, nie zamierzam spłonąć na stosie w imię Idei, kariery czy czegokolwiek innego. Chyba mnie rozumiesz?

- Po co umierać za idee, nawet swoje - zawiesił na chwilę głos Włoch - jeśli można dać za nie umrzeć innym? Wiedz, że i ja czuję się przywiązany do swojego życia, jakkolwiek marne by ono nie było - dodał z właściwą mu, przesadną skromnością, di Scuzzi. - Oczywiście, hrabio, zachowamy we wszystkim należytą i daleko posuniętą ostrożność. Jak w historii naszej dotychczasowej współpracy. - Czy w intonacji tego ostatniego słowa dało się słyszeć pluskot, z jakim w ostatni piątek runęło w mętną toń pobliskiego Jeziora Łez Boleści ciało służącego im przez ostatni kwartał kuriera?

- Cóż zatem, wybór pozostawiam Tobie. Do zobaczenia na bankiecie! - Włoch skinął na pożegnanie głową i zniknął wśród alei futer, tkanin i zdobień, za które można by zapewne nabyć niejedną wieś. W porę, gdyż marmur ścian poniósł już stukot obcasów Joanny, która właśnie wróciła od złotnika i szykowała się do wyboru sukni ze swym ukochanym...


Piotr cały czas w kramie krawca był zamyślony, czym nieco irytował Joannę. Myślał oczywiście o niedawnej rozmowie z jej bratem. Na pewno nie zmierzał być pionkiem w jego grze, co wcale nie oznacza, że nie planował mu trochę dopomóc w sprzyjających okolicznościach. Jeśli jednak sprawa okaże się „duża” nie wykluczał większego zaangażowania. Dobrze byłoby spotkać się z jego piękną Luizą De Champs - plotki to jej żywioł. Jeśli dopisze mu szczęście czegoś istotnego się dowie. Postanowił, że wyśle do niej Juliusza z wiadomością, gdy tylko nadarzy się okazja. Najlepiej zaprosić ją na konną przejażdżkę, można by wtedy rozmawiać swobodnie. Tymczasem Joannie zdecydowanie spodobał się jeden z prezentowanych przez krawca strojów. Piotr nie poświęcając mu wiele uwagi także go zaakceptował. Nieco później ruszyli w drogę do domu. W czasie jazdy udało się polskiemu szlachcicowi odzyskać łaskę hrabiny wprawiając swą towarzyszkę w dobry nastrój.
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 21-12-2010 o 23:02.
Piter1939 jest offline