Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2010, 21:48   #12
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
- Holmes - Bella dała znak, że żyje, nie wpadła w żadną sprytną pułapkę twórcy angelusa oraz tego, że przyszła do Roberta jedna nowa wiadomość. - Jest tu coś jeszcze - najwyraźniej coś jeszcze znalazła.

Melchior natomiast bawił się zużytą sprężyną znalezioną niedaleko narzędzi do pracy nad mechanicznym Aniołkiem.
Detektyw podszedł do Belli zerkając jej przez ramię, nagle... powąchał jej szyję mówiąc.
- Hmm... ciekawe perfumy. Jak mniemam kwiat róży zmieszany z ... prochem strzelniczym i jakimś olejem silnikowym. Bawiłaś projektowaniem broni przed naszą randką, czy może jadłaś obiad z bratem?
Bella zamruczała z przyjemnością:
- I to, i owo - uśmiechnęła się rubasznie.
-Co takiego odkryłaś?-spytał pozwalając sobie na cmoknięcie owej szyi, osłoniętej tkaniną kołnierza.

Wyciągnęła ze skrytki w podłodze fiolkę, długą na około dwie trzecie stopy, szeroką na niecałe dwa cale, lekko pękniętą i zakorkowaną. W środku znajdowała się zwinięty w rulon papier. Ostrożnie, by szkło z naczynia nie pękło w palcach, odkorkowała ją, po czym wyciągnęła z środka list.
Belcia przejrzała, co ta kartka w sobie miała, że 'hinduska' ją odpakowała:
- Ładnie, ładnie, panie Henry Stones'sie... - podesłała wiadomość Holmes'owi. - Odkąd to Kubusie parają się polityką zagraniczną i to jej dość brudnymi rękami?
-Informacja wygląda na dość starą.- mruknął Robert, potarł podbródek dodając.- Nie jestem pewien, czy to Kubuś się para, czy to... ktoś para się polityką, za jego plecami? Miałem wrażenie, że tego Kubusia, Scotland-yard był bardziej pobłażliwy.
Delikatne palce panny Fogg rozwinęły ostrożnie, zwój z tekstem. Dwie pary oczu przebiegły po literach, niewątpliwie rosyjskich. Cyrylica zapytywała o postępy w pracach na ich wspólnych projektem i o urzędniczkach do których warto się zwrócić o "pomoc".
Całość prezentowała się następująco:

Дорогой друг.
Как ведутся работы над проектом. Я надеюсь, что идти более гладко. Мои друзья в Москве были в восторге от теории. �-то принесет бессмертие в конце концов, выдающихся личностей. Ну, умирающих детей могут быть спасены. размере двух тысяч рублей, о котором вы спросили, является самым на вашем распоряжении. Я оставил его там, где когда-либо.
Будем считать, что души первый кадр будет готов через две недели, не так ли?
И как с массовым производством. Компоненты кристалла которую Вы запрашиваете, не всегда доступны, даже в Лондоне. Тем не менее, мы начали искать соответствующие ресурсы в Африке. Kлерков со мной. Анна �-леонора �-узвельт Джонсон, и будет заниматься формальности, связанные с приобретением необходимых компонентов из кристаллов Вы, к сожалению.
Я рассчитываю на ваш успех. Мои друзья в Москве не любят тратить, поэтому большого количества неразорвавшихся боеприпасов. Если не получится, то возможно вы не дожил до другого дня рождения.
Желаю удачи, и я с нетерпением ожидаю в ближайшее время ответить подтверждающие первые успехи.

Ваш хороший друг Александр Павлович P.

Постскриптум. Не забыли свой шарф и перчатки.


Niektóre znaki albo się rozmazały albo nie były wystarczająco czytelne, ale sęk najważniejszy w tym, że panna Fogg i towarzysz Holmes dowiedzieli się, o jakie tu... zabawy chodzi.

Oboje wiedzieli kto kryje się pod tym imieniem. Aleksander Pawłowicz Rypin. Attache kulturalny, ambasadora Rosji w Londynie. Nie żyjący już od pół roku i niewątpliwie za życia, szef siatki szpiegowskiej Wielkiej Rosji. To miało sens. Wszak, na utrzymywanie tego miejsca pracy jak i na sprzęt Stones musiał mieć pieniądze. A zaczął zdobywać części nielegalnie, gdy zmarł sponsor jego badań. Można było domyślić się tylko, jak Rosjanie zamierzali wykorzystać odkrycie Henry'ego... Na pewno do rozwoju badań wojskowych, może do tworzenia golemów wojennych o lepszej niezawodności? Sztuczne AI słabo radziły, gdy znajdowały się w niespodziewanych sytuacjach. Zwykły wtedy wariować, lub zawieszać się. Dlatego golemy wojenne, nadal pozostawały w sferze marzeń. Nawet najbardziej skomplikowane mechanizmy, powinny być w zasięgu głosu dowodzącego oficera.

- Rękawiczki i szalik... hmm, aż chłodkiem powiało - zażartowała, kiedy rozszyfrowali wspólnie postscriptum.
-Pewnie mieli dla niego w planach wizytę w Wielkiej Rosji.-odparł Holmes Jr i spojrzał na skrzyneczkę, z "duszą" dziewczynki.-Intrygujące, czyżby ta rzecz, rzeczywiście działała?
- Dziwne, ale być może tak. Niemniej jednak najlepiej by było, gdyby dokładniej przebadał to mój Big Brother - panna detektyw zabezpieczyła tajną informację, chowając ją z powrotem do fiolki i korkując. - To zachowamy, żeby nie dostało się w inne... niepożądane rączki - puściła oczko do Roberta i schowała "paczuszkę" do rękawa sukni. - Melchiorku, znalazłeś coś ciekawego, koteczku? - zawołała do puszystej, milutkiej, futrzanej kuleczki.

Melchior miaucząc przytargał całkiem sprawną spawarkę, pewnie dlatego że z daleka przypominała sporą mysz (przy pewnej dozie wyobraźni). Miła futrzasta kuleczka miała całkiem mocny ścisk zębów. Bo niemal przegryzła kabel od spawarki.
- Dobry Melchiorek, moja krew... - ponownie zażartowała sobie specyficznie Bella. - Nigdy nie wątpiłam, że będą z niego ludzie. Tylko bidulka coś do jedzenia dostać musi. Co powiedziałbyś, Roberto, na mają przejażdżkę do mnie? Weźmiemy może tego Soulcatchera, zbadamy go u mnie.
Niezwłocznie, jeżeli spawarka miała zostać jeszcze w stanie jakiejś funkcjonalności.

-Nie jestem miłośnikiem technologii.-stwierdził Robert Holmes, ale wystarczyło mu jedno zerknięcie na Belcię, by rzec.-Ale dżentelmen nigdy nie odmawia damie.

Zamówienie dorożki trochę trwało, ale że to właśnie Holmes rycersko podjął się tego zadania to panna Fogg się nie nudziła. Bowiem uprzyjemniała sobie czas, grzebiąc wśród sprzętów Kubusia. Na dorożkę udało się też władować niedokończonego aniołka. Choć sam dorożkarz policzył sobie ekstra za ten "bagaż".
Dobrze, że Melchiorek dorobił się ulgi ustawowej 100%, bo spryciula wskoczyła sobie po prostu do pojazdu i pojechała na gapę.


Piccadilly Street, następny dzień, godz. 3.18
Pół godziny później państwo z milutkim, puszystym koteckiem, ładną laleczką (tak, to była mechaniczna lalka, zaprawdę) i resztą wyposażenia sir Kubusia zajechali na właściwe miejsce.
To znaczy do kamienicy rodzeństwa Fogg...
A tam czekało na nich wyjątkowo ciepłe... powitanie.

- Sir Wisdom, znowu wpychacie te swoje brudne macki tam, gdzie nie trzeba - na klatce schodowej Fury ofuknęła swego "kolegę".
-Upewniam się że wszystko jest w porządku i czemu ty pchasz się na mój obszar. Tylko ja mogę zadbać by panienka.... Panienka nie powinna się tak przyjacielsko bratać z tym dżentelmenem! Co by rodzice panienki powiedzieli.-zaczął lamentować Wisdom.

-Dobry wieczór, proszę poinformować tego dżentelmena, że nie zostanie wpuszczony do środka. To jest porządny dom!
Na te słowa Wisdoma, Robert zareagował krótko mówiąc.
- I dlatego nie mam Deus Ex Machiny w moim domu. Żaden automat nie wtrąca mi się do życia.

Bella wpadła wtenczas na szatański plan. Chyba musi częściej terroryzować maszyny, żeby wiedziały, kto tak naprawdę rządzi w tym domu.
- Och, panie Wisdom, nie chcę być niemiła, ale nie powinniście mnie i mego przyjaciela zostawiać tu pod drzwiami. Bardzo proszę.
-Co by panienki rodzice powiedzieli.-lamentował Wisdom, ale Fury otworzyła drzwi pytając mało dyskretnie.
- Odłączyć podgląd sypialni, panienko? Ten jest całkiem przystojny.
- Oczywiście, madame Fury - mrugnęła porozumiewawczo do Holmesa.

Holmes chrząknął nerwowo. Z Arabellą bowiem był dotąd na nieco innym poziomie relacji, niż z kobietami z którymi się spotykał w mniej szlachetnych celach. Powoli weszli do środka i pod wodzą Belci ruszyli dalej.

Dalej, czyli... do sanktuarium Thomasa.
Thomas otworzył drzwi po dłuższym waleniu w nie młotem kowalskim stojącym obok drzwi. Czasem tylko huk metalu, mógł wypłoszyć go z jego kryjówki. Otworzył drzwi i rozejrzawszy się spytał siostrzyczkę.
- O co chodzi Belcia, właśnie przeprowadzam eksperyment.
- No, właśnie mamy dla ciebie coś ciekawego - usprawiedliwiła swoje (i Holmesa najście).
-Co dokła...- Thomasa zatkało gdy zobaczył skrzydła.-Dawaj to do środka.
Po czym sam ustąpił drogi, by Robert dysząc mógł zatargać przyniesionego z dachu dorożki aniołka.
-Co za intrygująca konstrukcja skrzydeł...ale czy to możliwe?- pytał bardziej siebie niż siostrę i jej towarzysza, powoli zagłębiając się w sekrety niedokończonego automatona.

Arabella podsycała ciekawość brata i wyciągnęła inne skarby, "wyłowione" z tajemnych pokoi dawno zamkniętego teatru.
- Nie tylko możliwe, lecz prawdziwe. Pozwól, drogi bracie, że dam ci jeszcze coś ciekawego do zbadania...
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.

Ostatnio edytowane przez Ryo : 21-12-2010 o 21:51.
Ryo jest offline