Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2010, 11:29   #11
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Kiedy M. odpieczętowała i przeczytała swój liścik, nastąpiła eksplozja. Eksplozja owa była gigantyczną erupcją niekontrolowanego śmiechu, jakiej nie powstydziliby się najbardziej świrnięci i oderwani od lokalnej rzeczywistości Malkavianie. Chichot wypełnił całe pomieszczenie, kolana ugięły się pod niewiastą a ona sama uderzyła o ziemię jak kłoda, nieznacznie przechylając się to na lewo, to na prawo. Całość spektaklu trwała nieco ponad pół minuty – wystarczająco długo aby co poniektórzy miłośnicy czerwonego płynu poczuli się w towarzystwie platynowej dziewuchy kapkę mniej komfortowo.
- Hahahaha… haah… ha… hi.
Podniosła się chwiejnie z parkietu, wciąż cichutko świergocząc w rozbawieniu. Wykorzystała stolik jako oparcie dla jednej z rąk, drugą zaś dokładnie starła krwawe łzy które zaczęły wypływać miniaturowymi kaskadami z jej ślepi. Zaczerpnęła głęboko tchu, co zapewne stanowiło nawyk sięgający sobą jeszcze jej śmiertelnych dni.
- No dobrze dzieciaczki, przyznać mi się zaraz… gdzie jest ukryta kamera? To żart, prawda? Do tego w kiepskiej formie, bo chyba wszyscy jesteśmy w stanie się zgodzić, że absurdalność tej wiadomości jest wystarczająca aby przenosić sobą łańcuchy górskie.
Przez moment szukała jakiejś formy potwierdzenia w ich oczach. Wystarczyłby jakikolwiek ślad, chociażby drobna iskierka. Jednak znalazła tam tylko zdziwienie pokrywające się z tym które sama odczuwała.

Usiadła na krześle i odchyliwszy do tyłu głowę, przeczesała włosy.
- Usadowcie się wygodnie, bo opowiem wam teraz dowcip moi mili. Dwie sekty liczące pięćset lat istnienia i gotowe utopić się nawzajem w łyżce wody. Zwalczające się na każdym kroku, zabijające wrogich popleczników setkami, bez najmniejszej prowokacji. Posiadające całkowicie sprzeczne ideały i dążenia, tylko czekające aby wbić sobie sztylet w plecy… aż tu nagle siódemka żółtodziobów dostaje kopertki z opisem „Wszystkie grzechy są wam odpuszczone! Nie gniewamy się! Dostaniecie także toster i dwadzieścia darmowych minut!”.
Poczekała aż jej słuchacze zaabsorbują wszystko co powiedziała do tej pory. Zakryła górną część twarzy dłonią, trochę jak początkujący aktor w teatrze.
- Och, ach! Jaki może być powód zaistnienia tak cudownej sytuacji?! Bo mnie nie przychodzi do głowy nic poza wykopaniem w czyimś ogródku kopii Księgi Nod, albo odnalezienia u kogoś na strychu sarkofagu przedpotopowca. Przypomnę przy okazji, że Camarilla zaprzecza istnieniu tych ostatnich. Dalej, dlaczego wybrano nas? Oba stronnictwa mają przecież od groma ślepo lojalnych i posłusznych psów. Psów lepiej od nas wyszkolonych, potężniejszych, które zamieniłyby nas w proch niczym więcej jak tylko mrugnięciem. To wszystko brzmi po prostu jak mokry sen jakiegoś tandetnego pisarczyka, który dorwał się swoimi przepoconymi łapskami do książek Anne Rice. Jak tak dalej pójdzie, za chwilę przez drzwi po lewej wejdzie seksowny francuz o imieniu Lestat de Lioncourt.
Przez chwilę M. siedziała w absolutnej ciszy. Do momentu aż nie przypomniała sobie najważniejszej i najistotniejszej rzeczy pod słońcem.
- A właśnie… czy też zauważyliście, że w nazwie klanu Sabatu ktoś palnął rażący błąd? „Tzimisce” nie „Tzimizce”. Tsk! Jak słowo daję, brak znajomości poprawnej pisowni to coraz poważniejszy problem naszego społeczeństwa.
Pokręciła głową jak rozczarowana nauczycielka.

W tym momencie mogła oczywiście podnieść swoje cztery litery i udać się do pokoju, aby w ciszy i spokoju zgłębić tajemnice jakie skrywał przed nią laptop. Zdecydowała się jednak poczekać, na wypadek gdyby zawarte tam informacje miały okazać się jeszcze bardziej zwariowane niż korespondencja pochodząca nie z tego świata. Poza tym, bardzo chciała usłyszeć odczucia innych na temat liścików. Miała tylko nadzieję, że jej sojusznicy posiadają lepszą samokontrolę od niej, bo w innym wypadku całe domostwo czekała masowa epidemia głupawki. A to nigdy nie kończyło się dobrze.
 
Highlander jest offline