Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2010, 17:07   #103
Kiep_oo
 
Kiep_oo's Avatar
 
Reputacja: 1 Kiep_oo nie jest za bardzo znanyKiep_oo nie jest za bardzo znanyKiep_oo nie jest za bardzo znany
Po ciosie butelką, Woody zatoczył się i znalazł oparcie na pobliskim drzewie. Rozcięta głowa krwawiła niemiłosiernie, w oczach pojawiły się mroczki, a nogi powoli zacznały odmawiać posłuszeństwa. Zsunął się po pniu i usiadł na trawie oparty o drzewo.
"Pięknie, kurwa, pięknie... Druga bezsenna noc z rzędu, następna kontuzja i kolejny już trup" - pomyślał patrząc na konającego Baldwina. "Jak tak dalej pójdzie to niewielu dożyje tej całej wyprawy."

Uderzając się kilkukrotnie w policzek, Woody usiłował doprowadzić się do porządku. Przyniosło to jednak marny efekt. Dźwignął się spod drzewa i przedzierając się przez gęste krzaki spróbował dotrzeć do obozowego namiotu. Wtedy jednak usłyszał słowa strażnika miejskiego i zamarł w bezruchu przysłuchując się jego pełnej patosu mowie. W tej sytuacji dogadanie się ze strażą (co całkiem nieźle mu wychodziło) absolutnie nie wchodziło w grę. Spoglądając na swoich towarzyszy czekał, aż któryś z nich wykaże chęć bójki. Nawet Metzger, który miał w zwyczaju rozpoczynanie awantur nie wyskoczył malowniczo ze swoją kuszą. Nie cierpiał takiego niezdecydowania i bezczynności.

Siedział w krzakach, było ciemno, a do tego nikt nie wiedział o jego położeniu. No może nie licząc kilku spostrzegawczych kumpli, którzy mają dar widzenia różnych bełtów, postaci i innych rzeczy w zupełnej ciemności. Starając się robić najmniej hałasu ile tylko potrafił podpełzł bliżej oddziału strażników i obozowiska, jednocześnie zastanawiając się nad tym, czym zaskoczyć pana dowódcę. To, co znalazł nie było może zbyt wyszukane, ale za to bardzo skuteczne. Z ziemi podniósł kamyk wielkości pięści i biorąc zamach cisnął nim prosto w hełm najbliższego stróża prawa. Natychmiast przylgnął do ziemi w oczekiwaniu na piękne brzdęknięcie odkształcającego się hełmu...
 
Kiep_oo jest offline