Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2010, 19:38   #46
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Pomiędzy łowcami pojawiły się sekrety. Pomiędzy łowcami pojawił się konflikt. A może tylko po prostu ujawnił. Zarówno Kirisu, jak i Leiko, oraz Takami Kohen i Kazama Sogetsu, nawet Sakura. Każde z nich miało własne poglądy i własne podejście do życia.
Każde z nich miało własne sekrety, którymi nie dzieliło się z innymi.
Oczywiście najwięcej z nich miała pozornie krucha Leiko, która godziła się na umniejszanie swej roli w opowieściach kogucika.
Ale i Sogetsu miał swoje sekrety, a jeden z nich dotyczył Kirisu i Leiko właśnie. Tajemniczy samuraj, za którym pobiegli. W swej opowieści młodzik o nim nie wspominał ni słowem.
A kobieta skromnie opuszczając wzrok wydawała się godzić, na cichą rolę drugoplanową w opowieściach Płomienia.
Zresztą widać było w wymienianych przez nich spojrzeniach, zwłaszcza w oczach Płomienia, że są ze sobą dość zżyci. To samo wydawało się tkwić we wzroku Kohena, gdy ten zerkał na Sakurę.
Odmowa Kazamy na propozycję Dasate, zdziwiła wszystkich. Zwłaszcza, że wymówka mogłaby być potraktowana jak obrazę. Wszak wszelkie sprawy związane z pobytem łowców w Szczęśliwej Brzoskwince załatwiała wdowa Chen. W tym i opierunek.
„Dalej, dalej Kazama-san. Obraź ich wszystkich. Zostań samotnym wilkiem. Wtedy będziesz miał tylko mnie. Wczoraj mnie zadowoliłeś. Wczoraj zrobiłeś jeden krok by stać podobnym mnie. Mam ci wspomnieć, kiedy? Myślisz, że pisanie znaków krwią ochroni cię przed mym wpływem. Błąd, raczej przybliży. No dalej Sogetsu-san. Izoluj się od ludzi. Stań się podobnym potworom które tropisz. A wtedy nie będzie dla ciebie miało znaczenia, czyją krew przelewasz.”- kpił z niego Jinbei.
A Jinzo był blady.... Kupiec wiedział z doświadczenia, że przynoszenie złych wieści samurajom, nieważne czy wysoko postawionym czy roninom, jest zawsze niebezpieczne.
Dobrze, że chociaż Sakura odparła.- Z chęcią skorzystam z kąpieli. Zawsze to coś miłego dla ciała i ducha.
A Kirisu dodał z entuzjazmem.- Oczywiście, że skorzystam uroków „Tańca Zmysłów”.
Leiko spojrzała na moment z błyskiem zainteresowania na swego partnera. Czyżby Płomyczek, coś słyszał o tym przybytku?
Do południowej wizyty w tym przybytku zostało jeszcze trochę czasu który można było spożytkować. Na odpoczynek po nocnych wysiłkach, lub na przechadzki po mieście.
Lub w dowolny inny interesujący sposób.

"Taniec zmysłów" był ekskluzywnym przybytkiem. Z własną ochroną pilnującą, by nikt nie zakłócał spokoju gości. Oraz urokliwymi łaźniami.


A przy tym potraktowano ich jak wyjątkowych gości i... rozdzielono. Kirisu początkowo protestował, gdyż chciał się udać wraz Leiko-chan. Ale przydzielona mu łaziebna Yume, urocza japonka o kruczoczarnych włosach i zniewalającym uśmiechu, szybko uśmierzyła jego gniew.
Nie tylko Płomieniowi przydzielono „towarzyszkę”. Leiko otrzymała rozchichotaną Miyu, zaś Kohen i bardzo dziewczęcą i delikatną Saikę. Sakura zaś została obdarowana, śliczną, smukłą i wysoką niczym świerk Micho.
A potem łowcy mogli rozkoszować się kąpielą, każde z nich we własnym sztucznym jeziorku.
Choć do każdego z nich dochodziły odgłosy plusku i przechwałki hałaśliwego Kirisu, oraz perlisty śmiech Yume.
A po relaksującej kąpieli w ciepłej wodzie z dodatkiem, zapachów z zapalonych na brzegu kadzidełek, przyszedł czas na relaksujący masaż.
Urokliwa Saika z uprzejmym uśmiechem poprowadziła Kohena nie przejmując się jego wyglądem i nagością okrywaną jedynie kawałkiem płótna w pasie.


Oczywiście, brało się to bardziej z opanowania. Dla Saiki czarownik był przecież szanownym klientem. Choć... Takami miał wrażenie, że w jej uśmiechu była nić sympatii. Położył się na stole do masażu na brzuchu i po chwili poczuł dłonie dziewczyny wcierające w jego ciało olejki. Czuł jak delikatne dziewczęce dłonie, delikatniejsze od dotyku Sakury, wędrowały po jego ciele. Podczas, gdy ona sama szczebiotała jak szczygieł.- Och jak wielkim dla mnie zaszczytem jest ci usługiwać Takami Kohen-sama. Wszak jesteś łowcą potworów. Zapewne wiele z nich ubiłeś w swym życiu. Zapewne są to ciekawe i intrygujące opowieści... Opowiedz proszę, choć parę z nich. –zakończyła swą prośbę delikatnym uśmiechem. A to był dopiero początek. Dziewczyna subtelnie masowała ciało czarownika, od czasu od czasu, obdarzając je... pocałunkami?! Kohen nie był pewien, ale czasem miał delikatne wrażenie, że czasem czuje na swym ciele dotyk jej miękkich warg. Ulotne jednak wrażenie, bo pewności nie miał. I tak ładnie prosiła o kolejne opowieści o jego czynach i sztuczkach jakie stosował w boju.
A jej dotyk, jej czułe słówka, sprawiały, że czarownikowi z trudem przychodziło jej odmawiać.

I dla Leiko ta kąpiel, zakończyła się masażem.
Wykonywanym przez Miyu. Dziewczynę o zdecydowanie wyrafinowanej urodzie i dłoniach artystki...


... jeśli chodzi o masaże. Jej palce wędrowały po jej skórze umiejętnie naciskając na mięśnie i nerwy powodując u Mauriken, zarówno stan błogości jak i lekkiego podniecenia. Do tego jeszcze delikatne pocałunki, w odpowiednie miejsca na jej ciele. Delikatne i subtelne... by nie można było mieć pewności, że były. Ale wystarczająco wyraźne, by dodawały pikanterii całej sytuacji. Leiko znała te sztuczki. Ale, rzadko kiedy miała okazję być ich ofiarą. Wielu mężczyzn wymagało, by kobieta znała sztuką miłosną. Ale ilu z nich samemu próbuje podszkolić się w tej sztuce? Niewielu.
-Och Marukinem Leiko-sama.- szeptała pełnym erotyzmu głosem Miyu.- Jak piękne masz ciało, i gibkie. Musisz być wspaniałą łowczynią niezrównaną z boju, skoro ubiłaś tyle oni. Może więc opowiesz nieco o swych dzielnych czynach. Przyznaję, że w skrytości ducha, bardzo chciałam właśnie tobie usługiwać, bowiem... marzę być taka jak ty pani.-
A Leiko zachichotała w duchu. A więc o to chodziło. Bo czyż można podejrzewać Dasate o nadmierną hojność? Sprawa była rozegrana po mistrzowsku. Rozdzielił ich, rozbroił przyjemną kąpielą i pełnym subtelnego erotyzmu masażem, by wydobyć ich sekrety. By przesłuchać osobno każdego z łowców. Te służki były zapewne kunoichi służące klanowi Hachisuka. Dość młode i niedoświadczone w tej rozgrywce, bowiem Leiko przeniknęła przez ich maski, ale... kobiece dłonie powędrowały na pośladki łowczyni, pieszcząc je delikatnie i zmysłowo.
Może i łatwo udało się przeniknąć Leiko przez ich maski, ale teraz trzeba było nie dać myślom rozproszyć pod wpływem tych pieszczot. I właściwie rozegrać tą sytuację, by więcej zyskać niż stracić.

Sogestu Kazama został sam. Prawie sam. Zawsze bowiem towarzyszył mu drwiący głos Jinbei’a. Niedawno powiedziałby, że do niego przywykł, ale ostatnio zmienił zdanie.
Głos demona, łączył się z głosem sumienia, które obudził Kohen. Czy jounin dotąd postępował słusznie? Kilka dni temu powiedziałby, że tak. Teraz nie był już tak pewny.
Kiedy następuje przekroczenie tej linii, po której z łowca potworów sam staje się potworem.
I właśnie podczas takich rozmyślań, na ganku gospody podeszli podejrzani ludzie.


Mały energiczny człowiek o twarzy jakby prosiaka, oraz trzech wysokich Japończyków, dość do siebie podobni. Zapewne bracia.
„Prosiaczek” który był tu szefem i chyba nosił jaja za swoich podwładnych ( którzy wydawali się kulić za nim) podszedł do Sogetsu i rzekł butnie.- Aniki Kuzai-sama dziękuje ci za zabicie Hario. Ta szuja zabiła kilku naszych, gdy próbowaliśmy ją złapać. I... aniki ma do ciebie osobistą prośbę. Wiemy, że masz możliwość dostania się na ziemie rządzone przez Hachisuka. Młodszy brat aniki-sama, Senzo-san udał się tam przed rokiem. I od tego czasu słuch o nim zaginął. A z ziem tego klanu, niewiele wieści dociera do Nagoi . Za pomoc, aniki-sama potrafi się odwdzięczyć.
No proszę, właśnie próbowano wynająć Kazamę do szukania człowieka. I to yakuza to próbowała, bowiem te typki na członków tej organizacji wyglądali. Sogetsu mógłby się nawet roześmiać, gdyby nie ból żeber. Wczorajsza potyczka przyspieszyła gojenie ran, ale potrzeba było więcej, by całkiem uzdrowić łowcę.

Po odświeżeniu się łowcy nie dostali tylko swoich ubrań. Otrzymali też nowe kimona, drogie kimona w których mieli się zaprezentować podczas uczty. Kirisu dziwnie wyglądał w stroju typowym dla samuraja. Maskował on bowiem chudość jego ciała. Największą zaś odmianę przeszła Sakura. Rozpuszczone włosy, utrefione tylko lekko, po części spływały na twarz, zakrywając bliznę na oku. Długie rękawy błękitnego kimona wyszywanego w chmury, skrywały jej kalectwo. A sam krój szaty, podkreślał atuty jej urody. Ale nie czynił tego w sposób wulgarny. A Leiko... była zjawiskowa. Jak zawsze zresztą. Ustawione obok siebie kobiety, jeszcze bardziej zwracały na siebie, zarówno kontrastami, jak wspólnymi cechami swego wizerunku. Osłonięta kobiecym kimonem Sakura gdzieś zagubiła cechującą ją pewność siebie. Zerkała jednym okiem to na Kohena, to na Leiko nim wydukała.- Dziwnie się czuję w tym stroju.

Karczma w której zatrzymał się Dasate Ginari była najlepszym przybytkiem tego typu w Nagoi. I w dodatku Ginariego stać było na szastanie złotem, skoro całą zajął ją dla siebie i swych podwładnych.
Posiłek który przygotowano na tą okazję był obfity.


Łowcy mogli więc częstować się do woli. Pozwolono im zachować przy sobie swoją broń w geście zaufania. Co niektórzy przyszli w nowych strojach. Kazama zaś w starym swym stroju.
Przy posiłku był oczywiście sam Ginari.


Oraz dwaj jego przyboczni. Hirami Kasan, mężczyzna o ostrym przenikliwym spojrzeniu. I zimnym uśmiechu.


Kasan miał coś w sobie z węża. Wydawał się być niebezpieczny.
Ale i to samo można było powiedzieć o drugim przybocznym. Dasate Yasuro. Był bratankiem Ginariego, o czym ten wspomniał.


Mocno zbudowany, o ciemnych gęstych włosach i gęstych brwiach. Szybkie energiczne ruchy i śmiałe spojrzenie mówiło, że to on jest głównym szermierzem w tej grupce samurajów.
Ale tylko jego spojrzenie było śmiałe, bo w słowach był oszczędny i milczący.
Brakowało jednak jednego osobnika. Chińskiego mnicha, o imieniu Jing-Fei.
-Jestem wielce zadowolony z tego, że udało na mej drodze spotkać tak wspaniałych łowców jak wy.- zaczął spokojnym tonem swe przemówienie.- Słyszałem o waszych dzielnych czynach i w imieniu mego daimyo chcę was zatrudnić, jak tylko wasza misja w Nagoi będzie uznana za zakończoną. Zostaniecie solidnie opłaceni za swe usługi. Nie chcę szafować liczbami, bowiem chodzi tu o więcej niż jedną misję. Natomiast...- tu przerwał, zamyślił się. I dopiero po chwili dodał.- Trojka z was wyruszy drogą przez Trzęsawisko Zapomnianej Dziewicy, wprost do zamku Miyaushiro, gdzie obecnie przebywa daimyo mego klanu, Hachisuka Sonoske-dono. Chodzi mi o Mauriken Leiko-san, Takami Kohen-san oraz Kazama Sogetsu-san. Co zaś do pozostałej dwójki, mam dla...- i wtedy wstał Kirisu i krzyknął niemal.- Dlaczego właśnie ta trójka? Dlaczego nie ja?! Czyż nie dość się wykazałem?
Tym gwałtownym gestem sprawił, że przebywający w gospodzie bushi sięgnęli po katany. Ale Ginari uspokoił ich gestem ręki.
Właśnie... Kirisu powiedział to co myśleli inni. Bo obiektywnie patrząc w Nagoi skutecznością wykazały się dwie osoby. Kirisu i Leiko. Można jeszcze dodać do nich Sakurę, która była sławną łowczynią. Co prawda i Kohen i Sogetsu byli dobrzy w swym fachu, ale na skutek pecha nie mieli okazji się wykazać. Pech... co prawda. Ale sprawiający, że propozycja Dasate Ginariego była co najmniej dziwna.
Oczywiście powód wzburzenia młodzika był prosty... Płomyka izolowano od Mauriken-san.
A to się jemu nie podobało.
- Decyzja nie należy do mnie Kirisu-san. –odparł w odpowiedzi Ginari.- Ja ją tylko wam przekazuję. Chciałbym wiedzieć, czy decydujecie się podjąć pracę dla klanu Hachisuka. I kiedy moglibyście ją podjąć. Zostanie opłaceni obficie, więc cena nie gra roli. Ważny jest jednak czas. Jeśli tej nocy, nie pojawią się oni, to czy następnego ranka jesteście gotowi ruszyć w dalszą drogę?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 22-12-2010 o 19:48.
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem