Kule przecinały powietrze jedna za drugą. Kora z drzewa odpryskiwała pod naporem ołowiu. Nic to jednak dla dzielnego stalkera! Z pomocą dwóch towarzyszy Maks sukcesywnie prowadził wymianę ognia. Każdy wystrzelony nabój był jak cios nożem w kieszeń z pieniędzmi. Jednak lepiej być biednym niż martwym ... podobno. Jeden bandyta zniknął bezpowrotnie w oknie po serii jednego ze stalkerów. Nie wiadomo kto trafił - kule nie dawały czasu na takie rozpoznanie. Ludzie, którzy reprezentowali tutaj fach poszukiwacza, byli już za niewielką górką usypaną z cegieł i gruzu. Leżąc eliminowali jednego wroga za drugim. W końcu już tylko jeden ze "złych ludzi" bronił się w domu, lecz i on po chwili zaprzestał oporu. Zniknął gdzieś za budynkiem, pędząc co sił w nogach. Jeden ze stalkerów posłał za nim kilka pocisków, lecz niepotrzebnie. - Hej, stalekrze! Cały jesteś ? - Jeden z dwóch poszukiwaczy rzucił do Maksa wstając. - Ta, wszystko w porządku.
Po krótkiej wymianie zdań okazało się, że byli to Gregory i Mateusz. Jeden z nich pochodził z Anglii, drugi był Polakiem. Podczas zbierania łupów Maks dowiedział się też, że obaj przybyli do Strefy mniej więcej w tym samym czasie, od dwóch miesięcy razem polują na artefakty. Wracali właśnie z wysypiska do Sidorowicza, by popchnąć u niego towar. Łup nie był zbyt sowity. Pistolety maszynowe kosztowały grosze, amunicji było tyle co kot napłakał, dwa przedpotopowe Makarowy zacinały się dziewięć razy na dziesięć strzałów, a kamizelki kuloodporne były podziurawione i archaiczne. W sumie opłacało się zabrać tylko dwa magazynki amunicji do "Vipera" i niepewny granat odłamkowy. Wprawdzie wyglądał jakby mógł eksplodować w każdej chwili, jednak Maksa to nie zniechęciło . Prócz tego w domu udało im się znaleźć także niewielką, zamkniętą na nowy i bezpieczny zamek skrzynkę z wytartym napisem na wierzchu oraz dwie meduzy. - Dobra Maks, bierzesz skrzynkę czy Meduzy ? - zapytał Gregory, najwyraźniej dając do zrozumienia ,że jest mu to obojętne, a czas nagli.
__________________ Także tego |