Czasami Wilk się gubił. Szczególnie gdy był już zmęczony. Tak było w tej chwili. Może było to również efektem tego, że się rozdzielili? Droga przez świątynie była bardzo łatwa. Gdyby wszyscy tamtędy poszli nie było by tylu komplikacji.
Po całym zamieszaniu trzeba było się jednak ogarnąć.
Spojrzał na kompanów, najwyraźniej rwali się do bitki. On nie miał nic przeciwko. Właściwie był jak najbardziej za takim chwalebnym pomysłem. Mimo, że od jednego z jego kolegów wiało jak z gaci bosmana po fasoli to postanowił zdobyć się na współpracę.
Edgar jadł sobie właśnie w pośpiechu jabłko, które napotkał i odnalazł w tymże jabłku swoje pożywienie, jednocześnie rozmyślał o poważnych sprawach. Bynajmniej nie chodziło tu o sens życia, acz o najbliższą przyszłość tego dzielnego wojownika. Ona zaś rysowała się jedynie w czarnych kolorach z domieszką srogiego gówna.
Wilk był bardzo niecierpliwy. Chciał już dołączyć do tej cholernej karawany, ale najbardziej chciał się do niej dostać tą krwawą drogą.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |