Wątek: C E L A
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2010, 13:22   #75
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Chłopak wpatrywał się przez chwilę w przestrzeń korytarza, gdzie jeszcze przed momentem widział samego siebie. Nie wiedział, jak an to zinterpretować. Ta wizja nie była ani straszna, ani w żaden sposób niebezpieczna. Dlaczego więc go nawiedziła? Sumienie ma swój cel w nękaniu człowieka, ale co to niby miało znaczyć? Bo przecież to musiało być sumienie, chociaż Kurt czuł się inaczej, przede wszystkim gdy postać zniknęła. Może to efekt wycieczenia, może podwójnej dawki Sumienia, a może jego własne, Prawdziwe Suminie zawyło w bólu po stracie... czego? Szansy na normalne życie, którą stracił tamtego pamiętnego wieczoru, a może niewinności czy też nawet poczytalności? A może to nadzieja? Nadzieja na powrót do normalności, na wolność, na spokój, na... zbawienie? Zrozumiał swoje bestialstwo, pojął wreszcie, co tak naprawdę zrobił w leśnej chatce, i fakt, że robić tego nie powinien.

Był coraz bardziej zamyślony i obojętny na wszystko. Szaleniec z instynktem zabójcy, którego nie można już nazwać człowiekiem? Super. Przy spotkaniu z nim mamy uciekać? Jasne. Cokolwiek. Nie mamy szans w walce z nim? Spoko. Idziemy na górę? Dobra.

Dopiero widok zdekapitowanego ciała ożywił go na nowo. Gdy śmierć pojawiła się w zasięgu wzroku, okazał się być na nią mniej obojętny.
- Kurwa... To chyba nie sumienie, co?- Po spojrzeniach obu kobiet poznał, że widzą to samo i że jest to jak najbardziej realne. Zacisnął mocniej dłonie na strażackim toporku i ruszył do przodu, krok przed towarzyszkami, wypatrując ewentualnego zagrożenia.

Nagle zdali sobie sprawę, że przed nimi dzieje się coś dziwnego, w końcu korytarza pojawiać zaczął się ciemny dym. Gdyby nie ostry zapach zgnilizny, Kurt pomyślałby, że coś się pali. Jednak namacalna wręcz czerń zbliżała się do nich nadspodziewanie szybko, co w połączeniu z dziwnym zapachem przyprawiło chłopaka o dreszcze. Wiedział, że dzieje się coś złego, a krzyk Ewy i jej ucieczka tylko to potwierdziły. Wolał nie zgrywać bohatera i zrobił to, co umiał, czyli odwrócił się na pięcie i ruszył biegiem w stronę, z której przyszli. Skręcił za panią doktor w korytarz na końcu którego znajdowały się masywne, stalowe drzwi, otwierane przez kobietę. Wbiegł do środka i obejrzał się. W szczelinie między futryną a drzwiami nie zobaczył Rebeki, zamiast tego zza rogu wyłoniła się nieprzenikniona, kłębiąca się czerń. Oboje zatrzasnęli drzwi i zamknęli na zasuwę, chwilę przed tym, jak coś z wielką siłą uderzyło w oddzielającą ich od korytarza grubą stal.

Znajdowali się w kostnicy, miejscu pełnym trupów pochowanych do szufladek. To tak, jakby Los chciał się z nich ponabijać: "Zginiecie tutaj, to nie będą Was musieli nigdzie nosić." Marevick oddychał głęboko i patrzył na Ewę, zadając jej nieme pytanie o blondynkę, ta jednak nic nie odpowiedziała. Po kilku kolejnych uderzeniach w drzwi, odezwał się wreszcie.

- Co to, kurwa, było?! To ten... stwór o którym mówiłaś?! Ja pierdole... Chyba złapał Rebecę... Jak to możliwe? Ten dym i smród...
- Tak to on... Boże...
- Ewa znowu miała chwilowe problemy z zapanowaniem nad emocjami, co chłopak wykorzystał, zadając kolejne pytania.
- Coś jeszcze o nim wiesz? Jak się tego pozbyć, albo przepłoszyć? Mówiłaś, że to nie czuje bólu, ale... coś mu chyba można zrobić, co nie?
- To coś nie lubi światła słonecznego, ale o tej porze Słońce już zachodzi. Da się go zabić, po prostu jest to bardzo trudne. Poza tym jest jeszcze jedna rzecz... ten czarny dym i smród to działanie Sumienia. Ten stwór potrafi je wykorzystywać w niewielki, lecz przerażający sposób
- odpowiedziała wpatrując się w drzwi, w które ciągle, co jakiś czas, uderzał napastnik.
- Co tam jest?- spytał wskazując na białe, znacznie mniej masywne drzwi w drugim końcu pomieszczenia.
- Krematorium, ślepy zaułek. Ni ma tam nawet okien, jeśli o tym myślisz...

Kurt podszedł i otworzył je. Niestety, nie było tam nic przydatnego,taj jak w pierwszym pomieszczeniu. Oprócz trupów było kilka narzędzi do wykonywania sekcji zwłok, jednak nic ciekawego, w najlepszym wypadku były to małe piłki tarczowe służące do przecinania kości, które widział na filmach. Postanowił wziąć jednak dwa skalpele, potwór nie czół bólu, jednak przecięte ścięgna czy mięśnie nie zrosną mu się w ciągu sekundy. Chyba. Schował noże do kieszeni i usiadł na jednym ze stalowych "łóżek". Po krótkim czasie zauważyli, że walenie w drzwi ustało, ciężko było jednak stwierdzić, czy napastnik nadal tam na nich czeka.

- Co robimy?- spytał czarnowłosy chłopak, na moment przed tym, jak jego wzrok skupił się na niewidzianym dotychczas szybie wentylacyjnym.
- Kurwa, patrz! Chyba wyjdziemy tamtędy!- powiedział podekscytowany, przysuwając jeden ze stołów pod ścianę i wspinając się na niego. Zamiast płaskiego śrubokręta użył tępej strony skalpela, na tyle wąskiej żeby po niespełna minucie kratka szybu została zdjęta. Chłopak zajrzał do środka i upewnił się, że zdołają się tędy przeczołgać.
Podsadził Ewę najpierw na stół, potem położył na nim krzesło, żeby mogła łatwiej wślizgnąć się za nim do tunelu. Wiedział, że nie będzie to łatwa wędrówka, szczególnie dla skatowanej kobiety, wiedział jednak też, że jest ona w stanie wykrzesać z siebie dodatkowe pokłady energii, jeśli tego wymagać będzie sytuacja. Wziął siekierę, i wszedł do szybu. Przeczołgał się trochę do przodu i czekał, aż towarzyszka dołączy do niego.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline