Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2010, 13:56   #12
Vampire
 
Vampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Vampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znany
Kenneth zapisał sobie adres willi na kartce, którą schował do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Gdy Książę skończył ukłonił mu się i razem z resztą wyszedł z pokoju do windy.
- Muszę jeszcze coś załatwić, jeśli pozwolicie. Za jakiś czas dołączę do was w willi, jakby coś się działo, tu macie mój numer. – wyciągnął z portfela czarną wizytówkę, na której widniał gotyckie litery układające jego imię i nazwisko, a poniżej numer telefonu. Po drugiej stronie widniał obrazek kostuchy z czerwoną gitarą w kształcie litery V. Poszedł na parking, gdzie stał jego motocykl i popatrzył się na niego przez chwilę. Myślał. „Ta cała Emilia słuchała gotyckiej muzyki, miała 19 lat. Bogata. Idealny materiał na… jeśli to ich sprawka, to mam przesrane! Na razie lepiej do nikogo, a zwłaszcza do James’a, ewentualnie Czarna będzie mogła pomóc, ale lepiej poczekać, aż trop będzie wyraźniejszy. Najlepiej będzie pojechać do Emilie, pewnie siedzi teraz albo w DeathCrow, albo w Devil’s Den. Jeśli dobrze pamiętam, to DeathCrow o tej godzinie powinien być zamknięty dla Emilie i reszty śmiertelników. Czyli Devil’s Den.”

Wsiadł na motocykl, włożył kask i nacisnął gaz. Jechał przez niecałe piętnaście minut. Klub Devil’s Den mieścił się w dzielnicy, w której znajdowało się mieszkanie Emilie. Miało specyficzny klimat, mieściło się w wyremontowanych piwnicach wielkiego bloku. Odnaleźć ten klub było dość ciężko, trzeba było znać labirynt uliczek by bez błędów dojechać na miejsce. Zostawił motor na parkingu, zdjął kask i wszedł do środka. Już przed wejściem uderzyły w niego znajome dźwięki Genitorturers. Lecher Bitch, jakby wiedzieli wszystko o wampirzych dziwkach. Wszystkie wampirzyce są pieprzonymi dziwkami, pijawkami, którym tylko krew, pieniądze i seks w głowie. Tak samo te, które są w drużynie śledczej. Czy ktoś widział kiedyś normalną Torrie? Nie, to darmowe dziwki oddające się na prawo i lewo chcące tylko, jak one to mówią „poznawać piękną sztukę”. Zimne i bezduszne Ventrue. Pieniądze i wpływy – gry o niepotrzebne stanowiska, panie niewolników! Jakie to obrzydliwe. To też dziwki, są w stanie oddawać się wszystkim wokół byleby dostać awans! Wszystkie wampirzyce są żałosne i plugawe, a Lecher Bitch doskonale to oddawało.

Kenneth zapalił papierosa i wszedł do klubu. Tylko wszedł i jego ghul rzucił się na niego bez ostrzeżenia. Gdy zaczęła mówić i z jej ust wypłynęły dwa słowa „Nathael Freeman” Kenneth prawie się zakrztusił, ale i tak by to przecież nic nie dało – on przecież już nie żył. To, co powiedziała potem, całkowicie zbiło go z tropu. Emilie Role – złamałaś maskaradę, powinnaś za to położyć głowę… Za jego czarnymi Leonkami szalał strach i zdezorientowanie. Ścisnął ręce w pięści, chciał ją uderzyć i wtedy pojawiła się ona…
- Ja Cię… Nathael Freeman? - spytał lekko zdezorientowany.
- We własnej osobie. - spojrzała się na twoją uniesioną pieść po czym dodała- Znam się na sztukach walki, jak, jak każdy ale uderz ją to Ciebie zatłukę... Z której komórki jesteś? Bo nie poznaję Ciebie
-A no tak, nie zamierzam jej uderzyć, źle to odczytałaś, prawda Emilie? - odrzekł
- Och, przecież ty mnie kochasz, nie byłbyś w stanie- odpowiedziała i pocałowała go.
-No właśnie. Może usiądziemy? Mogę nam załatwić wejście do loży VIP. - uśmiechnął się do Nathael mając nadzieję, że Emilie nie jest aż tak głupia i zaskoczy, że jest dla niego ważna.
Nathael zmierzyła go z góry na dół i po chwili przytaknęła.
- W sumie nie takie głupie, tym bardziej, że odkąd jesteśmy w tej całej brygadzie to ciężko poszukać kogoś spoza projektu, a to, że jesteśmy wampirami od razu rzuca się w oczy.- po czym uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Dobrze, to chodźmy. Właśnie! Nie przedstawiłem Ci się jeszcze, jestem Kenneth Moon, ale pewnie Emilie już pewnie powiedziała Ci o mnie wszystko... - zmierzył ghula wzrokiem po czym ucałował jej dłoń i zaczął prowadzić w stronę loży. Gdy znaleźli się przed wejściem powiedział coś na ucho bramkarzowi, jedynym, co udało się usłyszeć spośród wypowiedzianych słów było “...Czarnej...”. Poprowadził je do wolnego stolika i wskazał czarną sofę. Gdy dziewczyny usiadły sam zajął miejsce naprzeciwko nich na czarnym fotelu z tego samego kompletu. Uśmiechnął się i milczał, na początku trzeba by było ją wybadać, zwłaszcza z tego, jakie tematy będzie poruszać.
Gdy już siedzieliście wygodnie, a kobieta poczuła się komfortowo zagaiła
- No ja jestem Nathael “Krwawa” Freeman. Jestem dowódczynią oddziału, jestem od niedawna w tym projekcie CIA. Kto by pomyślał, że stworzą mityczne istoty, takie jak wampiry jako szpiegów? Jednak za cenę nieśmiertelności, czemu by nie. Szkoda, że musiałam zerwać wszystkie kontakty i rzucić drugą połowę... no ale coś za coś. Jestem nowa i nie wiem wszystkiego, ale ty musisz być z drugiej albo pierwszej komórki, bo inaczej bym Ciebie znała. Kto jest Twoim przełożonym? - widać było, że jest zainteresowana rozmową z tobą.
Na szczęście Kenneth wciąż miał nałożone okulary i nie było widać jego wytrzeszczonych oczu. Cudem udało mu się utrzymać w miarę neutralną minę.
-Więc ty musisz być z trzeciej komórki? Ja jestem swego rodzaju “singlem”, że tak to ujmę. Imię mojego przełożonego wolałbym utrzymać w tajemnicy, bo mam zadanie specjalne. Nie należę ani do pierwszej, ani do drugiej komórki, wykonuję bardziej złożoną misję i powiem Ci, że jeśli dobrze pójdzie mógłbym załatwić Ci awans, gdybyś pomogła mi w tej sprawie. Jednak musiałbym na początku zobaczyć jak bardzo jesteś zapoznana z faktami i jak bardzo jesteś lojalna dla rządu. Czy mogę? - jeśli CIA zaczęło szkolić wampirów i jeśli oni nic nie wiedzą o prawdziwych Kainitach... Powstaje trzecia siła w Jihadzie. Kwestii klanu jeszcze lepiej nie poruszać, bo nie wiadomo, jak do tego podeszły władze CIA.
-Pewnie, że tak. Poza plotkami o tym, że nijaka panna Zorg znalazła jakiegoś wampira w mezopotiamii niewiele wiem czy słyszałam, chętnie odpowiem na pytania i... i nie wiem - tutaj nagle widać było jej zakłopotanie- Czasem mam wrażenie, że nie wszystko nam mówią, że potrafiłabym na przykład siłą woli zmusić się do biegu tak szybkiego jak szybko mogą jeździć samochody ale za to potrafię uderzyć w pancerne drzwi tak, żeby z zawiasów wyleciały. Jest coś, czego mi nie mówią i może po awansie... Zatem pytaj, wypytuj i jestem otwarta - Po tych słowach można by było przysiąc, że mrugnęła do niego.
Czyżby to możliwe, że CIA nie dało im wiedzy na temat dyscyplin, mocy krwi? W takim razie ma nad nią przewagę, chyba, że stara się grać... ale to znikoma możliwość.
-To może na razie napijemy się, Emilie, bądź tak dobra i przynieś nam vit... krew, dobrze? - odwrócił się do Nathael - Dobrze, na początku, chciałbym wiedzieć, jak dużo wiesz o nas... wampirach. Co wiesz na nasz temat? - spytał i oparł się kładąc dłonie na kolanie.
- Kiedyś bym powiedziała o wielu mitach i bajkach...bo ale... Na początku był Kain i on był ojcem wampirów, którzy zginęli w i to nazywało się potopem albo jakoś tak. Niewiele o sobie mówił... Ochraniałam panne Zorg bo ona wykopała Kaina, mówiła, iż to ten bibilyjny Kain no i jak okazało się, to wampir, twierdzi, że leżał tutaj kilka tysięcy lat i pamięta bunt ale nic nie chciał o nim mówić. Taka plotka. Nie wiem nawet czy to Kain czy Abel czy kto bądź, no, ale co wiem... wiem, że jestem silniejsza, szybsza niż przeciętny człowiek, żywię się krwią. Wiem, że mam jakieś zdolności, czuję je, nie wiem, jakie... Nic nam prawie nie mówią. Od tej całej Zorg dowiedziałam się, o jakiejś księdze Nóg albo Nog, teraz nie pamiętam...to jakaś biblia czy coś. Ona twierdziła, że ten w trumnie to Kain i tak go wszyscy nazywali. Na ile to prawda to nie wiem. W ogóle go nie spotkałam w życiu. Ponoć ci najbardziej zasłużeni idą na trening do niego. - Tutaj zamyśliła się na chwilę- Nie wiem na ile prawdy w tym wszystkim ale ponoć on ,żywi się krwią innych wampirów, tak słyszałam, są to pozamieniane istoty przez jeszcze inne komórki i one dostarczają mu w ten sposób jedzenie... ale to tylko plotki... jak już mówiłam, nie wszystko mi mówią..ale niechcący usłyszałam, jak ktoś mówił coś o gehennie i wyrównaniu rachunków ale tego już w ogóle nie rozumiem.- spojrzała na niego- I jest coś jeszcze. Dostałam kopię tego i nic nie rozumiem - w tym momencie ze swojej torebki wyciągnęła kilka zskerowanych stron. Widzisz, co to jest. Fragment księgi Nod.
Kenneth nie powstrzymał się. Gdy zobaczył te ksera skoczył ku niej i wyrwał jej skany. Ściągnął okulary i zaczął z zaciekawieniem czytać. To było nie do pojęcia! Jak?! Kain?! Księga Nod?! CIA szkoląca wampiry i nic im niemówiąca o dyscyplinach i prawdziwym świecie?! JAK?!
-S-skąd? Skąd Ty TO masz?! J-jak?! - odparł pochłaniając wersy. -Wiesz strasznie dużo... a jednak tak mało... ja pierdolę, ja pierdolę, ja pierdolę, ja pierdolę! Powiem Ci wszystko o prawdziwym świecie, jeśli zgodzisz się napić mojej krwi. Będziesz bardzo potężna i dowiesz się wszystkiego. Wiedza i moja krew, w zamian za lojalność. Rozumiesz? - nie wiedział, czy mówi z sensem, czy mówi w ogóle składnie, czy poprawnie. Starał się usnuć jakiś plan, więzy krwi, były dla niego najlepsze na chwilę obecną.
Wampirzyca spojrzała się na niego i rzekła.
- Wiedziałam, że czegoś mi nie mówią! W sumie, czemu by nie? I tak jestem głodna, a Twoja dziewczyna nie przynosi żadnego jedzenia...
-Jaka dziewczyna? - Ten głos należał do wściekłej osoby, ten głos należał do osoby, która miała lód w głosie, zmrażający wszystko w okół. To była Czarna...
-Czarna... Hej kochanie... Ona mówi o Emilie, nie wie, kim ona jest do końca. Poznajcie się. To jest moja dziewczyna, Irish Crow, możesz jej mówić jak wszyscy “Czarna”, a to jest Nathael Freeman, zwana “Krwawą”. Zobacz to kochanie i powiadom resztę Opustoszałych, że możemy zdobyć przewagę. - powiedział wręczając jej fragment Księgi Nod. Sam chwycił własną rękę i do trzech szklanek napuścił trochę swojej krwi. -Nie pij ich zaraz jeden po drugim. Odczekaj parę minut, wtedy Twoja moc bardziej się zwiększy. Ja powiem Ci, kiedy możesz wypić drugą szklankę. - wstał, zalizał ranę i podszedł do Czarnej. Zaczął jej szeptać do ucha. -Ona nic nie wie, ponoć Kain się przebudził i jest w rękach CIA, muszę ją od siebie uzależnić, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, uda nam się zdobyć władzę i zrzucić zasranych Ventrue z tronu. Zostaw nas kochanie, proszę... - starał się hipnotycznym ruchem dłoni po jej ciele odwrócić uwagę Nathael od słów, które mogła usłyszeć.
Gdy Czarna zobaczyła, co miał, bez słowa, ale z uśmiechem wyszła, na odchodne rzuciła coś, że zaopiekuje się Emilią. Na wszelki wypadek. Ty dałeś znak. Wtedy usłyszałeś huk, ale o ile w jedne sekundzie byłeś w środku o tyle w drugiej już na zewnątrz. Obok Ciebie Nathael:
- W ostatniej chwili... To nie było tykanie zegarka jednak, ale bomby... Masz tutaj mój numer wewnętrzny, ja muszę uciekać do zobaczenia, jak mam nadzieję - uśmiechnęła się dając swój numer, a gazety nazajutrz rozpisywały się o wybuchu gazu...
-Czekaj! Słuchaj, w nic nie wierz swoim przełożonym, to ludzie, których każde słowo to kłamstwo, możesz ufać tylko mi i moim znajomym. Spotkajmy się jutrzejszego wczesnego wieczoru w klubie DeathCrow. Wtedy postaram Ci się wszystko wytłumaczyć. - odrzekł, odebrał numer i wsiadł na motor.
- Do jutra - rzuciła i poszła w swoim kierunku.
Kenneth odprowadził ją wzrokiem, aż nie zniknęła mu z oczu. Teraz najważniejsze były Czarna i Emilie. Odpalił motor i z dużą szybkością przemierzał okolicę, aż po dłuższej chwili znalazł je na głównej ulicy. Wymienił z nimi parę słów i powiedział, że musi jechać. Odpalił motor i pojechał. Na początku musiał trochę ochłonąć, ostygnąć… Zrobił parę rundek po mieście, zanim skierował się w stronę willi. Wreszcie tam dojechał.
 
Vampire jest offline