Walther Ulryk
Walther siedział przy ognisku, jedząc kawałek mocno spieczonego Prosiaka. Tamci dwaj leżeli z drugiej strony ogniska. ~Bitwa? wchodzę w to, skoro już usunęliśmy tyle problemów z naszej drogi, to możemy robić to dalej~
Kiwnął głowę na akceptację planu Gambino. Obok leżała jego kusza, na plecach miał przewieszony skrócony kołczan z bełtami, odpowiednio zabezpieczony, żeby pociski nie wypadły przez przypadek. W przepastnej kieszeni bluzy miał jeszcze nóż, o trzy calowym ostrzu. Nie był pewny swojej przydatności w nadchodzącej bitwie. Jego kusza, nie miała imponującego zasięgu, nóż tym bardziej. ~Będę się najwyżej trzymał z tyłu, zwłaszcza że bandaż na głowie jest doskonale widoczny~
Wrzucił kość do ogniska. Zaskwierczał tłuszcz. Wstał i po minięciu całego towarzystwa, udał się za drzewo 10 metrów od ogniska. Za potrzebą. Kuszę zostawił. Nie była mu przecież potrzebna.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |