Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2010, 23:42   #11
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Jakby kurwa łopatą w lód walił.
Grubas napiął bary i uniósłszy chuderlawe ciało Niklasa w górę ścisnął z całej siły. Bestandigera zamroczyło. Gdyby jełop złapał z cal niżej i ścisnął słabiznę w bokach, pewnie nic by z niego nie zostało. Żebra jednak zdzierżyły. Wziął kolejny zamach i znów uderzył. I znów i znów... No zdychaj żeż suczy synu!

Cios za ciosem uderzał smętną już pozostałością cegły, w czaszkę grubasa. No normalnie kurwa jak w lód. Ślepy oprawca majtał łbem i ryczał wściekle, ale za nic nie chciał się dać ogłuszyć. Drobne krople krwi i kawałeczki skóry pryskały w półmroku jak drobiny szronu osadzając się na twarzy. W końcu jednak olbrzym zwolnił uścisk. Niklas opadł w końcu na ziemię i opadł bezsilnie na ziemię gdy płuca nabierały boleśnie brakującego tchu. Ledwo uniknął upadającego plackiem na zmasakrowaną gębę, cielska.

- Szszto kurwa twardy jebaniec... – sapnął w końcu i podniósł się ciężko. I wtedy omal nie upadł drugi raz, bo fundamenty zadrgały niestabilnie gdy od strony powierzchni dały się słyszeć dwie następujące po sobie eksplozje. Szybki rzut oka na ściany nośne i piwniczny sufit blokhauzu upewnił go, że na razie jest spoko. Na górze jednak bez dwóch zdań dochodziło do jakichś zamieszek. A to szybko prowadziło do pojawienia się wspieranych przez pancerne mechy brygad pacyfikujących. A goście, którzy pilnowali porządku w Elysium to byli nie w kij dmuchał fryce. Uzbrojone w lekki plastik, czarną stal i subatomową amunicje zakapiory, co to nie zadawały pytań tylko rżnęły co popadnie w objętej rozruchami zonie. Krótko mówiąc przejebane. Przejebane po całej linii. I chuj kurwa weźmie wszystko... O niee... Nie po to przelazł przez smród toczonych śmiercią i zarazą trupiarni i setki badań, by teraz przez jakieś gówno go sprzątnęli – Spierdalamy, młody...

„Doktor” widać poza tym klocem nie miał nikogo do ochrony, bo dał nogę zanim się jeszcze Niklas zorientował w sytuacji. Szybko zgarnął swoje rzeczy. Dzięki kurwa preczystej wszystko nietknięte. Komplet spięciu rzucanych Vitzel-Kochów w zapięciach kurtki i jego syntplatynowy Jegermesser umocowany w pasku, który te pojeby dla bezpieczeństwa cały zabrali.
Założył kurtkę, pasek i brązowe tetragarowe rękawice, bez których już dawno by mu z łap już suche kości zostały po kanałowej robocie, po czym pobieżnie zajrzał jeszcze tylko czy wszystko w plecaku było na miejscu.... dokumenty z paroma drobnymi... licznik gamma/neutrino... żyłka poliaramidowa... fluoresceniówka... i... zestaw trauma, którego zapomniał zdać po ostatnim zadaniu. Pastylki do oczyszczania wody, plastry epidermalne, fibrynogen w spraju i bandaże... Wszystko.

Na górze nieźle rozgorzało, ale wyglądało na to, że nikt się podziemiami póki co nie interesował więc warto było rozejrzeć się po labie. Czego kurwa ten człowiek mógł chcieć od niego i tego chłopaka. Tamtemu odrąbał łeb i pieprznął nim do celi. Potem babrał się jeszcze w klacie. Nawet nie przesłuchiwał. Po kiego wała?
Stojąc pośrodku pomieszczenia bez wstrętu wdychał zapach mniej, lub bardziej świeżych trupów. Z zaciętym wyrazem twarzy omiatał wzorkiem to ciało, to dokumentację, to skrytą w kącie kobietę. Doktor nie zabrał jej, ani nie zabił. Raczej więc nie miała znaczenia i nie wiele mogła wyjaśnić. Podobnie jak papiery, które zostawił. Ale papiery łatwiej zdecydowanie łatwiej przenosić niż targać za sobą tę dupę. Po pacyfikacji i tak przejmą ją porządkowi.

Młody zajął się radiostacją i kobietą, a Niklas przeglądał pobieżnie notatki. Za wiele mu nie mówiły choć mogły w pewien sposób wyjaśniać zabitych. Wyglądało to jakby skurwiel karmił jakąś galaretę specjalnie wybieranymi kawałkami ludzkimi. Bestandiger miał przez chwilę nie przepartą ochotę puścić ten cały lab z dymem, ale może i lepiej, że Ordnungsdienst zajrzała tu jak już skończą z tymi na górze.

Bardziej interesująca wydała mu się mapa, ale nie zdążył się tą rewelacją specjalnie nacieszyć. Szkic był mocno podręczny, by nie rzec poglądowy. W dodatku na jakiejś kserówce i ostro pokreślony. Z treści kilku notatek wynikało jednak, że zaprowadzi ich do jakiegoś konkretnego i pewnego wyjścia. A to było pozytywne. Oznaczało, że nie trzeba będzie przepływać przez wodę z celi, by szukać prowizorki. Zwrócił szczególną uwagę na wszystkie oznaczenia, ale niczego więcej się nie mógł dowiedzieć. Doktor był równie chaotyczny co wszyscy popaprani jajogłowcy i zamiast wszystko dokładnie zapisać, umieszczał same skróty.
- X – powiedział pokazując młodemu mapę – Jeśli mapa nic ci więcej nie mówi, to proponuję iść właśnie w tym kierunku. Wygląda na wyjście z podziemi i nie zniechęca tak jak ten wykrzyknik.
Potem odebrał młodemu mapę i podszedł jeszcze raz do sterty notatek. Nie wypytywał go o nic, bo ani to nie była jego sprawa kim młody był, ani nie miał w tym interesu. Teraz liczyło się by się stąd wydostać i dotrzeć do Volpe. To jej parafia. Niech wyjaśni...

Niklas upuścił przeglądaną pobieżnie dokumentację jeszcze w chwili gdy usłyszał jak klapa na górę się otwierała. Szybko dobył jednego z przypiętych do brudnej kurtki noży do rzucania.
Ktoś zeskoczył wzburzając tuman kurzu i zakrzyknął dojrzawszy ich.
- Wer sind sie? - dziewczyna poderwała broń i mierzyła wprost w nieznajomych. - Hande hoch! Raus!
- Spokojnie Madchen – rzekł powoli choć z wyraźnym napięciem w głosie. Wyglądała całkiem nieźle jak na Helgę. Cwaniacko zmrużone oczy mierzyły to jego to stojącego obok młodego. Do tego giwera i fakt, że najpierw myśli, potem strzela. Nie. To nie był typ powstańca. A na najemniczkę, była trochę za sucha. Wypadało również przedstawić swój światopogląd – Nie jesteśmy od porządkowych i nie obchodzi nas wasza sprawa...
- Jest stąd jakieś zejście do kanałów? - nie opuszczała broni.
Ruchem głowy wskazał otwarte drzwi i wiodące w dół schody za nimi. Nie spuszczał wzroku z jej pistoletu.
- Radzę się nie pchać na górę. Chyba, że chcecie koniecznie zginąć w imię powstania.
Przez chwilę jeszcze oceniał ją i mężczyznę, który ciężko dozbrojony dołączył do niej. Najpewniej też chcieli dać stąd nogę... Aaaa pies to jebał. Niech idą jak chcą. Opuścił nóż i zgarnąwszy niedbale notatki upchnął je do plecaka. Tylko mapę traktując ostrożniej, zgiął w pół i ruszył do zejścia.
- Znacie teren? - doszło do niego jeszcze jej pytanie gdy ruszyła w jego ślady.
- Tak samo jak was... - odrzekł zapalając fluoresceniówkę po czym zwrócił się do współwięźnia – Idziesz młody?

- To mapa jest? - spytała w końcu zaglądając mu za ramię gdy zeszli schodami kilka kroków.
- Prawie – odrzekł próbując zlokalizować „korytarz”. Nie był pewien, czy chce jej to wszystko mówić, ale dodatkowy konflikt byłby mu teraz psu na budę - Nie ja ją robiłem więc nie pytaj Madchen. Własność lokatora tej sutereny. Idziemy do iksa - wskazał punkt na mapie - To powinno nas gdzieś wyprowadzić.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin

Ostatnio edytowane przez Marrrt : 27-12-2010 o 23:45.
Marrrt jest offline