Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2010, 11:28   #108
QuartZ
 
QuartZ's Avatar
 
Reputacja: 1 QuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemu
Cichy

Gdyby Marcus go nie powstrzymał pewnie wylazłby na tych tutaj przed resztą i musiał sam się bić o życie. Gdy tylko wyobraził sobie obraz własnego gardła rozprutego i ciała lezącego trupem jak ten tutaj gnom od razu ucieszył się, że jednak nie rwał się do bitki, w dodatku towarzysze załatwili za niego całą brudną robotę. Idealnie się składa, a scenka na zewnątrz jeszcze przez chwilę obserwowana była przez Cichego w milczeniu. No cóż ... przynajmniej mają jakiegoś żywego

- No to sobie, kurwa, pogadamy... – syknął wściekle Woody, spluwając w ognisko.
- Żebyście wiedzieli, że tak... – odezwał się nagle znienacka jakiś głos, gdzieś z boku.
Marcus i Cichy wynurzyli się z namiotu niemal bezszelestnie, kompletnie zaskakując zatopionych w ogniu walki towarzyszy. Ich niespodziewane, ale całkiem spokojne pojawienie się... W zasadzie zwykłe jak drapanie się po tyłku wyjście z namiotu stawiało pod znakiem zapytania słowa Jeffa. Skoro obaj byli tu już wcześniej i jakby nigdy nic sterczeli obok tej dwójki to wychodziłoby na to, że Baldwin zginął na darmo, a leżący na ziemi najmici dostali w pizdy za samą gościnność.

- Zdaje się że chcecie wiedzieć skąd się tu, kurwa, wzięliśmy? - Rzucił beztrosko do zdyszanych mniej lub bardziej walką towarzyszy. - Gdybym szybciej przecinał więzy, to sam bym się tymi tu zajął. Chyba już rozumiecie sytuację, prawda?. A teraz wracajmy do ustalania czemu w ogóle musiałem te jebane więzy przecinać.

Szybkie przesłuchanie i ustalenie potencjalnego zagrożenia ze strony koleżków tych tutaj patałachów pozwoliło szybko ocenić szanse i potencjalne korzyści z sytuacji. Miał pewien pomysł i w tej chwili najlepiej pasowało to do jego umiejętności, o dziwo znał się na tym lepiej niż na obijaniu pysków i wypruwaniu flaków.
- Wezmę jednego konia, na zwiad. - Przypomniał sobie szybko kierunek wskazany przez jednego z poobijanych cwaniaczków. - Jakby ich kumple mieli nam zrobić niespodziankę na pewno nie dowiecie się ostatni.

Odjechał zastanawiając się nad wszystkimi możliwościami, nad tym skąd zaraz mógł dostać bełt między żebra i skąd sam mógłby obserwować drogę żeby nikt go za szybko nie zauważył. W dodatku słowa o "kumplach z burdelu" wcale a wcale mu się nie podobały. Ktokolwiek to był na pewno nie wróżył nic dobrego. "Albo cholerna straż, albo komuś rozjebaliśmy lokal płacący spore haracze ... tak czy siak przejebane" - pomyślał.
 
QuartZ jest offline