Co to za frajer? – Powiedział cicho po angielsku. Facet z tasakiem i workiem na głowie, było tu o wiele nie na miejscu. To miejsce jest coraz bardziej posrane... - pomyślał. – Nieznany las tropikalny, dziwne rośliny, kolesie z giwerami z innych krajów, dziwne odgłosy. Zresztą największym absurdem jest to, że jeszcze przed rzutem spałem sobie spokojnie na posterunku w bazie treningowej w Meksyku. – Mówił już na głos. Spojrzał po wszystkich. Nagle jeden z nich odszedł kawałek dalej.
Ej, ty? Z jakiego oddziału jesteś? I co my tu robimy? – powiedział głośniej, wyłaniając się z krzaków. Wciąż jednak broń miał w pogotowiu.Na Gnara prawym ramieniu widać było naszywkę na mundurze z napisem „SATS”, oraz znak oznajmujący jego stopień wojskowy, czyli sierżanta.
Po chwili „ten z SWD” odwrócił się i podszedł bliżej Gnara. Oglądną go od stóp do głów, po czym powiedział.
- ‘USMC sniper, więcej nie musisz wiedzieć. A co do tego, co my tu robimy, to nie jestem w stanie udzielić Ci odpowiedzi.’
Całe szczęście, że gadał po angielsku. Potem bez słowa odwrócił się i ruszył w swoją stronę.
- Czekaj! – krzyknął Gnar. – Nie wiem gdzie idziesz, ale idę z tobą!
__________________ "Pulvis et umbra sumus"
Ostatnio edytowane przez MTM : 28-12-2010 o 15:30.
|