| Propozycja Yoshimaru była tyleż niecodzienna co zaskakująca. Co prawda Sabrie widziała i słyszała wiele złego odnośnie wyznawców Bane'a, ale żeby tak od ręki mordować za samą przynależność... to nieco kłóciło się z jej światopoglądem. Żałowała, że Yoshimaru nie zdecydował się wcześniej; mogłaby wypytać Kastusa o szczegóły z życia przyszłej ofiary. - A jak konkretnie wyobrażacie sobie to zabójstwo? Nawet zakładając, że kapłanka nie dołączy do zhenckiej karawany to z pewnością nie podróżuje samotrzeć. Polowanie na nią nie wiedząc jak daleko są jej towarzysze jest zwykłym samobójstwem; podobnie jak brak... - chciała powiedzieć "porządnego maga", ale ugryzła się w język - ...przewagi liczebnej. Poza tym nie możemy zostawić karawany - a zwłaszcza Drucilli - samej, zaś nie wiemy kiedy wrócą pozostali i czy w ogóle tego wieczoru.
Powinniśmy poczekać przynajmniej do jutra i zaplanować to dokładnie. Mamy gryfa i... inne zwierzęta, więc możemy ich szybko dogonić. Revallion czytał myśli dziewczynki i mógłby potwierdzić, czy to jej grupa zmasakrowała karawanę. Przyznam, że zależny mi na tym, gdyż zwykły mord - nawet jeśli wyznawców Bane'a - nie należy do moich ulubionych zadań. Pamiętajcie także - zwróciła się do Lilawandera i Morgana - że naszym priorytetem jest ochrona przesyłki a nie dobry sen Kastusa. W ochronie mieści się również niezwracanie na siebie uwagi i niepodejmowanie zbędnego ryzyka. A póki co ta kapłanka nie groziła Kastusowi śmiercią, sam zaś rzekł, iż długo tropić go nie będzie. Poza tym... - potarła czoło - uważam, że jeśli faktycznie zdecydujemy się na likwidację tej... jak jej tam było... to Kastus powinien przy tym być i zadać ostateczny cios, lub przynajmniej uczestniczyć w walce. Jeśli nie zmierzy się ze swoim strachem będzie bał się całe życie.
Yoshimaru spojrzał na Sabrie i rzekł.- Z pewnością nie podróżuje sama, ale tutaj przybyła w małej obstawie i zapewne z małą obstawą wyruszy do swoich. I pomiędzy jednym a drugim obozowiskiem, będzie najłatwiej ją dopaść. Choć nie przeczę, że łatwo. Musisz przyznać, że... ona może być dla was problemem. I to nie tylko ze względu na Kastusa, ne?- poprawił się mówiąc.- Czyż nie? - Najlepiej w takim razie wysłać zwiadu właśnie teraz. Choćby kota. Moglibyśmy zawczasu określić jak daleko jest jej grupa, ile mamy czasu i gdzie najłatwiej zastawić ewentualną pułapkę. Nie możemy przecież pozwolić, by odgłosy walki ściągnęły posiłki - odparła Sabrie, ignorując ostatnie pytanie. - Dlatego lepiej jak chowańce czarownika są sowami, nie dziennymi drapieżnikami.- mruknęła Syblis, po czym zaczęła oddalać się od obozu.- Ja się tym zajmę. - Pewnie wróci tam, skąd przybyła - powiedział Roger. - Ale to tylko przypuszczenia. Przydałby nam się jakiś szpieg... - Tak, tylko wtedy jest to ten sam kierunek co zhenckiej karawany jakbyś nie zauważył - skrzywiła się Sabrie. - i mogą jechać razem. Lepiej dla nas żeby pojechała do przodu... w co niestety wątpię. - Kastus wspominał że ona lubi się otaczać swymi ludźmi. Jeśliby miała jechać z karawaną, przyjechałaby z nimi wszystkimi. - wtrącił Yoshimaru. - Jeśli pojedzie do przodu, to się oddali od swoich ludzi - odparł Roger. - Chyba że gdzieś tam czekają. Ale na to nic już nie poradzimy. - Nie poradzimy to jak już na nich wpadniemy z nienacka. Dlatego właśnie należy najpierw zrobić zwiad, a nie od razu rzucać się z mieczem - wycedziła Sabrie. - Póki co i tak nie pozostaje nam nic innego jak czekać. Nie wiadomo, czy Labera nie zanocuje u Zenthów, a jeśli nawet nie, to nasza nieobecność wyda jej się podejrzana gdy tu powróci. Może do tego czasu przybędzie reszta i będzie można ustalić sensowniejszy plan. - Miałem na myśli spotkanie w parę oczu z Alison, a nie z całą jej wesołą drużyną - sprostował Roger. Nie dodał, że jeśli Labera postanowi na nich zapolować, to i tak nie uda im się uciec. W tym momencie na polanie pojawił się Vraidem i podbiegł do Sabrie, domagając się uwagi. Ta z lekkim zdumieniem odebrała od niego list, po czym streściła pozostałym treść i odpisała: Wcześniej byli u nas. Labera to dawna przełożona Kastusa; był akolitą Bane'a. Śmiertelnie się jej boi, więc za naszym przyzwoleniem wyjechał. Cyrkowcy chcą mu pomóc "uporać się" z tym problemem (przekaż Jadeirze), podobnie jak Morgan i mag. Labera obiecała powrót; mogą być kłopoty. Postarajcie się wrócić na noc do obozu i dowiedzcie się o nich ile można. Uważajcie. Psu rzuciła w nagrodę kawałek mięsa i posłała w drogę. Teraz pozostała ta gorsza część wieczoru... Sabrie nie była w humorze - co ostatnio zdarzało jej się nader często - i nie miała zamiaru patyczkować się z Dru. Ostatecznie nie raz tłukła kapłanom do głowy, żeby nie sprowadzać dodatkowych kłopotów, a to... Toteż wzięła wiadro wody, chlusnęła całą zawartość na śpiącą gnomkę, po czym huknęła: Kastus uciekł z kapłanką Bane'a, Alison! -Ktooo śśśmie!- ryknęła wściekle gnomka podnosząć się z pozycji leżącej do siedzącej i zaczęła wywijać zaciśniętymi piąstkami na boki. A jedna z tych piąstek dała przypadkową fangę w nos Sabrie. A kapłanka burknęła.- Kto śmie mnie budzić, i na wszystkie trybiki, gdzie jest Kaktus?! - Mówi ci cos imię Alison Labera? - krótko rzekła Sabrie, odstawiając wiadro i drapiąc się po nosie. -Nie znam... to ktoś ważny? - burknęła Drucilla i dodała głośno. - Gdzie moje... Heej!! Jest jeszcze noc! Co mnie budzisz, by wypytywać o jakieś babiszony. I gdzie jest ten nicpoń Kaktus, znów gania za spódniczkami? Nie ma ich dość w tej karawanie? - Kapłanka Bane'a? Przełożona Kastusa? - podrzuciła nieco rozczarowana wojowniczka. Liczyła na to, że dureń wprowadził gnomkę w swój życiorys, co ułatwiłoby sprawę. -Eee... coś ci się pokićkało. To ja jestem przełożoną Kastusa i bynajmniej nie wyznaję czarnej rękawiczki.- burknęła gnomka poprawiając okularki.- Co się tu właściwie dzieje? - A obudziłaś się już? - uniosła brwi Sabrie, po czym streściła sytuację, z planem mordu włącznie. Dziwnie rozbawił ją fakt, że gnomka mogłaby czcić część garderoby. Chyba zaczynała popadać w wisielczy humor. -Tyle zachodu z powodu jednej baby... po prostu, zastrzelmy ją.- wzruszyła ramionami Drucilla i zaczęła grzebać, w swych wynalazkach wyjmując kolejne dziwadło. Skąd ona brała te rzeczy? Drucilla trzymając konstrukcję równie wysoką jak ona dodała.- Miała mi służyć do odszczurzania piwnic. Powiązałam w niej odrobinę magii z techniką. Świetnie nadaje się do strzelania w nocy. Teraz wiadomo czemu Drucilla była tak cenna dla Silverymoon. Gnomka miała smykałkę do wszystkiego co śmiercionośne. I gdyby nie fakt, że Silverymoon było ważniejsze od Kastusa to Sabrie z przyjemnością pozwoliłaby jej użyć tego ustrojstwa byle tylko mieć już spokój. - Jeśli robi choć połowę tego huku co zabawka, którą mi podarowałaś, to lepiej to zostaw - rzekła, stanowczo odbierając gnomce broń. - Inaczej w ciągu kilku minut będziemy mieć na głowie całą karawanę Zenthów. A chyba nie chcesz, żeby shandlowali Pysia do przetopienia na garnki i patelnie? -Tsss... wy nie myślicie wielotorowo jak gnomy. Nie potraficie powiązać i nowatorsko wykorzystywać własnych możliwości. Nic dziwnego, że Faerun jest taki prymitywny. Pamiętasz czar, który pozbawił Sylphię i resztę możliwości działania w Waterdeep? Myślisz że tylko kapłanka Maski potrafi go rzucić? Hałas broni można ukryć zaklęciem Cisza.- rozpoczęła swój wykład gnomka. - Ekhem - Rozległo się z boku, i niczym spod ziemi wyłoniła się stojąca obok pozostałych Sylphia... swoją drogą, ciekawe jak długo już tam tak stała?. Spojrzała po zebranych, po broni którą im zaprezentowała Gnomka, po czym w końcu się odezwała:
- Chcecie, to mogę rzucić parę przydatnych czarów, przemienić czyiś wygląd na Zhenckiego strażnika, ukryć kogoś pod osłoną niewidzialności, zarówno tej słabszej, jak i mocniejszej... a jak nie chcecie, to cmoknijcie mnie w tyłek - Zakończyła wypowiedź wyjątkowo groteskowym uśmieszkiem. -Właśnie, kombinacja to podstawa...- dodała Drucilla kiwając głową.- Nie pojedynczy czar czy atak, a używanie w kombinacji, daje combosy, które dają bonusy, które... w każdym razie coś tam dają. I to jest... eee... fajne. Sabrie spojrzała na Dru spod uniesionych brwi. "Fajne..." A jeszcze przed chwilą chciała z ręcznej armaty strzelać. - Jak skrytobójstwo w obozie to nie do mnie. Choć przyznam, że będzie ono najbardziej praktycznym rozwiązaniem. - spojrzała z uznaniem na Sylphie. - Morgan? -Nie w obozie... poza nim. To cacuszko ma zasięg większy niż refleksyjny. Chyba. Teoretycznie. Na papierze wszystko się zgadzało, ale nie przeprowadziłam jeszcze prób w terenie.- zamyśliła się Dru. - Oj tam skrytobójstwo... - Powiedziała do Sabrie Maginii - Da się jej w łeb, wywlecze, a potem pomyśli... a ciebie złotko to nawet w mężczyznę zamienić mogę... - Zamrugała teatralnie oczętami. - A nad czym tu myśleć, skoro wszyscy chcą ją ukatrupić. Dobry trup to zimny trup. Możesz mnie nawet w kawkę zmienić, co nie zmieni faktu, że się skradać nie umiem - wywróciła swoimi Sabrie. -To fajnie że wszyscy są taaacy zgodni.- odparła Dru i wywróciła się... dosłownie. Moc pobudki jaką zgotowała jej Sabrie przestała działać.- Może mi któreś z was dziewczątka dostarczy jakiegoś na klina? - Nie może - ucięła Sabrie. - To zastanówcie się wszystkie... wszyscy - zerknęła na Lilka - nad... kombinacją czarów, a po powrocie zwiadowców dopracujemy szczegóły. - Bez wzmocnienia... niewiele pomogę.- burknęła płaczliwie gnomka. - To Kastus nie wróci - brutalnie przypomniała wojowniczka i zabrała się do wdziewania zbroi. -To ja się stąd nie ruszę, bez Kaktusa. Ani Pysio też nie.-odparła Drucilla. - To padniesz z głodu... wcześniej czy później, bowiem Kastus wybrał zwiewanie od przeszłości, zamiast przyszłość z tobą. Na te słowa Dru nie odparła nic, tylko pomstując pod nosem na Sabrie i obmyślając różnego rodzaju złośliwe zemsty zaczęła pełzać po wozie, w poszukiwaniu ukrytego alkoholu.
Ostatnio edytowane przez Sayane : 28-12-2010 o 19:21.
|