Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2010, 18:37   #384
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Propozycja Yoshimaru była tyleż niecodzienna co zaskakująca. Co prawda Sabrie widziała i słyszała wiele złego odnośnie wyznawców Bane'a, ale żeby tak od ręki mordować za samą przynależność... to nieco kłóciło się z jej światopoglądem. Żałowała, że Yoshimaru nie zdecydował się wcześniej; mogłaby wypytać Kastusa o szczegóły z życia przyszłej ofiary.
- A jak konkretnie wyobrażacie sobie to zabójstwo? Nawet zakładając, że kapłanka nie dołączy do zhenckiej karawany to z pewnością nie podróżuje samotrzeć. Polowanie na nią nie wiedząc jak daleko są jej towarzysze jest zwykłym samobójstwem; podobnie jak brak... - chciała powiedzieć "porządnego maga", ale ugryzła się w język - ...przewagi liczebnej. Poza tym nie możemy zostawić karawany - a zwłaszcza Drucilli - samej, zaś nie wiemy kiedy wrócą pozostali i czy w ogóle tego wieczoru.
Powinniśmy poczekać przynajmniej do jutra i zaplanować to dokładnie. Mamy gryfa i... inne zwierzęta, więc możemy ich szybko dogonić. Revallion czytał myśli dziewczynki i mógłby potwierdzić, czy to jej grupa zmasakrowała karawanę. Przyznam, że zależny mi na tym, gdyż zwykły mord - nawet jeśli wyznawców Bane'a - nie należy do moich ulubionych zadań. Pamiętajcie także
- zwróciła się do Lilawandera i Morgana - że naszym priorytetem jest ochrona przesyłki a nie dobry sen Kastusa. W ochronie mieści się również niezwracanie na siebie uwagi i niepodejmowanie zbędnego ryzyka. A póki co ta kapłanka nie groziła Kastusowi śmiercią, sam zaś rzekł, iż długo tropić go nie będzie. Poza tym... - potarła czoło - uważam, że jeśli faktycznie zdecydujemy się na likwidację tej... jak jej tam było... to Kastus powinien przy tym być i zadać ostateczny cios, lub przynajmniej uczestniczyć w walce. Jeśli nie zmierzy się ze swoim strachem będzie bał się całe życie.

Yoshimaru spojrzał na Sabrie i rzekł.-
Z pewnością nie podróżuje sama, ale tutaj przybyła w małej obstawie i zapewne z małą obstawą wyruszy do swoich. I pomiędzy jednym a drugim obozowiskiem, będzie najłatwiej ją dopaść. Choć nie przeczę, że łatwo. Musisz przyznać, że... ona może być dla was problemem. I to nie tylko ze względu na Kastusa, ne?- poprawił się mówiąc.- Czyż nie?
- Najlepiej w takim razie wysłać zwiadu właśnie teraz. Choćby kota. Moglibyśmy zawczasu określić jak daleko jest jej grupa, ile mamy czasu i gdzie najłatwiej zastawić ewentualną pułapkę. Nie możemy przecież pozwolić, by odgłosy walki ściągnęły posiłki - odparła Sabrie, ignorując ostatnie pytanie.
- Dlatego lepiej jak chowańce czarownika są sowami, nie dziennymi drapieżnikami.- mruknęła Syblis, po czym zaczęła oddalać się od obozu.- Ja się tym zajmę.

- Pewnie wróci tam, skąd przybyła - powiedział Roger. - Ale to tylko przypuszczenia. Przydałby nam się jakiś szpieg...
- Tak, tylko wtedy jest to ten sam kierunek co zhenckiej karawany jakbyś nie zauważył - skrzywiła się Sabrie. - i mogą jechać razem. Lepiej dla nas żeby pojechała do przodu... w co niestety wątpię.
- Kastus wspominał że ona lubi się otaczać swymi ludźmi. Jeśliby miała jechać z karawaną, przyjechałaby z nimi wszystkimi. - wtrącił Yoshimaru.
- Jeśli pojedzie do przodu, to się oddali od swoich ludzi - odparł Roger. - Chyba że gdzieś tam czekają. Ale na to nic już nie poradzimy.
- Nie poradzimy to jak już na nich wpadniemy z nienacka. Dlatego właśnie należy najpierw zrobić zwiad, a nie od razu rzucać się z mieczem - wycedziła Sabrie. - Póki co i tak nie pozostaje nam nic innego jak czekać. Nie wiadomo, czy Labera nie zanocuje u Zenthów, a jeśli nawet nie, to nasza nieobecność wyda jej się podejrzana gdy tu powróci. Może do tego czasu przybędzie reszta i będzie można ustalić sensowniejszy plan.
- Miałem na myśli spotkanie w parę oczu z Alison, a nie z całą jej wesołą drużyną - sprostował Roger. Nie dodał, że jeśli Labera postanowi na nich zapolować, to i tak nie uda im się uciec.

W tym momencie na polanie pojawił się Vraidem i podbiegł do Sabrie, domagając się uwagi. Ta z lekkim zdumieniem odebrała od niego list, po czym streściła pozostałym treść i odpisała:

Wcześniej byli u nas. Labera to dawna przełożona Kastusa; był akolitą Bane'a. Śmiertelnie się jej boi, więc za naszym przyzwoleniem wyjechał. Cyrkowcy chcą mu pomóc "uporać się" z tym problemem (przekaż Jadeirze), podobnie jak Morgan i mag. Labera obiecała powrót; mogą być kłopoty. Postarajcie się wrócić na noc do obozu i dowiedzcie się o nich ile można. Uważajcie.


Psu rzuciła w nagrodę kawałek mięsa i posłała w drogę. Teraz pozostała ta gorsza część wieczoru... Sabrie nie była w humorze - co ostatnio zdarzało jej się nader często - i nie miała zamiaru patyczkować się z Dru. Ostatecznie nie raz tłukła kapłanom do głowy, żeby nie sprowadzać dodatkowych kłopotów, a to... Toteż wzięła wiadro wody, chlusnęła całą zawartość na śpiącą gnomkę, po czym huknęła: Kastus uciekł z kapłanką Bane'a, Alison!
-Ktooo śśśmie!- ryknęła wściekle gnomka podnosząć się z pozycji leżącej do siedzącej i zaczęła wywijać zaciśniętymi piąstkami na boki. A jedna z tych piąstek dała przypadkową fangę w nos Sabrie. A kapłanka burknęła.- Kto śmie mnie budzić, i na wszystkie trybiki, gdzie jest Kaktus?!
- Mówi ci cos imię Alison Labera? - krótko rzekła Sabrie, odstawiając wiadro i drapiąc się po nosie.
-Nie znam... to ktoś ważny? - burknęła Drucilla i dodała głośno. - Gdzie moje... Heej!! Jest jeszcze noc! Co mnie budzisz, by wypytywać o jakieś babiszony. I gdzie jest ten nicpoń Kaktus, znów gania za spódniczkami? Nie ma ich dość w tej karawanie?
- Kapłanka Bane'a? Przełożona Kastusa? - podrzuciła nieco rozczarowana wojowniczka. Liczyła na to, że dureń wprowadził gnomkę w swój życiorys, co ułatwiłoby sprawę.
-Eee... coś ci się pokićkało. To ja jestem przełożoną Kastusa i bynajmniej nie wyznaję czarnej rękawiczki.- burknęła gnomka poprawiając okularki.- Co się tu właściwie dzieje?
- A obudziłaś się już? - uniosła brwi Sabrie, po czym streściła sytuację, z planem mordu włącznie. Dziwnie rozbawił ją fakt, że gnomka mogłaby czcić część garderoby. Chyba zaczynała popadać w wisielczy humor.
-Tyle zachodu z powodu jednej baby... po prostu, zastrzelmy ją.- wzruszyła ramionami Drucilla i zaczęła grzebać, w swych wynalazkach wyjmując kolejne dziwadło.


Skąd ona brała te rzeczy? Drucilla trzymając konstrukcję równie wysoką jak ona dodała.- Miała mi służyć do odszczurzania piwnic. Powiązałam w niej odrobinę magii z techniką. Świetnie nadaje się do strzelania w nocy.
Teraz wiadomo czemu Drucilla była tak cenna dla Silverymoon. Gnomka miała smykałkę do wszystkiego co śmiercionośne. I gdyby nie fakt, że Silverymoon było ważniejsze od Kastusa to Sabrie z przyjemnością pozwoliłaby jej użyć tego ustrojstwa byle tylko mieć już spokój.
- Jeśli robi choć połowę tego huku co zabawka, którą mi podarowałaś, to lepiej to zostaw - rzekła, stanowczo odbierając gnomce broń. - Inaczej w ciągu kilku minut będziemy mieć na głowie całą karawanę Zenthów. A chyba nie chcesz, żeby shandlowali Pysia do przetopienia na garnki i patelnie?
-Tsss... wy nie myślicie wielotorowo jak gnomy. Nie potraficie powiązać i nowatorsko wykorzystywać własnych możliwości. Nic dziwnego, że Faerun jest taki prymitywny. Pamiętasz czar, który pozbawił Sylphię i resztę możliwości działania w Waterdeep? Myślisz że tylko kapłanka Maski potrafi go rzucić? Hałas broni można ukryć zaklęciem Cisza.- rozpoczęła swój wykład gnomka.
- Ekhem - Rozległo się z boku, i niczym spod ziemi wyłoniła się stojąca obok pozostałych Sylphia... swoją drogą, ciekawe jak długo już tam tak stała?. Spojrzała po zebranych, po broni którą im zaprezentowała Gnomka, po czym w końcu się odezwała:
- Chcecie, to mogę rzucić parę przydatnych czarów, przemienić czyiś wygląd na Zhenckiego strażnika, ukryć kogoś pod osłoną niewidzialności, zarówno tej słabszej, jak i mocniejszej... a jak nie chcecie, to cmoknijcie mnie w tyłek - Zakończyła wypowiedź wyjątkowo groteskowym uśmieszkiem.
-Właśnie, kombinacja to podstawa...- dodała Drucilla kiwając głową.- Nie pojedynczy czar czy atak, a używanie w kombinacji, daje combosy, które dają bonusy, które... w każdym razie coś tam dają. I to jest... eee... fajne.
Sabrie spojrzała na Dru spod uniesionych brwi. "Fajne..." A jeszcze przed chwilą chciała z ręcznej armaty strzelać.
- Jak skrytobójstwo w obozie to nie do mnie. Choć przyznam, że będzie ono najbardziej praktycznym rozwiązaniem. - spojrzała z uznaniem na Sylphie. - Morgan?
-Nie w obozie... poza nim. To cacuszko ma zasięg większy niż refleksyjny. Chyba. Teoretycznie. Na papierze wszystko się zgadzało, ale nie przeprowadziłam jeszcze prób w terenie.- zamyśliła się Dru.
- Oj tam skrytobójstwo... - Powiedziała do Sabrie Maginii - Da się jej w łeb, wywlecze, a potem pomyśli... a ciebie złotko to nawet w mężczyznę zamienić mogę... - Zamrugała teatralnie oczętami.
- A nad czym tu myśleć, skoro wszyscy chcą ją ukatrupić. Dobry trup to zimny trup. Możesz mnie nawet w kawkę zmienić, co nie zmieni faktu, że się skradać nie umiem - wywróciła swoimi Sabrie.
-To fajnie że wszyscy są taaacy zgodni.- odparła Dru i wywróciła się... dosłownie. Moc pobudki jaką zgotowała jej Sabrie przestała działać.- Może mi któreś z was dziewczątka dostarczy jakiegoś na klina?

- Nie może - ucięła Sabrie. - To zastanówcie się wszystkie... wszyscy - zerknęła na Lilka - nad... kombinacją czarów, a po powrocie zwiadowców dopracujemy szczegóły.
- Bez wzmocnienia... niewiele pomogę.- burknęła płaczliwie gnomka.
- To Kastus nie wróci - brutalnie przypomniała wojowniczka i zabrała się do wdziewania zbroi.
-To ja się stąd nie ruszę, bez Kaktusa. Ani Pysio też nie.-odparła Drucilla.
- To padniesz z głodu... wcześniej czy później, bowiem Kastus wybrał zwiewanie od przeszłości, zamiast przyszłość z tobą.

Na te słowa Dru nie odparła nic, tylko pomstując pod nosem na Sabrie i obmyślając różnego rodzaju złośliwe zemsty zaczęła pełzać po wozie, w poszukiwaniu ukrytego alkoholu.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 28-12-2010 o 19:21.
Sayane jest offline