Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-12-2010, 13:02   #381
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Roger z niekłamanym zainteresowaniem wysłuchał krótkiej wymiany zdań między Yoshimaru i Syblis.
Skierowane do wszystkich zaproszenie na polowanie było czymś, co nieco go zaskoczyło. Zdecydowanie nie spodziewał się takiej decyzji. Widać brać cyrkowa trzymała się razem. A oni, jak to wcześniej oznajmił Yoshimaru, należeli do tego cyrku. I nie były to puste słowa.
- Jestem przeciwny zabijaniu kobiet w ogóle, zaś pięknych kobiet w szczególności - oznajmił.
Gnomka tylko wzruszyła ramionami, zaś Sabrie obrzuciła go spojrzeniem pełnym niedowierzania i wzgardy.
Yoshimaru skinął głową jakby akceptując poglądy Morgana. Ale nawet jeśli je akceptował, to spojrzał na Rogera i spytał go, jakby się upewniając.
- Czyli zostajesz pilnować obozu?
Roger potrafił docenić piękno, zaś piękne kobiety stanowiły owego piękna uosobienie. W tym wypadku jednak mieli do czynienia ze specyficznym przypadkiem. Roger nigdy nie był specjalnym znawcą charakterów, a o znajomości charakteru kobiet to już w ogóle nie było mowy. Tym razem jednak mógłby się założyć, że piękna Alison jest kimś, kto nie odpuści. Nie pozwoli, by cokolwiek wymknęło się jej z rąk. Prędzej czy później dopadnie Kastusa. Później tylko w przypadku, gdy obowiązki staną jej na drodze. A skoro Kastus chwilowo jest niedostępny, to jej gniew może się skierować przeciwko osobom, które do tego dopuściły. A nawet jeśli dałaby im spokój 'fizycznie', to i tak w taki czy inny sposób śledziłaby ich ruchy mając nadzieję, że Kastus wróci.
Pokręcił głową.
- Nie zostanę. Muszę się z tobą zgodzić, Yoshimaru, co do Alison. Trzeba ten problem rozwiązać i to jak najszybciej. Dołączę do was.
 
Kerm jest offline  
Stary 22-12-2010, 14:06   #382
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Zhentowie raczej nie wróżyli niczego dobrego, ale sam fakt, że jeszcze ich nie najechali mógł świadczyć o czymś przeciwnym. Nie potrafił konkretnie odpowiedzieć na pytanie Teu – więc jedynie wzruszył ramionami, obiecując, że przejrzy czary w poszukiwaniu czegoś konkretnego. Po prawdzie nie wiedział jak zabezpieczyć wszystkich przed wyśledzeniem... pojedynczy przedmiot być może, ale wszystkich??...

Generalnie jednak ten problem dość szybko i sprawnie został rozwiązany, występ cyrkowców był doskonałym pomysłem no i pierwsza próbą skuteczności przykrywki, Lilawander nie miał jednak oddzielnego występu, raczej zamierzał wspierać Sabrie która tym razem nie występowała. Znacznie gorszy problem miał dopiero nadjechać i nadjechał.
Podróżnicy spod znaku Bane’a nie wyglądali na sympatycznych – a skoro dzielny Kastus bał się jak małe dziecko, najwyraźniej miał ku temu powód... Zresztą dość szybko okazało się , że jego czarne myśli wynikają z czarnej przeszłości i to dosłownie.
Gdy zła kapłanka Bane’a tymczasowo odjechała w stronę drugiego obozu, elf miał zaproponować teleport, lub gryfa do pomocy, ale uprzedziła go Sabrie co przyjął z pewna ulga, błąkania się w teleportach miał już lekko dość i wolał zostawić to na ostateczność.

Yoshimaru zwrócił się do wszystkich obecnych w obozie.- Nie możemy ją zabić tutaj. Ale jeśli kapłanka oddali się wystarczająco daleko od naszego obozu, to możemy ją dopaść i raz na zawsze rozwiązać ten problem. Kto z was się do tego przyłączy?
-Ja. –odparła druidka podnosząc rękę.
Nawet Roger , pomimo pewnych oporów zdecydował się pomóc, elf nie miał az takich wątpliwości.
- Możecie na mnie liczyć. – dołączył się Lilawander, co prawda nie widząc specjalnie jak tak niewielka grupka miałaby pokonać kapłankę z obstawą, jednak nie zamierzał zostawiać Yoshimaru , druidki i Rogera sam na sam z wyzwaniem.
„Co prawda nie mam swej pełni mocy... jak zwykle, ale to co mam na pewno się przyda” – pomyślał szybko wyliczając zestaw przydatnych czarów i przypominając sobie o durnym okrzyku – „W imieniu króla slaadów ukażę cię!” – oczywiście coś takiego wykluczało zaskoczenie, ale gdyby to on jako mag miał w zaskoczeniu uderzyć pierwszy gotów był zdjąć przeklęta koronę...choć szkoda by mu było całkiem świeżych potężnych nowych czarów...

„Być może potężniejsza niewidzialność rzucona na Yoshimaru przyda się do odcięcia łba kapłance zanim walka się zacznie... muszę tylko sprawdzić czy mogę to rzucić na kogoś... hmmm działanie w pojedynkę znacząco różni się od działań i rzucania magii z uwzględnieniem grupy...”
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 22-12-2010 o 14:15.
Eliasz jest offline  
Stary 26-12-2010, 18:21   #383
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Nowi goście zaniepokoili Teu. Znaki Bane’a… i nietypowa złudna bestia…

- Nie waż się jej atakować! Nie potrzeba nam tu dodatkowych kłopotów!- rozkazał Vraidemowi. Migopsy i złudne bestie to naturalni wrogowie. Wzajemna nienawiść i instynkt sprawiały, że każde spotkanie tych dwóch gatunków kończyły się bardzo krwawo. Elf czuł jak w Chowańcu wzbiera agresja i chęć mordu, jednak więź ze swoim panem skutecznie jak na razie blokowała jakiekolwiek działania. Elf wyciągnął kawałek pergaminu i napisał na nim:

Przybyło do nas troje jeźdźców z symbolami Bane’a. Przedstawienia są już się w sumie skończyły, jak na razie spokój. Jeźdźcom towarzyszy Złudna bestia Xvima, potwór naznaczony plugawą mocą Bane’a. Zdaje się, że Zhenci znają tę grupę przybyszów i niezbyt ich lubią, czy raczej nawet boją się ich. Radzę zachować ostrożność. Nie jestem pewien kiedy będziemy mogli wrócić. Zdajcie raport co u was na reszcie pergaminu.

Złożył pergamin do rozmiaru małego prostokąta i wsunął pod obrożę Vraidema.

-Zanieś im tę wiadomość, i uważaj żeby jej nie zgubić… – przekazał mu telepatycznie, wciąż czując rządzę krwi swojego migopsa.

- Ma szczęście ta pokraczna zgrzybiała zmarszczyca – było to tylko jedno z określeń jakie złudne bestie miały wśród jego ludu - następnym razem może go jednak nie mieć. – i pobiegł do obozu, ostrożny, czujny, kierując się do Sabrie, którą chyba najbardziej lubił, oprócz Teu, z całej drużyny.

- Oby nie było ku temu okazji… jesteś co prawda wzmocniony moją mocą, ale bestia ma sojuszników i nawet Zhenci się ich boją… w każdym razie jak będziesz wracał to uprzedź mnie, bo mogę być nieco zajęty. – rzucił mu na pożegnanie telepatycznie.

Tymczasem elf zatopił się w cienie. Ostatnio zaczął nieco wątpić w swoje zdolności chowania się w ciemności, i choć były potężne to nie zawsze dawały wymagany efekt. Teraz sytuacja była groźna, jeśli go nakryją może to się bardzo krwawo skończyć jednak… Lilawander mówił o kultystach Bane’a którzy zniszczyli tamtą karawanę… elfi mag nie chciały aby i ich to spotkało. Musiał zatem być przy rozmowie Zhenta z przywódcą kultystów, jak mniemał. Cienie owinęły mocniej jego ciało. Schowany w mroku poruszał się bezszelestnie, ciemność nie pozwalała nie tylko oczom, ale i uszom go widzieć czy słyszeć. Czekał na moment, aż Lady Labrera uda się na naradę, obserwując uważnie dookoła czy ktoś jest wstanie go zauważyć.
 
Qumi jest offline  
Stary 28-12-2010, 18:37   #384
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Propozycja Yoshimaru była tyleż niecodzienna co zaskakująca. Co prawda Sabrie widziała i słyszała wiele złego odnośnie wyznawców Bane'a, ale żeby tak od ręki mordować za samą przynależność... to nieco kłóciło się z jej światopoglądem. Żałowała, że Yoshimaru nie zdecydował się wcześniej; mogłaby wypytać Kastusa o szczegóły z życia przyszłej ofiary.
- A jak konkretnie wyobrażacie sobie to zabójstwo? Nawet zakładając, że kapłanka nie dołączy do zhenckiej karawany to z pewnością nie podróżuje samotrzeć. Polowanie na nią nie wiedząc jak daleko są jej towarzysze jest zwykłym samobójstwem; podobnie jak brak... - chciała powiedzieć "porządnego maga", ale ugryzła się w język - ...przewagi liczebnej. Poza tym nie możemy zostawić karawany - a zwłaszcza Drucilli - samej, zaś nie wiemy kiedy wrócą pozostali i czy w ogóle tego wieczoru.
Powinniśmy poczekać przynajmniej do jutra i zaplanować to dokładnie. Mamy gryfa i... inne zwierzęta, więc możemy ich szybko dogonić. Revallion czytał myśli dziewczynki i mógłby potwierdzić, czy to jej grupa zmasakrowała karawanę. Przyznam, że zależny mi na tym, gdyż zwykły mord - nawet jeśli wyznawców Bane'a - nie należy do moich ulubionych zadań. Pamiętajcie także
- zwróciła się do Lilawandera i Morgana - że naszym priorytetem jest ochrona przesyłki a nie dobry sen Kastusa. W ochronie mieści się również niezwracanie na siebie uwagi i niepodejmowanie zbędnego ryzyka. A póki co ta kapłanka nie groziła Kastusowi śmiercią, sam zaś rzekł, iż długo tropić go nie będzie. Poza tym... - potarła czoło - uważam, że jeśli faktycznie zdecydujemy się na likwidację tej... jak jej tam było... to Kastus powinien przy tym być i zadać ostateczny cios, lub przynajmniej uczestniczyć w walce. Jeśli nie zmierzy się ze swoim strachem będzie bał się całe życie.

Yoshimaru spojrzał na Sabrie i rzekł.-
Z pewnością nie podróżuje sama, ale tutaj przybyła w małej obstawie i zapewne z małą obstawą wyruszy do swoich. I pomiędzy jednym a drugim obozowiskiem, będzie najłatwiej ją dopaść. Choć nie przeczę, że łatwo. Musisz przyznać, że... ona może być dla was problemem. I to nie tylko ze względu na Kastusa, ne?- poprawił się mówiąc.- Czyż nie?
- Najlepiej w takim razie wysłać zwiadu właśnie teraz. Choćby kota. Moglibyśmy zawczasu określić jak daleko jest jej grupa, ile mamy czasu i gdzie najłatwiej zastawić ewentualną pułapkę. Nie możemy przecież pozwolić, by odgłosy walki ściągnęły posiłki - odparła Sabrie, ignorując ostatnie pytanie.
- Dlatego lepiej jak chowańce czarownika są sowami, nie dziennymi drapieżnikami.- mruknęła Syblis, po czym zaczęła oddalać się od obozu.- Ja się tym zajmę.

- Pewnie wróci tam, skąd przybyła - powiedział Roger. - Ale to tylko przypuszczenia. Przydałby nam się jakiś szpieg...
- Tak, tylko wtedy jest to ten sam kierunek co zhenckiej karawany jakbyś nie zauważył - skrzywiła się Sabrie. - i mogą jechać razem. Lepiej dla nas żeby pojechała do przodu... w co niestety wątpię.
- Kastus wspominał że ona lubi się otaczać swymi ludźmi. Jeśliby miała jechać z karawaną, przyjechałaby z nimi wszystkimi. - wtrącił Yoshimaru.
- Jeśli pojedzie do przodu, to się oddali od swoich ludzi - odparł Roger. - Chyba że gdzieś tam czekają. Ale na to nic już nie poradzimy.
- Nie poradzimy to jak już na nich wpadniemy z nienacka. Dlatego właśnie należy najpierw zrobić zwiad, a nie od razu rzucać się z mieczem - wycedziła Sabrie. - Póki co i tak nie pozostaje nam nic innego jak czekać. Nie wiadomo, czy Labera nie zanocuje u Zenthów, a jeśli nawet nie, to nasza nieobecność wyda jej się podejrzana gdy tu powróci. Może do tego czasu przybędzie reszta i będzie można ustalić sensowniejszy plan.
- Miałem na myśli spotkanie w parę oczu z Alison, a nie z całą jej wesołą drużyną - sprostował Roger. Nie dodał, że jeśli Labera postanowi na nich zapolować, to i tak nie uda im się uciec.

W tym momencie na polanie pojawił się Vraidem i podbiegł do Sabrie, domagając się uwagi. Ta z lekkim zdumieniem odebrała od niego list, po czym streściła pozostałym treść i odpisała:

Wcześniej byli u nas. Labera to dawna przełożona Kastusa; był akolitą Bane'a. Śmiertelnie się jej boi, więc za naszym przyzwoleniem wyjechał. Cyrkowcy chcą mu pomóc "uporać się" z tym problemem (przekaż Jadeirze), podobnie jak Morgan i mag. Labera obiecała powrót; mogą być kłopoty. Postarajcie się wrócić na noc do obozu i dowiedzcie się o nich ile można. Uważajcie.


Psu rzuciła w nagrodę kawałek mięsa i posłała w drogę. Teraz pozostała ta gorsza część wieczoru... Sabrie nie była w humorze - co ostatnio zdarzało jej się nader często - i nie miała zamiaru patyczkować się z Dru. Ostatecznie nie raz tłukła kapłanom do głowy, żeby nie sprowadzać dodatkowych kłopotów, a to... Toteż wzięła wiadro wody, chlusnęła całą zawartość na śpiącą gnomkę, po czym huknęła: Kastus uciekł z kapłanką Bane'a, Alison!
-Ktooo śśśmie!- ryknęła wściekle gnomka podnosząć się z pozycji leżącej do siedzącej i zaczęła wywijać zaciśniętymi piąstkami na boki. A jedna z tych piąstek dała przypadkową fangę w nos Sabrie. A kapłanka burknęła.- Kto śmie mnie budzić, i na wszystkie trybiki, gdzie jest Kaktus?!
- Mówi ci cos imię Alison Labera? - krótko rzekła Sabrie, odstawiając wiadro i drapiąc się po nosie.
-Nie znam... to ktoś ważny? - burknęła Drucilla i dodała głośno. - Gdzie moje... Heej!! Jest jeszcze noc! Co mnie budzisz, by wypytywać o jakieś babiszony. I gdzie jest ten nicpoń Kaktus, znów gania za spódniczkami? Nie ma ich dość w tej karawanie?
- Kapłanka Bane'a? Przełożona Kastusa? - podrzuciła nieco rozczarowana wojowniczka. Liczyła na to, że dureń wprowadził gnomkę w swój życiorys, co ułatwiłoby sprawę.
-Eee... coś ci się pokićkało. To ja jestem przełożoną Kastusa i bynajmniej nie wyznaję czarnej rękawiczki.- burknęła gnomka poprawiając okularki.- Co się tu właściwie dzieje?
- A obudziłaś się już? - uniosła brwi Sabrie, po czym streściła sytuację, z planem mordu włącznie. Dziwnie rozbawił ją fakt, że gnomka mogłaby czcić część garderoby. Chyba zaczynała popadać w wisielczy humor.
-Tyle zachodu z powodu jednej baby... po prostu, zastrzelmy ją.- wzruszyła ramionami Drucilla i zaczęła grzebać, w swych wynalazkach wyjmując kolejne dziwadło.


Skąd ona brała te rzeczy? Drucilla trzymając konstrukcję równie wysoką jak ona dodała.- Miała mi służyć do odszczurzania piwnic. Powiązałam w niej odrobinę magii z techniką. Świetnie nadaje się do strzelania w nocy.
Teraz wiadomo czemu Drucilla była tak cenna dla Silverymoon. Gnomka miała smykałkę do wszystkiego co śmiercionośne. I gdyby nie fakt, że Silverymoon było ważniejsze od Kastusa to Sabrie z przyjemnością pozwoliłaby jej użyć tego ustrojstwa byle tylko mieć już spokój.
- Jeśli robi choć połowę tego huku co zabawka, którą mi podarowałaś, to lepiej to zostaw - rzekła, stanowczo odbierając gnomce broń. - Inaczej w ciągu kilku minut będziemy mieć na głowie całą karawanę Zenthów. A chyba nie chcesz, żeby shandlowali Pysia do przetopienia na garnki i patelnie?
-Tsss... wy nie myślicie wielotorowo jak gnomy. Nie potraficie powiązać i nowatorsko wykorzystywać własnych możliwości. Nic dziwnego, że Faerun jest taki prymitywny. Pamiętasz czar, który pozbawił Sylphię i resztę możliwości działania w Waterdeep? Myślisz że tylko kapłanka Maski potrafi go rzucić? Hałas broni można ukryć zaklęciem Cisza.- rozpoczęła swój wykład gnomka.
- Ekhem - Rozległo się z boku, i niczym spod ziemi wyłoniła się stojąca obok pozostałych Sylphia... swoją drogą, ciekawe jak długo już tam tak stała?. Spojrzała po zebranych, po broni którą im zaprezentowała Gnomka, po czym w końcu się odezwała:
- Chcecie, to mogę rzucić parę przydatnych czarów, przemienić czyiś wygląd na Zhenckiego strażnika, ukryć kogoś pod osłoną niewidzialności, zarówno tej słabszej, jak i mocniejszej... a jak nie chcecie, to cmoknijcie mnie w tyłek - Zakończyła wypowiedź wyjątkowo groteskowym uśmieszkiem.
-Właśnie, kombinacja to podstawa...- dodała Drucilla kiwając głową.- Nie pojedynczy czar czy atak, a używanie w kombinacji, daje combosy, które dają bonusy, które... w każdym razie coś tam dają. I to jest... eee... fajne.
Sabrie spojrzała na Dru spod uniesionych brwi. "Fajne..." A jeszcze przed chwilą chciała z ręcznej armaty strzelać.
- Jak skrytobójstwo w obozie to nie do mnie. Choć przyznam, że będzie ono najbardziej praktycznym rozwiązaniem. - spojrzała z uznaniem na Sylphie. - Morgan?
-Nie w obozie... poza nim. To cacuszko ma zasięg większy niż refleksyjny. Chyba. Teoretycznie. Na papierze wszystko się zgadzało, ale nie przeprowadziłam jeszcze prób w terenie.- zamyśliła się Dru.
- Oj tam skrytobójstwo... - Powiedziała do Sabrie Maginii - Da się jej w łeb, wywlecze, a potem pomyśli... a ciebie złotko to nawet w mężczyznę zamienić mogę... - Zamrugała teatralnie oczętami.
- A nad czym tu myśleć, skoro wszyscy chcą ją ukatrupić. Dobry trup to zimny trup. Możesz mnie nawet w kawkę zmienić, co nie zmieni faktu, że się skradać nie umiem - wywróciła swoimi Sabrie.
-To fajnie że wszyscy są taaacy zgodni.- odparła Dru i wywróciła się... dosłownie. Moc pobudki jaką zgotowała jej Sabrie przestała działać.- Może mi któreś z was dziewczątka dostarczy jakiegoś na klina?

- Nie może - ucięła Sabrie. - To zastanówcie się wszystkie... wszyscy - zerknęła na Lilka - nad... kombinacją czarów, a po powrocie zwiadowców dopracujemy szczegóły.
- Bez wzmocnienia... niewiele pomogę.- burknęła płaczliwie gnomka.
- To Kastus nie wróci - brutalnie przypomniała wojowniczka i zabrała się do wdziewania zbroi.
-To ja się stąd nie ruszę, bez Kaktusa. Ani Pysio też nie.-odparła Drucilla.
- To padniesz z głodu... wcześniej czy później, bowiem Kastus wybrał zwiewanie od przeszłości, zamiast przyszłość z tobą.

Na te słowa Dru nie odparła nic, tylko pomstując pod nosem na Sabrie i obmyślając różnego rodzaju złośliwe zemsty zaczęła pełzać po wozie, w poszukiwaniu ukrytego alkoholu.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 28-12-2010 o 19:21.
Sayane jest offline  
Stary 29-12-2010, 15:38   #385
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Elf przysłuchiwał się naradom w końcu zabrał głos gdy przyszło do omawiania strategii - choć ta bez dokładnego zwiadu i tak mogła opierać się co najwyżej na przypuszczeniach.

- No cóż, czary obszarowe takie jak zabójcza chmura czy mgła raczej odpadają, przeszkadzały by naszym atakującym a wygląda na to, że chociaż cześć z nas będzie walczyć z bliska. Pozostaje kilka ofensywnych o ukierunkowanym i ograniczonym zasięgu - elektryczne wyładowanie czar dość silny i obejmujący kilku wybranych przeze mnie przeciwników, kula ognia i … chmmm i to właściwie wszystko jeśli chodzi o ofensywne czary, bo magicznych pocisków i innych bzdetów z niższych poziomów właściwie nie liczę. Mam za to kilka przyzwań potworów, na pewno pomogą co nieco w walce i te będę sukcesywnie przyzywał. Odesłanie czy rozproszenie magii może nam co nieco pomóc gdy przeciwnik zacznie miotać zaklęciami bądź przyzwaniami.
Oczywiście w grę wchodzi niekonwencjonalna walka z powietrza na gryfie, ale przypuszczam, że na małą zwrotną grupke niewiele się ona przyda... Gryf jest dobry na ufortyfikowane pozycje jak i na duże gromady przeciwnika, najlepiej nie władającego magią - bo ta w powietrzu jest podwójnie niebezpieczna... wiecie, można spaść, a to boli.
- elf uśmiechnął się , chyba sam do siebie, bo raczej drużyna w zabawnym nastroju nie była. Chrzaknął i powrócił do “kombosów”

- Na naszych skrytobójców a właściwie na jednego skrytobójcę, mogę narzucić potężniejszą niewidzialność, jest spora szansa, że zdoła zaatakować nim zorientuje się przeciwnik, a przynajmniej nim go dostrzeże. Do tego dołączę przyśpieszenie i zbroję maga, co łącznie da komuś sporą pomoc w walce wręcz. Zbroje mogę rzucić najwcześniej , bo i tak będzie działać kilkanaście godzin, a niewidzialność i przyśpieszenie tuż przed atakiem.


Elf dość szybko skończył szykowanie planów, liczył, że magia Sylphi obejmie drugiego skrytobójce, a resztę dopełni magia kapłanki i druidki a być może i barda...

- A tak poza tym to zastanówcie się nad pytaniami jakie można by zadać ocalałym przeciwnikom... ot choćby o skryte tajemnice kultu, ostatnie wydarzenia, czy … czy choćby o Kastusa lub cokolwiek innego. Jeśli ktoś przeżyje to nim zostanie wykończony warto go magicznie przesłuchać. No a chyba nikt nie chce pozostawiać wyznawców Bane’a przy życiu i to takich którzy mieliby pamiętać o ataku...

No i przydałoby się ściągnąć naszą grupę teatralną do pomocy o ile ktoś z nich zechce pomóc to każdy będzie z pewnością pomocny i przyniesie choćby małe ułatwienie zadania.
 
Eliasz jest offline  
Stary 29-12-2010, 17:03   #386
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Dru pomstując na Sabrie i obmyślając różnego rodzaju złośliwe zemsty, pełzała po wozie, wyszukując ukrytego alkoholu.
Roger przez moment przypatrywał się tej działalności, a potem spytał:
- Szukasz czegoś? Chyba nic już nie ma. Kastus poczęstował Alison.

-Usmażę ją żywcem z kiełbaską. A Kaktusa czeka manto!- gnomka wyrzuciła z siebie stek gróźb bez pokrycia.- Moje winko śmieli ruszać! Porachuję im wszystkie kości. Zróżniczkuję im wszystkie włosy. Moje skarby... to ja miałam was wyduldać!
- Ależ Dru... Wszak to był gość. Trzeba było czymś ją poczęstować.
- Roger zdawał się być szczerze oburzony faktem, że Dru nie rozumie nic z pojęcia 'gościnność'. - A Kastus chyba nie miał już nic swojego.
-Bez pozwolenia, wtrybiać się na imprezkę i wypijać czyjeś winco... to obelga.
- zagrzytała niemal zębami gnomka.
- Się tak nie unoś, złość piękności szkodzi - Odezwała się do Gnomki Maginii.
-Mojej urodzie, żadna złość nie zaszkodzi.- odparła Drucilla, wyciągając z jednej kryjówek w wozie swą zdobycz.


Dobywając ze skrytki flaszkę z winem i pociągając sporego łyka mówiła.- Tu jesteś mój skarbie, moja ambrozjo, napoju życia i bogów.
Co prawda, to prawda, pomyślał Roger, który do urody gnomki miałby nieco uwag. Sylphia z kolei uśmiechnęła się minimalnie pod nosem, pozostawiając swoją "awaryjną" flaszkę wybornego wina na miejscu, czyli gdzieś w magicznej torbie, przewieszonej przez ramię...
-Oooooch...to lepsze niż orgazm. Tak słyszałam.- uśmiechnęła się Drucilla za jednym razem opróżniając połowę flaszki.
- Nadanie komuś postaci Kastusa to żaden problem, prawda? - Roger zwrócił się do magini, wracając przy okazji do poprzedniego tematu. Co prawda mógłby podyskutować z Dru na temat najrozmaitszych ekscytujących przeżyć, ale wolał zostawić to na kiedy indziej. Mimo interesującej tematyki.
- Oczywiście, że nie - Odparła Sylphia, kręcąc jakoś tak głową na słowa wypowiedziane przez Dru - A kogo masz konkretniej na myśli jako owego ochotnika?
-To kto robi za Kaktusika?
- również spytała kapłanka odzyskując "siły" po małym drinku.
- W tej chwili nikogo konkretnego nie mam na myśli - odparł Roger. - To było pytanie ogólne, na poczet przyszłego planu.
-Aktor, potrzebujemy aktora...czy ten..Revcośtam nie był przypadkiem jakimś artystą, grajkiem?
- gnomka wysiliła swój mózg opróżniając do końca butelczynę.
- O właśnie! - rozpromienił się Roger. - Masz rację.
-Phi...to oczywiste że mam... Wielokółkowe....eee.. wielotorowe myślenie, daje mi przewagę nad prostaczkami.
- odparła Drucilla.
Sylphia spojrzała na małą Kapłankę naprawdę dziwnym wzrokiem...
A Roger doszedł do wniosku, że obcowanie z prostaczkami jest zdrowsze dla umysłu. Drucilli najwyraźniej kontakty z maszynami nieco zaszkodziły. Zakółkowało ją jakby. A Maginię korciło jeszcze, by spytać, co to są "tory", dała sobie jednak z tym spokój. Jeszcze denerwujący pokurcz będzie miał naprawdę satysfakcję, szczycąc się posiadaniem wiedzy większej niż ona.

- Ktoś sobie pojedzie, udając Kastusa. Alison ruszy w jego kierunku. Wszystko powinno się odbyć poza zasięgiem wzroku tych z obozu. A wtedy ty, zza krzaczka, ustrzelisz kapłankę Bane'a. Przynajmniej już nigdy nie sięgnie po cudze wino - powiedział Roger.
-Ano mogę...-machnęła łapką gnomka z wyraźną irytacją w głosie.
- Dobrze, fajnie - Odezwała się Sylphia - Ale czy ten "ktoś" nie powinien mieć ze sobą jakiś niewidzialnych ochroniarzy na wszelki wypadek, lub jeszcze lepiej, czy sam nie powinien zniknąć w odpowiednim momencie?.
-Tylko niech się nie pchają na linię strzału.
- dodała gnomka.

I nagle ją olśniło. To, co właśnie zaproponowała, skazywało ją samą na wzięcie udziału w owym cholernym zadaniu, wszak ktoś robiący za ochronę musiał w odpowiednim momencie być blisko "Kastusa", by rzucić na niego odpowiedni czar, pozwalający bezpiecznie uciec.

Akurat.

Pewnie ich dopadną, a ona skończy na okropnych torturach u Zhentów, którzy przerobią ją na bliżej nieokreśloną, krwawą breję. Magini sięgnęła po własną flaszkę do torby, po czym napiła się prosto z butelki, aż zagulgotało. Etykietę miała w chwili obecnej głęboko w poważaniu.

- Ochroniarze to, jak powiadają, inna inszość - uśmiechnął się Roger. - Ustalimy później, kim będą i gdzie będą.
Ze strony Magini odpowiedziało jedynie Rogerowi "gul, gul, gul", rozmowa urwała się więc z powodów... bardziej przyziemnych?
Roger pokręcił głową.
Kolejna, która przekładała butelkę nad inne przyjemności. To już chyba przesada. Zdecydowanie wpadł w nieodpowiednie towarzystwo.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 29-12-2010, 23:41   #387
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Śpiewający Revallion, dał Teu to czego on potrzebował. Odwrócenie uwagi i czas. Ukryty w mroku cieni elf przemierzał obozowisko idąc za tą parką.
Dotarł do jednego z ładniejszych i obszerniejszych namiotów. Gdy oboje tam weszli, ów namiot wypełnił silny blask.


Wejście do środka nie wchodziło więc w rachubę. Trzeba było się przyczaić przy namiocie i podsłuchiwać.
-Co to za cyrki?!- głos kobiety był donośny i władczy.
-W rzeczy samej to cyrkowcy. Niegroźni i bez znaczenia.- odparł męski głos.- Czy wydarzyło coś nieprzewidzianego pani?
-Niezupełnie. Mamy sporo towaru, a wy... czy zamówienie nasze zrealizowane zostało?
- spytała kapłanka.
-Tak... zgodnie z życzeniem. Oraz mam przekazać, byś w swych łowach baczną uwagę zwracała na kapłanów Gonda. Podróżuje ich dwójka z obstawą na wozie. Czarnej sieci bardzo zależy na wozie i kapłanach. Są gotowi hojnie zapłacić, jeśli ich złapiesz żywych.- mówił kupiec.
-Nie... nie natknęłam się. Ale... może mój podwładny, którego spotkałam w cyrku, będzie coś wiedział.-odparła kobieta.
-Tak. A co do obecnych zdobyczy?- spytał szef karawany.
-Są spore... ostatnie świeże. Ale wszystko lepiej sprzedawać w innym rejonie. Z dala od Waterdeep.- rzekła kobieta.
-Och...nie martw się pani. Zamierzam zahaczyć o Luskan. Tam towary z rabunku i kradzieży można tam spokojnie upłynnić. Czy wszystko idzie zgodnie z planem?- dopytywał się kupiec.
-Niestety nie. Nie tak łatwo wprowadzić terror na tym szlaku. Ale z czasem powinno się udać. Niemniej władze Waterdeep...-mówiła kobieta, ale po chwili męski głos wtrącił.- Tak, tak... znowu odmówili. Wolą by Strażnica Tempusa była pusta, niż żeby Czarna Sieć zrobiła tam posterunek.
-Prędzej czy później... problemy na szlaku zmuszą ich do tego, a wtedy będziemy kontrolowali jedną z nici łączących Waterdeep z resztą świata.
-odparła kobieta ze śmiechem. Po czym zaczęła wyliczać zgromadzone dobra, niewątpliwie pochodzące z grabieży , co akurat było dla Teu nudne. I od tej nudy wybawił go Vraidem przynosząc wieści. I przypominając elfowi, że czas się ulotnić.

Recital Revalliona zrobił duże wrażenie i niewątpliwie został przyjaźnie przyjęty zarówno przez Czarną Lwicę, jak i najemników Zhentharimskich. Ale czas było wracać do trupy.
A Teu nie mógł narażać reszty drużyny nie idąc z nimi.

Na miejscu Jadeira oraz jej pomocnicy dowiedzieli się o wydarzeniach, które zaszły gdy ich nie było. Zgodziła się z Yoshimaru i pokiwała głową wysłuchując planów, które powstały podczas jej nieobecności.
Najbardziej szefowej cyrku podobał się pomysł wywabienia kapłanki poza obóz i tak skrytobójczo jej zabicia. Tym bardziej, że druidka wróciła do obozu z wieściami, że znalazła wąwóz idealny na pułapkę tego typu. Oczywiście pozostawała kwestia przynęty, a tu wszystkie oczy zgodnie zerkały na Reva, zgodnie z sugestią kapłanki Gonda.
Plan ogólny w sumie był. Randżit i Jadeira oraz Zaisher postanowili pilnować obozu wraz z Shandri. Maestro Scarlatti zaś miał pomóc w zabójstwie wraz Syblis i Yoshimaru.
A tymczasem do obozowiska zbliżała się Alison wraz ze swym pupilkiem oraz dwoma opancerzonymi ochroniarzami. Nieco wstawiona wrzeszczała na cały głos.- Kastus ty jełopie, wyłaź jak do ciebie mówię! Twoja pani cię woła! Nie ukryjesz się przede mną. Nie chcesz się ukrywać.
Czas przekuć pomysły w plan i zastosować go w praktyce.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 29-12-2010 o 23:46.
abishai jest offline  
Stary 30-12-2010, 09:48   #388
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Elf słuchał uważnie, wyłapując każde słowo, które wypowiadała para. Z Alison nie miał problemów, gdyż była zadziwiająco głośna, z mężczyzną nie było tak łatwo, ale w sumie nie napotkał większych problemów. Z rozmowy wysunął ponure wnioski co do przyszłości tego szlaku i niebezpieczeństw na jakie czeka ich karawana… potem rozpoczęło się nudne wyliczanie inwentarza. W sumie nic ciekawego, choć obfity mieli ładunek. Wtedy usłyszał głos Vraidema w głowie i szybko opuścił swój posterunek.

Przeczytał wiadomość po cichu lekko się krzywiąc, lecz milczał do momentu gdy zjawili się w obozie, wolał nie ryzykować. Tam dowiedział się o śmiałym planie drużyny… i nie zbyt mu się to spodobało. Co więcej zdążyli się już przygotować, więc elf musiał się spieszyć z tym co chciał im przekazać.

-To ryzykowne… kiedyś Revalion dawał swój występ poszedłem za przywódcą karawany i kapłanką Bane’a. To oni zrabowali i zamordowali członków tamtej karawany… współpracują. Ich celem jest zasianie strachu na tych terenach, aby szlak okazał się być na tyle groźny i niebezpieczny, że Waterdeep pozwoli im osiedlić się w Strażnicy Tempusa, łupy chcą sprzedać w Luskan.- przedstawił elf. Był dumny ze swoich zdolności, ale teraz przyszła część na tę mniej miła część informacji.

- Uważają nas za zwykłych cyrkowców… ale wiedzą o kapłanach Gonda podróżujących z obstawą, i bardzo zależy im na nich, że tak się wyrażę - ściszył głos - Dlatego lepiej pomyśleć nad tym czy pokazywanie im Dru nie zepchnie na nas gniewu i karawany i gruby grabieżców.- westchnął ponuro.

Milczał przez parę sekund, po czym wziął oddech i znowu zaczął.

-Alison pragnie jednak tu wrócić, aby przepytać Kastusa. Więc nie wiem czy obecność Dru jest konieczna. Jeśli zaś chodzi o ewentualne ciało Alison… mogę je spróbować ukryć na planie cienia… choć wiąże się to ze standardowym ryzykiem przemieszczenia i tym podobnych.- dodał.

Po dyskusji jaka się wywiązała wyciągnął pergamin i szybko napisał na nim list.

Harveku jesteśmy właśnie na trakcie niedaleko Strażnicy Tempusa. Natknęliśmy się na grupę Zhentów i kapłankę Bane’a pracującą dla nich. Alison, bo tak się zwie ta kapłanka, to stara znajoma Kastusa z jego poprzedniego życia, biedak tak się jej przestraszył, że wolał na jakiś czas się ukryć. W obozie chcą pozbyć się Alison, aby uniknąć jej zemsty gdy się dowie co się stało z Kastusem. Jednak sprawa w jakiej do ciebie piszę jest zgoła inna. Jako Harfiarz masz pewne znajomości i cele, zatem wiedz, że Zhenci wraz z ową kapłanką podstępnie mordują i grabią karawany przechodzące niedaleko Strażnicy Tempusa. Ich celem jest stworzenie aury niebezpieczeństwa wokół okolicy, aby zmusić Waterdeep do oddania im Strażnicy Tempusa, gdzie chcą się osiedlić. W ten sposób chcą kontrolować jeden z największych szlaków handlowych do Waterdeep. Ufam, że te informacje się przydzą. Łupy chcą sprzedać w Luskan za pomocą swojej karawany kupieckiej.

Teuivae’ Vealahr Nantar

Zwinął go w rulonik, wyciągnął Talizman Quaala który przemienił się w niewielkiego ptaka.

-Zanieś to Harvekowi Harfiarzowi- polecił i podał mu list. Ptak zawsze dolatywał do tego do kogo miał.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 30-12-2010 o 10:00.
Qumi jest offline  
Stary 07-01-2011, 23:17   #389
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Sytuacja wyglądała coraz ciekawiej. I nie było to bynajmniej określenie pozytywne. Po powrocie do obozu i dowiedzeniu się, że to "on" - artysta stroniący od przemocy jak tylko można, ma być przynętą na tą całą kapłankę... to było dla Revaliona nieco za dużo jak na jedną noc... czy nawet na jedną wyprawę.
A nie wyglądało na to, by za rogiem było już Silverymoon.

Żeby jednak plan się powiódł, musiał pierw istnieć. Toteż drużyna, już w prawie pełnym składzie, gdzie brakowało tylko Kastusa, zaczęła go układać.
- Któreś z nas - Roger spojrzał na Sabrie - powita Alison tutaj, w obozie. Może ja. Z pewnością się ucieszy na mój widok. - Uśmiechnął się. Średnio sympatycznie. - Powiem jej, że Kastus niedawno pojechał. I wskażę kierunek. Nie sądzę, by Alison powściągnęła chęć dopadnięcia go.
- Gdzieś tam, kawałek od nas, Rev, przebrany za Kastusa, będzie sobie jechać. Powolutku. Albo będzie stać w pobliżu zasadzki i będzie poprawiać coś przy uprzęży. Gdy Alison się zbliży na odpowiednią odległość, Dru zrobi w niej małą dziurkę. A ci, co będą w zasadzce, i ci, co pojadą za Alison, zaatakują obstawę kapłanki.
- Potem trzeba by pozbyć się ciał. I zrobić coś z końmi. Jakieś propozycje?

- Aha... Jeszcze jedno. Jestem przeciwny temu, by niby-Kastus czekał w obozie na Alison. Bezpośrednia konfrontacja mogłaby się źle skończyć. No i trzeba będzie dobrze pilnować Julisy, żeby czasem nie spotkała się z naszym drogim gościem. To chyba coś dla Shandri.
- Konie przepędzić. Zwierzęta nie opowiedzą co się stało. A prędzej czy później, ktoś zorientuje się że kapłanka nie żyje - stwierdził Yoshimaru. A Jadeira dodała. - Sama zajmę się Julisą. Shandri dopilnuje by nie wychodziła. Ja, by jej nie znaleziono.
- Musisz pełnić honory pani domu. - Roger skinął głową. - Ale mam nadzieję, że Alison nie będzie przeszukiwać całego obozu, tylko podąży za wyraźnymi śladami.
- Ciałami mogę zająć się ja - odezwał się ponownie Teu - tak jak wspominałem mogę je zabrać na Plan Cienia.
- To by było najlepsze - zgodził się Roger. - Dasz sobie radę sam, czy potrzebujesz jakąś pomoc przy przenoszeniu?

- Wystarczy, że ciała będą zebrane w jeden kopiec, nie muszę ich nieść, wystarczy kontakt fizyczny - odpowiedział chwilę się zastanawiając. - Wezmę ze sobą najwyżej Vraidema, zmiana planu może nieco mnie przenieść od was. W razie czego wyślę wam wiadomość, a Vraidem pomoże mi was wytropić.
- Ej, a może tak skupimy się na tym co będzie na początku? - wtrącił Revalion, kiedy otrząsnął się z szoku po poznaniu planu. - Na przykład nie mam pojęcia jaki jest Kastus, żeby móc go sprawnie udawać. Może mnie ktoś oświecić jak on się... zachowuje na co dzień?
- Wystarczy, że na widok Alison zbaraniejesz i zaczniesz się jąkać... - stwierdził Roger. - Ale powtarzam - według mnie ona powinna cię zobaczyć jedynie z daleka, w okolicach zasadzki. Spotkanie z nią tutaj, w obozie mogłoby się różnie skończyć.
- Na przykład twoją śmiercią Revalionie.- wtrąciła Syblis spokojnym tonem głosu.

"Wielkie dzięki, to bardzo zachęca do zadania", stwierdził bard w myślach patrząc na nią spode łba.
-A tego mimo wszystko staralibyśmy się jednak uniknąć, czyż nie? - dodał jakby od niechcenia Teu - Trzeba się zastanowić co z obstawą Alison. Moglibyśmy oczywiście użyć kul ognia i tego typu zaklęć... ale to głośne czary, efektowne, zostawiające po sobie sporo bałaganu... radziłbym od takich się powstrzymać.

"I rażące postronnych świadków w postaci mnie..., dodał Rev znów w myślach.
- Parę cichych zaklęć, jakieś unieruchomienie osoby czy coś w tym stylu - odparł Roger - powinno ich zachęcić do pozostania w miejscu. A chociaż chodzą w tych całych blachach, to sobie z nimi poradzimy bez efektownych kul ognia.
- Więc tak... jeśli to ma być faktycznie transmutacja mojej osoby w Kastusa z twojej strony Sylphio, to jestem pod wrażeniem. - odparł po chwili Rev, wyraźnie rad że jego kontakt z kapłanką ma się ograniczyć do "zobaczenia z daleka". - Jednak jeśli wystarczyłaby iluzja, to sam ją mogę sobie sprawić. W takim wypadku szkoda zdolności kogoś, kto ma się nimi zająć.
- Iluzję łatwo przejrzeć - Odezwała się Magini - Bezpieczniej więc będzie użyć mocniejszego zaklęcia, a o moje zdolności to się skarbeńku nie martw...
- To z pewnością nie ma być bliska znajomość - zapewnił Roger. - A jak wygląda Kastus wiesz wystarczająco dobrze.

- Gorzej jak Allison szybciej rzuci swój czar na Reva niż wy na nią... - od niechcenia rzuciła Sabrie.
- Nie wiem, czy ona ma zamiar rzucać jakieś czary - odparł Roger. - Jak już, to pewnie będzie chciała Kastusa udusić własnymi rękami. Poza tym nie planowałem rzucania na nią czarów. Ona powinna dość szybko zginąć - dodał. - Odpowiednio wcześniej.
- Skoro mamy jej pokazać "uciekającego Kastusa", to zapewne będzie chciała go zatrzymać przed uduszeniem.
- "Uciekający" to pojęcie względne. - Roger nie rozumiał, czemu niektórym trzeba tłumaczyć rzeczy oczywiste, i to kilka razy. - Zobaczy go z daleka. A po co ma marnować czary, skoro przyjemniejsze będzie dopadnięcie go własnoręcznie. Nie sądzę, by miała bardziej miękkie serce, niż ja.
- Nawiązuję tylko do waszego unieruchomienia osoby - wzruszyła ramionami Sabrie. - To, że ma ochroniarzy w płycie nie znaczy, że nic nie umieją. Zresztą to była tylko luźna uwaga.

-Na pewno są doświadczonymi i niebezpiecznymi wojakami.- stwierdził Yoshimaru, a Jadeira dodała.- I kapłanami Bane'a.
-Mamy przewagę liczebną.- burknęła kapłanka, zaś druidka wspomniała.- Wąwóz jest dość głęboki, by ukryć światła i wybuchy, gorzej z dźwiękiem.
- Ktoś coś wspomniał o odpowiednim zaklęciu - powiedział Roger.
-Mam tylko jeden taki czar wymodlony.- odparła wprost kapłanka.
- Tylko przez przypadek "mnie" w ten sposób nie wycisz, bo nie będę miał jak uciec. - stwierdził Revalion. - Znam całkiem paskudną pieśń magiczną specjalnie na takie okazje... ale jeśli nie będę mógł wydobyć z siebie głosu to nic z tego nie wyjdzie.
- Więc raczej nie ma sensu go używać na Alison.- wzruszyła ramionami gnomka, pociągając winka z butelczyny, która w "magiczny" sposób pojawiła się w jej rękach. Dru mogłaby robić, za asystentkę Scarlattiego, gdyby chciała.

Mniej więcej w tamtym punkcie planowanie się zakończyło i uznano, że jest wystarczający. Revalion, jako najbardziej narażony na szwank chciał jeszcze go dopracować, aby ten "szwank" ograniczyć do minimum.
Jednak zwyczajnie nie było czasu - Alison zaglądała już do ich obozu i trzeba było działać. Udał się więc z Sylphią w okolice wąwozu, które miało robić za miejsce pułapki. Kiedy magini zmieniła barda w kapłana Gonda, poruszał się nieco by przyzwyczaić się do nowego, "większego" ciała.
Czuł się nieco silniejszy jako Kastus, ale także o wiele niezgrabniejszy. Mało satysfakcjonująca "wymiana".

Wkrótce potem udał się na ustalone miejsce, gdzie Alison miała go "zobaczyć z daleka". Za dobrze jednak wiedział że w takich sytuacjach coś mogło pójść nie tak, miał zamiar więc skorzystać z własnych zasobów. Nie tylko Syplhia, czy Lilawander mogli unieruchamiać. Revalion znał nieco potężniejszą wersję tego czaru, "unieruchomienie potwora", dzięki czemu mógł teoretycznie zatrzymać nawet czarnoskórego pupilka Alison gdyby zaszła taka potrzeba.

W ostateczności planował zniknąć przy pomocy zmylenia kierunku, by zostawić swój duplikat na miejscu, a samemu uciec w przeciwnym kierunku.
 
Gettor jest offline  
Stary 09-01-2011, 15:02   #390
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Kilka stworów, wyładowanie elektryczne czy jakieś prostsze zaklęcia powinny przynajmniej pomóc w ubiciu Alison i jej obstawy. Zresztą nie wiadomo jakiej magii użyją, jakie przedmioty mają i co tak naprawdę nas czeka. Plan ładny, ale jak zwykle wszystko wyjdzie w praniu. W miejscu gdzie nastąpi atak - czyli przed naszą przynęta ustawię niewidocznego psa obrońcę.
Zawsze to magiczne mięso więcej , przez które Alison z resztą będzie musiała się przebić chcąc wyjechać z wąwozu. No i mogę rzucić zbroję i silniejszą niewidoczność na jednego z naszych napastników. Przyśpieszenie pozostawię na Dru...
- elf spojrzał na pociągająca z butelczyny kapłankę i ponownie rozważył pochopne słowa, nie wyobrażał jej sobie pijącej w przyśpieszonym tempie... już miał wrażenie, że jest przyśpieszona w tej czynności, a co by dopiero było po rzuceniu na nią zaklęcia... - Choć nie wiem ile trwa przeładunek tej broni i czy będzie ona jeszcze używana w tej walce, jeśli nie to pewnie Scarlattiemu się przyda... A co do ciał, najlepiej to by było podrzucić je tej zgrai Zhentów, może wywołać małą iluzję walki toczonej koło ich obozu i ściągnąć na nich resztę zbirów spod znaku Bane'a ... co by się powyrzynali nawzajem... no ale to takie tam optymistyczne dywagacje, pewnie jak tego nie zrobimy kapłanki będą szukać u nas... no ale ja tu "tylko" magiem jestem. Pytacie więc odpowiadam, przynajmniej jak myślę.

Elf nie był w najlepszym humorze , chęć rewanżu na morderczej organizacji, obłowienia się w łupach i zaciśniania więzów została przez drużynę solidarnie zaprzepaszczona przez fakt, że nawet nie zająknęli się o roli elfa. Tymczasem machnął na to ręką zakładając, że sami nie wiedzą co mają... “Cudze chwalicie swego nie znacie “ - miał juz im powiedzieć na odchodne, ale ugryzł się w język, zamierzając wykazać się w walce... przynajmniej jednym czy dwoma czarami. Humoru nie poprawiał mu fakt, że jedyną osłoną własną zdawało się być lustrzane odbicie - zapewne jak mag schowane w krzakach do póki nie zacznie się walka...
 
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172