Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2010, 09:33   #48
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
-.. w końcu jesteśmy partnerami, ne Kirisu-kun? – głęboki i słodki niby najprawdziwsza ambrozja głos ułatwiał słowom wlewanie się do umysłu młodziana.
Po śniadaniu Leiko zaciągnęła go do ogrodu karczmy. Naturalnie, nie zrobiła tego dosłownie. Wystarczającą siłą przyciągania było jeszcze przy stole ledwo zauważalne muśnięcie palcami jego dłoni, połączone z rzuceniem Płomieniowi uwodzicielskiego, pociągłego spojrzenia. Potem wstała, dziękując wszystkim za śniadanie i z kimonem tańczących u jej stóp na ogród wyszła. Nie musiała tam długo czekać. Już po kilku chwilach Kirisu wypadł z budynku, jednocześnie wpadając w jej pułapkę, kiedy zbliżył się i usiadł blisko niej na ławeczce. Strategicznie wybrała tę odwróconą tyłem do okien Szczęśliwej Brzoskwinki, by poprzez oparcie o swe ramię rozłożonej parasolki móc zapewnić im wystarczająco dużo prywatności. By móc skorzystać z wachlarza swych tylko nieco mniej subtelnych sposobów perswazji. Bowiem łasy na jej uwagę, ciało i pieszczoty młodzian pierwszy raz w tej znajomości wydawał się posiadać jakieś ciekawe informacje, w tym przypadku dotyczące łaźni. Ale też i pierwszy raz zdarzyło się, aby kobieta miała aż takie trudności z wyciągnięciem ich z niego. Zapierał się zaskakująco dobrze, przy tych jej pozornie przypadkowych muśnięciach zagarniających kosmyk włosów za jego ucho, a potem sunących po szyi.
Pierwsza jego bariera padła, gdy Leiko nogę na nogę założyła, prezentując prawdziwy urok jej kimona. Rozchylający się materiał odsłonił biel tej smukłości, aż do samego uda pokazując jej wdzięki, którym wilczek wczoraj tyle swego płomiennego zainteresowania okazywał.
-A ostatniej nocy dodatkowo rozwinęliśmy naszą współpracę, pamiętasz? – zapytała nie przejęta tym, że jej kreacja więcej odkrywała niż zakrywała. Swe spojrzenie skupiała na jego szyi, po której wodziła opuszkami odnajdując najwrażliwsze miejsca przyprawiające go o drżenie. Ale i to było za mało. Kirisu kłopotliwą dla siebie rozmowę próbował skierować na przyjemniejsze i bezpieczniejsze tory, ale jego przeciwniczka zdecydowanie to ignorowała. Wprawdzie przypomnienie mu o nocnych igraszkach i pokazanie jednej nogi z cudnej pary, która tak mocno i pobudzająco obejmowała jego biodra było dobrym zagraniem.. ale nie końcowym.
-Bo ja pamiętam bardzo dobrze, mój Płomieniu– zamruczała cicho, a chociaż głos jej zadrżał jakby samo wspomnienie w niej wywoływało przyjemne podniecenie, to nie był to jeszcze ostateczny cios z jej strony. Ten nadszedł w kolejnej sekundzie, gdy dłoń wędrująca niewinnie po jego szyi i obojczyku, zsunęła się bez wstydu po torsie oraz brzuchu, aż wylądowała na udzie młodziana. I nie, panowie i panie, nie był to ten fragment znajdujący się zaledwie niewiele powyżej kolana. Chociaż nie było to też miejsce strategiczne, to i tak palce Leiko przekroczyły granicę przyzwoitości poprzez lekkie uciśnięcie wewnętrznej strony uda. Kirisu wciągnął gwałtownie powietrze i jeszcze bardziej zapłonął rumieńcem na całej twarzy, z pewnością w środku walcząc z rozpalonym przez kobietę pożądaniem oraz nagłym zawstydzeniem z sytuacji w jakiej go postawiła. I przegrał biedaczek. Przegrał sromotnie. Zaczął mówić, zdradzony przez swoje własne usta, które z większą chęcią stopiłyby się w pocałunku z fioletowymi wargami, niż opowiadały o takich rzeczach kochance. I nie było w tym nic dziwnego. Tak naprawdę to bardziej dukając niż mówiąc, Płomień podzielił się z nią swoją wiedzą na temat „Tańca Zmysłów”. Była to łaźnia wyłącznie dla mężczyzn i to bogatych, bowiem za odpowiednio wysoką cenę można było zamówić.. dodatki uprzyjemniające kąpiele i masaże. Zaczynając od czegoś tak niewinnego jak łaziebna w jej pełnym, nagim majestacie. Przez skorzystanie ze zwinnych języczków i zawsze chętnych ust dziewczyn będących w stanie zapewnić oralne pieszczoty klientom. Co bardziej cierpiący na posuchy mogli też sobie zażyczyć więcej i nie pozostać biernymi przy ponętnych ciałach, które za odpowiednio mile brzmiącą ilość monet dla każdego otwierały swe rozkoszne bramy. Wniosek był prosty – „Taniec Zmysłów” był idealnym miejscem dla niezaspokojonych seksualnie, często żonatych bogaczy i bushi poszukujących ugaszenia pragnienia za wysokie sumy pieniężne.
Kiedy Kirisu zająkiwał się próbując obejść jakiś fragment opisu lub starał się nieudolnie uciekać od tematu wyraźnie pomijając pikantności, to na swej drodze trafiał na przeszkodę. Na swego wroga i uosobienie swych pragnień, na słodko-gorzką istotę płci pięknej, której dłoń w takich chwilach zaczynała gładzić zachęcająco jego udo. Nie był w stanie uciec z potrzasku, ale nadzieja się pojawiła, kiedy po jego słowach zapadło milczenie. Z jego strony dość krępujące, a z jej analizujące to co usłyszała. Ale i przyglądała mu się wprawiając w taniec iskierki podejrzliwości w oczach. Podejrzliwości powodowanej jego wyjątkową chęcią wizyty w miejscu oferującym takie usługi, która teraz mogła się wydać aż nazbyt żarliwa. Podejrzliwości, która choć prawdziwości miała w sobie niewiele to zdawała się wręcz emanować z nieprzerwanie uśmiechającej się kobiety. Podejrzliwości, pod której ciężarem Płomień wydawał się skurczyć nieco.
Bolesny finał dopiero nadchodził wielkimi krokami, by w końcu oznajmić swoją obecność nie dość, że cofnięciem ręki Leiko, ale jeszcze poprawieniem nią materiału kimona, aby znowu zasłaniał on jej nogę. Gesty łamiące serca, oddalające rozkoszne wizje wraz z ciepłem i zapachem kobiety. I nim zdążył wytłumaczyć skąd posiada taką wiedzę o „Tańcu zmysłów”, albo chociaż swe poruszenie tym zaproszeniem zanegować, ona już stała dumna i słowami krótkimi urwała wszelkie tłumaczenia – Idę na spacer.


***


Uśmiechał się do niej, gdy głowę uniosła by na niego spojrzeć. A raczej na nich, bo było ich dwóch. I obaj się uśmiechali, nie doszukując się jednak odwzajemnienia tego w mimice kobiety.
Chociaż tak naprawdę to się nie uśmiechali, a ich twarze były wykrzywione w zastygłych grymasach na jej widok. Ale i to się nie zgadzało, bo ich oczy już dobry czas temu przestały widzieć, teraz pozostając tylko strzępami w oczodołach, do których dobrały się ptaki. Powodu takiego stanu rzeczy należało się doszukiwać w linach zaciśniętych na ich szyjach, z pewnością będących po skutecznym wykonaniu swego zadania przerywania ich rdzeni kręgowych.
Nie, to nie tak..
Przechyliła głowę i wargi lekko wydęła przyglądając się tym oryginalnym zdobieniom drzewa. Obaj mężczyźni mieli zakrwawione szaty, ale te ciemne kwiaty nie wskazywały na mnogość cięć ostrzem. To musiało być szybkie, świadome i celne, potwierdzające plotki dotyczące samobójstw. Ale nie tłumaczyło ich zawiśnięcia na drzewie pod którym stała Leiko i przyglądała się im stoicko, w przeciwieństwie do otaczających ją ludzi. Lamentom nie było końca, ale szczęśliwie w takiej zbieraninie była w stanie dosłyszeć już się rozprzestrzeniające plotki w temacie tych krwawych wydarzeń. I według ludności były to powody całkiem trywialne, ot tutaj romans, u innego kłopoty finansowe, jeszcze inny delikwent odznaczał się chorobliwą wręcz żądzą.. Czasami chwila ciszy następowała, gdy ktoś rzucił nieśmiałą wątpliwość co do tak dużej liczby samobójstw i to jednej nocy. Odpowiadało mu szuranie nogami o ziemię, spoglądanie jeden na drugiego niepewnie i pojedyncze odkaszlnięcia, po których ktoś próbował podrzucić temat mgły. Ale i ten się nie przyjmował ze zbyt dużym odzewem podsumowywany tylko tym, że owszem, była.. lecz czy miała z tym powiązanie? Tego nikt nie wiedział, a przecież mieszkańcy Nagoi już mieli wystarczająco dużo zjawisk nadprzyrodzonych na głowach.

Widok zwłok nie uprzyjemniał rozmów, więc ludzie przychodzili i odchodzili, a Leiko postanowiła wziąć z nich przykład. Dotarła do większej ulicy Nagoi, gdzie ponad szumem głosów odznaczał się głośny stukot. Stukot przynajmniej kilku par nóg zaopatrzonych w kopyta uderzające o bruk. Pozornie nic nadzwyczajnego jeśli takim zwierzęciem był muł czy inne podobne mu urokiem stworzenie, ale to okazało się być trzema końmi.

Cennymi i drogimi zwierzętami, na które mało kto mógł sobie pozwolić i o ile dwaj bushi komponowali się z tymi szlachetnymi istotami, o tyle trzecia osoba już mniej. Był nią tajemniczy mnich Jing-Fei, z którym Dasate złożył im wizytę poprzedniego dnia, a teraz Leiko była świadkiem jak opuszcza miasto kierując się na północny-zachód. A z tego co się dowiedziała o okolicy przed swoim własnym przybyciem, to ta droga prowadziła do małego zamku lorda Hizuke, pana okolicznych ziem i samej Nagoi. Cóż, z tego co też słyszała, to wcale nie był prawdziwy zamek, a tutejsi w stanie upojenia alkoholowego nazywali go Antei Hizuke - Stajnia Hizuke. Ambicje nie zawsze szły w parze z funduszami..
Przechodzący ludzie umiejętnie przesłaniali czasem postać kobiety odprowadzającej spojrzeniem mnicha, aż ten ze swą skromną świtą zniknął jej z oczu. Naturalnie, nierozwiązaną pozostawała zagadka jego funkcji i przyczyny przybycia do Nagoi. Ale ta musiała zostać odsunięta do rozwiązania później.


***

Rozpuszczone, wilgotne jeszcze włosy to częściowo opadały na twarz, to końcówkami układały się na ramionach Leiko i sięgały ku łopatkom, tworząc na skórze zawiłe kształty niby tatuaże czernią kontrastujące z porcelanową bielą. I wyciągnięte jej ciało było leniwie, w ogóle się nie wzbraniając przed byciem obdarowywanym masażem. Bo mogła. Bo nie wypadało odmówić. Bo nawet po odkryciu tajemnicy stojącej za zaproszeniem ich do „Tańca Zmysłów” mogła delektować się tymi.. torturami mającymi wyciągnąć zeń jej własne sztuczki. Delektować się bezwstydnie, z pełną świadomością celu jakie miało to młode dziewczę. A Miyu była złakniona sukcesu w swojej misji, szczebiotała radośnie, pełnym zachwytu i podziwu dla łowczyni głosem, czasami i ociekającym erotyzmem. A jej silne i delikatne zarazem dłonie wędrujące po udach Leiko, sprawiały łowczyni tyle przyjemności. Chociaż przyprawiało to ją o dreszcz zaszczycający sobą plecy i przemierzający obszar wzdłuż kręgosłupa ku pośladkom, to poddawana takim zabiegom kobieta uporczywie wykonywała zwinne, słowne uniki, za każdym razem pozostawiając młodziutką kunoichi na pustym polu, pozbawioną cennych informacji o czarnowłosej. Brzmienie jej głosu nie wskazywało na zbytnie rozmyślanie nad kolejnymi słowami, gdyż rozmarzonym był, jakby rozum poddawał się działaniom łaziebnej stając się coraz słabszym. Jednak Miyu trafiła na zbyt zaprawioną w takich bojach przeciwniczkę, która leżąc sprawiała wrażenie dość znudzonej tematami łowów, jakby było to coś trywialnego i męczyły ją wieczne pytania o historie z nimi związane. Nazbyt snobistyczna, aby swego gardła używać do kolejnego opisu walki z oni bądź zbyt skromna do chwalenia się swoimi umiejętnościami.
Delikatna pieszczota dłoni niezrażonej niepowodzeniami łaziebnej wędrowała od szyi, przez barki, wzdłuż kręgosłupa. Towarzyszyły temu delikatne muśnięcia kobiecych warg, tak... pobudzające. Wcierane w skórę olejki tak rozkosznie uprzyjemniały ten masaż. Znała się na swej robocie, przynajmniej jeśli chodziło o pracę dłońmi. Nie poddawała się łatwo, bo nadal trajkotała wesoło, swe niezadowolenie unikami Leiko ukrywając pod płaszczykiem uprzejmości. I w swej desperacji sięgała też i po pieszczoty bardziej intymne w swej naturze, gdy to zwinnym i ciepłym czubkiem języczka przesuwała po karku czarnowłosej.
Wtedy ta stopniowo, pod wpływem pieszczot rozwijała inną technikę, polegającą na nakarmieniu wygłodniałej dziewczyny historiami o sobie. Zmyślonymi, ale jakże autentycznymi się wydającymi, gdy wypowiadane były z uczuciem.
Tak oto bowiem Leiko Maruiken urodziła się na statku, który był jej domem, a ogrodami zaś liczne porty w których dokowali. Oni, gdyż rodzicami łowczyni przecież byli handlarze znający się równie dobrze na swym fachu, co i na hulaszczym trybie życie, nierzadko wiążącym się z nielegalnymi interesami. Była dzieckiem dzikiej miłości.. szczęśliwie pomiędzy nimi, a nie do wtóru z jakimi osobami trzecimi w portowych tawernach. Ale także dzieckiem błękitnych, morskich otchłani.. gdy opisywała swe wspomnienia kołyszących ją do snu fal, złudny urok spokoju i ciszy przez uderzeniem sztormu, feerie kolorytu odległych miejsc znajdujących się za granicami ich kraju to.. ton jej głosu wyrażał głęboką tęsknotę. By później płynnie zmienić się w rozbawienie w opisie jej początkowych, nieudolnych prób chodzenia po lądzie bez kołysania się nawykłego na statkach. Gibkość swego ciała wytłumaczyła różnymi pracami fizycznymi jakie musiała wykonywać, a zaś posługiwanie się bronią tym, że dziewczę musiało jakoś sobie dawać radę, gdy jakie łase na jej młodziutkie ciałko ręce ku niej się wyciągały. Świat już wtedy bywał brutalny i musiała się nauczyć sztuki przetrwania.
W czasie tej rozmowy przyjęła postawę przyjacielską, o czym upewniła dziewczynę jakoby od dawna nie mając z kim pomówić na takie tematy. Pozorna nutka rozdrażnienia pojawiła się dopiero wtedy, gdy zapytana została o przyczyny porzucenia swego dawna życia. Sugerowała tym powstanie jakiegoś konfliktu, który zmusił ją do opuszczenia statku bądź może jej ucieczki z niego z całkiem własnej woli. Ale w zamian raz poczęstowała dziewczynę kąskiem. Jej zwyczajowym przypadkiem naturalnie, pod wpływem pieszczot języka łaziebnej na swej szyi, mogła napomknąć niewyraźnie o fałszywości swego nazwiska.. a może to było imię? Słowa utonęły w gorącym, a jakże, westchnieniu, za co winę ponosić mogła tylko Miyu. Im więcej jej „ofiara” przed nią odkrywała, tym bardziej zuchwale dziewczyna sobie poczynała. Dłońmi zmysłowo przesuwała po nasmarowanym olejkami i błyszczącym od nich ciele kobiety, umiejętnie skupiając się na tych obszarach, które przywoływały drżenie. Także jej usta nie próżnowały wraz z językiem przekraczając granicę wstydu i już wyraźniej naznaczając się pocałunkami oraz muśnięciami na rozgrzanej dotykiem białej skórze. Łasa na odkrywanie skarbów Leiko jakimi były jej sekrety świadomie wzmacniała doznania, aby umysł tamtej odleciał w jakieś rozkoszne miejsce, otwierając jej drogę do wydarcia każdej, najbardziej ukrytej tajemnicy. I była pewna, że właśnie takie się wydobywają z ust kobiety, której wprawdzie reakcje były właściwe.. ale rozum pozostawał bystry. Chłodno i ze szczegółami tworzył nieustannie kolejne kłamstewka, z którymi łaziebna mogła później w podskokach pobiec do swego zleceniodawcy.
Tak.. Maruiken była w stanie tę wizytę uznać za udaną na wiele sposobów. Nie tylko podarowała swojemu ciału luksus na jaki wszak zasłużyło, ale także odkryła kryjącą się za tym zaproszeniem pułapkę oraz wypchała ciekawskie uszy słodkimi kłamstwami, chowając tym samym prawdę o sobie. Żyła dla takich momentów. Dla takich dni pełnych spostrzeżeń i naginania rzeczywistości dla wyższych celów.


***


-Z pewnością daimyo Hachisuka miał ważne powody, dla których pozbawił łowy na ziemiach klanu Twojej doświadczonej w tej kwestii osoby, Kirisu-san
- dłoń wyciągniętej ręki zaciskała na materiale jego stroju. Jednak nie ciągnęła go niekulturalnie w dół, gest ten był tylko wzmocnieniem jej słów i stanowczego spojrzenia jakie mu rzuciła. A choć ono było dość stanowcze, to jej usta uśmiechały się promiennie, głos spokojny zeń wydobywając.
Spotkanie z Ginarim przyniosło ze sobą zaskakujące wieści. Siedząc przy obfitym posiłku, w nowym kimonie miękko otulającym jej ciało ciężkimi fałdami materiału i jeszcze układającym się na ziemi naokoło niej, Leiko za typową sobie niezachwianą harmonią kryła własne zdziwienie taką decyzją. Ilość zabitych oni tak naprawdę okazała się być bez znaczenia, chodziło o coś innego.. o coś, co dostrzeżono w ich trójce, skoro to właśnie im zaproponowano dalszą współpracę. Nie wiedziała cóż to mogła być za cecha, na cóż klan Hachisuka zwracał uwagę podczas obserwowania ich wysiłków w walce z oni. Chyba nikt z nich nie miał co do tego pomysłu, a już na pewno nie Płomień, nad którym teraz ona próbowała zapanować. Rozemocjonowany i wyraźnie niezadowolony z takiego obrotu spraw młodzian, prawie się gotował w środku z tej złości i niesprawiedliwości jaka go dotknęła. I chociaż w tym momencie zdołała go jakoś bez większej ilości słów, tylko za pomocą rozbłysłego w jej oczach smutku zmiękczającego wcześniejszą stanowczość przekonać do ponownego zajęcia przy niej miejsca to wiedziała, że później pośród uliczek będzie potrzebował pocieszenia. Później, gdy zakończą interesy, do których Leiko uśmiechnęła się delikatnie i pochyliła z szacunkiem głowę.
-Będę gotowa – krótkie, jasne, niebawiące się w zawiłości stwierdzenie z jej ust padło.
 

Ostatnio edytowane przez Tyaestyra : 05-10-2014 o 01:59.
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem