Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2010, 09:52   #49
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Po spotkaniu z Ginarim Leiko przebrała się w swoje własne kimono, które znała i wiedziała jak się zachowuje w ruchu, a późniejsze wytłumaczenie się modlitwami o pomyślność w łowach ponownie poskutkowało. I oto się znalazła w tym miejscu jakże niepasującym na nocne spacery dla tak kruchej z wyglądu istotki, ale nawiedzanym przez żywy sekret ją intrygujący. Z jednej strony całkowicie profesjonalnej, gdyż ronin miał powiązania z klanem Hachisuka, więc nie mogła pominąć tak cennego źródła. Druga strona natomiast była jak najbardziej osobista i możliwe, że w sporym stopniu odgrywała w niej rolę owa słabość, jaką była ciekawość względem niego. Odrzucała od siebie prawdopodobieństwo bycia ćmą krążącą wokół z łatwością mogącego ją spalić płomienia. Bardziej porównałaby to do.. igrania z nieznanym drapieżnikiem, który wprawdzie nie pokazał jeszcze pazurów, ale wiadomym było, że takie posiada i potrafiłby z nich zrobić użytek. Dodatkowo Kojiro co poniektórymi swoimi zachowaniami przypominał Leiko ją samą, co było przerażającym i jednocześnie dziwnie pociągającym wyzwaniem.
Kącikiem ust uśmiechnęła się do siebie na taką myśl dającą o sobie znać w tej czarnowłosej główce, gdy kobieta stanęła przed wejściem do budynku. Wycofanie się nie leżało w jej gestii, zatem uchyliła lekko odrzwia i tylko na tyle, aby móc się wsunąć do środka.
Czekał na nią. Przed roninem leżał skromny posiłek jak wczoraj, lecz tym razem niewątpliwie przeznaczony dla dwóch osób. Był pewien, że przyjdzie. Bezczelnie pewien. A jednak...w jego oczach widać było radość z tego spotkania, ukrytą pod ironicznym uśmieszkiem.




Siedział spokojnie, a jego katana leżała po prawej stronie obok niego.
Uśmiechał się mówiąc.- Czyż to nie piękna noc Leiko-san? Dla mnie na pewno, skoro znów zaszczyciłaś mnie swą uroczą osobą.
Po czym spytał pozornie obojętnym tonem.- A jak tam spotkanie z Dasate-sama? Upłynęło w miłej atmosferze? Bo niewątpliwie zatrudnił ciebie, łowczyni.
-Ah, od razu do tak poważnych tematów, Kojiro-san? – zareagowała krótkim parsknięciem śmiechu. Beztrosko tak, niezrażona ironią odbijającą się na jego licach.
Nie odpowiedziała mu od razu. Zamiast tego przeszła leniwie kawałek przez pomieszczenie i nieopodal przystanęła przy kolumience.
-Było miło, chociaż nie zabrakło i pojedynczego wybuchu niezadowolenia – odparła Leiko, kiedy palcami przesuwała po drewnie. Spojrzenie jej zawędrowało ku górze, ale zaraz potem głowę przechyliła i jednym okiem zerknęła na ronina -Ale skąd takie przekonanie, że mnie zatrudniono? Czyżby niezachwiana wiara w moje umiejętności? W końcu mogłam przyjść tylko po to, aby się pożegnać.
-Poważnych? Raczej radosnych Leiko-san. Wszak Hachisuka to bogaty klan, ne?- spytał retorycznie ronin uśmiechając się do niej. Nalał sake do dwóch czarek i usiadł wygodniej podpierając się jedną ręką i wędrując po kobiecie wzrokiem.- Czyż nie zabiłaś najwięcej oni?
Upił odrobinę trunku - Jesteś piękną i bystrą kobietą, a to czyni cię groźną Leiko-san. A w dodatku taniec który widziałem wczoraj w ogrodzie...- wzniósł czarkę w toaście.-...dowodzi iż jesteś też niebezpieczną kobietą. A więc potężnym sojusznikiem i wrogiem z którym trzeba się liczyć. Dasate-san na pewno cię zatrudnił.
Łyknął odrobinę sake dodając.- A taki sukces wymaga małego uczczenia, ne Leiko-san?
-Jeśli chodziłoby zaledwie o ilość zabitych oni, to zatrudniono by tylko mnie i mojego partnera. Gdyby zaś potrzebowano silnej, kobiecej ręki to druga łowczyni sławna ze swych polowań bardziej by odpowiadała – w głosie jej mieszały się ze sobą skromność wraz z melancholią poszukującą ukrytego sensu w decyzji o jakiej zostali dzisiaj poinformowani. Westchnienie, które w następnej chwili opuściło jej rozchylone wargi niby to wskazywało na ustąpienie Leiko w tym boju -Podejrzewam, że klan ma na to swe własne przekonania, w które moje wnikanie byłoby niewłaściwe, skoro mogą mnie sowicie wynagrodzić za moją codzienną pracę. Naprawdę powinnam jedynie uczcić tak wyśmienite zlecenie.
Mówiąc to okrążyła smukłą kolumienkę, przy czym biodra jej kołysały się zapewne zwyczajowo bezwiednie, ale jakże przyjemnie dla oczu i ducha. Chód ten towarzyszył jej i przy każdym kroku jaki zaczęła stawiać ku swojemu, niejako, gospodarzowi.
-A wczoraj demon zbyt wiele razy mógł mnie szybkim cięciem mieczy pozbawić głowy, lecz miałam dwóch wojowników czuwających, aby nic takiego się nie wydarzyło – kolczyki zdobiące uszy kobiety brzdęknęły cichutko, kiedy ta pochyliła z wdzięcznością głowę akurat przechodząc blisko mężczyzny. Zaraz potem z szelestem poprawianego dłońmi materiału zasiadła na przeznaczonym dla siebie miejscu przy poczęstunku.
-To byłaby wielka strata, gdyby oni oddzielił tak śliczną główkę, od tak pięknego ciała.- odparł podziwiając jej chód i urodę. Przymknął na moment oczy zamyślając się. Przymknął oczy by jej widok nie rozpraszał, nie sprowadzał myśli na nie ten temat co powinien.- Od pewnego czasu, duży wpływ na daimyo klanu Hachisuka mają chińscy mnisi, przez co jego decyzje stały się zaskakujące, mimo to... spodziewałem, że zatrudnią was wszystkich.
-Chińscy mnisi? I to w większej ilości? – brwi uniosła na taką wiadomość, która zastała ją w pochylonej pozie, w czasie sięgania po czarkę -Miałam niewątpliwą przyjemność jednego poznać, kiedy Dasate-sama przyszedł się z nami spotkać, ale.. i o tym zapewne wiesz, ne?
Uśmiech wpełzł na jej usta, jednak rozsiewany przez niego urok nie obejmował oczu Leiko, ni tego odsłoniętego, ni też mu bliźniaczego przesłoniętego pasmem włosów. Wpadające w pomarańczowy odcień tęczówki tradycyjnie przyglądały się nienachlanie jej rozmówcy, wychwytując zależności pomiędzy słuchanymi i wypowiadanymi słowami, a mimiką twarzy. Zwilżyła gardło niewielką porcją sake, po czym w zamyśleniu zakręciła glinianym naczynkiem w dłoni -Może zatem oglądano naszą grupkę, by później podjąć taką decyzję dotyczącą tylko trójki. Całkiem udaną, jeśli rozpatrywali nas pod kątem rozbieżności w charakterach i sposobach polowania, czego skutkiem mogą być ewentualne spięcia pomiędzy nami i oddzielne łowy na ziemiach klanu.
-Motywów działań mnichów, mogę jedynie się domyślać. A może nawet, bardziej zgadywać niż przewidywać.- odparł ronin, sięgając niespiesznie po onigiri. Starał się to ukrywać, ale... jego wzrok od czasu do czasu przesuwał się po jej skórze wprost do dekoltu. Powoli jedząc dodał z pewną nutą... smutku. - Mistycy są jednak osobami z natury nieodgadnionymi.
Westchnął, jakby zrzucał z siebie duży ciężar.- Więc wasza trójka. Kto dokładnie? Komu dostał się zaszczyt asystowania tobie w łowach? I... gdzie macie się udać?
-Kohen Takami i Sogetsu Kazama. Youjutsusha i wojownik, który wczoraj był ze mną i Płomieniem, kiedy postanowiłeś jasno zaprezentować swoją obecność i dołożyć mi kolejną osobę, przed którą muszę chronić mój sekret – zacmokała z dezaprobatą na takie utrudnianie jej życia przez ronina. Ale jak zawsze jej nastroje nie były jednoznaczne, tak i ta drobna reakcja została zbagatelizowana brakiem jakiego rozgoryczenia w jej postaci -Jeden nazbyt lubiący brzmienie swego głosu, drugi zaś.. zastanawiająco trudny do przeniknięcia.

Siedząc wyprostowana założyła wygodnie zgiętą rękę pod biust, co zaowocowało lekkim wypchnięciem materiału owymi krągłościami. Nie zwracając na to większej uwagi Leiko łokieć drugiej o nią wsparła i chwilę wpatrywała się w otchłań czarki w kontemplacji nad swymi przymusowymi towarzyszami.
-I chciałbyś wiedzieć dokąd, Kojiro-san? A jeśli klan Hachisuka nie byłby zadowolony, gdyby nowo najęta łowczyni rozpowiadała gdzie ma się udać? –pochyliła się i głos do konspiracyjnego szeptu zniżyła -Ale powiem Ci, że tym razem dziewica odgrywać będzie większą rolę niż zaledwie żartu.
-Czyż dziwi cię moje zainteresowanie twą osobą Leiko-san?- odparł żartobliwie i spoglądając na to co mu prezentuje, wysunął dłoń w jej kierunku. Palcem wskakującym przesunął po podbródku dziewczyny i po szyi. Nachylił się do niej i szepnął jej do ucha, nadal wodząc palcem pieszczotliwie po jej skórze.- Czyż dziwi cię, że spoglądam na ciebie z pożądaniem i... pragnę mieć okazję do ponownego spotkania z tobą? Czyż dziwi cię, że chciałbym wiedzieć, gdzie mogę cię znaleźć?
Czuła jego oddech na swym uchu i prawdę w jego słowach. I wiedziała, że wykręca się od odpowiedzi, wykonuje sprytny unik. To prawda, pragnął jej. Pragnął jej ust, jej drżącego ciała w swych ramionach, możliwe, że pragnął nawet więcej... jej miłosnego oddania. A jednak... wiedziała, że nie dlatego pyta. Wiedziała, że pod tym błahym pozorem, kryło się coś jeszcze. Inaczej nie odsłoniłby się ze swoim uczuciem do niej.
Dreszcz przeszył kobietę promieniując od poddawanej pieszczotom szyi do reszty ciała, a najbardziej skupiając się na jej klatce piersiowej i podbrzuszu. Dreszcz przyjemny. Dreszcz zdradziecki. Znalazła się w sytuacji, w której stawiała już wielu mężczyzn i właśnie teraz, tutaj, już czuła jak diabelskimi wręcz tworami były takie pełne subtelności sztuczki. I jak rozkosznymi, jak skutecznymi na nieświadomej niczego ofierze.
-Myślę… - głos jej zadrżał i zająknęła się przez to, gdy dotyk ronina natrafił na bardziej wrażliwy punkt na szyi powodując przechylenie się jej głowy. Z jakąż łatwością ciało będące w jednej chwili zabójczym narzędziem, w drugiej taką słabością się wykazywało i to u osoby tak zaznajomionej w manipulowaniem ludzkimi pragnieniami.
Odstawiła powoli czarkę i sięgnęła ku ręce mężczyzny. Długimi palcami objęła jego nadgarstek, po czym ze stanowczością ku dołowi ściągnęła, pozwalając sobie na muśnięcie kciukiem wnętrza owej dłoni Kojiro.
-Myślę, że na równi ze mną interesujesz się też i klanem, a ja jako łowczyni jestem po prostu dobrym źródłem informacji, do których Ty masz utrudniony dostęp. Chcesz wiedzieć co zamierzają, śledzić ich poszczególne kroki, więc oczywistym jest, że i wiedza o tym gdzie wysyłają łowców jest Ci potrzebna -odchyliła się, aby móc w oczy jego zajrzeć -Mylę się?
-Hai... mylisz się.- odparł wprost Kojiro spoglądając w jej oczy. Przysunął się blisko niej, niebezpiecznie blisko. Ich twarze niemal się stykały. Ujął dłonią jej dłoń, która odsunęła jego palce od szyi dziewczyny. Był blisko niej , był niebezpiecznie blisko...choć owe zagrożenie było rozkoszne w swej naturze. Był mężczyzną o wiele dojrzalszym, o wiele bardziej zaprawionym w sztuce miłosnej niż Kirisu. I co najgorsze, do pewnego stopnia ją intrygował. Szeptał jej tak blisko że kolejne głoski przechodziły prawie wprost z ust do ust. Niemal spijała jego słowa.- Mylisz się. Ich kroki nie interesują mnie o tyle, o ile nie krzyżują się z moimi, Leiko-san. Bowiem, mam powody by wrócić na ich ziemie. I zbyt wielu wrogów, by pozwolić sobie na lekkomyślność. Co gorsza, nie znam obliczy wszystkich moich wrogów. Nie interesuje mnie, gdzie wysyłają innych łowców. Ale gdzie wysyłają ciebie.
-Nie wierzę Ci – rzekła równie szczerze co on, a pedantycznie układanym do wypowiedzenia każdego słówka wargom niewiele brakowało do przypadkowego zetknięcia się z ustami ronina -Ale skoro powiedziano nam o celu naszej wyprawy także przy niezatrudnionych łowcach, to albo było to nieuwagą, albo nie zależy im na zachowaniu tego w tajemnicy. Mogę w takim razie powiedzieć takiemu tylko roninowi.. – uśmiechnęła się z powracającym animuszem. Na dowód tego wolną dłoń uniosła i koniuszkiem palca przesunęła po ustach mężczyzny, parując jego czar i swój własny roztaczając -Jeśli tylko Ty się ze mną podzielisz swoim powodem powrotu na ziemie klanu, Sasaki Kojiro-san.
Ujął koniuszek jej palca wargami, delikatnie acz stanowczo. Czubek języka przesunął się po nim, dotykając go pieszczotliwie. Uśmiechnął się puszczając go i mruknął.- To sekret Leiko-san, ale sekret niegroźny, jeśli Kojiro nie żyje, ne?
Przesunął dłonią po jej policzku i twarz jej przybliżył do siebie. Miał lekko przymknięte oczy i uśmieszek który świadczył o pewności siebie.- Za ten sekret, żądam pewnej zapłaty Leiko-san.
Zbliżył swe usta i pocałował ją delikatnie, ale bardzo lubieżnie. Jego język obdarzył pieszczotą jej wargi. Głaszcząc jej policzek Kojiro całował ją przez chwilę rozpalając jej zmysły. Swoje zresztą też... oczy mu błyszczały, gdy oderwał usta od jej warg. Nadal ich twarze były blisko siebie, ich ciała niemal się ze sobą stykały. Wciąż głaszcząc policzek łowczyni ronin rzekł.- Ktoś, mam nadzieję, żyje jeszcze na ziemiach klanu. Moja siostra. Po wojnie straciłem z nią kontakt. Nie wiem co się z nią stało. Jadę by się upewnić, że jest bezpieczna. Ziemie Hachisuka to obecnie niebezpieczna kraina. I nie tylko ze względu na oni.
Po tych słowach odsunął się od niej, mówiąc nieco ironicznie podczas nalewania sobie sake.- Czasami sekrety mogą być tak... przyziemne i prozaiczne, ne Leiko-san?
-Rzeczywiście, pomyliłam się. Mój błąd. Wymaga się ode mnie wiedzy w temacie efektywnego zabijania demonów, a nie wnikania w cudzą naturę - odpowiedziała, gdy słodkie zagrożenie oddaliło się i schowało znowu za ironiczną maską, pozostawiając po sobie tylko wspomnienie pocałunku mogącego przywołać rumieńce na policzkach niejednej kobiety. Niekoniecznie na tych o porcelanowej bieli, ale na pewno na wielu innych.
Przepraszające pochylenie głowy, zafalowanie pasma włosów i przesłonięcie oczu powiekami schowało przed światem burzę mającą miejsce w kobiecie i mogącą nieopatrznie odbić się rozdrażnieniem w tych zwierciadłach duszy. Pomyliła się, a porażki na takim polu godziły w nią głęboko. Ale po chwili odetchnęła i wyprostowała się, wcześniej jeszcze gliniane naczynko obejmując dłonią i podnosząc ku sobie.
-Przez Trzęsawisko Zapomnianej Dziewicy. Do zamku Miyaushiro – rzuciła wyjątkowo konkretnie tuż przed samym zanurzeniem ust w sake. Kilkoma łykami opróżniła czarkę i potem spojrzała znad niej na ronina -I to właśnie ta informacja miała być Twoją zapłatą.
-To szybka droga do siedziby daimyo, Leiko-san.- odparł ronin popijając sake. Lekkie drżenie dłoni świadczyło, że i na nim dotyk jej ust zrobił wrażenie. Niemniej nie było wahania w jego głosie. Jedynie spokój.- Ale... Niewiele osób tamtędy podąża. Trzęsawisko jest groźnym miejscem, było takie jeszcze przed wojną. Niewiele osad tam się znajdowało. A w głębi mokradeł kryją się stwory, których sam widok napawa lękiem. Tak przynajmniej twierdzili miejscowi. A ja nie mam powodu, by im nie wierzyć. Wojna zaś sprawiła, że owe nieliczne osady, również opustoszały. Zachowaj więc ostrożność Leiko-san. Sam myślałem o tej drodze, ale samotny bushi byłby zbyt łatwym celem.
Uśmiechnął się nagle, zmieniając temat. -Gomen nasai. Przyznaję, że cena za moje sekrety była dość... bezczelna. A jaka jest cena za twoje sekrety, pani?
-Z pewnością zatrważająco wysoka. To moje skarby, a szukanie sposobu na obdarcie mnie z nich powinno być o wiele bardziej fascynujące niż gdybym Ci o nich po prostu powiedziała – zamruczała także uśmiechem odpowiadając na jego własny. Spiła ostatnie krople trunku zagubione w czarce, a potem czubkiem języka powiodła po swych wargach smakując na nich sake i niedawny pocałunek - Czyż pożądanie z tajemnicą nie tworzą rozkosznie niebezpiecznej i pociągającej mieszanki wartej poszukiwań?

Flirtowała z nim, oczywiście, że to robiła, ale w zgoła inny sposób niż z Kirisu. Ronin był dojrzalszy i bardziej stoicki niż Płomyczek, acz.. czyż nie pokazał wcześniej, że jest podobnie niecierpliwy jak młodzian? Równie łasy na kobiece wdzięki, choć przez większość czasu to umiejętnie skrywał. Niezmącony i odległy, skomplikowany do odczytania i.. z tych powodów tak niepokojąco kuszący na wiele sposób, także tych niekoniecznie cielesnych. Chociaż i tych niezbity urok został potwierdzony, gdy tak bezczelnie i blisko nęcił jej zmysły. W jej mniemaniu zasługiwał na rozgrywanie tego powoli.
Wygładziła dłonią materiał kimona otulający jej uda i wyartykułowała swe myśli, które już ku innym, bezpieczniejszym ścieżkom zostały zmuszone podążyć -Jeśli ta noc będzie spokojna, to wyruszymy rano ku Trzęsawisku. Będziesz jeszcze dzisiaj polował Kojiro-san, czy zemsta kupca została już dopełniona?
-Zemsta dopełniona i zapłata odebrana Leiko-san, acz noc zbyt piękna by ją zaprzepaścić na sen.- odparł ronin wędrując spojrzeniem za jej dłonią i dodając.-Czyż nie lepiej poddać się jej urokom?
Musnął obszar jej nóg wymykający się spod kimona. Przesunął palcami po stopie i kostce kobiety. -To noc pełna pokus, ne Leiko-san?
Grał w jej grę, wykazując większą biegłość i opanowanie niż Kirisu. I dziewczyna miała wrażenie, że i w innych fragmentach miłosnej gry wykazałby się większą biegłością, a temperament kryjący się w półprzymkniętych oczach i nieco "kocim" tembrze jego głosu świadczył o wigorze podobnym Płomieniowi. Mówił nadal, rozmarzonym spojrzeniem spoglądając na Leiko i niby to przypadkowo wędrując palcem po jej stopie.- Zapewne nie ja jeden ulegam pokusom takich nocy. Ale jeśli podczas podróży po ziemiach Hachisuka, otrzymasz od kogoś haiku miłosne podpisane imieniem Inusuke. To wiedz, że na miejscu spotkania, zastaniesz mnie. O ile...- uśmiechnął się delikatnie.-... będziesz miała kaprys na spotkanie.
-Oh, Kojiro-san.. – imię jego z lekkością tchnienia wyrwało się na świat z ust kobiety. Nie był to jednak odzew na subtelne pieszczoty ronina, ale w wesołości rzucone westchnienie. Do wtóru z nim dłoń powędrowała do jej warg dotykając ich długimi palcami i w uroczo dziewczęcym geście zasłaniając nieznacznie malujący się na nich uśmiech. Mimo tego zachowania z uwagą i sporą dozą zaciekawienia śledziła tę jego przemianę od ich pierwszego spotkania, poprzez zachowywanie do niej pewnego dystansu i chowanie się za ironią, aż do jego aktualnych odważnych i zalotnych poczynań.
-Żadnego zakradania się po nocy ku oknom mego pokoju, aby przez nie wślizgnąć się do środka? Żadnego zdobywania zamku siłą, aby wyrwać mnie ze szponów klanu i mieć tylko dla siebie?– pytania, choć zadawane bezlitośnie, to w znaczeniu swym były tylko kokieteryjnością. Tak jak i ruch jej ręki który nastąpił potem, wyciągając ją ku twarzy Kojiro. Palce natrafiły na pasmo jego włosów zwisające niewiele przy policzku i zaczęły je figlarnie zaplatać na siebie, umilając kolejne stwierdzenie szeptem wypowiedziane przez Leiko -A tej nocy inny mężczyzna zostanie uszczęśliwiony moim towarzystwem, panie samuraju..
-Pani. To drugie może nastąpić. Być może wyrwę cię z zamku, by cię uratować.- nie było kokieteryjności w tych słowach. Mówił całkiem poważnie, acz nie rozwijając tej myśli. Nie przestając wędrować po kostce Leiko palcami i pozwalając jej na zabawę kosmykiem, dodał z ciepłym uśmiechem zmieniając temat.- To Kirisu ma ten przywilej, czyż nie? Powiedz, czy on ciebie uszczęśliwia? Bo jeśli nie...- rzekł wyraźnie żartując.- To może porwę cię wprost z gospody, ne?
-Jego.. zapalczywość w adorowaniu mnie ma swój urok. Tak jak i duża ilość niewykorzystanej energii tylko czekającej, aby dać jej upust w przyjemny sposób.. – przy ostatnich jej słowach było już pewne, że ewidentnie drażni się z roninem. Prawie mu je pocałunkiem przekazała, gdy stopniowo w trakcie mówienia tak blisko niego się pochyliła, oddechem swym rozgrzewając jego usta. Wzrok jej zaś zatrzymał się na jego oczach, jakby w nich właśnie poszukując jakich iskierek zazdrości.
Ale pomimo tego wabienia, Leiko nie posunęła się dalej. Było wręcz odwrotnie, gdyż podniosła się ze swego miejsca i kreację swoją otrzepała, dopowiadając przy tym z rozbawieniem -Jakże się do mnie karma uśmiechnęła zsyłając mi takich dwóch mężczyzn ubiegających się o me skromne względy.
Kojiro zaśmiał się cicho. Nie wstał jednakże przyglądając działaniom Leiko. Przez chwilę milczał, milczała także i ona... rozważając jego spojrzenie, które widziała z bliska. Skupione spojrzenie drapieżnika, analizującego ruchy ofiary. Czyż ona była jego łupem tej nocy? Miała wrażenie że nie. Nie okłamał jej, ani razu... tego była pewna, ale... właśnie. Problem w tym, że czasami trafiały mu się niedopowiedzenia. A choć zawsze mówił jej prawdę, to często zdawało się jej, że nie całą.
Po tej krótkiej chwili ronin wstał i zaszedł ją od tyłu. Położył dłonie na jej ramionach i szepcząc wędrował twarzą po jej uchu, policzku, szyi. Nie całował, ale czuła na swej skórze jego oddech.- Jak już wspomniałem Leiko-san. Jesteś niebezpiecznym wrogiem i... cenną sojuszniczką. Dlatego tak ważna jest dla mnie twoja przychylność. A to że jesteś pani, kobietą która rozpala zmysły i sny mężczyzn, czyni kwestię pozyskania twych względów tak... intrygującą, ne Leiko-san?
Poczuła jego usta na szyi, po prawej stronie, w miejscu w którym łączyła się ona z barkiem. Krótkie, acz drapieżne muśnięcie na skórze.
Uśmiechnął się i szepnął jej wprost do ucha, tak że poczuła jego ciepłe tchnienie.- Czyż nie Leiko-san?
Musiała to przyznać. Roninowi nie brakowało samodyscypliny.
-Zaintrygowanie.. – przerwała i westchnienie kolejne z siebie tego wieczora wydobyła, gdy jego oddech tak błądził po jej ciele - .. jest odwzajemnione..
Myśl o powrocie do ciemnych uliczek miasta mogących znowu być nawiedzanymi przez paskudne demony tak bardzo zachęcała do pozostania w jego ramionach i oddaniu się zapomnieniu.. Powieki wbrew jej woli zamierzały się do błogiego opadnięcia, ale zaraz uniosły się gwałtownie, gdy Leiko ich zamiary niecne odkryła. Kroki ze dwa przed siebie uczyniła, po czym obróciła się do mężczyzny, zachowując odległość obronną. Skłoniła się z gracją i rzekła -Życzę Ci pomyślności w szybkim odnalezieniu siostry w pełnym jej zdrowiu, Kojiro-san. Abym nie musiała zbyt długo na Ciebie czekać.
Podszedł do niej, ujął jej podbródek palcami i... zbliżył usta. Kolejny pocałunek ich połączył. Kolejny pocałunek z jego inicjatywy. Krótki, delikatny i czuły. Pasujący do żegnających się kochanków. Nie do nich. Kojiro uśmiechnął się po nim mówiąc tym swoim mrukliwym nieco kocim tembrem głosu, jakby przeznaczonym tylko dla jej uszu.- Dziękuję za ten wieczór i za cudowne wspomnienia, jakie mi zostawiłaś dziś w darze Leiko-san.
 

Ostatnio edytowane przez Tyaestyra : 05-10-2014 o 02:00.
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem