Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2010, 10:27   #13
Saverock
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Ankarian po wizycie na resztkach spalonego domu, wrócił z Oskarem do "Trzech Wron".

Sharlene czekała na towarzyszy w rogu izby, przy starym stoliku, przy którym zwykli siadać. Żłobiła w nim nożem tylko sobie znane symbole i obserwowała wchodzących i wychodzących z karczmy. Jej przyjaciel, Gabriel, spoglądał na nią z drugiego końca knajpy. Siedział z jednym z chłopców z ich szajki i rozmawiali o czymś przyciszonymi głosami. Potem tamten poszedł na górę, a Gabriel został sam. Obserwował ją sącząc rum. Nie czekała długo na ekipę, a kiedy zebrali się wszyscy zaproponowała piwo z uśmiechem.

Elf od razu zgodził się na piwo. Tego mu było trzeba. Musiał się napić po wizycie na resztkach spalonego domu. Chciał jakoś uciszyć wspomnienia i wątpił, że na jednym piwie się skończy. Nigdy nie kończyło się na jednym piwie, więc teraz pewnie będzie tak samo.

- Dobra... Któryś gentleman zechce mnie wyręczyć czy znowu ja mam nosić kufle? - Kobieta uniosła brwi pytająco.

- Ja mogę - mruknął cicho elf i ruszył powoli w stronę lady, aby zamówić pięć piw.

- W takim razie dla mnie dwie kolejki - powiedział niziołek, wcześniej jakby zamyślony.

Elf, usłyszał niziołka i natychmiast zamówił dodatkowe piwo. Po chwili podszedł do stolika z pięcioma kuflami i położył je na nim. Sam zabrał jeden z kufli i usiadł przy stole.

- Dobra - Sharlene pochyliła się nad blatem. - Macie coś?

- No cóż, najważniejsze zdobyte przeze mnie informacje przekazałem wam już wcześniej. Mamy kilka tropów, co może spowodować przedłużenie poszukiwań. Poza domem Kempera warto sprawdzić dwie karczmy, o których już była mowa. Bardzo możliwym jest, że nieszczęśnik skończył na dnie Reiku, jak powiedział mi jeden z jego bliskich sąsiadów - rzekłszy to halfling delikatnie się uśmiechnął.

- Na resztkach tamtego domu nie było nic ważnego - powiedział Ankarian i natychmiast upił sporawy łyk piwa.

- Wątpię, żeby w ruinach dało znaleźć się coś istotnego. - Sharlene łyknęła piwa. - Namierzyłam dom Kempera, i wiem, jak się tam dostać. W oknach są kraty, drzwi na razie lepiej nie rozwalać. Z tyłu jest okno, na piętrze. Nie trudno jest się na nie wspiąć i wydaje się to najprostszą drogą.

- Dobrze. Drzwi nie będzie trzeba rozwalać wcale. Jak dotąd mało który z zamków potrafił mi się oprzeć - powiedział Oskar błyszcząc białym, równym uzębieniem. - Ogólnie nie sądzę, aby ten należał do grupy ciężkich w otworzeniu. Jak mówisz najlepiej dostać się tam oknem na tyłach budowli. Jak byśmy byli już w środku i będziesz miała problem z jakimś zamkiem powiedz a istnieje duże prawdopodobieństwo, że se z nim poradzę.

Kobieta prychnęła.

- Dzięki, Oskar. Zamierzam sobie poradzić sama.

Elf był zamyślony i powoli pił piwo, ale dokładnie słuchał wszystkiego co mówiła Sharlene i Oskar. Skoro miał brać w tym udział to musiał wiedzieć wszystko.

- Ja będę gdzieś w okolicy domu i będę wszystko dokładnie obserwował - powiedział cicho.

- Dobrze. - Uśmiechnęła się do niego. - Czujka się przyda. Co do miejsc innych od Hebrenstasse. Informatorzy twierdzą - tu skrzywiła się lekko na wspomnienie uśmiechu starego dziada - że około tydzień temu w domu Kempera słychać było krzyki. Możliwe, że napadli go ludzie... umm... Icheringa? Tak chyba go nazwali... To hycel. Niedaleko Hebrenstasse organizuje walki psów. Nie wiem, gdzie dokładnie. Warto by złożyć mu wizytę.

- Skoro nie wiemy gdzie to jest złożenie mu wizyty będzie dość trudne. Natomiast przy Blumenstrasse są też organizowane walki psów w wymienionym już przybytku "Pod Spasionym Wieprzem". Niestety przez inne osoby. To jest również niedaleko domu Kempera. Wydaje mi się, że osoba o której mówisz musi być jakoś powiązana z braćmi Schantzheimer, którzy właśnie tam przeprowadzają wojaczki tych biednych zwierząt. - mówiąc to Oskar skończył pierwszy kufel i lekko się skrzywił.

- Myślę, że może to być nawet jeden z braci. A... - Odezwała się kobieta.

- Czekaj! Icherig... Icherig... O nim mówił mi właśnie sklepikarz. On organizuje walki psów gdzieś na terenach pogorzeliska. Ma na imię Gunter. Tak Gunter Icherig - dodał malec, rozpoczynając kolejny kufel.

- O, no to mamy kolejny trop. Poszukam go po wizycie u Kempera. - Oznajmiła Sharlene.

Ankarian wysłuchał tego co mieli do powiedzenia inni i wstał. Jego kufel był już pusty, więc poszedł po następny, a raczej po dwa. Przez chwile został jeszcze przy ladzie, a potem wrócił do stolika i zaczął pić kolejne piwo.

Sharlene popatrzyła na niego ze zmarszczonymi brwiami.

- Nie nabaw się w kaca. Czujka przyda się w pełni sprawna.

- Wolę kaca niż wspomnienia - powiedział elf obojętnie i wrócił do opróżniania kufla.

Lekko zamyślony halfling zastanawiał się co mógłby wspominać elf. Co prawda istoty to długowieczne, ale z natury dobre i raczej nie są na tyle sentymentalne gdyż wspomnienia z dwóch setek życia mogą zabić. Jemu musiało przydarzyć się coś niebywale wbijającego się w pamięć...

- A ja wolę nie zostać przyłapana na myszkowaniu w czyimś domu. Chcesz się upijać? Proszę bardzo. Po zadaniu postawię ci dwie kolejki, ale teraz się ogranicz przynajmniej do jednego piwa dziennie. - Kobieta dopiła swoje. - Nie mieszam się, może masz powód, żeby się tak upijać...

- Możesz być pewna, że na kacu będzie ze mnie dużo większy pożytek - mruknął cicho elf i dokończył drugi już dzisiaj kufel piwa.

- Nieco mi to przypomniało czasy jak podróżowałem z grupą krasnoludów. Oni skacowani też byli bardziej wydajnymi pracownikami. O dziwo, chwiejąc się na rusztowaniu żaden nigdy nie spadł - powiedział halfling śmiejąc się.

- Skoro tak twierdzisz - Sharlene mruknęła do elfa. Spoglądała na niego z politowaniem. - Jeszcze jedną kolejkę?

- Jak będę chciał kolejne to sam po nie pójdę. - Odparł elf, chwytając za drugi kufel, który przyniósł wcześniej i upił z niego mały łyk piwa.

- A czy ja mówię, że ci zafunduję czy co? Oczywiście, że sam sobie będziesz kupował! Zależy mi, żeby każdy był jutro w pełni funkcjonalny -Kobieta uśmiechnęła się uszczypliwie. - Przyda mi się pomoc w szukaniu hycla. Ktoś jest chętny?

- Ja jak zwykle jestem skory do pomocy. Jednak obawiam się, że moja charyzma może tam nie wystarczyć. Poza tym nie zajmujcie się głupotami. Taki gigant jak on obali i sześć takich piw i będzie w pełni sił - mówiąc to Oskar popił piwa stwierdzając, że faktycznie pijał lepsze i to nie w przybytkach o wiele wyższym statusie.

- Ja jutro będę w świetnej formie i aby Ci to udowodnić mogę iść z Tobą na poszukiwanie tego hycla - powiedział elf bez namysłu.

- Doceniam to - Sharlene wyszczerzyła się. - Co do twojej charyzmy, Oskar, to nie sądzę, żeby była potrzebna. Ekhm... Potrafię wzbudzić zaufanie, jeśli chcę - mrugnęła okiem.

- Nie wątpię. - rzucił krótko niziołek. Dla niego faktycznie byłaby atrakcyjna. Wystarczyłoby, aby miała o jakieś czterdzieści centymetrów wzrostu mniej przy obecnej wadze i była by idealna.

- Spróbuję go odciągnąć. Będziecie mnie osłaniać. Jeśli zacznę tracić kontrolę nad sytuacją, to dam wam znak. - Kobieta odgarnęła włosy z twarzy. - Dopracujemy plan, jak będziemy na miejscu.

- Puste - mruknął pod nosem elf, gdy kolejny jego kufel był opróżniony. Nie czekając długo, wstał i poszedł po kolejne piwo. Nie minęło dużo czasu, a znowu siedział przy stole i popijał piwo.

- Może i puste, ale skuteczne - Sharlene mruknęła do elfa patrząc, jak wychyla kolejny kufel. - Pij pij... Może niedługo nawet zaczniesz się uśmiechać.

Elf odłożył kufel na stół z dosyć dużą siłą, sprawiając, że trochę wylało się wokół.
- Nie zacznę - warknął, widocznie zdenerwowany.

- Czyżbym działała ci na nerwy? - Kobieta wyszczerzyła się wesoło.

- Przestań, Sharlene. Niech elf pije ile mu się podoba i jak mu się podoba. Ja bym go zostawił w spokoju, bo nie skończymy ustaleń do samej misji - powiedział z uśmiechem Oskar. - A co do Ciebie, Ankarian, nie sądzę aby to piwo było godne aż takiego uwielbienia. Jakbyś kiedyś wpadł do nas, do Krainy Zgromadzenia, tam bym Cie poczęstował trunkiem wprost od halflińskich piwowarów - dodał wspominając stare, dobre, rodzinne czasy.

- Nie przeszkadza mi, że elf pije - Sharlene świdrowała Ankariana wzrokiem z rękami założonymi na piersi.

- Przestań na mnie ciągle patrzeć - powiedział elf i wziął kolejny łyk piwa.

Halfling westchnął ciężko i zastanowił się jeszcze raz.

- Czyli jak dobrze rozumiem po przeszukaniu domu Kempera idziemy do karczmy "Pod Spasionym Wieprzem"? Wolałbym pogadać z klientelą wesołych braci niż z znajomymi z pogorzelisk. Potem zostanie nam ten “Czarny Kucyk”, ale to mógłby nawet odwiedzić Ernest wraz z Eugenem. Chyba, że będą mieli inne plany... - rzekł hobbit.

- Ja się wybieram na pogorzelisko. Jak chcesz, to możesz szukać w karczmie -Kobieta oparła podbródek na dłoni. - Chyba, że rozpytamy o Icheringa “Pod Wieprzem”, żeby nie włóczyć się po dzielnicy. To bardziej sensowne...

- To właśnie miałem na myśli. Nie sądzę, aby pomiędzy gruzami, przy dogasającym ognisku, walczyły sobie wesoło psy. Raczej będzie to gdzieś ukryte, a co za tym idzie, prędzej trafimy do braci - powiedział niziołek uśmiechając się zaczepnie.

- Zabawne, Mały - wyszczerzyła się Sharlene. - Dobra, to spotykamy się tu jutro rano.

- Przynajmniej będę miał trochę czasu na kolejne piwa - mruknął pod nosem elf i upił ostatni już łyk z kufla. Nie chciało mu się już nawet wstawać po kolejne piwo, więc siedział, wpatrując się w dno kufla.

- No i wszyscy zadowoleni - rzuciła kobieta, mrugając do elfa, i życząc im przyjemnego wieczoru poszła do siebie na górę.

- Dobrze. Skoro zamierzasz umilić sobie czas piciem to nie mogę dopuścić abyś stracił wszystkie oszczędności. Zaraz postawię Ci parę kolejek. Daj mi chwilkę - powiedział halfling znikając w gromadce pijanych klientów.

Po chwili miłej rozmowy z jednym z jegomościów Oskar wrócił do stolika stawiając elfowi cztery dodatkowe kufle spienionego, ciemnego piwa.

- Słuchaj ja już muszę iść. Masz tu parę kufli. Jak byś chciał więcej powiedziałem karczmarzowi, że ma Ci wydać opłacając to z kieszeni tamtego, kochanego Pana - powiedział niziołek machając do ich szczęśliwego sponsora. - Nie było tego wiele, ale zawsze coś. Do jutra.

- Idź, idź - odparł Ankarian, chwytając jeden z kufli i natychmiast upijając z niego duży łyk piwa.

Spokój, piwo i samotność. Czego chcieć więcej? Elfowi to starczyło, przynajmniej na razie, więc nie przejmował się już niczym, chcąc szybko pozbyć się wspomnień.

Do karczmy zawitała później reszta drużyny i elf przekazał im dokładnie co zostało ustalone na naradzie, która odbyła się bez nich. Oczywiście zrobił to opróżniając kufle, które przyniósł mu niziołek. Gdy Eugen i Ernest wiedzieli już wszystko, Ankarian udał się do swojego pokoju, aby pod wpływem alkoholu, usnąć niemal natychmiast.
 

Ostatnio edytowane przez Saverock : 29-12-2010 o 18:21.
Saverock jest offline