Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2010, 17:03   #386
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Dru pomstując na Sabrie i obmyślając różnego rodzaju złośliwe zemsty, pełzała po wozie, wyszukując ukrytego alkoholu.
Roger przez moment przypatrywał się tej działalności, a potem spytał:
- Szukasz czegoś? Chyba nic już nie ma. Kastus poczęstował Alison.

-Usmażę ją żywcem z kiełbaską. A Kaktusa czeka manto!- gnomka wyrzuciła z siebie stek gróźb bez pokrycia.- Moje winko śmieli ruszać! Porachuję im wszystkie kości. Zróżniczkuję im wszystkie włosy. Moje skarby... to ja miałam was wyduldać!
- Ależ Dru... Wszak to był gość. Trzeba było czymś ją poczęstować.
- Roger zdawał się być szczerze oburzony faktem, że Dru nie rozumie nic z pojęcia 'gościnność'. - A Kastus chyba nie miał już nic swojego.
-Bez pozwolenia, wtrybiać się na imprezkę i wypijać czyjeś winco... to obelga.
- zagrzytała niemal zębami gnomka.
- Się tak nie unoś, złość piękności szkodzi - Odezwała się do Gnomki Maginii.
-Mojej urodzie, żadna złość nie zaszkodzi.- odparła Drucilla, wyciągając z jednej kryjówek w wozie swą zdobycz.


Dobywając ze skrytki flaszkę z winem i pociągając sporego łyka mówiła.- Tu jesteś mój skarbie, moja ambrozjo, napoju życia i bogów.
Co prawda, to prawda, pomyślał Roger, który do urody gnomki miałby nieco uwag. Sylphia z kolei uśmiechnęła się minimalnie pod nosem, pozostawiając swoją "awaryjną" flaszkę wybornego wina na miejscu, czyli gdzieś w magicznej torbie, przewieszonej przez ramię...
-Oooooch...to lepsze niż orgazm. Tak słyszałam.- uśmiechnęła się Drucilla za jednym razem opróżniając połowę flaszki.
- Nadanie komuś postaci Kastusa to żaden problem, prawda? - Roger zwrócił się do magini, wracając przy okazji do poprzedniego tematu. Co prawda mógłby podyskutować z Dru na temat najrozmaitszych ekscytujących przeżyć, ale wolał zostawić to na kiedy indziej. Mimo interesującej tematyki.
- Oczywiście, że nie - Odparła Sylphia, kręcąc jakoś tak głową na słowa wypowiedziane przez Dru - A kogo masz konkretniej na myśli jako owego ochotnika?
-To kto robi za Kaktusika?
- również spytała kapłanka odzyskując "siły" po małym drinku.
- W tej chwili nikogo konkretnego nie mam na myśli - odparł Roger. - To było pytanie ogólne, na poczet przyszłego planu.
-Aktor, potrzebujemy aktora...czy ten..Revcośtam nie był przypadkiem jakimś artystą, grajkiem?
- gnomka wysiliła swój mózg opróżniając do końca butelczynę.
- O właśnie! - rozpromienił się Roger. - Masz rację.
-Phi...to oczywiste że mam... Wielokółkowe....eee.. wielotorowe myślenie, daje mi przewagę nad prostaczkami.
- odparła Drucilla.
Sylphia spojrzała na małą Kapłankę naprawdę dziwnym wzrokiem...
A Roger doszedł do wniosku, że obcowanie z prostaczkami jest zdrowsze dla umysłu. Drucilli najwyraźniej kontakty z maszynami nieco zaszkodziły. Zakółkowało ją jakby. A Maginię korciło jeszcze, by spytać, co to są "tory", dała sobie jednak z tym spokój. Jeszcze denerwujący pokurcz będzie miał naprawdę satysfakcję, szczycąc się posiadaniem wiedzy większej niż ona.

- Ktoś sobie pojedzie, udając Kastusa. Alison ruszy w jego kierunku. Wszystko powinno się odbyć poza zasięgiem wzroku tych z obozu. A wtedy ty, zza krzaczka, ustrzelisz kapłankę Bane'a. Przynajmniej już nigdy nie sięgnie po cudze wino - powiedział Roger.
-Ano mogę...-machnęła łapką gnomka z wyraźną irytacją w głosie.
- Dobrze, fajnie - Odezwała się Sylphia - Ale czy ten "ktoś" nie powinien mieć ze sobą jakiś niewidzialnych ochroniarzy na wszelki wypadek, lub jeszcze lepiej, czy sam nie powinien zniknąć w odpowiednim momencie?.
-Tylko niech się nie pchają na linię strzału.
- dodała gnomka.

I nagle ją olśniło. To, co właśnie zaproponowała, skazywało ją samą na wzięcie udziału w owym cholernym zadaniu, wszak ktoś robiący za ochronę musiał w odpowiednim momencie być blisko "Kastusa", by rzucić na niego odpowiedni czar, pozwalający bezpiecznie uciec.

Akurat.

Pewnie ich dopadną, a ona skończy na okropnych torturach u Zhentów, którzy przerobią ją na bliżej nieokreśloną, krwawą breję. Magini sięgnęła po własną flaszkę do torby, po czym napiła się prosto z butelki, aż zagulgotało. Etykietę miała w chwili obecnej głęboko w poważaniu.

- Ochroniarze to, jak powiadają, inna inszość - uśmiechnął się Roger. - Ustalimy później, kim będą i gdzie będą.
Ze strony Magini odpowiedziało jedynie Rogerowi "gul, gul, gul", rozmowa urwała się więc z powodów... bardziej przyziemnych?
Roger pokręcił głową.
Kolejna, która przekładała butelkę nad inne przyjemności. To już chyba przesada. Zdecydowanie wpadł w nieodpowiednie towarzystwo.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline