Fosht'ka
Uśmiechnęła się słodko i wstała. - Myślę, że opis wizji Phaere, który przedstawiła przed chwilą, jest już kompletny - rzekła do kapłana. - Nie mam pojęcia, co zamierzasz zrobić; mam nadzieję, że zostaną wysłane jakieś oddziały w stronę wiosek tei'ner. Przynajmniej zwiadowcze. A skoro nie jesteśmy już przydatni.. Do zobaczenia, panie - skłoniła się lekko Sylvanowi, po czym wyszła. Za drzwiami postanowiła poczekać na resztę.
- Eine total zkurvene Sache, co, szefowo? - zakrakał Calcifer, jak się zdawało, po krasnoludzku. Fosht'ka nigdy nie znała się dobrze na językach. - Pokręciło się wszystko, nie? Co teraz? - pytał dalej. - Teraz - odparła po chwili czarownica - wypada zajrzeć do którejś z wiosek, najlepiej z naszą kompanią. Będziesz miał tam mnóstwo żarcia, nie tyko umarlaków - dodała szeptem, gładząc kruka pod dziobem. |