Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2010, 22:22   #1
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
prośba o ocenę steampunkowego wstępniaka

Chodzi za mną ostatnio poprowadzenie PBFa w klimatach postapokaliptycznego XIX wieku. I ilekroć zabieram się do przygotowań, staję przed barierą języka. Ze mnie nie jest literat, tylko prosty erpegowiec. Problem polega na tym, że gdy próbuję stylizować tekst na XIX wiek to, po pierwsze tekst rośnie co najmniej trzykrotnie w stosunku do pisanego normalnie, a po drugie nie wiem, na ile pozostaje strawny i zdatny do czytania.

Może wrzucę tu fragment wstępniaka do sesji i zadam pytania.
  1. Czy tekst jest klimatyczny? Czy stylizacja ułatwia wczucie się w klimat steampunkowej postapokalipsy, czy archaizacja jest nieporadna?
  2. Czy łatwo się go czyta, czy wielokrotnie złożone zdania utrudniają odbiór?
  3. Czy daje się z niego wyłowić konkretne informacje?
  4. Czy nie jest za długi? Tekst ma około strony A4. Dojdzie do niego drugie tyle opisu świata (razem 2x A4), klimatyczna scenka rodzajowa (też A4), informacje techniczne (A4). Razem temat z rekrutacją będzie miał 4x A4 + obrazki. Czy to nie za dużo i czy gracze tyle przeczytają?
Zastrzegam, że zdaję sobie sprawę z historycznych bredni, które tu wypisałem (np. pod Lipskiem nie było Anglików), ale one nie są istotne.


"Expedycyja Lipska"

Z „Listów zebranych profesora Doodleya”, tom IV, rozdział 19:


Europa, mój Drogi Przyjacielu, nie jest już tym, czym była w XVIII stuleciu, gdy szlachetni monarchowie panowali nad antycznymi królestwami, a potęga Rozumu utrzymywała w karbach dziką bestię ludzkich żądz i pasji. Odkąd niecne wojny wywołane przez Niszczyciela Narodów, Burzyciela Porządku, samozwańcze cesarzątko, niesławnego imienia Napoleone Buonaparte spustoszyły kontynent, nic już nie jest takie samo. Przypomnieć Ci pragnę, jak to tyran ów, zebrawszy pod sobą wojska Francyi i pomniejszych ludów, rozpoczął siać zawieruchę po całym Starym Świecie. Jego głód władzy był nienasycony, a obudzona przez niego bestia wojny, ów militarny Behemot, armia szewców i pastuchów dowodzona przez bednarzy i oberżystów, równała mu się w pragnieniu krwi. Przez ponad dziesięciolecie zmęczona Europa znosić musiała krwawe pochody bonapartystów, gdy wreszcie zjednoczone narody dostały szanse sprawiedliwej zemsty.

Działo się to pod Lipskiem, Mój Przyjacielu, w październiku roku 1813. Koalicja osaczyła Bonapartego, jak myśliwi osaczają wściekłego wilka. Wilk ów jednak był potężny, a jego zęby wciąż zdolne do zabójczych ciosów. Samozwańczy Cesarz Francji, widząc niknącą liczbę poborowych do swych armii, zwrócił się ku żydowskim kabalistom. Ci zaś, Judasze, zapewne sowicie opłaceni zrabowanymi srebrnikami, stworzyli dla niego armię golemów. Koalicja wszakże również nie była bez winy. Car Wszechrusi przybył na pole bitwy prowadząc ruskich czarowników, leśnych dziadów gusłami naginających przygodę do swej woli. (tu będzie coś, jak tylko wymyślę, jaką magię mają Niemcy, Szwedzi). Nasi rodacy, Anglicy, za to, korzystając z sekretów starożytnych alchemików sprokurowali cudowne maszyny bojowe napędzane parą. Armie wspomożone nadnaturalnymi siłami stanęły naprzeciw siebie 16 października. Bitwa, która miała być największą w historii, nawet się nie zaczęła.

To tego dnia, Przyjacielu, popełniono być może największy błąd w historii Ludzkości od czasu wzniesienia Wieży Babel. To wtedy człowiek, działając wbrew Porządkowi Natury, zwrócił ku sobie gniew sił potężniejszych niż on sam. Nie dojdziesz dziś, jakie moce stały za wypadkami tego przerażającego dnia. Czy to starotestamentowy Bóg w zemście za ludzką pychę cisnął grom w Ziemię? Czy to Przedwieczny dawca Rozumu, cyrklem i suwmiarką zmierzył sumę ludzkich występków i zestawiwszy cyfry rzekł: finis? Czy może delikatny balans bezosobowej Natury naruszony nagromadzeniem czynników ekstraordynaryjnych pękł niczym błona, z której wylewa się skrzek płaza? Nie wiem tego i nie wiedzą tego najtęższe umysły umęczonej Europy. Wiedzieć Ci jednak trzeba jedno, Przyjacielu – Lipska już nie ma.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 13-01-2011 o 20:57. Powód: zdradliwość słownika w Wordzie
JanPolak jest offline