Śpiewający
Revallion, dał
Teu to czego on potrzebował. Odwrócenie uwagi i czas. Ukryty w mroku cieni elf przemierzał obozowisko idąc za tą parką.
Dotarł do jednego z ładniejszych i obszerniejszych namiotów. Gdy oboje tam weszli, ów namiot wypełnił silny blask.
Wejście do środka nie wchodziło więc w rachubę. Trzeba było się przyczaić przy namiocie i podsłuchiwać.
-Co to za cyrki?!- głos kobiety był donośny i władczy.
-W rzeczy samej to cyrkowcy. Niegroźni i bez znaczenia.- odparł męski głos.-
Czy wydarzyło coś nieprzewidzianego pani?
-Niezupełnie. Mamy sporo towaru, a wy... czy zamówienie nasze zrealizowane zostało?- spytała kapłanka.
-Tak... zgodnie z życzeniem. Oraz mam przekazać, byś w swych łowach baczną uwagę zwracała na kapłanów Gonda. Podróżuje ich dwójka z obstawą na wozie. Czarnej sieci bardzo zależy na wozie i kapłanach. Są gotowi hojnie zapłacić, jeśli ich złapiesz żywych.- mówił kupiec.
-Nie... nie natknęłam się. Ale... może mój podwładny, którego spotkałam w cyrku, będzie coś wiedział.-odparła kobieta.
-Tak. A co do obecnych zdobyczy?- spytał szef karawany.
-Są spore... ostatnie świeże. Ale wszystko lepiej sprzedawać w innym rejonie. Z dala od Waterdeep.- rzekła kobieta.
-Och...nie martw się pani. Zamierzam zahaczyć o Luskan. Tam towary z rabunku i kradzieży można tam spokojnie upłynnić. Czy wszystko idzie zgodnie z planem?- dopytywał się kupiec.
-Niestety nie. Nie tak łatwo wprowadzić terror na tym szlaku. Ale z czasem powinno się udać. Niemniej władze Waterdeep...-mówiła kobieta, ale po chwili męski głos wtrącił.-
Tak, tak... znowu odmówili. Wolą by Strażnica Tempusa była pusta, niż żeby Czarna Sieć zrobiła tam posterunek.
-Prędzej czy później... problemy na szlaku zmuszą ich do tego, a wtedy będziemy kontrolowali jedną z nici łączących Waterdeep z resztą świata.-odparła kobieta ze śmiechem. Po czym zaczęła wyliczać zgromadzone dobra, niewątpliwie pochodzące z grabieży , co akurat było dla
Teu nudne. I od tej nudy wybawił go
Vraidem przynosząc wieści. I przypominając elfowi, że czas się ulotnić.
Recital
Revalliona zrobił duże wrażenie i niewątpliwie został przyjaźnie przyjęty zarówno przez
Czarną Lwicę, jak i najemników Zhentharimskich. Ale czas było wracać do trupy.
A
Teu nie mógł narażać reszty drużyny nie idąc z nimi.
Na miejscu
Jadeira oraz jej pomocnicy dowiedzieli się o wydarzeniach, które zaszły gdy ich nie było. Zgodziła się z
Yoshimaru i pokiwała głową wysłuchując planów, które powstały podczas jej nieobecności.
Najbardziej szefowej cyrku podobał się pomysł wywabienia kapłanki poza obóz i tak skrytobójczo jej zabicia. Tym bardziej, że druidka wróciła do obozu z wieściami, że znalazła wąwóz idealny na pułapkę tego typu. Oczywiście pozostawała kwestia przynęty, a tu wszystkie oczy zgodnie zerkały na
Reva, zgodnie z sugestią kapłanki Gonda.
Plan ogólny w sumie był.
Randżit i
Jadeira oraz
Zaisher postanowili pilnować obozu wraz z
Shandri.
Maestro Scarlatti zaś miał pomóc w zabójstwie wraz
Syblis i
Yoshimaru.
A tymczasem do obozowiska zbliżała się
Alison wraz ze swym pupilkiem oraz dwoma opancerzonymi ochroniarzami. Nieco wstawiona wrzeszczała na cały głos.-
Kastus ty jełopie, wyłaź jak do ciebie mówię! Twoja pani cię woła! Nie ukryjesz się przede mną. Nie chcesz się ukrywać.
Czas przekuć pomysły w plan i zastosować go w praktyce.