Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2010, 08:52   #23
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Xandera obudził Joker, domagający się wypuszczenia z pokoju.
Przez noc ogień zdążył wygasnąć, więc wychodzenie spod koca okazało się jeszcze mniejszą przyjemnością niż zwykle. Skoro jednak był to dzień przeznaczony na załatwienie paru spraw (w tym i, zapewne, załatwienie paru bandytów) nie można było się zbyt długo wylegiwać. W dodatku nie można było liczyć na to, że miła pokojówka przyniesie śniadanie do łóżka.
Na szczęście woda w miednicy była dużo cieplejsza, niż na przykład w górskim potoku, więc i poranne ablucje nie okazały się aż tak niemiłe dla ciała.

Poranna gimnastyka, tradycyjna zresztą, pozwoliła Xanderowi nie tylko rozruszać mięśnie, ale i rozgrzać się nieco.
Spakował się, co z oczywistych względów nie zajęło mu zbyt wiele czasu, przeniósł koc z okna na łóżko, a potem zszedł na dół.
- Dzień dobry! - przywitał gospodarza. Odpowiedziało mu mruknięcie, które trudno było uznać za objaw zadowolenia. Widocznie Mark również nie przepadał za wczesnym wstawaniem z łóżka. I, zapewne, w tych okolicach nie miał zbyt często powodu do takich zachowań.

Xander zasiadł za stołem, lecz nie dane mu było cieszyć się parująca jajecznicą. Przynajmniej nie od razu.
Najpierw przeszkodził mu Kaldor, proponujący nie tyle rozpoczęcie na nowo znajomości, co zapomnienie o fatalnym jej początku. A potem był Asgard ze swoją modlitwą.
Modlitwy przed śniadaniem miały, według Xandera przynajmniej, jedną zasadniczą wadę - odsuwały moment, w którym można było chwycić za łyżki i noże. Co, w przypadku jajecznicy, miało dość duże znaczenie.
Na szczęście kapłan Korda należał do ludzi rozsądnych i nie zawracał głowy swemu bogu zbyt długimi modłami.

Jajecznica okazała się być bardzo dobra.
Co prawda Joker pogardliwie prychnął na widok podsuniętego mu kawałka mięsa, ale to był tylko i wyłącznie znak, że w przeciągu ostatnich kilku minut złapał jakąś mysz i zapełnił żołądek.
Na szczęście kot nie miał zwyczaju przynosić swoich trofeów... Kompani Xandera mogliby nie okazać dostatecznej ilości zrozumienia...


Na dworze bez trudu dało się dostrzec pierwsze oznaki nadciągającej szybkimi krokami zimy. Xander otulił się płaszczem i ruszył w stronę domku zielarki. Nie znał się na śladach, ale sądził, że poszukiwanie czegokolwiek po tylu dniach raczej jest bez sensu, ale skoro Ianowi na tym zależało, to nie zamierzał się sprzeciwiać.
Parę minut w jedną stronę, parę w drugą... co za różnica.


Domek wyglądał na opuszczony. Od niedawna co prawda, ale zawsze. Zastanawiające było jednak co innego.
- Dziwnie tu cicho - powiedział. Cicho zresztą, tak, by słyszeli go tylko stojący najbliżej.
W lesie, nawet na początku zimy, było to coś nietypowego.
Na wszelki wypadek przygotował się na jakąś nieprzyjemną niespodziankę.
 
Kerm jest offline