Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2010, 17:00   #119
wikipomorska
 
wikipomorska's Avatar
 
Reputacja: 1 wikipomorska nie jest za bardzo znany
Od pierwszych chwil po przysiądnięciu się mężczyzny, Amaretta nie miała o nim dobrego zdania. Jego sposób zachowania, maniery, dobór słownictwa i ton głosu utwierdził ją w przekonaniu, że ma do czynienia z nadętym i aroganckim bufonem. Człowiek okazał się jednak dużo wiedzieć, jej zdaniem nawet za dużo. Nie zamierzała się przedstawiać, po pierwsze - by nie poznał jej imienia, po drugie - by gdyby już je znał, nie dać mu okazji do popisania się. Druga opcja była mało prawdopodobna, ale przezorna, zawsze ubezpieczona. Przysłuchując się początkowej wymianie zdań Davida z Kaldorem, westchnęła i przyłożyła dłoń do czoła. Mężczyźni, tylko jedno im w głowach. Jasne, jedna grupa grozi nam śmiercią za niewykonanie zadania, druga się nas pozbędzie, jeśli się dowie co robimy, ale cycki i chędożenie są ważniejsze. Milczała jednak mając nadzieję, że przejdą do rzeczy. I tak się stało.

Nadal biernie uczestnicząc w rozmowie, nie kryła znudzenia. Ziewając przeciągnęła się, gdy po raz kolejny usłyszała implikację że są głupi nieostrożni. Przewróciła oczami po raz kolejny słysząc wypomnienie sprzeczki ze strażnikami. Zupełnie jakby te działania przyniosły im jakąś szkodę. Poważnie - koniec końców nic złego się nie wydarzyło, a ci nadal o tym plotą jak jakieś przekupki na targu. Kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa, panowie. Nie żeby coś wygrali, ale nic nie stracili. "Dzikuskę" łaskawie pozostawiła bez komentarza. Przynajmniej w jednej sprawie Kaldor miał jednak rację - współpraca nie wyszłaby im na dobre.

Zostawszy przy stole sama, Amaretta spokojnie dokończyła posiłek. Chmury chmurami, ale jedzenie to zbyt ważna rzecz, by się z nią spieszyć. Czy jej się to podobało, czy nie, należało się tym wilkołakiem zająć. Jeśli pozostawić by tę sprawę Termitom, musiałaby pewnie na tym odludziu spędzić zimę czy dwie. Strzepnąwszy z dłoni resztki pieczywa, wstała i udała się do wynajętego pokoju.

Przyjrzała się rzuconej na łóżko pikowanemu kaftanowi i koszulce kolczej oraz pochwie z mieczem i pokrowcu z łukiem leżącym pod ścianą. Z jednej strony, uzbrojenie się i opancerzenie mogłoby odstraszyć co bardziej strachliwych kmiotów. Z drugiej - sprowokować do ataku, bo "a co to, elfy noszą broń? Zamach szykują!" A co tam, niech los zadecyduje, pomyślała rzucając monetą. Rewers, a więc pełny ekwipunek. Wdziawszy uzbrojenie obronne, przypięła miecz do pasa, a pokrowiec przerzuciła sobie przez plecy. Do kieszonek przy pasie i w płaszczu włożyła magiczne mikstury oraz fiolki z kwasem i ogniem alchemicznym.

Założyła na głowę kaptur, by za bardzo nie zdradzać się ze swoim gatunkiem. Chociaż pewnie z zakapturzoną głową sprawiała nie lepsze wrażenie na mieszkańcach i strażnikach. Wyszła na zewnątrz zrobić rundkę wokół drewnianych fortyfikacji. Szukała na nich i w ich okolicach śladów, które wskazywałyby na to, że bestia opuszcza miasto na dzień przez gorzej strzeżony odcinek umocnień. Po głowie krążyła jej też inna myśl - którędy uciekać, jeśli wieśniacy stwierdzą że tradycyjne elfie potrawy sporządza się z krwi ludzkich niemowląt. W razie gdyby takich śladów nie znalazła, uda się do północnej części miasta. Także, jeśli po drodze natknęłaby się na stragan lub sklep, w którym istniałaby szansa zakupienia srebrnych grotów lub gotowych strzał, to zatrzymałaby się potargować.

Starała się by myśli o całej sytuacji nie utrudniały jej koncentracji na szukaniu tropów i obserwacji czy w okolicy nikt podejrzany nie będzie szukał zaczepki.
 
__________________
"Dusza moja pragnie postu, ciało karnawału!"
wikipomorska jest offline