Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2010, 19:15   #14
Aronix
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Irg momentalnie znieruchomiał. Bestia też jak by stała się spokojniejsza. Wydawała się bardziej skupiona, jak by chciała wyczuć intruza. Irg jeszcze nigdy nie spotkał się z tak wielkimi dysproporcjami między nim a jego przeciwnikiem. Bestia właśnie wodziła pyskiem to w prawo, to w lewo, chyba go nie widziała. Tupnął lekko prawą nogą, reakcja była natychmiastowa. Pysk bestii skierował się wprost na niego. Nawet najgłupszy tłuk wywnioskował by, że bestia polega głównie na słuchu, wzrok ma bardzo słaby, o ile w ogóle go ma. Stali chwile naprzeciw siebie, Irg zastanawiał się czy uciekać czy walczyć. Wtedy potężna macka runęła wprost na niego
-Ja pier…!- zdążył tylko wykrzyknąć Irg i uskoczył na lewo
-…dole- dokończył gdy macka zajęła swoje miejsce obok pozostałych, powyżej głowy stwora.

Bestia, mimo swojego ataku nadal wyczuwała intruza, już miała zaatakować ponownie gdy nieproszony gość zrobił coś co zupełnie ją zaskoczyło.
-Wielkie cielsko, pazury, macki, i na dodatek stoisz mi na drodze!- krzyknął Irg
-Więc będę musiał cię usunąć, a uwierz mi błądzę tu już od dość dawna i mam dość już tych cholernych jaskiń!- krzyknął krasnolud wyciągając beczułkę. Miał nikłe szanse na powodzenie ale był przecież krasnoludem! Krasnoludy nigdy nie uciekały bez walki i tym razem też tak nie będzie. Pociągnął łyk piwa.
-Resztę zostawiam aby wypić sobie kiedy cię już ukatrupię!- krzyknął unosząc beczułkę do góry. Następnie schował ją i wyciągnął młot „No tak, inni pasą owce, podróżują wśród łąk i lasów, bawią się z dziećmi, a ja oczywiście muszę tkwić w jakichś jaskiniach naprzeciw ogromnego potwora… eh kocham tę robotę!” powiedział do siebie w myślach, następnie spojrzał na potwora.
-Na Ranthora… CHĘDOŻ SIĘ!- krzyknął ruszając na potężne cielsko, ostatnie słowa zamieniły się w przeraźliwy ryk, który zagłuszył nawet huczący wodospad.

Wykorzystał chwilowe zaskoczenie bestii i zadał potężny cios młotem prosto w pysk. Jednak to uderzenie tylko ją rozjuszyło. Zaczęła wirować mackami w powietrzu. Irg odsunął się trochę, aby nie nadziać się na ogromne zęby. Nie wiedział na czym skupić uwagę, na mackach czy na szczęce. W tedy środkowa macka wystrzeliła ku niemu i uderzyła go centralnie w pierś. Krasnoluda odrzuciło, kątem oka zobaczył, że macka przypuszcza kolejny atak. Przeturlał się w lewo, zobaczył że macka uderzając o ziemie lekko się do niej przykleiła. Ale już leciała na niego następna, przeturlał się więc w prawo, jednak zaraz po tym wstał, i z całym impetem uderzył, jeszcze przyklejoną mackę, młotem. Wystrzeliła z niej zielona substancja, a bestia zawyła przeraźliwie.
-I co teraz wielka kupo gówna?!- krzyknął z satysfakcją
Na odpowiedź nie musiał długo czekać. Bestia wyszarpała na wpółsflaczałą mackę spod młota. W tym samym momencie kolejną podcięła nogi krasnoludowi. Irg był bezbronny, widział jak środkowa macka leci wprost na niego, wiedział że nie ma szans. Macka opadła na niego z potężną siłą, jednak nic poza tym. Zbroja wytrzymała uderzenie. Irg nie mógł to uwierzyć, przecież każda zbroja roztrzaskała by się w takiej sytuacji. Tymczasem macka nie zmniejszała nacisku, Irg widział jak cała się trzęsie. Chciał podnieść młot i uwolnić się za jego pomocą, jednak jedną ręką nie był w stanie tego zrobić. Zrezygnowany opuścił więc go z impetem na ziemię. Wydobył się ogłuszający pusty dźwięk. Nagle macka odpuściła i wróciła na miejsce. Irg wstał gotów na kolejny atak, jednak ku jego zdziwieniu bestia ryczała i szamotała się, jak by odczuwała potężny ból. Krasnolud jeszcze raz uderzył młotem w podłoże, cierpienia bestii jeszcze bardziej się wzmogły. Irg zdał sobie sprawę, że nie pokona bestii, jednak teraz mógł by ją łatwo obejść. Tak też zrobił, dudniąc obszedł bestię i ruszył długim, wijącym się tunelem. Miał nadzieję, że to co najgorsze miał już za sobą.
 
Aronix jest offline