Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2010, 20:58   #50
Cytryn
 
Cytryn's Avatar
 
Reputacja: 1 Cytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetnyCytryn jest po prostu świetny
Odmowa może i nie była zbyt długo przemyślanym posunięciem zwłaszcza jak się okazało że tylko on się wykpił od tego zaproszenia które czuć było tak mocno jakąś intrygą. Może inni łowcy lepiej czuli się w takich klimatach, jednak wiedział że podczas sauny wydałoby się jak mocno został raniony przez Hario a tego inni łowcy jak i sam Dasate nie powinni wiedzieć. Nie wątpił że tak postawny człowiek jak Ginari wie co się dzieje w jego mieście ale nie należało odkrywać przed nim wszystkich kart.
Po wyjściu reszty towarzystwa do łaźni podziękował wdowie Chen za posiłek i dotychczasową troskę o ich rzeczy po czym udał się przed karczmę by spokojnie usiąść i rozważyć czym zająć się do czasu spotkania z Dasate oraz może zorientować się dokładnie gdzie karczma w której mają się spotkać się znajduje. Chwilę zajęło mu pozbieranie myśli bo musiał całkowicie zignorować nieustanna paplaninę Jinbeia by zastanowić się na spokojnie w swojej sytuacji. Wpadł na pomysł udania się do tajemniczego zielarza któremu zawdzięczał życie by sprawdzić czy Jinzo odpłacił mu się należycie za jego usługi oraz by podpytać się o położenia karczmy jak i o samego Ginariego, Gdy miał się już udać do w drogę zauważył że przygląda się mu kilka podejrzanych typków. Najmniejszy z nich zorientował się dość szybko że zostali już zauważeni i skierował się w stronę Sogetsu. Widać było że był on szefem tej całej dziwnej zbieraniny. Gdy doszli rzucił on butnie do Kazamy
- Aniki Kuzai-sama dziękuje ci za zabicie Hario. Ta szuja zabiła kilku naszych, gdy próbowaliśmy ją złapać. I... aniki ma do ciebie osobistą prośbę. Wiemy, że masz możliwość dostania się na ziemie rządzone przez Hachisuka. Młodszy brat aniki-sama, Senzo-san udał się tam przed rokiem. I od tego czasu słuch o nim zaginął. A z ziem tego klanu, niewiele wieści dociera do Nagoi . Za pomoc, aniki-sama potrafi się odwdzięczyć.
Jounin uśmiechnął się tylko półgębkiem mierząc nowoprzybyłych wzrokiem. Nie potrzebne było mu kolejne zlecenie od bandytów na znalezienie jakiegoś ich kolejnego herszta, jednak równie niepotrzebne było mu narażanie się yakuzie. Jednak skoro mógł odmówić zaproszeniu samego Dasate to czemu miałby nie odmawiać bandzie pachołków. Jinbei jak zwykle był za rozwiązaniem szybkim i skutecznym czyli skrócić knypka z gębą prosiaka o głowę tym samym dając do zrozumienia że nie ma po co przychodzić do Kazamy z bezsensownymi interesami. Nawet przez moment szermierz rozważał tą propozycję ale po chwili się opanował uznając to za niepotrzebny rozlew krwi i zwróciłby tym czynem zbyt dużą uwagę na swoją osobę. Mimo to demon nie dawał za wygraną sącząc powoli swoją mantrę nienawiści w głowie Sogetsu, ten jednak przybrał jak zwykle swoją maskę obojętności starając się odgrodzić od myśli demona. Wstał spokojnie poprawiając przy tym swój miecz i by móc patrzeć na herszta tej marnej garstki z góry. Po czym rzekł jakby znudzonym sennym głosem, zaczynając jednak wypowiedź od parsknięcia jakby ledwo powstrzymywał śmiech
- A w jaki sposób wasz aniki-sama niby mógłby mi się odwdzięczyć ? Co może mi więcej zaoferować niż Hachisuka Sonoske-dono ? Nie interesują mnie pieniądze, zabijanie oni dostarcza mi ich wystarczająco bym się wyżywił. Zresztą nie sądzę żebyście byli mi w stanie zaproponować więcej niż klan Hachisuka. Hario dostaliście w gratisie, nie ma za co – rzekł po czym położył rękę na ramieniu małego by go odsunąc i udać się do zielarza. Zatrzymał się jednak jeszcze na chwilę – Powiedz mi jeszcze czemu ten wasz Senzo zapuścił się na tereny klanu Hachisuka ? Czemu udał się tam sam brat waszego Aniki Kuzai-sama ? - Zatrzymał się tchnięty przebiegłą myślą by dowiedzieć się jak najwięcej o bracie szefa miejscowej yakuzy nie składając dalej żadnych obietnic. Informacja ta mogła być sporo warta dla Dasate jak i może sam daimyo klanu byłby zainteresowany tym ze próbuje go szpiegować przestępczość z Nagoi. Mógł się tego dowiedzieć nie zobowiązując się do niczego a potem spokojnie sprzedać tą informację lub po prostu podzielić się nią by zdobyć większe zaufanie klanu. Jedyne co denerwowało jounina w tym pomyśle to to, że nie był jego podszeptał mu go Jinbei co doprowadzało Sogetsu do białej gorączki że posłuchał się rady demona.
-Złoto...ponoć tereny Hachisuka zawierają złoża tego metalu. Jak inaczej wytłumaczyć nagłe bogactwo tego klanu?- odparł “prosiaczek” uśmiechając się. Zapewne w wyobraźni widział owe góry złota.
Po czym dodał.- Co da ci Sonoske-dono, to nie wiem, Kazama-san. Ale daimyo poszukuje łowców oni. A my wieści od Senzo-san. Jednego drugiemu nie przeszkadza, ne? Po co wybierać jedną z kupek ryżu, skoro można wziąć obie? Aniki oferuje swą wdzięczność, a ta potrafi być warta więcej niż kupka ryo. Czyż to nie jego wdzięczność wyrwała cię ze szponów śmierci, po... spotkaniu z Hario?
- Mhm - mruknął jedynie Kazama w odpowiedzi na nagłą informację że jego wybawiciel okazał się być opłacany przez yakuzę. Wcześniej wierzył w zwykłą bezinteresowność lecz teraz musiał spojrzeć na sprawę z innej strony. Widocznie ich szef już wcześniej miał go na oku i snuł jakąś własną intrygę.
- Senzo-san udał się na tereny klanu Hachisuka w poszukiwaniu złota ? Przecież to czysta głupota. Nawet jeżeli by je odnalazł nie da rady wyrwać go z rąk klanu. Mam wrażenie że czegoś mi nie mówisz o powodach czemu brat waszego aniki znalazł się na ziemiach wrogiego mu klanu. Nic nie obiecuję ale jeżeli natknę się na niego lub jakieś wieści o nim zwrócę na nie uwagę, nie będę jednak ryzykował za niego swojej głowy ani ratował go z rąk klanu. Uprzedzam też że jeżeli okaże się on mordercą to sam wymierzę mu sprawiedliwość, w najlepszym wypadku wydając go w ręce Hachisuka. Zastanów się więc czy wiesz kogo prosisz o przysługę.
-Pieniądze można zabrać na wiele sposobów. Na przykład sprzedając opium, albo tworząc domy gier. Tam gdzie jest złoto, tam zawsze znajdą się osoby chcące wydać je na rozrywkę. Senzo-san poszedł rozeznać potrzeby.- odparł mężczyzna nie przejmując się wybuchem gniewu Kazamy.
- No cóż, zobaczymy - rzucił odchodząc Sogetsu, widać było że nie uda mu się nic więcej dowiedzieć od tego dziwnego typka. Należało tą zagadkę rozwiązać samemu w końcu nie obiecał że pomoże a rozeznanie się kim naprawdę jest ten Senzo postanowił zostawić do czasu aż go spotka.

Spotkanie z tą dziwną czwórką zajęło mu jednak więcej czasu niż to sobie zaplanował, nie wiedział ile czasu zajmą reszcie ich zabiegi w łaźniach ale też nie wiedział ile czasu zajmie jemu dotarcie do gospody. Mimo pewnego żalu musiał odłożyć spotkanie z poczciwym Soenem na kiedy indziej. Teraz należało udać się do karczmy by zdążyć na czas i nie okazać kolejnego afrontu Ginariemu.
Chwilę zajęło mu błąkanie się po zawiłych uliczkach miasta, jednak mimo nieznajomości miasta udało mu się zdążyć na czas. Karczma ta bowiem okazała się jedną z najbardziej znanych i rozpoznawalnych w Nagoi, a już na pewno jedną z najdroższych.
Gdy znalazł się w środku zdziwił go przepych tam panujący oraz wygląd reszty łowców oni którzy teraz przypominali mu bardziej świeżo nastroszone pawie niż wojowników polujących nocą na demony. Rozśmieszyło go to porównanie jednak nie wypowiedział ani słowa jedynie ukłonił się lekko już obecnym i zajął po cichu swoje miejsce. Nie gustował w przepychu oraz lubił skromność swoich szat która teraz wydawała się dość nie na miejscu. To wszystko składało się na to że czuł się dość nieswojo wśród tych murów. Zdawało mu się że w miejscach takich jak te ludzie starają się kupić ludzi samym przepychem. Mimo że zdawał się że jest tu nie na miejscu to jednak nie odwracał wzroku na czujne spojrzenia samurai. Uważał że wojownika nie poznaję się po wyglądzie ale po czynach i nie czuł się wcale gorszy od nikogo z tu obecnych. Nauczony życiową czujnością szybko też doszedł do wniosku że mimo swojego przepychu kimona które założyli pozostali łowcy są dużo mniej praktyczne w walce niż jego skromne szaty. Po słowach Ginariego był jednak równie zdziwiony co Kirisu, cisnęły mu się na usta te same pytania co młodzikowi. Czemu akurat on ? Jakie plany ma daimyo co do jego osoby, wrodzona nieufność znów dawała o sobie znać. Jednak mogła być to sposobność do pozyskania potężnego sprzymierzeńca jak i do zarobienia dobrych pieniędzy co może dałoby mu możliwość odpoczęcia od walki na jakiś czas. Odpowiedź Ginariego na wybuch płomienia dała Sogetsu jasną odpowiedź że nie do się nic o dalszych planach co do jego osoby ani czemu on a nie kto inny został wybrany, uznał więc że bez sensu pytać znów o to samo. Gdy rozmowy ucichły i on wypowiedział swoje zdanie co do tej sprawy
Dobrze, zgadzam się – słowa padły szybko i zdecydowanie i poprzedzało je lekkie skinięcie głową - Mogę wyruszać od razu gdy nasza praca w Nagoi będzie skończona. Proszę jedynie o chwilę czasu przed wyruszeniem bym mógł załatwić kilka swoich spraw – w myślach miał jeszcze chęć by udać się do zielarza Soena by podziękować mu jeszcze raz za uratowanie życia - Jeszcze jednak muszę wiedzieć jedną rzecz, czy gdy dotrzemy do zamku Miyaushiro będę mógł się dowiedzieć czemu ja a nie kto inny został wybrany do tej misji ? Muszę to wiedzieć. – ostatnie zdanie wypowiedział stanowczo patrząc prosto na Ginariego
-Zapewne mnisi będą w stanie odpowiedzieć. Aczkolwiek nie gwarantuję, że ich odpowiedź będzie zrozumiała.- stwierdził enigmatycznie Dasate.
 
__________________
I wiedzie nas siedem demonów, co nami się karmią...
Cytryn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem