Wątek: [D&D +18] Limbo
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2010, 23:49   #40
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Dzięki magii Profesor zdołał wznieść się w powietrze, by zbadać źródło zamieszania. Zdawał sobie sprawę, że sporo w ten sposób ryzykował, zwłaszcza że Jakie było jego zdziwienie, gdy ujrzał dwa monstra o których nigdy wcześniej nie słyszał. Przeanalizował dogłębnie swoją wiedzę, jednak jedynym co przychodziło mu na myśl było dość oczywiste pokrewieństwo latającej czaszki z beholderami. Jako oddany nauce, choć zdawał sobie sprawę, że w ich sytuacji korzystniejsze byłoby niesienie pomocy mieszkańcom, by po zdobyciu ich wdzięczności móc wykorzystać ich jako potencjalne źródła informacji nie mógł zmarnować takiej okazji. Za każdym razem gdy wydawało mu się że wie naprawdę sporo świat potrafił go zaskoczyć, a odkąd wyruszył na tą ekspedycję co krok zaskakiwało go coś nowego. Teoretycznie było to nie do pomyślenia, by tak niezwykłe zdarzenia następowały jedno po drugim, jednak jako rozsądny badacz zgłębienie tej kwestii zostawił na później - teraz, korzystając z okazji planował przeprowadzić obserwacje na żywo. Wylądował więc na dachu pobliskiego domu, przygotował swoją księgę i rozpoczął rysowanie potworów...

Czaszka, najwyraźniej zaniepokojona jego pojawieniem się wystrzeliła w jego stronę niebieskim promieniem, który zamknął go pod lodową kopułą. Nie był to jednak problem dla doświadczonego maga z tak szerokim jak on wachlarzem zaklęć - jedno zaklęcie i ograniczająca go kopuła zniknęła. Chwilę później oko, najpewniej zdziwione zniknięciem efektu jego zdolności zbliżyło się do Profesora na odległość ledwie kilku centymetrów, przyglądając mu się badawczo. Pozwoliło to naukowcowi na uzupełnienie rysunku o kilka dodatkowych szczegółów i lepsze wyskalowanie. Najpewniej zniecierpliwiony zachowaniem człowieka potwór wyleciał poza obręb jego czaru i przywołał trzy strzały, które wystrzeliły w stronę naukowca, jednak rozwiały się one w momencie kontaktu z ochronnym czarem. Potwór oddalił się a w tym momencie Profesor zauważył następną zbliżającą się w jego stronę kreaturę, w której jednak rozpoznał przybieraną już przez swojego przyjaciela formę. Pomachał mu na powitanie, jednak widząc że ten zmierza wprost na niego zakrzyknął

- Nie podlatuj zbyt blisko! Trzymaj dysntans to najmniej 3 metrów ode mnie!

Nie wiedział, czy jego towarzysz nie usłyszał go, czy też zwyczajnie zlekceważył jego okrzyk. Profesor przymknął oczy widząc zbliżającego się do siebie krasnoluda, wiedząc jaki będzie finał. Jego domysły potwierdziło głuche łupnięcie z jakim krasnolud zakończył swój lot. Mruknął pod nosem ,,ostrzegałem” po czym wrócił do swoich notatek. Nie na długo jednak, gdyż przerwał mu okrzyk Sephira

- Hej-ho! - zawezwał młody skryba, który ujrzawszy Profesora stojącego na dachu, zatrzymał się, ciężko oddychając - Czy wszystko w porządku? - zapytał głośno mężczyznę na dachu.
- Oczywiście, że w porządku. Zajmuję się właśnie opisywaniem tych arcyciekawych stworzeń, nigdy wcześniej bowiem nie zetknąłem się z czymś takim
- Wyglądają conajmniej groteskowo, ale nie można ich lekceważyć. Powiedzmy, że wiem to z autopsji. - akcentując ostatnie słowo, mrugnął jednym okiem i uśmiechnął się wesoło, co było widoczne nawet z odległości, jaka dzieliła dwójkę.
- Wiadomo, stąd pewne środki ostrożności jakie przedsięwziąłem, by móc bezpiecznie prowadzić obserwację. Prawdę mówiąc - dodał, zamykajac swój notatnik - właśnie skończyłem. Czas nieco się przejść, zapewne wiele jeszcze będzie tutaj do zobaczenia

Po czym zsunął się z dachu na balkon i ruszył przez czyjeś mieszkanie na dół. Przerażony właściciel nawet się nie odezwał gdy nagle na jego balkonie pojawił się mężczyzna w typowo uzdrowicielskim kitlu, jak gdyby nigdy nic mruknął ,,przepraszam za najście” po czym zszedł schodami w dół i wyszedł na ulicę.

- Arogancja, czy krótkowzroczność...? - po odejściu Profesora Sephir zdumiał się, unosząc palec do ust, które przybrały po chwili wyraz przebiegłego uśmiechu. Wyczuwszy, że ochronna moc przemieszcza się wraz z magiem, skryba przeniósł się na to samo miejsce, w którym stał przed chwilą jego starszy kompan. Lustrując okolicę, mag wychwycił postać walczącą z dziwnym ślimakiem.

Natomiast Profesor, energicznym krokiem zbliżał się w stronę Graffena walczącego ze ślimakiem, po drodze zdejmując kuszę i ładując już bełt. Jego zdolności były ograniczone, ale przynajmniej w ten sposób zamierzał pomóc krasnoludowi
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline